Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

41

T kilka sekund, gdy Zayn nie odpowiadał było najdłuższymi w moim życiu. Moje serce dostawało palpitacji. Po co ja głupia się odzywałam? Wystarczy mi stresu na dziś.

- Też Cię kocham. - odpowiada mocniej mnie przytulając. Mam ochotę skakać z radości, ponieważ teraz nasze uczucia są zdefiniowane.

Odsuwam się od niego tylko po to by złączyć nasze usta. Pocałunek jest wolny i pełen uczuć.

- Przepraszam. - szepczę, gdy się od siebie odsuwamy.

- Za co?

- Byłam dzisiaj suką, a ty i tak przyjechałeś.

- Nie zostawiłbym Cię, szczególnie, gdy myślałem, że coś Ci się stało. To ja przepraszam za tą sytuację i obiecuję, że niebawem się wszystkiego dowiesz. - kiwam głową wtulając się w niego. Przynajmniej jestem pewna, że nie ma żadnej panienki na boku. Tak cholernie go kocham i nie wiem jak bym poradziła sobie z jego utratą. Przywiązałam się do niego, mam ochotę się zaśmiać z sytuacji, które miały miejsce około miesiąc temu.

- Opowiesz mi teraz co się dzisiaj wydarzyło?

- Wyszłam zapalić i zadzwonić do Jade. Nawet nie wiem skąd pojawił się Adam, nic nie zrobił tylko na mnie patrzył z tym swoim głupim uśmieszkiem. Potem sobie po prostu poszedł. Ja wiem, że on coś kombinuje, ale nie mam pojęcia co, mogę się spodziewać tylko najgorszego. - Siedząc w ramionach Zayna, jest łatwiej o tym mówić, czuję się bezpiecznie.

- Musimy zgłosić to na policję, nie możemy czekać, aż stanie Ci się krzywda.

- Boję się.

- Spokojnie, przy mnie nic Ci się nie stanie. Jutro pójdziemy wnieść oskarżenie. - Szepczę ciche "dobrze" z nosem ukrytym miedzy jego ramieniem, a głowa. Siedzimy tak w ciszy jakąś chwilę, a moje oczy zaczynają się powoli kleić. Wiem, że jest jeszcze wcześnie, ale ten dzień był ciężko, a na dodatek spałam ledwie trzy godziny. Kiedy już prawie śpię czuję jak Zayn układa mnie na łóżku i przykrywa całując w czoło.

Zayn POV.

Kiedy jestem pewny, że dziewczyna już śpi po cichu wychodzę z pokoju i schodzę na dół. W kuchni nalewam sobie do szklanki soku pomarańczowego po czym siadam przy wysepce wcześniej wyciągając telefon z kieszeni. Jestem taki szczęśliwy jak jeszcze nigdy. Powiedziała, że mnie kocha. Chyba nawet nie wie ile to dla mnie znaczy.  Wybieram numer mojego przyjaciela, który odbiera już po pierwszym sygnale.

- Powiedziała mi to Lou! - krzyczę do słuchawki uradowany.

- Chcesz mnie żebym ogłuchł? Co Ci powiedziała?

- Kocha mnie! Ja pierdole ona mnie kocha!

- Cieszę się razem z tobą, ale możesz się tak nie drzeć?

- Okej. Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy.

- Rozumiem Cię i życzę wam jak najlepiej.

- Powinienem się oświadczyć? - wypalam.

- Facet wiem, że się cieszysz, ale weź przystopuj, znacie się tylko miesiąc.

- Ale ja ją kocham.

- Zrobisz jak uważasz, ale moim zdaniem to za wcześnie.

- Duh, dobra. Muszę kończyć bo jadę do Andrew.

- Jak idzie?

- Całkiem nieźle, ciężko było przekonać kilku nadętych typków, ale drobne przekupstwo załatwiło sprawę.

- Mam nadzieję, że wszystko wyjdzie. Będę trzymał kciuki.

- Dzięki, a teraz będę leciał, do zobaczenia w sobotę.

- Alocha braciszku. - rzuca pożegnanie i się rozłącza.

Za nim wyjdę postanawiam napisać na kartce informację dla Sue, by znów się nie martwiła, nie chcę jej teraz budzić.

Na kartce zapisuję, że jadę do Andrew i nie wiem o której wrócę, ponieważ mamy dużo pracy. Piszę również jak bardzo ją kocham.

Kartkę zostawiam przyczepioną magnesem do lodówki po czym udaję się do wyjścia wcześniej zakładając buty i kurtkę.

••••••••••••••••••

Obcięłam wlosy, wyglądam teraz jak słodka mala dziewczynka xdddd

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro