Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

33

#59 in Fanfiction

rhreoigtghietgioetjioph <3

Kto się cieszy razem ze mną ?<3

__________________________________________

Zayn opuścił pokój, ja w pośpiechu założyłam tylko majtki, leginsy i koszulkę Zayna bez stanika. Szybko zbiegłam po schodach w dół, znalazłam się przy Maliku, gdy przekręcał zamek w drzwiach. Po otwarciu zdziwiłam się nie widząc nikogo tylko białą kopertę leżącą przed drzwiami. Zayn podniósł ją i zamknął drzwi.

- To chyba do Ciebie - mówi podając mi białą kopertę podpisaną moim nazwiskiem.

- Listonosz nie powinien zostawiać ich w recepcji na dole? - pytam otwierając kopertę.

- To nie listonosz, na kopercie nie ma adresu, po za tym jeszcze się nie przemeldowałaś. Może to cichy wielbiciel. - prycham wyciągając zwykłą białą kartkę.

Mój humor ulega gwałtowniej zmianie, gdy czytam zawartość listu.

" Nie myśl, że ujdzie Ci to na sucho."

I już wiem od kogo ta koperta. Mój oddech staje się cięższy, a moje ciało zaczyna drżeć. Zayn zauważa moje zachowanie przez co wyrywa mi kartkę z ręki czytając treść.

- Pierdolony skurwiel. - warczy.

Próbuję się uspokoić, ale wychodzi mi to raczej kiepsko. Co ja mam do cholery zrobić? Przecież on mnie zabije!

- Sue, spokojnie, on nic Ci nie zrobi - podchodzi przytulając mnie.

- On chce mnie zabić.

- Nawet tak nie myśl. Zgłosimy wszystko na policje, znajdą go i zamkną.

- Nie możemy. Jak na razie mamy za mało dowód, odłożą sprawę na później, a Adam, gdy się dowie, że zglosilam to na policje wszystko przyśpieszy. On pragnie tylko zemsty. Na razie będzie bawił się w podchody, aby mnie przestraszyć, policja tylko wszytko przyspieszy. - mówiłam trochę chaotycznie, ale nic nie poradzę.

- Okej, spokojnie jestem przy tobie. Od teraz nigdzie nie ruszasz się sama.

- I co będziesz wszędzie za mną łaził? Nie sądzę, masz też swoje życie.

- A co to będzie za życie jeśli coś się tobie stanie? Poradzimy sobie. - ucałował mnie w czubek głowy mocno przytulając. - Chyba odpuścimy sobie siłownię.

- Nie, jeśli będę bezczynnie siedzieć to oszaleję, jedziemy. - z niechęcią się zgodził. Wysłałam go aby się ogarnął po czym poszłam zrobić to samo. Spotkaliśmy się piętnaście minut później w kuchni, ponieważ Zayn stwierdził, że muszę coś zjeść. Gdy już jestem najedzona zabieram swoją torbę i wychodzę trzymając mulata za rękę.

Na miejscu jesteśmy pięć minut przed czasem. Rozstajemy się z Zaynem przy wejściach do szatni. Gdy jestem gotowa udaję się do sali nr 3, w której jest już Zayn z Harrym. Mają poważne miny, a kiedy mnie zauważają od razu milkną.

- No myślałem, że zrezygnujesz z siłowni kiedy zaczniesz spotykać się z tym baranem, w końcu może załatwić Ci o wiele przyjemniejsze ćwiczenia - Harry porusza sugestywnie brwiami.

Przed oczami staje mi scena z dzisiejszego ranka przez co strzelam lekkiego buraka.

- Oo ktoś tu się rumieni, chyba jest ostro. - mruga do mnie.

- Styles ty lepiej zajmij się swoją żoną, a nie mi dziewczyne zawstydzasz. - Dziewczynę? Czyli on uważa mnie za swoją dziewczynę. Przestań się tak kurwa szczerzyć.

- Wypierdzielaj z moich zajęć. Idź zgwałcić lepiej worek treningowy. - Harry wywala go za drzwi, przez co Zayn zaczyna się śmiać. Zanim znika mi z pola widzenia posyła mi jeszcze buziaka w powietrzu.

- Koniec wzdychania, nie ma ruchania! Bierzemy się do roboty!

Harry był bez litości po rozgrzewce kazał robić mi A6W, a potem bieżnia. Nie mam najlepszej kondycji, więc dla mnie to katorga. Gdy ja jeszcze biegałam Zayn skończył już trening, postanowił sobie odpocząć stawiając krzesło centralnie za mną, aby jak to powiedział " podziwiać widoki" oczywiście miał tu na myśli gapienie się na mój tyłek. Harry cały czas pisał coś na telefonie i w ogóle nie interesował się tym co dzieje się na około niego. W końcu ku mojej uciesze wyłączył bieżnię i oznajmił koniec. Zayn wydawał się być nie pocieszony z tego powodu, ponieważ nie mógł patrzeć już na mój tyłek. W tym samym czasie w drzwiach pojawiła się dosyć wysoka blondynka z zaokrąglonym brzuchem.

- Hej - na twarzy Harrego pojawił się słodki uśmiech, który dziewczyna odwzajemniła. Była naprawdę ładna, mogła by być modelką z tymi długimi nogami. Po obrączce na palcu wnioskuję, że to żona Harrego.

- Hej, kochanie - odpowiedziała przytulając się do niego i składając na jego ustach szybki pocałunek.

- Cześć Veronica - Zayn pomachał do niej ze swojego miejsca na krześle.

Później jej wzrok spoczął na mnie, a uśmiech znikł. No tak nie wiedziała kim jestem i pewnie pomyślała, że jestem jedną z tych dziuń, które kleją się do facetów. Przynajmniej ja bym tak pomyślała.

Harry widząc zachowanie swojej żony postanowił mnie przedstawić.

- Skarbie to jest Susanne, dziewczyna Zayna.

- Cześć - uśmiechnęłam się lekko.

- O mój pieprzony Boże! Zayn ma dziewczynę! - wydawała się zaskoczona i szczęśliwa jednocześnie.

- Dziękuję bardzo, że tak we mnie wierzyłaś - prychnął Zayn.

- Wybacz kotku, ale byłam pewna, że żadna z tobą nie wytrzyma dłużej niż kilka dni. - zaśmiałam się na jej komentarz.

- Bywa ciężko, ale daję radę.

- No to kiedy ślub? - dziewczyna zbiła mnie z tropu swoim pytaniem.

- Veronica ogarnij hormony - śmieje się Harry obejmując ją w pasie.

- No co? Chcę być pewna, że ona nigdzie nie ucieknie w końcu temu lalusiowi ciężko znaleźć normalną nie uzależnioną od ostrego pieprzenia i kasy dziewczynę. - Zayn szczelił facepalma na słowa blondynki.

- Dobry my się już zbieramy - powiedział wstając i łapiąc mnie za rękę.

- Czekajcie chwilę - dziewczyna wygrzebała z torebki karteczkę i długopis, na której zapisała swój numer. - Zadzwoń jak znajdziesz czas, bardzo chciałabym Cię poznać - podziękowałam i zapewniłam, że na pewno to zrobię po czym opuściliśmy salę. Postanowilam wziąć prysznic tutaj, ponieważ od razu chciałam iść do Lucy, dawno się z nią nie widziałam i muszę z nią pogadać.

- A więc jestem twoją dziewczyną? - zapytałam, gdy byliśmy już w samochodzie.

- Przepraszam, że tak powiedziałem, ja po prostu... Najpierw powinienem zapytać ciebie czy chcesz, bo w końcu nie musisz.

- Jest w porządku - śmieje się.

- Serio? - wydaje się być zdziwiony.

- Tak, chcę być twoją dziewczyną - na jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech.

- Koch... Znaczy Cieszę się - trochę się zmieszał, ponieważ zorientował się co chciał powiedzieć. Czuję się źle z tym, że zmuszam go do tłumienia swoich uczuć, ale poruszę ten temat, gdy będę w stu procentach pewna co do moich uczuć.

- Możesz mnie podrzucić do Lucy? - pytam na co kiwa głową.

Po dziesięciu minutach jesteśmy pod akademikiem, w którym mieszka moja przyjaciółka.

- Wyprowadzisz Pioruna? Na śmierć o nim zapomniałam - przypomniałam sobie, gdy już miałam zamykać drzwi.

- Oczywiście. Uważaj na siebie.. - zatrzasnęłam drzwi, ale obiegłam jeszcze samochód i pokazałam mu, aby spuścił w dół szybę, gdy to zrobił złożyłam na jego ustach slodki pocałunek.

Będąc u Lucy straciłam jej ostatnie kilka dni. Pominęłam oczywiście dzisiejszy incydent z listem, ponieważ ona nadal nie wie o mojej przeszłości. Po dobrych dwóch godzinach postanowiłam się zbierać do domu. Chciałam oglądnąć jeszcze nowy odcinek Pory na przygodę. Do mieszkania wrocilam autobusem. Gdy weszłam do mieszkania usłyszałam głosy dochodzące z kuchni. Gdy tam weszłam nie wiedziałam co zrobić widząc dziewczynę, która zakładała koszulkę siedząc na blacie i Zayna, który zapinał spodnie.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

A co to za suka? Nie lubię jej wy też powinniście.

Wiecie co... Zaczynam ćwiczyć tak gdzieś od jutra. Macie mnie pilnować xD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro