Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

52

Przypominam, że Sue jest w akademiku u Lucy, więc raczej jej matka tam nie mogła przyjść.


+


ZAPRASZAM NA "OBÓZ" I "KOPCIUSZEK"

________________________________________________________


- Liam? - patrzę z otwartą buzią na chłopaka. - Co ty tu robisz? - patrzę to na niego to na Lucy. Chyba już wiem co tu się dzieje.


- Ja przyszedłem tylko ... - nie wiedział jak się wytłumaczyć.


- Do Lucy? - Zapytałam z uniesiona brwią. - Dobra właź nim Cię ktoś zauważy. - Pociągnęłam go za ramię i wciągnęłam do pokoju.

Oboje stali zakłopotani nie wiedząc co mają zrobić.


- Mówcie. - ponagliłam ich.


- Nie ma o czym mówić... - próbowała się wymigać Lucy.


- Przecież mi możecie powiedzieć! - jęknełam.

Trochę to dziwne, jestem w akademiku i próbuję wyciągnąć informacje od mojego profesora i przyjaciółki.


- Powiedz jej. - Poddał się Liam.


- Ugh, dobra. My... tak jakby się spotykamy. - Próbowałam ukryć uśmiech cisnący mi się na usta, ale musiałam być twarda.


- Od jak dawna?


- Dwa tygodnie. - powiedziała zakłopotana Lucy.


- Nawet nie wiecie jak się cieszę! - zapiszczałam jak nastolatka, po czym rzuciłam się na szyję przyjaciółki.


- Nie jesteś zła? - zdziwiła się.


- Dlaczego miałabym? Tylko wiecie, ze musicie się dobrze ukrywać, bo inaczej będziecie mieć niezłe kłopoty.


- Tak, jesteśmy tego świadomi. - powiedział Liam.


- W takim razie pozostaje mi wam tylko pogratulować. - wyszczerzyłam się.


- Dzięki. - Liam usmiechnął się półgębkiem.


- Będę się zbierać, nie chcę wam przeszkadzać. Zgadamy się jeszcze Lu. Pa.


- Pa. - pomachała mi po czym zniknęłam za drzwiami.


Wybiegłam z akademika cała w skowronkach. Może Lucy dzięki Liamowi wreszcie się ustabilizuje, a nie będzie skakać z kwiatka na kwiatek.

Byłam tak zamyślona, że w końcu na kogoś wpadłam.


- Uważaj. - zaśmiał się znajomy głos.


- Cześć Alex- powiedziałam nie wiedząc co ze sobą zrobić.


- Co u Ciebie słychać? - zapytał wkładając ręce do kieszeni.


- Wszystko w porządku. - odpowiedziałam, no bo co mam mu powiedzieć? - A u Ciebie?


- Wszystko okej, moja dziewczyna jest w ciąży. - uśmiechnął się na wzmiankę o niej.


-Och, gratulacje. - Posłałam mu szczery uśmiech.


- Nadal jesteś z Zaynem? - zapytał.


- Tak, dobrze nam się układa.


- To dobrze. - po tym zdaniu zapadła między nami cisza.


- Przepraszam, ale muszę już iść, mam jeszcze coś do załatwienia. - skłamałam. Tak naprawdę to było naprawdę niezręcznie i chciałam stąd zniknąć.


- Dasz się zaprosić na kawę? - Zaskoczył mnie tym pytaniem.


- Umm, okej. Kiedy?


- Jutro? O której Ci pasuje?


- Zajęcia zaczynam dopiero o dwunastej, to może około dziesiątej? Przy okazji zjemy też śniadanie.


- Może być. Do zobaczenia.


- Pa. - pożegnałam się po czym rozeszliśmy się w swoje strony.

Idąc zauważyłam patrzącą mi się Sarah, która się głupio uśmiechała. O co chodzi tej kobiecie? Przeszłam obok niej obojętnie ignorując ją.


__________________________________________________________


Da, da, da.....

Cisza przed burzą.

Spaprałam to, bo pewnie teraz dużo osób się domyśli co będzie, ale na szczęście mam dla was w zapasie takie wielkie BUM! Więc zacznijcie się przygotowywać psychicznie :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro