18
---Rose---
Powiem wam, że zamorduje kiedyś Patricka zapytacie czemu? otóż wrzucił mnie do wanny pełnej zimnej wody, jedynym plusem tego było to, że wstałam dosyć wcześnie jak na mnie bo o 7:20. Na dzisiaj wybrałam taki strój:
(tylko bluzkę zmieniłam na całą białą, a kurtkę na czarną) makijażu nie robiłam ponieważ idziemy pływać na plaże więc po co, włosy spięłam w zwykłego koka. Na plaże zaprosiliśmy też kilka innych osób: Alice moja dobra znajoma z gangu, Oliver starszy brat Alice, należy do naszego gangu i naszej paczki, Justin kuzyn Patricka i Megan jego dziewczyna (która jest w zaprzyjaźnionym gangu), ja niezbyt za nią przepadam, no ale nie będę stać im na drodze do szczęścia. Na plaży byliśmy do 17, potem wróciliśmy do domu, aby się przygotować, ponieważ idziemy potem całą paczką na imprezę, która jej na plaży więc będzie mega fajnie. Na imprezę wybrałam taką sukienkę:
Zrobiłam taki makijaż:
Sukienkę wybrała mi Alison, która również się u mnie przygotowywała. Zrobiła sobie taki sam makijaż, i wybrała czarną sukienkę z odkrytymi plecami. Zabawę czas zacząć.
---Sky---
Dzisiaj idę z Chrisem na randkę, gdyby była Rose to już byłabym gotowa, a tak to nie wiem w co się ubrać, mam 30 minut więc wzięłam pierwsze lepsze rzeczy:
Kończyłam swój makijaż, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi, poszłam otworzyć i zobaczyła Chrisa z bukietem czerwone róże, powiedział też że ślicznie wyglądam, wstawiłam kwiaty do wazonu i wyszłam z domu. Jak na prawdziwego dżentelmena otworzył mi drzwi do samochodu, nie wytrzymałam już i spytałam:
-Gdzie jedziemy?
-Niespodzianka - ta i ten tajemniczy uśmiech
-Oj no powiedz chociaż ile będziemy jechać.
-Ponad 20 minut, mam nadzieje że spodoba ci się niespodzianka.
Jechaliśmy jeszcze ponad 10 minut, aż zatrzymaliśmy się na poboczu i Chris zawiązał mi oczy opaską, żebym nic nie widziała, po 2 minutach zatrzymaliśmy się, wyszłam z małą pomocą. Ściągnęłam opaskę i zaczęłam piszczeć jak dziecko, nie wiem skąd wiedział że kocham chodzić do wesołego miasteczka.
-Podoba się niespodzianka?
-Bardzo
Resztę dnia spędziliśmy bardzo dobrze, byliśmy na wielu atrakcjach, dostałam też wielkiego pingwina, którego wygrał dla mnie Chris rzucając piłeczkami do celu. Odwiózł mnie do domu i zaproponował, abyśmy to powtórzyli zgodziłam się. Obejrzałam kilka odcinków mojego ulubionego serialu czyli Pamiętników, potem poszłam spać.
---Rose---
Obudziłam się o 14 z wielkim kacem, pierwsze co zrobiłam to wzięłam białe, magiczne tabletki na ból głowy. Potem poszłam się spakować do walizki, zadzwoniłam też do Chrisa
-Hejka Chris, chciałam przeprosić za to że uciekłam bez słowa na te kilka dni.
-Jezus ty żyjesz, nic ci nie jest?
-Nie, wszystko dobrze dzisiaj mam samolot do NY więc jutro już będę do ciebie.
-To dobrze, nie gniewam się na ciebie, tylko nie rób tak więcej
-Masz to jak w banku, co tam u ciebie?
-Zabrałem dzisiaj Sky do wesołego miasteczka.
-To zajebiście, trzymam za was kciuki tylko proszę nie zrań jej, nie zasługuje na to.
-Zależy mi na niej naprawdę, lepiej mów jak tam u ciebie?
-A dobrze, wczoraj byłam na plaży, spotkałam się z znajomymi, których poznałam jak byłam na wycieczce w Egipcie.
-To super, a gdzie teraz jesteś?
-No w Afryce, a dokładniej to w Egipcie.
-Okej, to życzę ci miłej podróży, mam też prośbę.
-Jaką?
-Zadzwoń do Sky i pogadaj z nią ona to bardzo przeżywa.
-Okej, to pa.
Nie sądziłam że będzie to przeżywać w końcu znamy się tylko miesiąc. Dobrze że znam jej numer na pamięć, dobra raz się żyje dzwonie:
-Dzień dobry tutaj szpital w Egipcie
-Tak słucham o co chodzi?
-Chodzi o to, że pani znajoma Rose miała wypadek.
-Jezu nic jej nie jest? -powiedziała placząc
-Nie, jak chce pani to mogę ją zawołać
-Prosze
-Sorki za ten żarcik, mam nadzieje że mi wybaczysz?
-No nie wiem Rose wiesz jak się martwiłam
-Zdaje sobie sprawę, ale musiałam odreagować dlatego rozwaliłam telefon, dopiero potem wpadłam na ten genialny pomysł.
-Wybaczam, nie gadajmy o tym lepiej powiedz kiedy wracasz
-Jutro już będę w domciu, więc możemy się spotkać
-Jasne, tęskniłam wariatko.
Gadałyśmy jeszcze ponad godzinę, potem poszłam założyć wygodny strój do samolotu, czyli dresy i biała bluzka. Czeka mnie kilka godzin w samolocie, mam nadzieje że żaden bachor nie utrudni mi tego.
---Luke---
Postanowiłem zerwać układ z Tiffany, nie mogę zrobić tego Rose nie zasługuje na takie traktowanie, postanowiłem zaprosić ją na randkę. Chris mówił że jutro już będzie, więc zaproszę ją jutro. Zabiorę ją na plaże, aby zobaczyła zachód słońca, wtedy dam jej prezent czyli naszyjnik, w myślach widzę go tak:
Mam nadzieje że znajdę go w jakimś sklepie. Mam nadzieje, że zgodzi się ze mną pójść. Usnąłem ustalając ostatnie szczegóły w głowie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro