Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

54

Rano obudziłam się z okropnym bólem głowy. Cholera, czemu zawsze przez Nialla mam największego kaca? Niechętnie podniosłam się z łóżka, koniecznie muszę wziąć prysznic, ale najpierw potrzebna mi aspiryna. Z ociągnięciem zwlekłam się z łóżka i zeszłam do kuchni. Gdy pomknęłam dwie tabletki leku postanowiłam iść pod prysznic, nie spotkałam nigdzie Nialla, więc pewnie jeszcze spał. Po szybkim prysznicu postanowiłam zrobić nam śniadanie, mam jeszcze dwie godziny do rozpoczęcia zajęć, za co w duchu dziękowałam, ponieważ moja głowa jeszcze nie przestała boleć. Udałam się do mojej sypialni, w której spał Niall, a obok niego Piorun. Wycofałam się po cichu z pokoju, aby nie obudzić chłopaka, w kuchni nalałam do szklanki wody, po czym wróciłam do pokoju i stanęłam nad chłopakiem. Powoli, wolnym strumyczkiem zaczełam lać wodę na jego twarz. Obudził się momentalnie, podnosząc się gwałtownie.

- Co do chuja? - zapytal, gdy się rozbudził.

- Pobudeczka - wyszczerzyłam się.

- Nie masz serca kobieto! Jeszcze mi za to zapłacisz! - pogroził mi palcem, ale przestałam go słuchać, ponieważ poczułam jak zbiera mi się na wymioty, szybko pokonałam dystans między pokojem a toaletą i w ostatniej chwili upadłam przed sedesem zwracając zawartość mojego żołądka. Przeklęty alkohol! Zawsze, po nim rzygam. Podniosłam się z podłogi, a przed oczami widziałam tylko mroczki, oparłam się o umywalkę ciężko oddychając.

- Wszystko okej? - zapytał Niall wchodząc do łazienki.

- Tak. - pokiwałam głową. Odkręciłam wodę, aby obmyć twarz i przepłukać usta. Gdy czułam się już lepiej opuściłam łazienkę i udałam się do kuchni, usiadłam przy wysepce, ale nie miałam nawet ochoty patrzeć na lampki przede mną. Na szczęście Niall jest żarłokiem i nic się nie zmarnuje.

- Nie powinnaś być w pracy? - zapytał Niall

- Nie, zwolniłam się, jak na razie mam wystarczająco pieniędzy. A ty nie pracujesz? - wlaśnie uświadomiłam sobie, że nic na ten temat nie wiem.

- Pracuję, jako nauczyciel wuefista w liceum. - Wyszczerzył się jak glupi, a mnie zatkało. Niall jako wuefista? W życiu bym na to nie wpadła.

- Serio? Pewnie pasuje Ci oglądanie tyłków licealistek? - uniosłam brew rozbawiona.

- Nawet nie wiesz jak. - posłał mi dumny uśmiech.

Po skończonym śniadaniu, Niall wziął prysznic, ja w tym czasie nakarmiłam i wyprowadziłam Pioruna, a później podwiózł na uczelnie.

                         ***

Stałam przed szafą zastanawiając się, co założyć. Mam iść na kolację z Jade i jej chłopakiem, ale jest zimno, więc w sukience bym raczej zamarzła. W końcu wyciągam jasne dżinsy i kremowy sweterek z kokardkami na plecach. Do tego założyłam czarne botki i czarno-beżowy płaszcz. Zapakowałam do kieszeni jeszcze telefon po czym wyszłam z domu. Na miejscu byłam piętnaście minut później. W restauracji było przyjemnie ciepło w przeciwieństwie do tego co działo się na zewnątrz. Powędrowałam wzrokiem po stolikach, aż w końcu natknęłam się na twarz mojej siostry, na przeciwko której siedział dobrze zbudowany blondyn, wydawał się być znajomy.

- Cześć - przywitałam się podchodząc do stolika. - Alex? - zapytałam zaskoczona patrząc na chłopaka.

- Sue? - zapytał równe zdziwiony.

- To ty jesteś chłopakiem mojej siostry?

- Chwila, to wy się znacie? - przerwała nam Jade.

- Tak. - odpowiedziałam siadając obok niej.

- Skąd? - dociekała widocznie zaciekawiona.

- Umm... Byliśmy na jednej randce. - odpowiedział trochę zmieszany Alex.

- Naprawdę? - zapytała Jade kręcąc się na krześle.

- Tak, ale to było dawno, zaraz potem poznałam Zayna i przestaliśmy się widywać. - uśmiechnęłam się. - Jak się czujesz? - zapytałam siostry.

- Dobrze, ale najchetniej zjadłabym konia z kopytami. - Wzdycha.

- Tak, niedługo jej brzuch powiększy się nie przez dziecko, a przez tłuszcz. - zaśmiał się chłopak, na co dziewczyna tylko wystawiła mu język.

- Myśleliście już nad imieniem? - zapytałam biorąc kartę do dłoni, aby coś zamówić.

- Jeszcze nie. - odpowiedziała Jade.

- Myślicie, że będzie chłopczyk czy dziewczynka?

- Nie wiemy, ale to nie ważne, byleby było zdrowe. - odpowiedział Alex chwytając leżącą na stole dłoń Jade. Byli naprawdę słodcy. Siedzieliśmy rozmawiając około dwóch godzin. Niestety Jade była po tym czasie naprawdę zmęczona więc byliśmy zmuszeni już się rozstać.

- Pójdę jeszcze do łazienki. - powiedziała, gdy już się ubieraliśmy, postanowiliśmy, że poczekamy na nią na zewnątrz.

- Alex. - Zwróciłam się do chłopaka.

- Tak? - spojrzał na mnie niepewnie.

- Cieszę się, że to ty jesteś z moją siostrą. Przynajmniej mam pewność, że przy tobie będzie bezpieczna. - uśmiechnęłam się do niego ciepło.

- Bardzo ją kocham. - powiedział po paru sekundach ciszy.

- Widzę i bardzo mnie to cieszy. - położyłam rękę na jego ramieniu. - Mogę Cię przytulić szwagrze? - zaśmiałam się, a zaraz potem trwaliśmy w uścisku.

- Ale wiesz, że jeśli ją zranisz, to skopie Ci tyłek? - powiedziałam poważnym tonem, nadal się do niego przytulając.

- Spokojnie, to się nie stanie, ale dzięki za informację, będę miał się na baczności. - odpowiedział odsuwając się.

- Jesteś wspaniały. - cmoknęłam go w policzek przez co się zarumienił.

- Chodź do samochodu, odwieziemy Cię. - zaproponował.

- Nie trzeba, przejdę się.

- Nie ma gadania, idziemy. - chwycił mnie za rękę i poprowadził w kierunku samochodu, trzy minuty później dołączyła do nas także Jade i mogliśmy jechać.

Zayn POV.

Uradowany wysiadłem z samochodu. Udało mi się wcześniej wrócić do Londynu, nie mówiłem nic Sue, ponieważ chciałem jej zrobić niespodziankę. Wszedłem do mieszkania, w którym było cicho i ciemno, może już śpi. Odstawiłem walizkę po czym ścigałam płaszcz i buty, udałem się do sypialni, ale i tam było pusto, obszedłem wszystkie pomieszczenia, ale nigdzie nie było dziewczyny, jej torba leżała na łóżku, więc na pewno nie była na uczelni. No tak, praca, spojrzałem na zegarek i stwierdziłem, że powinna niedługo kończyć. Bez zastanowienia chwyciłem kluczyki od samochodu i wcześniej zakładając buty i kurtkę wybiegłem z domu. Zrobię jej niespodziankę, już chcę widzieć jej minę jak mnie zobaczy. Dziesięć minut później byłem już w knajpce, ale zastałem tam tylko ścierającą blat Sarah.

- Hej. - dziewczyna podskoczyła na dźwięk mojego głosu.

- O cześć Zayn. - uśmiechnęła się do mnie odkładając szmatkę.

- Jest Sue? - zapytałem, ale dziewczyna tylko zmarszczyła brwi.

- Zwolniła się jakiś tydzień temu. - popatrzyłem na nią zdziwiony.

- Nie wiedziałem. - powiedziałem szczerze.

- Nic dziwnego. - bąknęła pod nosem, ale usłyszałem.

- O co chodzi?

- Nie miałam zamiaru Ci tego mówić, ale w tym tygodniu widziałam ją parę razy z tym kolesiem... Jak on miał na imię... Alex? - na imię chłopaka cały się spiąłem.

- Jesteś pewna?

- Tak, raz spotkałam ich wieczorem koło parku, a drugi raz widziałam ich w kawiarni. - powiedziała, a we mnie się zagotowało.

- Aha. Dzięki. - odpowiedziałem po czym wyszedłem bez pożegnania.

Spokojnie Zayn, spokojnie. Przecież Susanne Cię kocha i nie zrobiła by Ci takiego świństwa, po za tym mówiła, że to tylko kumpel. Dlaczego miałbym jej nie ufać?

Wsiadłem do samochodu odjeżdżając, poczekam na nią w domu, może poszła na zakupy czy coś. Odetchnąłem głęboko chcąc się uspokoić. Zwolniłem widząc znajomą sylwetkę na chodniku, zaparkowałem kilka metrów dalej widząc, że nie jest sama tylko z tym przydupasem. Stali na przeciwko siebie rozmawiając, uchyliłem okno mając nadzieję, że coś usłyszę, niestety docierały do mnie tylko pojedyncze słowa, reszta to jakiś bełkot.

-...kocham... - na ten wyraz wydobywający się z ust chlopaka, bardzo się spiąłem.

-... Bardzo mnie cieszy... -  I teraz ku mojemu zdziwieniu Sue przytuliła Alexa. Zacisnąłem ręce na kierownicy i czekałem na dalszy rozwój zdarzeń. W końcu odsunęła się od niego, ale po to by pocałować go w policzek.

- Jesteś wspaniały. - To zdanie uslyszalem doskonale i naprawdę powstrzymywałem się, aby nie wysiąść z tego samochodu i wpieprzyć temu lalusiowi.

Wymienili jeszcze kilka słów po czym on chwycił ją za rękę i z wielkimi uśmiechami wsiedli do samochodu. Tyle mi wystarczyło, wkurwiony na całego odpaliłem silnik i odjechałem.

Pierdolona zdzira! Jak mogłem dać się tak omamić? Jestem kretynem! Wkurwiony przyjechałem do mieszkania. Poczekam tu sobie na nią, powinna niedługo wrócić, chyba że poszła się z nim bzykać. Tak jak myślałem dziesięć minut później usłyszałem otwieranie się drzwi, chwilę potem dziewczyna pojawiła się w salonie.

- Zayn! - zapiszczała zauważając mnie, po czym szybko podbiegła i rzuciła mi się na szyję. Odepchnąłem ją wściekły, a ona patrzyła na mnie nie rozumiejąc mojego zachowania, pewnie gdybym o niczym nie wiedział wlaśnie tkwiłaby w moich ramionach, a ja bym ją namiętnie całował.

- Coś się stało? - zapytała niepewnie.

- Tak, kurwa stało się! - wzdrygnęła się na mój ostry ton.

- Nie rozumiem... - szepnęła.

- Nie rozumiesz?! To ja Ci zaraz wytłumaczę! Właśnie widziałem jak obściskiwałaś się z tym fagasem na środku ulicy!

- To nie tak, on... - chciała się jakoś wytłumaczyć, ale nie dla mnie te gierki.

- Jasne... - zakpiłem - Jesteś zwykłą szmatą! Dobrałaś się do moich spodni, do kasy, teraz możesz wrócić do swojego kochasia, bo już tu nie mieszkasz!

- Posłuchaj mnie! - wrzasnęła,a w jej oczach widziałem łzy.

- Nie chcę Cię słuchać! Wypierdalaj z mojego domu psychopatko! - ostatnie słowo podziałało na nią jak policzek. Czy się tym przejmowałem ? Oczywiście, że nie! Zdradziła mnie, więc niech spierdala.

- Jesteś skurwielem. - warknęła,a po jej twarzy spływały łzy. Potem odwróciła się i wbiegła do swojego pokoju, chwilę później słyszałem tylko huk zatrzaskujących się frontowych drzwi.

Pierdolona dziwka.

•••••••••••••••••••••••••••••

Da bum tsssss... Drama time czas zacząć!

Ale nie, to nie jest jeszcze to wielkie BUM!

Do następnego:*

I nie znienawidźcie mnie. Kocham was :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro