24
Wesołych Świąt
Smacznego jajka i
Mokrego dyngusa
:***
•••••••••••••••••••••••••
Czwartek był dniem, w którym miałam przeprowadzić się do nowego mieszkania. Przez ostatnie dwa dni zdążyłam spakować wszystkie rzeczy. Oczywiście z pomocą Lucy, Nicka i Zayna. Lucy była zawiedziona, że zmieniam miejsce zamieszkania, ponieważ lubiła tu wpadać i miała do mnie po drodze. Nick był zadowolony, że zgodziłam się na propozycję Zayna. Nie znali prawdziwego powodu mojej przeprowadzki, myślą że to po prostu okazja na lepsze mieszkanie i tyle. Czuję się winna, że nie powiedziałam im o mojej przeszłości chodź są moimi przyjaciółmi i znamy się kilka lat, a Zayn, którego znam niecałe dwa tygodnie wie wszystko ze szczegółami.
Stałam otoczona wieloma pudłami i jęcząc w myślach, że musimy to wszystko znieść sami, ponieważ Lucy i Nick są na zajęciach.
Zayn miał skombinować wóz do przeprowadzek, więc tak skończyłam siedząc i się nudząc. Pobawiłam się trochę z Piorunem, który jak to mały szczeniak zaczął mnie gryźć wbijając w ręce ostre jak szpila ząbki. Usłyszałam w końcu dzwonek do drzwi, więc poszłam otworzyć. Za drzwiami zobaczyłam Zayna, Louisa z przyjęcia, Harrego mojego trenera, Liama mojego profesora i jakiegoś wyszczerzonego blondyna, którego nie miałam okazji poznać.
- Ekipa przeprowadzkowa gotowa! - mówi Zayn.
Śmieje się i wpuszczam ich do środka, każdym po kolei się ze mną wita.
- To niw fair! Dlaczego wszyscy ją znają oprócz mnie? Zayn! - mówi blondyn.
- Cześć jestem Niall - szczerzy się jak głupi - Wiesz ja nic nie mówię, ale Zayn jest leniwym bałaganiarzem i nie lubi chodzić do Nando's, więc zostań moją dziewczyną - Niall mrugnął do mnie. W tym samym czasie obok pojawił się Malik, który odsunął ode mnie blondyna.
- Kolego czy ty sobie nie za dużo pozwalasz?
- Och no weź, zawsze warto spróbować.
Po godzinie praktycznie wszystko zostało zniesione. Zostały tylko meble, ponieważ nie były moje tylko najemcy. W pewnym momencie coś uderzyło w okno z hukiem.
- Kevinnnn! - krzyknął Louis i pobiegł do okna, ja prawie dostałam zawału.
Patrzyłam na Louisa, który krzyczał przez otwarte okno " Kevin! Kevin! Żyj!". Przeniosłam wzrok na Zayna, który wzruszył ramionami i powiedział bezgłośnie "To idiota". Cała reszta tarzała się ze śmiechu. Lou odwrócil się do nas z martwym gołębiem na rękach.
- Był dobrym Kevinem, już nigdy nie polata sobie z braćmi kevinami, ale teraz jest w lepszym świecie. Teraz udasz się w swój ostatni lot. - wychylił się przez okno i rzucił gołębia do kontenera, który znajdował się centralnie pod oknem.
- Trzymasz się? - zapytałam kładąc mu dłoń na ramieniu.
- To było dla mnie ciężkie, ale już jest dobrze. - pokręciłam głową rozbawiona i przypinając smycz do obroży Pioruna wyszłam za wszystkimi z mieszkania zamykając je na klucz.
Ja i Zayn wsiadamy do jego samochodu, a reszta idzie do samochodu Harrego.
Na miejscu okazuje się, że owe mieszkanie tak naprawdę jest apartamentem. Drogim apartamentem oczywiście zaczęliśmy się sprzeczać na środku ulicy, a chłopcy w miedzy czasie wnosili moje rzeczy.
- Zayn nie mogę tu zamieszkać!
- Możesz.
- Nie, wracam do siebie.
- Jak nie chcesz tego mieszkania to ja się tu przeprowadzę, a ty zamieszkasz z Zaynem tylko nie kazuj mi taszczyć spowrotem tych rzeczy. - mówi Niall.
- Dobra - wzdycham.
- Przeprowadzasz się do mnie?
- Przeprowadzasz się do niego?
Powiedzieli jednocześnie.
- Tak. - Chyba jestem idiotką, co ja w ogóle wymyśliłam - Jeśli Zayn się zgodzi.
- Ja.. Tak, kurwa, tak. - mowi - Ej chlopaki, jedziemy z tym do mnie! - krzyczy do nich. Jęczą ponieważ wnieśli już połowę rzeczy.
- Niall masz godzinę na spakowanie się.
•••••••••••••
Przepraszam, przepraszam, przepraaaaaaszam.
Wczoraj nie było rozdziału , a dziś krótki....
Ale wiecie święta, goście...
Postaram się później dodać jeszcze jeden jeśli będę miala taką możliwość.
P.S
Witam nowych czytelników, ponieważ zauważyłam, że jest was coraz więcej. :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro