Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14

Odrzucam połączenie i wkładam telefon z powrotem do kieszeni. Atmosfera jest naprawdę miła i nie chcę jej psuć przez Alexa. Oczywiście wolałabym teraz siedzieć z nim, ale obiecałam sobie, że dam Zaynowi szansę. Nie muszę się od razu mieszać w jakiś związek, a po za tym Zayn nie wygląda na takiego, który bawi się w coś takiego. Z jednej strony jest mi to na rękę, z drugiej nie koniecznie, ponieważ może chcieć dobrać się do moich majtek, czego nie chcę.

- Nie odbierzesz? - pyta sucho.

Musiał zauważyć kto do mnie dzwoni.

- Dlaczego miałabym?

- Ponieważ to z nim pierwszym się umówiłaś, chociaż ja poprosiłem Cię wcześniej.

- Możliwe, ale sokoro nie odbierałam twoich telefonów, gdy byłam z nim nie powinnam robić tego też teraz. - wzruszam ramionami.

Chłopak widocznie się rozluźnił. Otaksowałam ponownie jego sylwetkę, ma naprawdę piękne ciemne, prawie czarne oczy. Dlaczego on wygląda jak cholerny Adonis? I te tatuaże... Perfekcja w każdym calu! Ale wygląd to nie wszystko.

Rozejrzałam się dokoła, powoli zaczynał zapadać zmrok, las robił się coraz bardziej przerażający, zaczęłam czuć się trochę jak w klatce bez wyjścia. Na dodatek robiło się naprawdę chłodno. Potarłam dłonie i schowałam je między kolana.

- Zimno Ci? - pyta Zayn na co przytakuje.

Bierze jeden koc po czym mnie nim okrywa. Od razu robi mi się cieplej. Z koszyka wyciąga termos. Do plastikowego kubeczka wlewa jako. Skąd on wie, że je uwielbiam? Z uśmiechem na twarzy odbieram kubek, który okrywam dłońmi, aby je ogrzać. Na całe szczęście jest gorące.

- Czuję się jak w liceum. - chichoczę.

- To dobrze? - pyta.

- To były chyba najlepsze chwile w moim życiu. - uśmiecham się, ale po chwili mój uśmiech blednie. - Prawie.

- Naprawdę jestem ciekaw co takiego się wydarzyło, ale nie chcę ciągnąć Cię za język jeśli nie chcesz.- mówi, a jego wyraz twarzy jest poważny przez co wiem, że mówi całkiem poważnie. Jestem mu za to wdzięczna, ponieważ wiele osób za wszelką cenę chciałoby wyciągnąć ze mnie informacje, chociaż nie wiem do czego im to potrzebne.

Zayn po jakimś czasie także okrywa się kocem. Siedzimy w ciszy wpatrując się w okolicę, jest to przyjemna cisza. Znów zaczynam drzeć, ponieważ temperatura wciąż spada.

- Zimno - mówię, a z moich ust wychodzą kłęby białej pary.

- Chodź tu - rozkłada swoje ramiona.

Chwilę się waham, ale w końcu decyduję się na wtulenie w ciepły tors chłopaka. Uderza mnie mocny zapach perfum, który jest niebiański. Skurczybyk, wie co dobre. Siedzimy tak przez jakiś czas w końcu czuję na moim policzku wibracje klatki piersiowej chłopka, gdy się odzywa.

- Może już będziemy się zbierać? Serio robi się zimno. - chichocze przez co jego klatka faluje jeszcze bardziej.

- Tak, to dobry pomysł - śmieje się i się od niego odsuwam.

Zrzuca swój koc i chwyta za wiosła. Powoli kierujemy się do brzegu. Ja w tym czasie poskładałam koce i schowałam pozostale rzeczy do koszyka. Gdy dopłynęliśmy do mostu, Zayn zahaczył o niego line. Zszedł z lódki, odebrał ode mnie rzeczy po czym pomógł mi wyjść.

Skierowaliśmy się w stronę drogi, którą przyszliśmy, nie miałam ochoty tam wchodzić, ponieważ było całkowicie ciemno. Kiedy mieliśmy już w chodzić do lasu gwałtownie się zatrzymałam przez co Zayn, który trzymał moją rękę prawie się przewrócił.

- O co chodzi? - Zmarszczył brwi.

- Jaa... Umm.. - Nie wiedziałam co powiedzieć, trochę głupio się przyznać, że dorosła kobieta boi się lasów.

-Boisz się ciemności?

- Bardziej tego co się w niej kryje - szepcze do siebie, ale jest tak cicho, że Zayn bez problemu słyszy moje słowa.

- Chodź na barana - kuca przede mną nie komentując mojego dziwacznego zachowania. Podchodzę do niego i siadam mu na plecy. Bez żadnego wysiłku podnosi się do pionu o rusza przed siebie zagłębiając się w ciemny las.

- Ty chyba nic nie jesz. Nic nie ważysz. - mówi lekko mnie porzucając.

- Nie dawno pochłonęłam prawie cały słoik nutelli i ty mówisz, że nic nie jem?

- Jesteś leciutka, dlatego pytam.

Nie wiem czemu, ale do głowy przychodzi mi myśl czy inne dziewczyny też nosił w ten sposób.

Jak dla mnie po całej wieczności wychodzimy z tego przeklętego lasu. Zayn odstawia mnie obok samochodu, wkłada rzeczy do bagażnika i zajmuję miejsce kierowcy. Od razu włącza ogrzewanie, przez co jestem mu wdzięczna. Ruszamy w drogę powrotną, przez ciepło, które mnie otula i dźwięk silnika moje oczy same się zamykają.

Budzi mnie czyjąś dłoń na moim policzku.

- Sue, już jesteśmy obudzi się. - szepcze Zayn.

Mruczę niezadowolona i wtulam się w rękę chłopaka. Wzdycha po czym ją zabiera.

Otwieram oczy i napotykam wzrok Zayna, który mi się przygląda.

- Już jesteśmy? - jęczę niezadowolona.

- Tak, też nie chcę się z tobą rozstawać, ale siła wyższa, chyba, że zaprosisz mnie do środka.

- Nawet o tym nie marz - przewracam oczami.

Nachyla się w moją stronę przez co wydaję mi się, że chce mnie pocałować dzięki czemu dostaję palpitacji serca. Jestem wręcz zszokowana kiedy czuję jego ciepłe usta na moim policzku i od razu się odsuwa.

- Dobranoc - mówi.

- Dobranoc - odpowiadam i wysiadam z auta.

•••••••••••••••••••••••

Co ta Sue? Zayn taki miły, ale ona i tak woli z Alexem siedzieć. Głupia czy jaka?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro