Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

36

---Rose---

Wstałam o tej samej godzinie co zawsze, robiłam to co zawsze, nawet ubrania wybrałam takie same jak w środę tylko spódniczka była czarna, tak wiem to dziwne. Do szkoły pojechałam razem z Lukiem, o 16 mamy być w siedzibie i przygotować się do akcji. Z tego co wiem to Sky dzisiaj również nie będzie w szkole, szczerze powiem że trochę mnie to zaniepokoiło, jednak skoro tak postanowiła no to okej, po co mam się zamartwiać na zapas. Na lekcjach siedziałam w ławce z siostrą mojego chłopaka, dzień był spokojny aż do przerwy obiadowej, na której przyczepił się do mnie James.

-Witam, jak się ma nasza gruba świnia - widziałam jak Luke zacisnął pięści

-Witam, to odpowiesz jak się masz?

-Ty idiotko, myślisz ze jak zmienisz styl ubierania to będziesz popularna, zniszczę ci marzenia takie osoby jak ty nigdy nie będą ich mieć

-Zwisa mi popularność, wreszcie mogę być tym kim chcę, a jeśli ci to przeszkadza to wypierdalaj z tej szkoły

-Pożałujesz suko

-Masz rację jestem skromną, utalentowaną, kreatywną osobą

Mówiąc to usłyszałam śmiech na stołówce, a następnie trzask drzwi, usiadłam i zaczęłam jeść swoje jedzonko, usłyszałam jak Sofia mówi:

-Dobrze mu powiedziałaś

-Wiem

O 16 byłam już w siedzibie wraz z Lukiem i resztą, dostawaliśmy kamizelki kuloodporne, broń i takie tam, ja jak zawsze oczywiście powiedziałam ze nie założę tego gówna i nie założyłam. Jakieś 30 minut przez rozpoczęciem akcji, omówiliśmy jeszcze raz cały plan, który był bardzo prosty otóż podzieliśmy się na dwie grupy po 5 osób pierwsza grupa ma zająć kierowców, a druga przejąć ciężarówkę, nie chciałam niczego mówić ale miałam złe przeczucia, które niestety ale zazwyczaj się sprawdzają.Wracając do planu zajęcie się kierowcami jest trudniejsze dlatego w pierwszej grupie jestem ja Will, Nick, Patrick,Mike. Za torowaliśmy drogę ciężarówce i wyszliśmy w tym momencie co oni, chcieliśmy ich tylko zastraszyć, gdy wyciągnęli broń i zaczęli strzelać, my również tak zrobiliśmy, w całym tym zamieszaniu ciężarówka w spokoju zniknęła. Zobaczyłam jak jeden z nich celuje we mnie, nie miałam szans na ucieczkę więc spokojnie czekałam na to co nieuniknione zamknęła oczy i czekałam na śmierć, usłyszałam strzał jednak nie poczułam bólu, otworzyłam oczy i zobaczyłam Patricka z raną postrzałową w okolicach serca, moim zdaniem jakieś 3 centymetry od niego. Will zabił resztę i natychmiast pojechaliśmy do siedziby, gdzie mamy prywatny szpital. Nie wiem czy wam mówiłam, ale Luka z nami nie było ponieważ miał ważny telefon i nie mógł. Po akcji wróciłam do domu, chciałam zostać tam i czekać na jakieś wieści, ale mój przyjaciel mnie odesłał, mówiąc że zadzwoni w razie jakiś wieści. Do domu wróciłam w niezbyt dobrym humorze, postanowiłam trochę porysować, narysowałam jakieś kwiatki w wazonie. Potem obejrzałam kilka odcinków różnych seriali, żaden mnie nie zaciekawił więc tylko zmarnowałam czas, potem poszłam spać. Obudziłam się w nocy i usłyszałam grzmot, wiem że to dziwne, ale boję się burzy od kiedy skończyłam 10 lat wtedy piorun walnął w drzewo, które prawie na mnie spadło. Postanowiłam pójść do Luka, zapukałam i czekałam aż usłyszę:

-Proszę

-Cześć, czy mogłabym spać u ciebie

-Coś się stało Rose?

-Nie, ja po prostu boję się burzy

-Ty tak na serio? -śmiał się ze mnie idiota jeden, uderzył piorun, a ja podskoczyłam do góry, on widząc to powiedział -Och, wskakuj

Usnęłam przytulana przez Luka, który był zajebistym grzejnikiem.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Mam nadzieję ze rozdział się spodoba, życzę miłego powrotu do szkoły.

--Autorka--

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro