Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18

Moja matka spogląda na Zayna zdziwiona. Chyba nie rozumie o co mu chodzi.

- Dobry wieczór jestem Zayn Malik, a Pani to pewnie mama Susanne. - przedstawia się.

- Oczywiście - moja matka uśmiecha się słodko - Cieszę się, że Sylvia nakłoniła Pana na za szczycenie nas swoją obecnością, rzadko pokazuje się Pan na tego typu imprezach.

- Chyba nie rozumiem. Nie przyszedłem tutaj z Sylvią. - mówi marszcząc brwi.

- Och, w takim razie z kim?

- Z Pani córką. - wyraz twarzy mojej matki w tym momencie był bezcenny, gdy Zayn oplótł ramiona wokół mojej tali i przyciągnął do siebie.

- Susanne nie mówiła, że ma kogoś - mówiąc to ma surowy wyraz twarzy.

Rick stoi obok zakłopotany nie wiedząc co ze sobą począć.

- Spotykamy się dopiero od tygodnia, więc nie było okazji - mówię.

Matka patrzy na mnie podejrzliwie, ale nic nie mówi. W końcu chyba postanawia odpuścić i ciągnąc za sobą Ricka odchodzi.

Szybko wyswobadzam się z objęć Zayna i ruszam do stołu z alkoholami nie zwracając na niego uwagi. Teraz nagle przypominał sobie z kim tu przyszedł. Ciekawe czy zdążyli z Sylvią skoczyć na szybki numerek. Dlaczego byłam taka głupia i pozwoliłam mu tu przyjechać. Mogłam wsiąść Alexa. Przynajmniej byłoby wiadomo, że nie będzie latał za laskami.

- Sue - mówi Zayn kiedy zatrzymuję się przy stole i przeglądam wina. To nie ważne, że w ogóle się na nich nie znam, byleby go ignorować.

- Sue, odezwij się. - prosi.

- O co jesteś zła? Susanne...

- Gdzie Sylvia? Będzie zła, że zniknąłeś. - mówię nadal czytając etykiety.

W końcu biorę jedno z nich, wywnioskowałam tylko tyle, że jest słodkie.

- Jesteś zazdrosna? - pyta, ale ja nadal go ignoruje zmierzając do naszego stolika, który dzielimy z moją siostrą i jej narzeczonym.

- Jesteś zazdrosna! - mówi śmiejąc się.

- Nie jestem! - mówię trochę zbyt głośno przez co kilka głów odwraca się w naszą stronę - Po prostu zaraz po wejściu widzę Cię z uczepioną do ramienia laska. Poczekałbyś z godzinę, chyba że twój kutas nie potrafi wysiedzieć w spodniach. - Zayn zaczyna się śmiać przez co posyłam mu mordercze spojrzenie.

- Kochanie, mój kutas chce wyskoczyć tylko na twój widok - mówi ściszonym pogrubionym głosem

- Jesteś obleśny - krzywię się.

- A po za tym ... - kontynuuje - Sylvia to moja kuzynka. - moja głowa jak na komendę odwraca się w jego stronę, a twarz wyraża czysty szok. - Ale dobrze wiedzieć, że jesteś zazdrosna o inne kobiety. - uśmiecha się zwycięsko.

- Nie jestem - warcze.

- Oczywiście, kochanie, oczywiście - głaska moje kolano.

- Nie nazywaj mnie tak - mówię zrzucając jego rękę.

Moja złość nadal nie przeszła, więc niech spada.

Trzydzieści minut później wygłaszane są nudne przemówienia. Stoję z Zaynem wśród ludzi. W pewnym momencie ktoś odciąga mnie na bok. Ze zdziwieniem stwierdzam, że to moja matka.

- Ile mu zapłaciłaś? - rzuca.

- O co Ci chodzi? - pytam nie rozumiejąc.

- Daj spokój, nie uwierzę, że jedna z najlepszych partii w mieście sama z siebie na ciebie spojrzała. - kpi, a we mnie się gotuje.

- Słuchaj MAMO to, że tobie w młodości rodzice musieli szukać męża, ponieważ byłaś zarozumiałą suką to nie oznacza, że ze mną będzie tak samo. Błogosławieństwem dla mnie było to, że mnie wyrzuciliście i nie musiałam patrzeć codziennie na twoją fałszywą gębę. Współczuję też ojcu, ponieważ przez Ciebie stał się tym kim jest.

- Uważaj do kogo mówisz!

- Do kobiety, która uważa się za moją matkę? - Juz ma coś powiedzieć, ale jej wzrok zawiesza się nad moim ramieniem, a rysy twarzy łagodnieją.

- Czy coś się dzieje? - pyta Zayn.

- Próbuję namówić Sue na to abyście zostali na noc. Pozwoliłam Samuelowi jechać do domu.

- Może zostać, prawda kochanie?

- Nie trzeba, nie będziemy sprawiać kłopotu, zamówimy taksówkę. - Patrzę na moją matkę groźnie.

- Jeśli tego spo życzysz - mówi z uśmiechem cmokając mnie w policzek.

Spoglądam na matkę zwycięsko. W tym samym czasie do Zayna podchodzi jakiś mężczyzna i wciąga go w rozmowę.

- Zostajecie. I nie ma żadnego ale, inaczej wszystko mu powiem, bo jestem pewna, że ty tego nie zrobiłaś. Żaden facet Cię nie zechce wiedząc o twojej przeszłości. - Zawładnęła mna rządza mordu. Nie wiem co ona kombinuje, ale nie podoba mi się to.

- Zostajemy - mówię do Zayna.

- Rzeczywiście kobieta zmienną jest. - wzdycha.

***

Tu będziecie spać - moja matka prowadzi nas pod jedną z sypialni. Zayn dziekuje jej po czym wchodzimy do środka. Rzucam się na łóżko ciężko wzdychając.

- Nienawidzę tej kobiety - jęczę.

- Tak, fałszywość i arogancja biją od niej na kilometr - Zayn siada na skraju łóżka obok mnie.

Leżę przez jakiś czas wpatrując się w biały sufit i nagle dociera do mnie co moja matka zrobiła i nie, nie mam na myśli tego, że będę musiała spać z Zaynem w jednym łóżku. Pierdolona suka!

- Idziemy spać? Padam z nóg. - mówi Zayn.

- Ta, umm jasne.

Chłopak zaczyna się rozbierać, a ja nadal siedzę wpatrując się w niego.

- Chyba nie zmierzasz w tym spać? - pyta, gdy jest już w samych bokserkach. Szczerze mówiąc nie czuję się jakoś skrepowana, może dlatego, że widziałam go już nago.

- Mogę założyć twoją koszule? - pytam.

Zahn bez słowa podaje mi czarny materiał, a ja kazuje mu się odwrócić. Oczywiście nie jest z tego powodu zadowolony, ale w końcu spełnia moją prośbę. Szybko zrzucam sukienkę i zakladam koszulę Zayna dokładnie zapinając guziki i podwijając rękawy. Kiedy jestem już przeprana Zayn się odwraca i spogląda na mnie z uśmiechem.

- Wyglądasz bardzo seksownie tylko w mojej koszuli, nawet mógłbym się do tego przyzwyczaić. - mowiąc to zbliża się do mnie, a ja obserwuję ruch jego mięśni i przyglądam się tatuażom. W końcu miedzy nami nie ma wolnej przestrzeni. Nasze usta dzielą milimetry, nie odtrącam go, gdy nasze wargi się łączą. Zarzucam mu ręce na jego szyję i przyciągam bliżej. Jego dłonie lądują na mojej talii i przyciągają do niego. Pocałunek staje się coraz bardziej namiętny, wplatam palce w jego ułożone włosy i lekko za nie ciągnę. Dłonie Zayna nie wiadomo kiedy znalazły się pod koszulą. Gdy lądują na brzuchu momentalnie zamiera. Odrywa się ode mnie i z poważną miną zaczyna rozpinać guziki mojej koszuli.

- Zayn, nie, nie, proszę Cię - Ale moje błagania na nic się nie zdają.

- Co to kurwa jest? - mówi, gdy ma widok na moje ciało, a do moich oczu napływają łzy.

•••••••••••••••

Teorie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro