48
---Rose---
Obudziłam się w pokoju hotelowym, przypominając sobie wczorajsze zdarzenie zrobiło mi smutno. Wróciłam do tego zdjęcia i przyjrzałam się tej dziewczynie, gdy pierwszy raz ją zobaczyłam wydała mi się znajoma. Nie rozumiem zachowania Luka, jak mógł nie wiedzieć o tym zdjęciu? Zostało ono zrobione od przodu więc musiał widzieć tą osobę, zastanawiałam się nad tym jeszcze chwilę, aż w końcu postanowiłam skorzystać z łazienki. Spojrzałam na siebie w lustrze i szczerze się przeraziłam, miałam spuchnięte oczy, wielkie wory pod oczami, na włosach jedno wielkie gówno, a mój makijaż był rozmazany, żeby było jeszcze lepiej to nie wzięłam ze sobą kosmetyków, więc przez cały dzień będę wyglądać jak chodząca śmierć, zajebiście co nie. Zmyłam resztki makijażu, poprawiłam ciuchy w których wczoraj byłam(zdjęcie na górze), po tym ruszyłam do kawiarni na dole, aby coś zjeść, jak to ja zawsze musiałam mieć pecha, kawiarnia była tylko do 10, a teraz byłą prawie 12 i kurwa co ja mam teraz zjeść? Na szczęście przypomniałam sobie, że za zakrętem jest mały sklepik, poszłam tam i zakupiłam wodę oraz ciasteczka, ja wiem że ciastka z rana to niezbyt dobrze, ale cóż miałam ochotę na nie. Pokój musiałam opuścić o 14, więc od tego czasu włóczyłam się po parku w którym byłam wczoraj, usiadłam na tej samej ławce i zaczęłam rozmyślać nad co dalej. Poszłam w stronę domu z myślą, że kiedyś i tak będę musiała tam iść, a ja wolałam to już mieć za sobą. Weszłam do domu i od razu skierowałam się do swojego pokoju, gdy zamknęłam drzwi odwróciłam się i zobaczyłam na moim łóżku śpiącego Luka. Zastanawiałam się czy go nie obudzić, ale wyglądał tak słodko kiedy spał, nie miałam serca do tego. Wiem też że to dziwne, bo wczoraj byłam na niego wkurwiona, ale nic nie poradzę na to, że nie można przestać kogoś kochać z dnia na dzień. Miałam już wychodzić, kiedy Luke zaczął się budzić, rozejrzał się po pokoju, aż jego wzrok padł na mnie.
---Luke---
Po tym jak Rose wybiegła minęło kilka godzin, ja dalej nie otrzymałem żadnej informacji o tym czy jest bezpieczna. Poszedłem do jej pokoju, spojrzałem na ścianę na przeciwko łóżka i uśmiechnąłem się widząc nasze wspólne zdjęcie. Nie wiem jak to się stało, ale położyłem się do łóżka i zasnąłem.
Obudziłem się i rozejrzałem po pokoju, mój wzrok padł na małą osóbkę, którą była Rose. Nawet nie wiecie jak się ucieszyłem widząc ją całą i zdrową, szybko wstałem i do niej podszedłem. Wziąłem ją w ramiona i przytuliłem do siebie, na początku nie wiedziała chyba co zrobić, jednak po dłuższej chwili przytuliła się do mnie. Odsunąłem ją od siebie i zauważyłem, że łzy spływają jej po policzku, powiedziałem tylko:
-Przepraszam, nie znam tej dziewczyny przysięgam
-To czemu ją przytulałeś? -powiedziała z wyrzutem w głosie
-Poprosiła mnie, abym pokazał jej drogę, poszedłem z nią a ona w ramach podziękowań mnie przytuliła i wtedy ktoś zrobił nam te zdjęcie. Wierzysz mi? - zapytałem ją, po dłuższej ciszy zrozumiałem że nie mam na co liczyć, gdy nagle usłyszałem jej cichu głos:
-Wierzę ci - uśmiechnąłem się słysząc to
-To dobrze - miałem kontynuować ale Rose mi przerwała
-Przepraszam za to, że ci nie wierzyłam oraz za to że cię uderzyłam -powiedziała ze skruchą w głosie
-Nie musisz przepraszać, zapomnijmy o tym zdarzeniu okej?
-Okej?
---Rose---
Resztę dnia spędziliśmy w swoim towarzystwie, gadaliśmy trochę jednak głównie oglądaliśmy filmy. Zastanawiałam się też nad tą dziewczyną ze zdjęcia i przypomniałam sobie gdzie widziałam tą twarz, ale nie możliwe żeby to była ta sama osoba, postanowiłam porozmawiać o tym jutro z Willem, ale to dopiero jutro po szkole. Koło 22 zrobiłam się już senna i Luke postanowił mnie zanieść to pokoju, miał już wychodzić gdy złapałam go za rękę i zapytałam czy by ze mną nie został, na co oczywiście zgodził się niemal od razu.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Mam nadzieję, że dzisiejszy rozdział się wam podoba. Chciałam też podziękować za ponad 2 tys. odsłon.
--Autorka--
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro