Rozdział.2
Parę godzin później:
Stoję na lotnisku i czekam aż mój brat tu przyjedzie. Czekam na niego już pół godziny a jego nadal nie ma. Zapomniał o mnie? Niee bez przesady pisałam do niego przecież, nie zapomniałby o czymś takim w tak krótkim czasie. Chociaż, po idiocie można się spodziewać wszystkiego. Napiszę do niego przecież nie będę tu tak stała w nieskończoność.
Ja: Gdzie jesteś?
Ash: No jak gdzie ? W domu.
Ja: Ty zidiociałym kretynie co miałeś zrobić już prawie godzinę temu?!
Ash: Nie przypominam sobie żebym miał coś zrobić.
Ja: Naprawdę? A szkoda, to ja kupuję kolejny bilet i wracam skąd przyleciałam.
Ash: O kurwa no tak, przecież miałem po ciebie przyjechać.
Ja: No brawo, to jak doczekam się tego czy mam tu już zostać?
Ash: Czekaj tam za 15 minut będę.
Ja: A gdzie mam iść skoro nie znam tu nikogo?
Ash: Okej nieważne za niedługo będę.
Ja: Okej tylko rusz się trochę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro