6
---Luke---
Obudziłem się około 2 w nocy i poszedłem do kuchni, przechodząc przez salon zauważyłem śpiącą Rose, postanowiłem zanieść ją do pokoju, co jest dziwne, bo normalnie mam ją w dupie. Potem poszedłem spać, bo jutro trzeba iść do budy, a potem na spotkanie gangu, ja jako szef muszę tam być.
---Rose---
Obudziłam się w swoim pokoju o 6:30 samodzielnie, więc wielkie brawa dla mnie, a wracając dlaczego jestem w swoim pokoju, z tego co pamiętam to zasnęłam w salonie, no nic pewnie Christopher mnie zaniósł, bo wątpię, żeby to był Luke. Rozmyślałam jeszcze chwile, lecz przypomniałam sobie, że o 7:40 umówiłam się z znajomymi. Ubrałam się w czarne jeansy i bordowy sweterek, do tego dobrałam bordowe buty, makijaż to rzęsy, a włosy związałam w kucyk. Schodząc do kuchni usłyszałam rozmowę Chrisa z Lukiem na temat gangu.
-Będziesz dzisiaj na spotkaniu gangu?-Luke
-Po co mam być?-Chris
-No wiesz Smoki porwali jednego z naszych i pasowało by ustalić plan jak go odbić.- Luke
-No spoko, o której jest?
-O 16:20 w siedzibie.
Dobra schodzę, tak swoją drogą ostatnio zaniedbałam sprawy gangu i potem będę musiała zadzwonić do Willa i reszty, nawet nie chcę wiedzieć co Emma mi zrobi.
-Hej
-Hejka sis - Chris
-Ta siema- Luke
-Posłuchaj Rose dzisiaj niestety nie odwiozę cię po szkole do domu - serio nie było lepszego kłamstwa?
-Okej, posłuchaj umówiłam się już z kimś także do szkoły pojadę autobusem.
-Okej, ale uważaj na siebie - ta ciekawe od kiedy się tak o mnie martwisz?
-Yhy, dobra lecę bo mam autobus za 5 minut.
Dobra jestem już w umówionym miejscu i widzę Sky
-Hej
-Hejka Rose, posłuchaj nie chciałabyś iść po szkole ze mną na zakupy?
-Jasne, z miłą chęcią.
-Spoko, to spotkamy się w kawiarni ,,Black&White'' o 16.
-No oki
-Siema laski
-Siema, spóźniliście się z 10 minut- Sky
-No cóż tak wyszło, a teraz chodźmy do szkoły zanim zacznie się lekcja.
Lekcje minęły mi spokojnie, aż do przerwy obiadowej, na której siedziałam tak jak ostatnio czyli z paczką Sky.
-O proszę, proszę mamy nową koleżankę - z tego co szepnął mi Noah to James- czyli zapatrzony w siebie dupek, który uważa się za króla szkoły, a z tego wszystkiego najgorsze jest to że Chris to usłyszał.
-Co nie masz nic do powiedzenia?-widziałam kątem oka, że mój brat chciał mnie chyba obronić, ale Luke mu coś powiedział i zrezygnował no cóż nigdy nie mogłam na niego liczyć, więc cóż dziwić, o nie James mnie chwycił za sweter.
-Słuchaj kujonko ja tu jestem królem i każdy bez wyjątku ma robić to co mu każe, bo inaczej go zniszczę w tej szkole to samo tyczy się ciebie, więc od dzisiaj będziesz ofiarą elity.
-Czym? - powiedziałam prawie dusząc się ze śmiechu, aż mi łzy pociekły, reszta chyba myślała że płaczę.
-Każdy z elity będzie mógł się poniżać, robić żarty, a czasem nawet bić, ty nie masz nic do gadania JASNE?- krzyknął i walnął mnie w twarz, o nie tak kurwa być nie będzie, skończyło się bycie miłą teraz wkracza prawdziwa Rose.
-Słuchaj za kogo ty się kurwa uważasz?
-COŚ TY POWIEDZIAŁA?
-Powiedziałam, że jesteś nic nie wartym śmieciem, a w dodatku masz krzywy ryj, powiec mi jak twoi rodzice mogą na ciebie patrzeć?
-Już nie żyjesz suko- powiedział po czym chyba chciał się na mnie rzucić, na szczęście Luke mu zatorował drogę, ja w tym czasie wyszłam z bratem ze stołówki.
-Czy ty zwariowałaś, co to miało być? - oj wkurzył się mój braciszek.
-A co miałam się mu dać poniżać?
-Nie, ale wiesz co ci mógł zrobić?
-No nie wiem.
-No właśnie, nie powinnaś była tego robić.
-A ty powinieneś mnie obronić, a co robiłeś siedziałeś tylko i się patrzyłeś, wielkie dzięki za pomoc bracie.
-Rose, ja....
-Wiesz co lepiej nic już nie mów, idę do domu.
No nie wierzę ma do mnie pretensje, muszę zadzwonić do Willa że wracam mam w dupie to pieprzone miasto.
-Will, wracam
-Co nie możesz tu jest zbyt niebezpiecznie
-Trudno, pokazałam tu trochę drugiej twarzy.
-Jak?
-No bo taki chłopak, zaczął się na mnie wydzierać i mnie uderzył, więc mu trochę powiedziałam.
-Heh, moja krew, ale wracając musisz tam zostać.
-Okej, kończę to Pa.
No i nici z planów, muszę tu zostać przez to wszytko straciłam ochotę na zakupy napisz potem do Sky. Jest dopiero 13 więc pójdę do sklepu po kilka produktów i zrobię obiad czyli kurczaka z ziemniaczkami.
--1 godzina później--
Wracając ze sklepu czułam się obserwowana no, ale dobra kupiłam co miałam i właśnie wchodzę do domu i co dziwne to drzwi są otwarte, a jestem pewna że je zamykałam, Chris i Luke nie mogą być w domu bo mają lekcje do 15:40, a potem mają spotkanie gangu, dziwne. Dobra to pewnie jakaś paranoja, jestem teraz w kuchni i wszystko jej tak samo położone, nikogo nie ma w domu. Pochowałam produkty, umyłam i zaczęłam kroić warzywa, gdy usłyszałam:
-Masz być cicho i się nie wyrywać, jak nie chcesz żeby stała ci się krzywda- wtedy poczułam nóż przy gardle, a następnie jakąś szmatkę nasączoną czymś, postanowiłam udać że odlatuję, cóż mój plan może nie wypalić ale na razie to jedyny jaki mam. Mój oprawca nie jest zbyt mądry, gdyż mi uwierzył, że odleciałam, gdy nie miałam już noża przy szyi wstałam i tak zaczęła się naszą bójka którą ja oczywiście wygrałam, tak dla bezpieczeństwa go związałam i wróciłam do gotowania.
---17:20---
Położyłam obiad na stół i usłyszałam jak przekręca się zamek w drzwiach, po tym co się dzisiaj stało, wzięłam nóż do ręki i poszłam w stronę drzwi, które właśnie się otwierały. Gdy zobaczyłam że to mieszkańcy tego domu, poszłam do jadalni zjeść.
-Sis po co ci nóż?- wchodząc do kuchni
-Kto to jest i czemu jest związany, a ty masz rozciętą wargę.- Luke i ta twoja wścibska natura.
-Opowiem wam potem, a teraz chodźcie zjeść obiad, który przygotowałam.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Hejka, sorki za błędy, mam nadzieję że docenicie to iż rozdział ma 950 słów. Dajcie znać czy chcecie, aby Rose się ujawniła.
--Autorka--
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro