Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14

Zaczęło się od smoka Hagrida, a skończyło się na szlabanie z Hagridem.

Emily miała ochotę kogoś pobić. A najlepiej żeby tym kimś był Malfoy. Boże, jak ona go nienawidziła! Jak można tak uprzykrzać komuś życie. Nie dość, że swoją obecnością wszystkich irytował, to jeszcze wykłócał się z Hagridem o to, że wielki pan Malfoy nie może w środku nocy pójść do zakazanego lasu. A dlaczego? BO NIE I JUŻ.

Olbrzym podzielił uczniów na dwie grupy : Harry i Hermiona byli z Hagridem, Malfoy wraz z Emily wzieli Kła. 
Dziewczynie nieodpowiadała grupa w której jest. Już wolała pójść sama z psem, aniżeli z Malfoy'em, który od razu po rozdzieleniu zaczął stwarzać problemy.
-Dawaj tą lampę - warknął wyrywając źródło światla z rąk dziewczyny - źle to trzymasz.
-Aha? To może jaśnie pan Malfoy pójdzie przodem i pokaże mi, jak się to robi? - powiedziała to nie kryjąc sarkazmu i ironii - Bo wiesz, lampę ma ten, kto idzie z przodu.
Malfoy zacisnął zęby i wcisnął jej z powrotem w ręce przedmiot.
-Boidupa - Emily prychnęła pod nosem - normalnie aż żałuję, że nie mam przy sobie aparatu.
- Zamknij się.
Dziewczynie nie chciało się odpowiadać, więc szła w ciszy wraz z Kłem u nogi. Malfoy lazł za nią, nie odzywając się. Przez jakiś czas była wdzięczna bogom, że się zamknął, jednak po dłuższym marszu w ciszy zaczeła się niepokoić. Ostatecznie przezwyciężyła chęć pobiegnięcia dalej ( bo w końcu obawy stają się prawdziwe, kiedy popatrzysz głębiej w ciemność ) i obróciła się. Malfoy zniknął.
-Cholera jasna...!
Przecież nie mógł odejść daleko. Chyba. Pytanie jest, w którym, momencie się odłączył. Albo został porwany. Dziewczyna zaczeła sie wracać po ich śladach.
-W sumie nie mam nic przeciwko, żeby znikł - mówiła do siebie - chociaż z drugiej strony zniknięcie ucznia, w szkole, która jest uznawana za najbezpieczniejszą...
Emily odetchnęła głębiej, przystając.
Wzięła głęboki wdech i zaczęła wołać Ślizgona.
-Malfoy! Gdzie jesteś?! Gdzie! Ty! Jesteś?!
Spanikowana dziewczyna przyśpieszyła krok, gdy zobaczyła ciemny kształt leżący na ziemi. Obawiając się najgorszego podeszła bliżej. W trawie leżał Malfoy, z zamkniętymi oczyma i brudny na twarzy.
-Cholera, chłopie wstawaj - serce biło jej jak szalone - czy ty chociaż raz nie możesz współpracować?
Do głowy wpadła jej pewna myśl. Przecież Hagrida powiedział, że jak coś znajdziemy, to mamy wusłać czerwone iskry z różdżki. Ta sama zasada tyczy się również jeśli zaczęło by buć niebezpiecznie.
Emily wytargała różdżkę z kieszeni i wypowiadając zaklęcia wypuściła wściekle czerwone iskry w niebo.
Kiedy jej wzrok powrócił na twarz chłopaka, przestraszyła się. Oczy Malfoy'a były szeroko otwarte, a jego usta ułożyły się w szeroki, upiorny uśmieszek.
Dziewczyna wydała z siebie zduszony okrzyk zaskoczenia i odskakując spoliczkowała Malfoy'a w twarz.
-Co jest?! Malfoy, czy ciebie już całkowicie powaliło?!
Krzyknęła na niego. Chłopak natomiast wściekle podniósł się do siadu.
-A ty to co?! Dlaczego mnie uderzyłaś!? - wykrzyczał jej w twarz - Jak mój ojciec się o tym dowie...
Zagroził jej. W odwecie Emily popchnęła go z takim impetem, że aż poleciał z powrotem na ziemię.
-Zamknij się! Ja już Hagrida wezwałam!
Kłótnia stawała się coraz bardziej zagorzała i głośna. I pewnie trwałaby jeszcze trochę, gdyby nie nadejście olbrzyma.
Kieł przeleciał obok  dziewczyny do swojego pana. Emily z zaskoczeniem odnotowała, że zapomniała o wiernym psisku.
-Co tu się, cholipka dzieje?
-Malfoy'owi się po prostu coś w głowie poprzewracało - powiedziała Emily - Całkowity idiota.
Hagrid coś tam pomarudził pod nosem, pomógł wstać blondynowo i westchnął przeciągle, co w jego wykonaniu brzmiało bardziej jakby wiał wiatr.
-I co ja z wami teraz zrobię, cholipka - zastanowił się dłuższą chwilę po czym  kontynuował - Dobra. Malfoy, ty idziesz ze mną. Ale cóż... - olbrzym spojrzał kolejno na Emily i Harry'ego -  Harry, będziesz pracował z siostrą, innej rady nie ma, cholipka.
Harry powiedział coś jeszcze do Hermiony i stanął obok rudowłosej dziewczyny, jednocześnie przywołując do siebie psa.
Kiedy Malfoy wreszcie przestał gadać o swoim ojcu, w końcu mogli się rozejść
Przez większość czasu pomiędzy rodzeństwem panowała cisza, przerywana dźwiękami wydawanymi przez Kła.
W końcu Harry niepewnie zerkając na siostrę otworzył usta.
-Emily?
Zagadał.
-No?
-Czy ty uderzyłaś Malfoy'a w twarz?
-Tak.
-I nie boisz się konsekwencji?
Zapytał się z niedowierzaniem.
-Ani trochę.
I znowu pomiędzy nimi zapanowała cisza. Całe szczęście, nie trwała ona długo, ponieważ Emily zaczęła chichotać pod nosem.
-A widziałeś... Jego... Twarz - śmiała się dziewczyna - czerwoniuśkie policzki!
Harry też się roześmiał, jednak dalo sie wyczuc w jego glosie nieco niezręczności.
Emily przycichła i z żalem spojrzała na brata. Juz otwierała usta, żeby coś powiedzieć, jednak nagle spostrzegli na wystających korzeniach drzew srebrnej substancji, która niepokojąca przypominała krew.
Emily natychmiastowo zbladła. Kucnęła obok śladów.
-Lumos - przyświecając sobie różdżką obejrzała dokładnie ślady. Spojrzała w dal. Na ziemi gdzieniegdzie widząc było takie same ślady. Przypominając sobie o wcześniejszych słowach Hagrida, wstała -  Harry, chyba znaleźliśmy krew jednorożca.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro