18
Moja matka spogląda na Zayna zdziwiona. Chyba nie rozumie o co mu chodzi.
- Dobry wieczór jestem Zayn Malik, a Pani to pewnie mama Susanne. - przedstawia się.
- Oczywiście - moja matka uśmiecha się słodko - Cieszę się, że Sylvia nakłoniła Pana na za szczycenie nas swoją obecnością, rzadko pokazuje się Pan na tego typu imprezach.
- Chyba nie rozumiem. Nie przyszedłem tutaj z Sylvią. - mówi marszcząc brwi.
- Och, w takim razie z kim?
- Z Pani córką. - wyraz twarzy mojej matki w tym momencie był bezcenny, gdy Zayn oplótł ramiona wokół mojej tali i przyciągnął do siebie.
- Susanne nie mówiła, że ma kogoś - mówiąc to ma surowy wyraz twarzy.
Rick stoi obok zakłopotany nie wiedząc co ze sobą począć.
- Spotykamy się dopiero od tygodnia, więc nie było okazji - mówię.
Matka patrzy na mnie podejrzliwie, ale nic nie mówi. W końcu chyba postanawia odpuścić i ciągnąc za sobą Ricka odchodzi.
Szybko wyswobadzam się z objęć Zayna i ruszam do stołu z alkoholami nie zwracając na niego uwagi. Teraz nagle przypominał sobie z kim tu przyszedł. Ciekawe czy zdążyli z Sylvią skoczyć na szybki numerek. Dlaczego byłam taka głupia i pozwoliłam mu tu przyjechać. Mogłam wsiąść Alexa. Przynajmniej byłoby wiadomo, że nie będzie latał za laskami.
- Sue - mówi Zayn kiedy zatrzymuję się przy stole i przeglądam wina. To nie ważne, że w ogóle się na nich nie znam, byleby go ignorować.
- Sue, odezwij się. - prosi.
- O co jesteś zła? Susanne...
- Gdzie Sylvia? Będzie zła, że zniknąłeś. - mówię nadal czytając etykiety.
W końcu biorę jedno z nich, wywnioskowałam tylko tyle, że jest słodkie.
- Jesteś zazdrosna? - pyta, ale ja nadal go ignoruje zmierzając do naszego stolika, który dzielimy z moją siostrą i jej narzeczonym.
- Jesteś zazdrosna! - mówi śmiejąc się.
- Nie jestem! - mówię trochę zbyt głośno przez co kilka głów odwraca się w naszą stronę - Po prostu zaraz po wejściu widzę Cię z uczepioną do ramienia laska. Poczekałbyś z godzinę, chyba że twój kutas nie potrafi wysiedzieć w spodniach. - Zayn zaczyna się śmiać przez co posyłam mu mordercze spojrzenie.
- Kochanie, mój kutas chce wyskoczyć tylko na twój widok - mówi ściszonym pogrubionym głosem
- Jesteś obleśny - krzywię się.
- A po za tym ... - kontynuuje - Sylvia to moja kuzynka. - moja głowa jak na komendę odwraca się w jego stronę, a twarz wyraża czysty szok. - Ale dobrze wiedzieć, że jesteś zazdrosna o inne kobiety. - uśmiecha się zwycięsko.
- Nie jestem - warcze.
- Oczywiście, kochanie, oczywiście - głaska moje kolano.
- Nie nazywaj mnie tak - mówię zrzucając jego rękę.
Moja złość nadal nie przeszła, więc niech spada.
Trzydzieści minut później wygłaszane są nudne przemówienia. Stoję z Zaynem wśród ludzi. W pewnym momencie ktoś odciąga mnie na bok. Ze zdziwieniem stwierdzam, że to moja matka.
- Ile mu zapłaciłaś? - rzuca.
- O co Ci chodzi? - pytam nie rozumiejąc.
- Daj spokój, nie uwierzę, że jedna z najlepszych partii w mieście sama z siebie na ciebie spojrzała. - kpi, a we mnie się gotuje.
- Słuchaj MAMO to, że tobie w młodości rodzice musieli szukać męża, ponieważ byłaś zarozumiałą suką to nie oznacza, że ze mną będzie tak samo. Błogosławieństwem dla mnie było to, że mnie wyrzuciliście i nie musiałam patrzeć codziennie na twoją fałszywą gębę. Współczuję też ojcu, ponieważ przez Ciebie stał się tym kim jest.
- Uważaj do kogo mówisz!
- Do kobiety, która uważa się za moją matkę? - Juz ma coś powiedzieć, ale jej wzrok zawiesza się nad moim ramieniem, a rysy twarzy łagodnieją.
- Czy coś się dzieje? - pyta Zayn.
- Próbuję namówić Sue na to abyście zostali na noc. Pozwoliłam Samuelowi jechać do domu.
- Może zostać, prawda kochanie?
- Nie trzeba, nie będziemy sprawiać kłopotu, zamówimy taksówkę. - Patrzę na moją matkę groźnie.
- Jeśli tego spo życzysz - mówi z uśmiechem cmokając mnie w policzek.
Spoglądam na matkę zwycięsko. W tym samym czasie do Zayna podchodzi jakiś mężczyzna i wciąga go w rozmowę.
- Zostajecie. I nie ma żadnego ale, inaczej wszystko mu powiem, bo jestem pewna, że ty tego nie zrobiłaś. Żaden facet Cię nie zechce wiedząc o twojej przeszłości. - Zawładnęła mna rządza mordu. Nie wiem co ona kombinuje, ale nie podoba mi się to.
- Zostajemy - mówię do Zayna.
- Rzeczywiście kobieta zmienną jest. - wzdycha.
***
Tu będziecie spać - moja matka prowadzi nas pod jedną z sypialni. Zayn dziekuje jej po czym wchodzimy do środka. Rzucam się na łóżko ciężko wzdychając.
- Nienawidzę tej kobiety - jęczę.
- Tak, fałszywość i arogancja biją od niej na kilometr - Zayn siada na skraju łóżka obok mnie.
Leżę przez jakiś czas wpatrując się w biały sufit i nagle dociera do mnie co moja matka zrobiła i nie, nie mam na myśli tego, że będę musiała spać z Zaynem w jednym łóżku. Pierdolona suka!
- Idziemy spać? Padam z nóg. - mówi Zayn.
- Ta, umm jasne.
Chłopak zaczyna się rozbierać, a ja nadal siedzę wpatrując się w niego.
- Chyba nie zmierzasz w tym spać? - pyta, gdy jest już w samych bokserkach. Szczerze mówiąc nie czuję się jakoś skrepowana, może dlatego, że widziałam go już nago.
- Mogę założyć twoją koszule? - pytam.
Zahn bez słowa podaje mi czarny materiał, a ja kazuje mu się odwrócić. Oczywiście nie jest z tego powodu zadowolony, ale w końcu spełnia moją prośbę. Szybko zrzucam sukienkę i zakladam koszulę Zayna dokładnie zapinając guziki i podwijając rękawy. Kiedy jestem już przeprana Zayn się odwraca i spogląda na mnie z uśmiechem.
- Wyglądasz bardzo seksownie tylko w mojej koszuli, nawet mógłbym się do tego przyzwyczaić. - mowiąc to zbliża się do mnie, a ja obserwuję ruch jego mięśni i przyglądam się tatuażom. W końcu miedzy nami nie ma wolnej przestrzeni. Nasze usta dzielą milimetry, nie odtrącam go, gdy nasze wargi się łączą. Zarzucam mu ręce na jego szyję i przyciągam bliżej. Jego dłonie lądują na mojej talii i przyciągają do niego. Pocałunek staje się coraz bardziej namiętny, wplatam palce w jego ułożone włosy i lekko za nie ciągnę. Dłonie Zayna nie wiadomo kiedy znalazły się pod koszulą. Gdy lądują na brzuchu momentalnie zamiera. Odrywa się ode mnie i z poważną miną zaczyna rozpinać guziki mojej koszuli.
- Zayn, nie, nie, proszę Cię - Ale moje błagania na nic się nie zdają.
- Co to kurwa jest? - mówi, gdy ma widok na moje ciało, a do moich oczu napływają łzy.
•••••••••••••••
Teorie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro