Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

44

Nie pozwoliłam już wczoraj odejść Zaynowi, musiałam mieć świadomość, że leży obok mnie i nic mu nie jest. Przytuliłam się mocno do niego prawie się na nim kładąc. Na całe szczęście nie zadawał pytań, wiedział, że to co mi się przyśniło musiało być naprawdę straszne.

Leżałam już od półgodziny wpatrzona w okno, Zayn nadal spał, a ja myślałam. Była dopiero szósta rano, więc na dworze było jeszcze ciemno. Nie chciałam wstawać na uczelnie, a do pracy i tak nie musiałam iść, więc postanowiłam zrobić sobie wolne. Byłam zmęczona, więc znów zasnęłam.

Kiedy się obudziłam Zayn już nie spał.

- Dzień dobry królewno.

- Hej - uśmiecham się do niego delikatnie. - Która godzina? - pytam przecierając oczy.

- Dziesiąta. Nie musisz iść do pracy lub na uczelnie.

- Nie - wzdycham z ulgą.

- W takim razie ja też zostanę dzisiaj w mieszkaniu i spędzimy wspólnie dzień. Co ty na to? - Uśmiecham się do niego, dając do zrozumienia, że bardzo mi się to podoba.

Leżymy jeszcze chwilę, ale Zayn musi wstać, ponieważ jego telefon, który zostawił w innym pomieszczeniu daje o sobie znać. Jęczę niezadowolona, ponieważ miałam nadzieję, że chwile poleżymy nic nie robiąc, niestety Zayn jest ważnym człowiekiem i rzadko ma spokój. Postanawiam wyjść za nim i sprawdzić o co chodzi, jestem trochę przewrażliwiona po wczorajszym śnie.

- Dzisiaj robię sobie wolne. - słyszę tylko po czym Zayn odsuwa telefon od ucha i się rozłącza.

- Idę pod prysznic - Informuję go.

- Idę z tobą. - Patrzę na niego zdziwiona, ale nic nie mówię.

Idę do swojego pokoju po coś do ubrania, Zayn czeka na mnie przy drzwiach po czym obije kierujemy się do góry. W łazience od razu zaczynam się rozpierać, stoję tyłem do chłopaka, ale wiem, że robi to samo. Widzieliśmy się już nago, ale dla mnie nadal jest to niekomfortowe z powodu mojego wyglądu. Chyba nigdy nie przestanę się siebie brzydzić. Wchodzę pod prysznic odkrecajac wodę, ciepłe strumienie opadają na moje spięte mięśnie. Czuję ramiona Zayna, które oplatają mnie od tyłu. Zastanawiam się jak on może mnie kochać. Przecież mógłby znaleźć sobie kogoś lepszego, normalnego, bez przeszłości ciążącej nad nim, ale nawet, gdy uważam, że znalezienie sobie kogoś innego, dla niego byłoby lepsze, to nie potrafiłabym z nim zerwać. Jestem cholerną egoistką, ale w końcu spotkało mnie coś dobrego i nie chcę tego stracić.

- O czym myślisz? - pyta Zayn przy moim uchu.

- O wszystkim - wzdycham.

Szczerze mam dość życia w niepokoju, niedługo całkiem zwariuję.

- Chyba musisz się rozluźnić. - mówi po czym zaczyna składać pocałunki wzdłuż mojej szyi. Nie zamierzam mu w tym przeszkadzać. Potrzebuję chodź chwilowego oderwania od rzeczywistości.

Odwracam się do niego po czym łącze nasze usta, pocałunek na początku jest powolny, lecz później staje się głębszy i pełen pożądania. Zayn opiera mnie o ścianę kabiny, jego dłonie błądzą po moim ciele. Jedna z jego dłoni sięga do mojej kobiecości zaczynając pocierać moją łechtaczkę. Czuję przyjemnie uczucie budujące się w moim podbrzuszu, kiedy jestem już naprawdę blisko przerywa czynność, obie ręce przenosi na moje pośladki i podciąga mnie do góry, owijam nogi wokół jego bioder nie przerywając pocałunku. Czuję jak nakierowuje swojego członka między moją rozpaloną i pulsującą kobiecość. Wsuwa się we mnie jedym pchnięciem, zaciskam się wokół jego długości wzdychając cicho, po chwili którą dał mi na przyzwyczajenie się, zaczyna poruszać. Opieram głowę na jego ramieniu zatracając się w tym doznaniu. Zayn zaczął przyspieszać swoje ruchy, wbiłam paznokcie w jego ramiona, na pewno pozostaną ślady. Gdy nadchodzi orgazm odrzucam głowę do tyłu głośno jęcząc, Zayn dochodzi kilka pchnięć później. Stoimy w tej pozycji jeszcze jakąś chwilę po czym Zayn wysuwa się ze mnie, po czym mnie odstawia.

- Kocham Cię - Całuje mnie w usta.

- Kocham Cię - odpowiadam.

Kończymy kąpiel po czym już w pełni ubrani schodzimy na śniadanie. Wspólnie przygotowujemy kanapki po czym siadamy do stołu i jemy w spokojnej ciszy. Mogłabym się przyzwyczaić do takiej codzienności. Niestety mój dobry humor od razu się ulatnia, gdy sobie coś uświadamiam.

- Nie zabezpieczyliśmy się. - mówię, a Zayn zamiera z kubkiem w dłoni.

- Kurwa - mówi, a jego oczy rozszerzają się dwukrotnie.

Opieram łokcie na blacie po czym zatapiam dłonie we włosach lekko za nie ciągnąc.

- Cholera, jak mogliśmy być tak nie odpowiedzialni - jęczę.

- Spokojnie - Zayn siada na krześle obok mnie i obejmuje mnie ramieniem. Przynajmniej on zachowuje zimną krew. - Kupimy test i zobaczymy jak się sprawy mają. Jeśli okaże się, że jesteś w ciąży to świat się nie zawali, a ja na pewno Cię nie zostawię.

- Chyba, że nie chcesz mieć ze mną dzieci, wtedy pójdę kupić ci tabletkę po. - Mówiąc to nie wykazuje żadnego entuzjazmu.

- Nie o to chodzi. Dzieci planowałam dopiero po ukończeniu szkoły i ślubie. Na dodatek ta cała sprawa z Adamem, wtedy bałabym się nie tylko o siebie, ale też o dziecko.

- O niego się nie martw, policja się nim zajmie. - przytula mnie - Ile mnej wiecej trzeba czekać żeby test był wiarygodny? - wraca do tematu.

- Chyba tydzień.

- W takim razie, jeśli się okaże, że jesteś w ciąży będziemy mieć prezent na święta. - Uśmiecham się do niego delikatnie, ponieważ stara się zrobić wszystko, aby podnieść mnie na duchu. - Mam też nadzieję, że spędzisz świeta ze mną w Bradford, chcę Cię przedstawić mojej mamie.

- Z chęcią - odpowiadam na co Zayn szeroko się uśmiecha.

Czym zasłużyłam sobie na kogoś takiego?

•••••••••••••••••••••••••••

Jestem świadoma tego, że po dodaniu ostatniego rozdziału ledwie uszłam z życiem oraz, że chcecie mnie zamordować, ponieważ nie dodaję rozdziałów, ale wstrzymajcie się do póki nie skończę opowiadania, ponieważ nie będziecie wiedzieć jak się skonczy xD

Rozdziały są rzadko, ponieważ albo pomagam w domu, ponieważ niedługo mój brat ma komunie albo po prostu idę grać na orlik i wracam padnięta koło 9-10.

Zostało nam niedużo do końca <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro