...Zegzi...
-RYJAAAAAA!-Skżeknom, mui wójek, Lucek z dou.
-CZEGO!!!-Zegzownie odkżykneuam, robionc zegzi rzpagat na poduodze.
-Zwlecz sieł tu!-Nakazau a ja go nje posuhauam, bo byuam zbuntowanom nastolatkom.
-A nje! I co mj zrobiż? -Uźmiehneuam sje z wuasnei riposty
-Mamy goźća!-Odżeku obużony
Zwaliuam sje wienc po zhodah na duł, aby zobaszyć kartowla, ktury pszyżedł. Okazauo sje rze to nje kartowel tylko taki biauy, biauy, zegzi, zegzi blondynek!!!!
-To iest Dracze Malkfaj, naż syn!- Pohwaliu sje Lucek, a hłopak zaczom mieżyci mnje wzrokiem
-Dracze- powjitau sje suodkim guosem, a mi wydauo sje to zegzowne. -A ty?
-ia... ia... tom... Astoryja! -Powiedziauam.
Potem muwili coź o krajnje krasnolódkuf, wienc mi nje hciauo sje slóhać.
Ale gdy ZEGZI blondynek do mnje podżedu, postanowiuam zatwerkować, by on mugł zobażyć moie wżystkie talęęęty.
-uadna dupa, maua!- to jom wypiłam jeżcze bardźiej.
Ale nje moguam byź jednom z tyh płtkih lasek, wienc powiedziauam:
-Maua to jezt twoia paua!-Skżekłam i uciekuam jak przystauo na bad gurl.
********/*******/**/////////////////***********************************************/
Puzinjei gdy lecieuliźmy na ólice pokontnom, ciongle sieu do njego wystawiauam i hihotauam suodko, by go w sobje rozkohać. W końcu BAD BOJ KOHA NAIBARDZJEI!
*//////////////*//**//**//**************/////////////////////////////***************************
POV DRAKUUUUUŚ:
Przez cauom drogeu Ryja wydawaua mi sieu strażnie zegzowna! Nawet kjedy simiaua sieł jak koni. Ale bez powodó ia nje moguem sobie pozwoulici na miuosici bo jago badboj musiłem byci zuy! Dlatego terz po proztu jom ignorowauem, mjmo rze w mojim zercu srociła sieł miuosici.
KOLEJNY ROZDZIAU111 GWIASTKÓJCJE BO SIEM POWIESZEŁ!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro