Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19

{O to jest nowy rozdział i mam nadzieję, że co niektórzy go wyczekiwali <3❤️. Mam nadzieję, że ten rozdział zrekompensuje wam te czekanie, bo dzieję się i przyznam, że sama jestem zadowolona z niego 🔥🔥 Nie przedłużając, życzę miłego czytania}
Dziękuję AlliceaWonder , za opiekę nad tą historią ❤️❤️❤️
 

                  
Twitter  hasztang #SingielkaStop

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kilka godzin wcześniej...


Kiedy Minsun i Minran zaczęli się kłócić o to, gdzie ma się odbyć wieczorna zabawa, czmychnęłam z pomieszczenia, aby doszli do porozumienia bez mojego udziału. Wzięłam uprzednio ze sobą papierowy kubek z już (niestety) ostygłą kawą oraz dwa maślane rogaliki na talerzyku, które zdążyłam uratować przed tymi łasuchami. Mało było takich momentów, kiedy się ze sobą zgadzali, ale gdy dochodzili do kompromisu, mogłam mieć spokojną głowę, bo wiedziałam, że konflikt słowny został w jakimś stopniu zażegnany.

Uśmiechnęłam się rozbawiona i poszłam w stronę gabinetu Sojoona. Chciałam, żeby zrobił sobie krótką przerwę od obowiązków, ponieważ taka mała pauza na uzupełnienie energii każdemu z nas się przydaje. Drzwi były lekko uchylone, więc po prostu weszłam do środka. Mężczyzna siedział przed komputerem i wpatrywał się uporczywie w ekran, a jego jasnobłękitny strój był lekko pognieciony. Czarne włosy miał w nieładzie, jakby dopierowstał z łóżka albo odsypiał na biurku przepracowaną noc, co czasami mu się zdarzało. Usiadłam na wolnym krześle, kładąc na blacie przyniesione przez siebie przekąski i kawę. Koreańczyk przerwał swoją czynność, po czym uśmiechnął się promiennie, na co obudziły się motyle w moim brzuchu, a policzki spąsowiały. Byłam zdziwiona własną reakcją. Myślałam, że już nie jestem zdolna poczuć tego, co kiedyś wywoływał we mnie Darek. Sądziłam, że to uczucie zniknęło bezpowrotnie na zawsze i już nie doświadczę go ponownie przy innym mężczyźnie. Jak bardzo się myliłam! Byłam zszokowana, bo doznanie wróciło i odczuwałam je teraz z podwójną siłą. Miło zaskoczona tymi wrażeniami, wstałam, żeby zamknąć drzwi. Nie chciałam, aby to, co wróciło, uciekło przez nie bezpowrotnie.

- Przyniosłam ci coś na ząb. - Uśmiechnęłam się niewinnie i podsunęłam talerzyk w jego stronę.

- Dziękuję, rzeczywiście mała przerwa mi się przyda - odpowiedział Koreańczyk, biorąc rogala. - Poczęstuj się - zaproponował z uniesionym kącikiem ust.

- Nie, dziękuję. Ja już jadłam, to jest dla ciebie. - Zaśmiałam się. - Te dwa rogale uratowałam przed Minranem i Minsun. Inaczej obawiam się, że zostałaby dla ciebie jedynie ostygła kawa - skwitowałam z przepraszającym uśmiechem.

Koreańczyk zachichotał rozluźniony. Lubiłam ten jego delikatny, a zarazem mocny głos.

- Oj tak, te głodomory są nieprzewidywalne, gdy w zasięgu ich wzroku znajduję się coś, co da się zjeść - zażartował i ugryzł smakołyk, po czym przymknął powieki.

Dało mi to możliwość bezwstydnie obserwować grę jego kształtnych ust i szyi przy przełykaniu łakoci. Patrzyłam jak zahipnotyzowana, nieświadomie oblizując usta. Zaczęłam się wiercić na krześle i zrobiło mi się gorąco, choć nie wiedziałam tak naprawdę dlaczego - przecież w pomieszczeniu, była optymalna temperatura. Uciekłam spojrzeniem w bok, żeby zawiesić wzrok na licznych certyfikatach zawieszonych na ścianie.

Przez to wszystko wyleciało mi z głowy, to z czym tak naprawdę tu przyszłam. Przymknęłam powieki na chwilę, aby pozbierać skołatane myśli, zrobiłam głęboki wdech i powoli otworzyłam oczy... by skrzyżować swoje spojrzenie z przyglądającym mi się mężczyzną. Nic nie mówiąc, Sojoon wstał ze swojego miejsca i obszedł biurko, aby znaleźć się naprzeciw mnie. Hipnotyzował mnie ciemnymi tęczówkami, sondując moją sylwetkę, jakby był artystą, a ja modelką, która mu pozowała. Zdezorientowana jego zachowaniem, na powrót uciekłam wzrokiem gdzieś w bok. Czułam się niezręcznie, zaschło mi w gardle i nie potrafiłam wydusić z siebie żadnego słowa. Nachylił się ku mnie tak, że wyraźnie poczułam jego zapach, a moje serce przyspieszyło. Nie potrafiłam na niego spojrzeć, bojąc się przerwać ten moment, bańkę elektryzującego napięcia. Dotyk jego palców na mojej szyi zaparł mi dech. Opuszki kreśliły szlak na ciele, muskając przy tym moje włosy. Rozbudził to, co było już dawno we mnie uśpione. Chciałam krzyczeć: „Daj więcej!". Uparcie nie patrzyłam w jego stronę, bo wiedziałam, że byłam już zgubiona. Puls przyspieszył, a serce łomotało, jakby było skowronkiem na uwięzi, który chciał się wydostać na wolność. Nie mogąc dłużej wytrzymać napięcia, zacisnęłam ręce na podłokietnikach i wyrzuciłam z siebie na jednym wydechu:

- Minsun organizuje dla mnie imprezę powitano-integracyjną. - Słowa mi się plątały, a ja czułam, że nie potrafiłam na ten moment powiedzieć czegoś bardziej sensownego, więc dodałam tylko: - Chciałabym cię na nią zaprosić.

Odwróciłam się w jego stronę i to był błąd, bo nasze twarze były tak blisko, że prawie stykaliśmy się czubkami nosa. Ponownie znieruchomiałam w oczekiwaniu.

Nie doczekałam się jednak odpowiedzi, bo Sojoon przeprowadził atak na moje wargi. Wpił się w nie, jakbym była dla niego pokarmem, którego tak bardzo potrzebował. Jęknęłam, oddając pocałunek całą sobą. Dłonie Koreańczyka zachłannie błądziły po mnie, aby po chwili znaleźć krzywiznę moich piersi. Wstałam i objęłam go za szyję, by miał lepszy dostęp do mojego ciała. Moje palce powędrowały do jego włosów. Złapałam je za końcówki, robiąc w nich jeszcze większy bałagan. Nasze języki odnalazły ze sobą wspólny rytm, więc sączyliśmy słodycz naszych ust, jakbyśmy pili najlepsze wina pod słońcem. Podnieceni chwilą, zaczęliśmy nawzajem badać swoje ciała, kiedy naraz w recepcji rozdzwonił się telefon. Oderwaliśmy się od siebie, dysząc. Z jękiem protestu oparłam czoło o klatkę piersiową mężczyzny, obejmując go mocno. Uśmiechnęłam się pod nosem, otulona zapachem jego perfum, gdy mężczyzna przygarnął mnie jeszcze mocniej do siebie, jakbym była cenną rzeczą, której nie chciał stracić. Trwaliśmy w ciszy, bo słowa były zbędne. Nikt z nas nie chciał przerwać tej wyjątkowej, intymnej chwili - pocałunek wyraził wszystkie nasze potrzeby i skryte pragnienia.

Wiedziałam, że od tego momentu, będziemy dla siebie kimś więcej, niż tylko znajomymi.

To, co zaszło między nami tego popołudnia, uświadomiło mi, że Koreańczyk bardzo mocno tkwił w mojej głowie już od jakiegoś czasu. Nie potrafiłam jeszcze dokładnie określić, czy to było zauroczenie, czy tylko rozszalałe hormony domagały się swoich potrzeb? Wciąż nie byłam pewna, na jakim etapie się znaleźliśmy - nie ustaliliśmy tego tak naprawdę. Krótko po naszym pocałunku rzeczywistość upomniała się o siebie za pomocą dzwonka przy drzwiach, który ogłosił przybycie do kliniki pacjentów. Oderwaliśmy się od siebie bez słowa i wróciliśmy do swoich obowiązków, nie mając już okazji na prywatną rozmowę. Być może wchodziliśmy dopiero na jakiś szlak, ale nie wiedzieliśmy, dokąd nas zaprowadzi i czy nie zmierzamy w stronę ślepego zaułku.

Siedziałam między dziewczynami, kiedy Sojoon, który właśnie przybył na imprezę, rozmawiał z Samuelem. Zerkałam na niego ukradkiem, a gdy nasze oczy się spotkały, uśmiechnęliśmy się do siebie nieśmiało, jakbyśmy mieli wspólną tajemnicę i z nikim nie chcieli jej dzielić. Przywitaliśmy się jak dawniej, po przyjacielsku, ale tym razem jego dotyk wywołał we mnie przyjemny dreszcz. Chciałam przytrzymać go przy sobie dłużej, jednak zaraz Minsun zaciągnęła mnie na scenę i wręczyła mikrofon do rąk.

Zabawa była przednia, każdy z nas zaprezentował swój talent wokalny, śpiewaliśmy nawet w chórkach. Z miłym zaskoczeniem mogłam stwierdzić, że męska część uczestników spotkania zaprezentowała się nadzwyczaj dobrze. Minran miał się czym poszczycić, bo jego śpiew wyróżniał się na tle naszych wokali. To nie tak, że śpiewaliśmy źle, ale śpiew mężczyzny niósł ze sobą delikatność i magnetyzm - chciało się go posłuchać jeszcze raz i kolejny. Rozbawiona i rozluźniona, chętniej chłonęłam to, co się działo wokół mnie. Każdy na swój sposób oddał się temu szaleństwu, byliśmy zadowoleni z tego, że mogliśmy spędzić ten czas w swoim towarzystwie.

Minsun szturchnęła mnie w ramię, a ja powędrowałam spojrzeniem w jej stronę. Koreanka uśmiechnęła się promiennie i wzięła mnie za rękę, po czym wstałyśmy z kanapy. Wyszłyśmy na korytarz oświetlony tylko jedną żarówką, która emitowała z siebie niezbyt mocne światło.

- Co się kroi między tobą a moimi bratem? - zapytała mnie po chwili namysłu.

Ups... Zapomniałam, że przed Minsun nie da się niczego ukryć. Koreanka była przenikliwą obserwatorką i pewnie musiała zauważyć te ukradkowe spojrzenia, które wymieniałam potajemnie z jej bratem.

- Coś się kroi? - udałam głupią, czym zasłużyłam sobie na jej kpiący wzrok.

- Warzywa się kroją na sałatkę. - Przewróciła oczami. - Nana, ze mną to nie przejdzie. - Zaczęła się śmiać. - Czekam na satysfakcjonującą odpowiedź, bo jak nie... to nasza przyjaźń się skończy. - Zagroziła mi palcem, choć jej wyraz twarzy zaprzeczała tej groźbie - była ewidentnie rozbawiona.

Wiedziałam, że już nie ma sensu nic ukrywać.

- Och... Całowałam się z twoim bratem - wyrzuciłam z siebie, po czym zakryłam zawstydzoną twarz dłońmi. Czułam, jak policzki zaczęły mnie piec od tego wyznania.

- Ulala! Widzę, że nieźle sobie poczynacie - zaświergotała Minsun. - To kiedy będę mogła bawić bratanicę lub bratanka?

- Minsun! - żachnęłam się rozbawiona. - To tylko pocałunek i nie wiadomo, co będzie dalej, a ty już nas posyłasz do łóżka! Jesteś niemożliwa - dodałam na koniec rozbawiona.

- To tylko kwestia czasu. - Mrugnęła zaczepnie. - Przyznaj, że z mojego brata to niezły towar.
- Przyznaję bez bicia, że jest niczego sobie. - Uśmiechnęłam się do niej. - Jednak nie jestem pewna, co może być między nami, więc nie chcę wybiegać w przyszłość. Może chcę po prostu się przekonać, czy w ogóle pójdzie to dalej? - wyznałam na głos obawy, które męczyły mnie od kilku godzin. Miałam jednak cichą nadzieję, że ta relacja stworzy w przyszłości piękne wspomnienia.

Minsun uśmiechnęła się z satysfakcją, po czym przytuliła mnie.
- Nana, bierz go, jeśli chcesz i się nie wahaj! Oboje siebie potrzebujecie. Ja będę wam z całego serca kibicować - szepnęła mi do ucha, po czym uciekła do naszej rozchichotanej grupki.

Pokręciłam głową rozbawiona i skierowałam swoje kroki w stronę łazienki, aby choć trochę schłodzić soczyste wypieki na twarzy. Trudno mi było w to uwierzyć, ale myśli o tym konkretnym mężczyźnie, sprawiały, że fala gorąca zalewała mnie co sekundę.

***

Weszłam do łazienki, podeszłam szybciutko do kranu, po czym odkręciłam kurek i skropiłam sobie twarz. Wpatrywałam się w swoje odbicie, aby się upewnić, że nadal byłam sobą.

Byłam tą samą Natalią, lecz trochę inną. Duże niebieskie oczy na owalnej twarzy, falowane czarne włosy się nie zmieniły, także kształtne różowe usta, które czasami podgryzałam. To nie z wyglądu się zmieniłam, to mój charakter się ukształtował i na pewne rzeczy patrzyłam już pod innym kątem. Stałam się bardziej otwarta na nowe znajomości, uaktywniła się moja opiekuńczość pod względem osób, które znałam wcale nie tak długo. Byłam tu dopiero cztery miesiące, ale czułam się, jakbym mieszkała w Seulu od narodzin. To było wspaniałe uczucie, gdy będąc wśród ludzi, czułam się w pełni sobą.Nikt nie patrzył na mnie krzywo, nie uśmiechał się fałszywie. Wiedziałam, że mogłam powiedzieć wszystko i każdy by mnie wysłuchał, a także dałby wskazówki, jeśli bym tego potrzebowała.

Mimo schłodzenia się, wspomnienie o Sojoonie doprowadzało moje ciało do gorliwego wrzenia. To, co się stało u niego w gabinecie oraz zachęta ze strony Minsun sprawiły, że chciałam więcej, pragnęłam poczuć się znowu pożądaną. Nie mogłam ukryć tego, że ten mężczyzna przyprawił mnie dziś o słodki zawrót głowy. Miałam ochotę nawet teraz, przy wszystkich, rzucić się na niego i całować do upadłego, aż brakłoby mi tchu. Upijałam się tym uczuciem, bo wiedziałam, że od teraz będzie mi go mało.

Usłyszawszy kobiece głosy rozchodzące się po korytarzu oraz towarzyszący im przy tym charakterystyczny stukot szpilek, postanowiłam szybko umknąć do kabiny. Znałam jeden z nich, ten subtelny głosik, z którym miałam do czynienia kilka dni wcześniej. Oparłam się czołem o drzwi i przymknęłam oczy. Nie miałam ochoty na konfrontację z tą kobietą. Ona zresztą również nie pałała do mnie sympatią. Widocznie przyczepiła się do nas jak rzep psiego ogona, tylko po to, aby nas dręczyć i wprowadzić do naszej grupki niepotrzebne zamieszanie. Przeczuwałam, że spotkamy się z nią jeszcze nie raz i to już na pewno nie będzie dla nas miłe spotkanie towarzyskie.

Jeehee - to imię zwiastowało kłopoty, ta cała osoba emanowała niebezpieczeństwem...

- Unni - usłyszałam głos jednej z kobiet - jak myślisz, Oppa w końcu zaprosi mnie na randkę?

- Nie wiem, Minmin, mam inne sprawy na głowie, niż przejmować się teraz takimi bzdetami - odpowiedziała chłodno Jeehee.

- Czym się tak przejmujesz? Masz, wszystko, czego zapragniesz. Jesteś bogata, ponieważ twój ojciec to wzięty biznesmen, jesteś piękna i możesz mieć wszystko, o czym zamarzysz!

- Przestań już, Minmin, i wracaj do reszty, bo po prostu mnie nudzisz - odparła Jeehee znużonym głosem. - Widziałam tutaj mojego starego przyjaciela, więc nie dołączę już do waszego towarzystwa.

W głowie mi się nie mieściło, że nawet dla swoich znajomych była podła. Dalej się nosiła, niż widziała. Z tego, co zdążyłam podsłuchać, to Jeehee nie darzyła sympatią również swoich znajomych, ale czego mogłam się po niej spodziewać? Historia Minsun udowodniła, że Jeehee nie miała skrupułów, aby pogrążyć nawet bliską jej osobę. A to tylko po to, aby bez żadnych przeszkód dążyć do swoich celów.

- Unni, jesteś okropna. Jak tak możesz? - obruszyła się kobieta. - A tyle razy ci pomogłam...

- A kto ci kazał? - Zrobiła dramatyczną pauzę. - Tak jak wspominałaś, nie potrzebuję przyjaciół, aby coś osiągnąć. To tylko niepotrzebny balast, więc radzę ci grzecznie, idź do siebie i nie pałętaj mi się pod nogami. Ciesz się z tego, że znalazłam czas, aby zajść na te twoje nudne urodziny.

Szloch Minmin rozniósł się po łazience. Zrobiło mi się przykro, ponieważ nikt nie powinien być tak potraktowany.

- Jesteś podła! A myślałam...

- Co myślałaś? - Zaśmiała się Jeehee. - Że zostanę twoją przyjaciółką...? Żałosne! Jak to podkreśliłaś, ja jestem kimś, a ty... nikim, więc zmykaj mi z oczu.

Usłyszałam jeszcze, jak Minmin zanosi się płaczem, po czym dziewczyna wybiegła z pomieszczenia.

Miałam już dość złego traktowania ludzi przez Jeehee, musiałam też w końcu wyjść z ukrycia. Obawiałam się, że czeka mnie jeszcze konfrontacja z Koreanką - zimną niczym lodowy posąg. A czy byłam na to gotowa? Nie byłam, ale nie miałam wyboru - nie chciałam czekać, aż Jeehee łaskawie w końcu przestanie się pacykować przed lustrem. Wyszłam jakby nigdy nic, nie zaszczyciłam Jeehee nawet spojrzeniem. Myślałam, że udało mi się przejść spokojnie w stronę wyjścia, ale...

- Ej ty... Cudzoziemka! - usłyszałam jej kpiący głos. Skręciło mnie w środku na tę obelgę. Zacisnęłam usta w wąską kreskę i zerknęłam na nią kątem oka.

Tak jak się spodziewałam, piękna i gibka jak wierzba, była odziana w błękitny kombinezon. Proste czarne włosy miała zaczesane na bok, diamentowe kolczyki muskały jej łabędzią szyję, a brązowe oczy sondowały moją sylwetkę. W swoich białych spodniach i błękitnej bluzce w serek czułam się jak uboga krewna.

- Nie ładnie podsłuchiwać. - Jej pomalowane na bordowo usta wygięły się w nieprzyjemny łuk. Zamknęła torebkę i zerknęła jeszcze raz w lustro.

Wzruszyłam lekceważąco ramionami.

- No cóż, na pewno nie było to zamierzone - odparłam tylko.

- Och, naprawdę? - Zachichotała z wyraźną kpiną.

- Uwierz, wolę rozmawiać z ludźmi, którzy mają w sobie jakąś wartość - powiedziałam z przekąsem. Brzydki grymas na twarzy Jeehee dał mi pewność, że jej ego zostało trochę urażone. Punkt dla mnie. - Pozwól, że już pójdę, ponieważ dobrze wiemy, że nie mamy ze sobą, o czym rozmawiać.
- Dobrze, że to wiesz - zgodziła się ze mną, podchodząc do mnie z kwaśnym uśmiechem..
- Pozwól, że pójdę pierwsza - rzuciła, po czym wyszła, zostawiając mnie samą. Coś czułam, że jeżeli by umiała, to oplułaby mnie jadem albo wiązką jakichś kwasów siarkowych.

Wiedziałam, że jeszcze nieraz będę miała styczność z tą kobietą, ale liczyłam na to, że będzie ich mniej, niż więcej.

Tipy:

Oppa - czyli dosłownie "starszy brat" - tego zwrotu używają dziewczyny zwracając się do starszych od siebie chłopaków lub braci czy kuzynów.

Unni - Starsza siostra dla kobiety. Poza dosłownym znaczeniem, zwrot ten jest często używany przez Koreanki wobec bliskich, niewiele starszych przyjaciółek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro