Rozdział.4
Wysiadamy z samochodu i z walizkami wchodzimy do jego domu. Jest bardzo duży i bardzo ładny z zewnątrz. Zdejmuję buty i zaczynam chodzić i oglądać wszystkie pomieszczenia. Kiedy wchodzę do salonu zauważam dwóch chłopaków, pewnie jego znajomi. Nie usłyszeli nawet jak wchodzimy. Po chwili staje za mną Ashon, który się do mnie uśmiecha odwzajemniam to.
- Ej chłopaki!
- Kurwa czego się drzesz prawie dostałem zawału.
- Kto to ? Hej piękna Mike jestem.
- To moja siostra idioto i lepiej się od niej odwal.
- Nawet nie można się przywitać.
- Okeeej to może ja się przedstawię. Jestem Sylwia siostra tego tu.
- Powiem ci że nie jesteście do siebie podobni Ash jesteś pewien że cię nie adoptowali ?
- A ty jesteś pewien że nie wychowały cię czasem małpy?
- No cóż jedną małpę znam praktycznie od dzieciństwa i stoi przede mną.
Patrzyłam na nich śmiejąc się cicho. Na kanapie cały czas siedział jeden chłopak który się nie odezwał nawet słowem. Ma blond włosy i niebieskie oczy oraz kolczyk w wardze. Zawsze chciałam sobie taki zrobić ale nie było okazji. Odwróciłam się i poszłam do swojego pokoju, który był oznakowany czarnym napisem z moim imieniem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro