Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12 Zmiany, do przeczytania


Tego wieczoru Malfoy siedział w pokoju wspólnym i pisał wypracowanie z Historii Magii. Na jutro. Temat brzmiał: ,, W którym roku i dlaczego Gobliny zdecydowały się przestać używać magii różdżkowej? ". Blondynowi pisanie nie szło zbyt dobrze, a Crabbe i Goyle kłócący się za jego plecami nie pomagali. Przez chwilę chciał nawet podejść do kogoś i poprosić o pomoc, ale zaraz zrezygnował z tego pomysłu. Gdyby tylko się ojciec dowiedział! Jego reputacja byłaby doszczętnie zniszczona.
-Malfoy, a ty jesteś pewny, że piszesz na dobry temat?
Zaskoczony chłopak odwrócił się. Za jego plecami stała ruda Potter, wymachująca jakimś papierem.
-A co cię to interesuje? To wypracowanie na Historię Magii. Założę się, chcesz żebym ci pomógł. 
Draco odpowiedział arogancko, oczekując, że upierdliwa dziewczyna obrazi się i sobie pójdzie. Jego nadzieje były co najmniej płonne.
-Wyobraź sobie, że ja swoje zadanie zrobiłam kilka dni temu - zaśmiała się młoda Ślizgonka - a teraz zwracam tobie uwagę, że piszesz na zły temat. Nie ma o tym nawet nic w podręczniku!
Mówiąc to, położyła na stół swoje wypracowanie, które trzymała w ręce.
Na środku, wielkim, ładnym, kaligraficznym pismem napisała: ,, W którym roku i dlaczego, czarodzieje zabronili używać goblinom magii różdżkowej? "
Z satysfakcją obserwowała, jak Malfoy  zaciska zęby. Chłopak spojrzał chciwie na pracę Emily. Dziewczyna zrozumiała niewypowiedzianą aluzję.
Zakryła kartki ręką i powoli przesówała je ku sobie.
-Oczywiste jest, że nie zdążysz już dzisiaj tego napisać. Jest zbyt późno. Gdybyś tylko słuchał profesora zamiast dręczyć gryfonów..- Mówiła głosem, który po prostu zachęcał Malfoy'a do wykonania jakiegoś ruchu - Wiesz, zrobiłam nawet dwie wersje tego zadania - mąciła go dalej - na początek chciałam tą gorszą wersję dać Nyss'sie, ale ona już to zrobiła, więc... Cóż, chyba po prostu to spalę.
I ruszyła w stronę kominka. Usłyszala jednak ciche wołanie Malfoy'a.
-Ej, Potter. Myślę że mogę zapomnieć o naszym małym nieporozumieniu.
Emily odwróciła się, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Jeśli jednak się przyjrzec, nie miał on nic wspólnego z radością, a jedynie z satysfakcją z wygranej utarczki.
                            
                            ***
-Czy ja się przewidziałam, czy ty serio gadałas z Malfoy'em, i w dodatku się uśmiechałaś?
Nyssa zapytała z niedowierzaniem, chwilę po tym, jak zamknęła za sobą drzwi od pokoju. Cindy nie było. Rzuciła się na lóżko, zakopała w kądrze i dopiero wtedy odpowiedziała:
-Mialam do niego pewien interes, nic poważnego. Jednak przez najbliższy czas najprawdopodobniej będę siedzieć w pobliżu jego paczki - przerwała, wzdychając cierpięniczo - Jeju jak mi się nie chce...
Nyssa słuchala tego z wyraźnym skupieniem i zainteresowaniem. Kiedy trzeba było, robiła się poważna i nie zartowała na każdym kroku.
- A jaki to interes? - zapytała - Przecież tak ostatnio marudziłaś na niego..
Dziewczyna spojrzała na nią badawczo, a Emily uśmiechneła się.
- Może się to wydawać głupie, jednak Malfoy'owie to wpływową rodzina. Teraz trochę pocierpię, ale w przyszłości niektóre znajomości mogą mi się przydać.
Nyssa po krótkiej chwili pokiwała głową.
- Co racja to racja. Ja w sumie nie muszę się o takie rzeczy martwić, mam w sobie jednocześnie krew Black'ów i Malfoy'ów.
Porozmawiały jeszcze chwilę, zanim Emily  wstała, zabierając piżamę i ręcznik do łazienki. Cindy wróciła niedługo później. Miała zaciętą minę, a na jakiekolwiek pytania odpowiadała burknieciami i półsłówkami. Cóż, skończyło się na tym, że Nyssa się obraziła, a Emily wyznaczyła sobie jutrzejszy cel jako dowiedzenie się, o co chodziło. Bo Cindy nie zachowywała się jak Cindy tylko i wyłącznie w bardzo poważnych sprawach.
  

Niestety, jak to wczoraj ustaliła, musiała usiąść w pobliżu Malfoy'a. Najgorzej było chyba na eliksirach. Ślizgon był wtedy nie do zniesienia. A najgorsze było to, że nie mogła obserwować brata. Malfoy tak bardzo ja kontrolował, że najmniejsze spojrzenie ku Gryfonowi było komentowane i opisywane różnymi przytykami. Ale nie zapominajmy o jednej rzeczy. Draco to mógł cały czas gapić się na Harry'ego i go wyzywać. Tak bardzo to denerwowało Emily, że w pewnym momencie musiała się powstrzymać, żeby go nie trzepnąć. A warto zaznaczyć, że jej ręka była już bardzo blisko jego głupiutkiego, małego i blondwłosego łba.

Tych kilka kolejnych dni minęło jej dosyć wolno, męczyła się z tym głupkiem. W pamiętniku zapisała jeszcze trzy strony, z czego większość było narzekaniami na Malfoy'a. I właśnie teraz, siedząc w pokoju wspólnym za tym irytującym Ślizgonem, rozmyślała, czy dobrze schowała ten zeszyt. A co jeżeli ktoś go znajdzie? Zapisywała tam swoje słabości, a to byłoby jej całkowitą porażką, gdyby ktoś wykorzystał to przeciwko niej.
- A wiecie co wczoraj widziałem? W tej wyniszczonej chacie Starego głupca, przez szparę w oknie...
Emily natychmiast wyrwała się z zamyślenia, pochylając się bliżej chłopaka, by więcej słyszeć.
-Naprawdę! - kontynuował konspirancyjnym szeptem - ten gigantyczny grubas ma smoka! Takiego małego, czarnego. Potter z Granger tam byli, bez Weasley'a .
-Jak ostatnio przechodziłem... - Crabbe
starał się mówić z pełną buzią - to widziałem, go na skrzydle szpitalnym. Miał jakąś taką dziwnie zielona rękę...
Crabbe wreszcie przęknął, po czym zaczął pokazywać rozmiary spuchnięcia. Malfoy w pewnej chwili uśmiechnął się, wstał i poszedł w kierunku wyjścia z Pokoju Wspólnego. Emily wiedziała, że nie skończy się to dobrze. Po pierwsze, smok w szkole to zdecydowanie za dużo kłopotów, specjalnie dla Harry'ego. A Hagrid też mądry tak bardzo jest do nie uprzedzony a sam nie potrafi myśleć. Emily musiała pójść za Malfoy'em ale jak? Przecież szybko zorientuje się, że go śledzi. Chociaż... Przecież może wcisnąć mu kit, że też idzie podręczyć Weasley'a. Tak to dobry pomysł. Po czym prędko opuściła lochy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro