4
---Rose---
-Proszę wstawać za 5 minut lądujemy.
-Dobrze- powiedziałam, na szczęście przespałam cały lot.
Jakieś 30 minut potem wyszłam z lotniska, już miałam zamawiać taksówkę, gdy przypomniałam sobie, że nie wiem gdzie mieszka mój brat.
-Cześć to ja Rose, dzwonie ponieważ nie podałeś mi swojego adresu, a ja już wylądowałam.
-Cześć, a tak musiałem zapomnieć, przyjadę po ciebie ok?
-Nie musisz, wystarczy że podasz mi adres, a przyjadę taksówką.
-Daj spokój nie będziesz jechać taksówką, przyjadę po ciebie i koniec.
-Niech ci będzie. Jak coś to dzwoń.-powiedziałam siląc się na miły ton głosu, nagle mu się przypomniało, że ma siostrę.
---40 minut potem---
Dobra widzę jak wysiada z auta, ma tabliczkę z moim imieniem. Serio? Myślał, że nie poznam go. Zapomniałam wam powiedzieć, że na czas pobytu tu muszę udawać pieprzoną kujonkę, wiecie tak dla bezpieczeństwa, żeby mnie nikt nie poznał i tak dalej. Podchodzi do mnie, chce mnie przytulić jednak ja się odsuwam, kilka lat temu mnie bił i wyśmiewał, a teraz chce mnie przytulić. Widzę smutek w jego oczach, ale błagam to nie możliwe, żebym go zraniła. Wziął moje walizki i wsadził do bagażnika.
-Miło cię widzieć, naprawdę cię cieszę, że przyleciałaś.
-Tak ja też.
-Chciałem cię przeprosić za moje zachowanie, zrozumiałem dopiero, gdy uciekłaś. Mam nadzieje, że mi wybaczysz, byłem wtedy gówniarzem i popełniłem wiele błędów.
-Bardzo mnie zraniłeś, przemyślę to okej?
-Okej, będę się starał ci to udowodnić.- ta jasne, czy on serio myślał że w to uwierzyłam?
---20 minut później---
Dojechaliśmy pod wille, no nie spodziewałam się tego, musiała kosztować fortunę, a z tego co wiem to nie pracują. Wchodzę zaraz za bratem i pierwsze co widzę to tego idiotę Luka nigdy go nie lubiłam, nikt nigdy nawet brat mi tak nie dokuczał jak on, najgorsze było to że ja wtedy go kochałam, pomimo tego co mi robił. Ta wiem było to głupie i trochę zajęło mi zrozumienie tego jednak najważniejsze zrozumiałam.
-Siema Chris - powiedział po czym zwrócił się do mnie - O i nasz ukochany paszczet wrócił, niestety dalej taki sam. - zaczął się śmiać, nawet nie wiecie jak mu chciałam w tym momencie przypierdolić.
-Ej nie mów tak do niej jasne? - o odezwał się wielki bohater od siedmiu boleści, postanowiłam to przerwać mówiąc:
-Christian możesz pokazać mi pokój?
-Jasne chodź- wszedł po schodach a potem skręcił w prawo i wszedł w drzwi po lewo, otworzył drzwi i wpuścił mnie pierwszą.
-Wow, ten pokój jest śliczny.
-Cieszę się, że ci się podoba, jak coś to masz tu własną łazienkę i garderobę, w której masz już trochę rzeczy.
-Dzięki, nie musiałeś tego robić, w końcu ten pokój będzie mój tylko przez kilka miesięcy.
-Otóż ten pokój jest już twój na zawsze, jak byś chciała tu zostać, albo kiedyś jeszcze przyjechać.
-Dzięki, jestem już trochę zmęczona chyba się położę.
-Jasne, jak coś to wołaj, a i jak coś to mój pokój jest po lewej od schodów, drzwi z lewej, a po prawej (czyli na przeciwko drzwi Chrisa) pokój ma Luke.
No wreszcie poszedł, postanowiłam najpierw rozpakować walizkę z bronią czyli pistolety, noże. Przykryłam je jakimiś ciuchami, resztę powiesiłam w garderobie, następnie wzięłam piżamę i poszłam się umyć. Następnie obejrzałam odcinek Pamiętników wampirów, nie jestem jakąś tam fanką, ale muszę powiedzieć, że się wciągnęłam, po nim poszłam spać.
---Christian---
Gdy wyszedłem z pokoju Rose poszedłem na dół porozmawiać z tym idiotą.
-Ej mówiłem ci masz jej nie obrażać.
-Ta i co z tego?
-To kurwa, że chcę odzyskać ważną dla mnie osobę.
-Wiesz, że nie jest tu bezpieczna, przez to że jesteś w gangu masz wiele wrogów, pomyślałeś o tym?
-No nie, ale będę jej pilnować, jednak jak ją jeszcze raz przezwiesz to cię powieszę za jaja na latarni, rozumiesz?
-Okej, niech ci będzie, ale na prawdę jej pilnuj.
-Dzięki, Dobranoc.
Po szybkim prysznicu położyłem się i myślałem o tym jak ją do siebie przekonać.
---Luke---
Wiem, że głupio się zachowałem mówiąc tak do niej, jest mi głupio za tą jak ją traktowałem. Wiele razy chciałem jej wytłumaczyć moje zachowanie, ale co miałem powiedzieć, że zachowywałem się tak bo się w niej zakochałem, robiąc to myślałem, że zwróci wreszcie na mnie uwagę. Potem wstąpiłem do gangu Skorpionów i już nie mogłem się wycofać, chciałem żeby była bezpieczna więc musiałem ją wyśmiewać. Wiem, że to brzmi żałośnie, ale tak właśnie było. Obiecałem Chrisowi że będę miły, ale to tylko dlatego, że chcę odbudować nasza relacje. Mam nadzieje, że zmieniła się chociaż z charakteru, bo z wyglądu dalej wygląda jak jakaś zakonnica. Z tą myślą zasnąłem.
---Rose---
Obudziłam się zalana potem, znów miałam koszmar, który nie śnił mi się odkąd uciekłam. Nie chodziło w nim o to, że byłam wyśmiewana tu chodziło coś gorszego, dużo gorszego.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Mam nadzieje, że rozdział wam się spodobał. Za niedługo dowiecie się co takiego spotkało Rose.
Jak myślicie wybaczy bratu? Czy polubi się z Lukiem? Czy pokaże im trochę wrednej strony?
--Autorka--
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro