Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

- Masz rację - odezwał się donośny głos Jina - Zaczynajmy.

~***~

Park Jimin:

Wyszedłem szybkim tempem z sali, obierając kierunek do parku, w którym ostatnio siedziałem wraz z Jungkookiem. Chłopakiem, który w bardzo szybki sposób się do mnie zbliżył, co wydawało się wielu osobom jak i samemu mnie bardzo trudnym wyczynem. Jeszcze nikomu po paru dniowej znajomości nie ujawniałem swojej tajemnicy, czyli moich oczu albo co ważniejsze nie pokazywałem uśmiechu, który jeszcze nigdy nie zdobił mych ust.

Od małego byłem zamkniętym w sobie chłopczykiem, który zamiast bawić się jak normalne dzieci na dworze, wolał podziwiać to wszystko przez okno, siedząc skulony na parapecie lub w swoim domku na drzewie. Rodzicie nieraz zaprowadzali mnie do wszelakich psychologów czy tym podobne, ale oni uznali, że sam z tego wyrosnę. Nie wierzyłem w to, że życie może być lepsze bez ciszy dopóki nie pojawił się w nim Jungkook. Od razu przyciągnął moją uwagę. Wydał mi się na pierwszy rzut oka bardzo przyjaźnie do otoczenia nastawionym chłopakiem, który jednym miłym gestem potrafi rozświetlić innym dzień. Lecz nie tylko to było moim problemem. Zacząłem się przy nim rumienić i zapragnąłem do niego mówić, chociaż wcześniej nie odczuwałem takich potrzeb. Z tego co tłumaczył mi Hoseok, kiedy spytałem się co mogą oznaczać takie objawy, oznajmił, że wtedy ktoś mi się podoba, a następnie pokazał mi to na przykładzie Jina, przyglądającemu się Namjoonowi. Dopytywał się oczywiście, dlaczego zadałem mu to pytanie, więc skłamałem, że zobaczyłem takie coś w filmie, a nie wiedziałem czy powinienem się martwić losem serialowej postaci. Czy to możliwe, że czarnowłosy chłopak o bladej cerze, do tego szczupły, uczuciowy, utalentowany i słodki, a także męski, mógł mi się spodobać tak od razu? Nie miałem pojęcia, gdyż sam się na tym nie znam, a innych o nic nie spytam. Jego uśmiech jest naprawdę ładny, a oczy są takie czarne jak smoła, ale przyciągają dzięki temu do siebie uwagę. Z biologii orientuję się, że skoro podoba mi się chłopak, a sam jestem chłopakiem to należę do jakiejś grupy homoseksualistów. Nie znałem się na tym, więc przyjąłem tę teorię i się jej teraz mocno trzymam. Nie zamierzałem mu tego mówić, ponieważ chyba nie ma takiego obowiązku... Czy jest? Sam nie wiedziałem. Po prostu zostawiłem to dla siebie, by mieć bliskiego, prawdziwego kolegę, bo więcej przyjaciół nie chcę mieć. W pewnym momencie doszedłem do wyznaczonego miejsca, gdzie siedziałem do pory, gdy już się ściemniło. Musiałem jeszcze odwiedzić moją ukochaną babunię, do której zbliżyłem się bardzo, bardzo mocno, gdy mama zaczęła parę lat temu pracę. Moja babcia gotowała mi obiadki, pomagała w lekcjach, mogłem zostawać u niej na noc, a także wiele innych ofert spędzania razem czasu. Lubiłem ją odwiedzać, w domu, a kiedy trafiła do szpitala bardzo zacząłem się o nią martwić, więc chodzę do niej bardzo często, gdyż bałem się, że coś mi zaraz ją odbierze. Moje złe przypuszczenia często się sprawdzały, dlatego tez bardzo wierzyłem, iż moje martwienie jest słuszne. Po pożegnaniu się z babcią, która nagle zaczęła płakać, że ma pokonać nieśmiałość i pamiętać o tym, że mnie kocha, co wydawało mi się co najmniej dziwne, wróciłem do domu, ponownie siadając na parapecie, gdzie udało mi się zasnąć.

W środku nocy przebudziłem się przez pewne hałasy dobiegające z dołu. Wstałem sycząc cicho, przez zetknięcie się moich bosych stóp z zimną podłogą. Po wyjściu z pokoju stwierdziłem, ze te dźwięki to szloch należący do mojej rodzicielki. W salonie moja hipoteza się potwierdziła. Mama płakała na podłodze, tulona przez tatę. Podszedłem niepewnie do nich, pytając co się stało. Ojciec podniósł na mnie załzawiony wzrok i wypowiedział jedno zdanie, które sprawiło, że stary Jimin, którego ponoć moim przyjaciele zwalczyli, powrócił, a na sam nie wiedziałam na jak długo. Zacząłem się strząść ze smutku. Pragnąłem stąd wyjść. W tej samej chwili pobiegłem ubrać buty i kurtkę, następnie uciekając do mojego domku na drzewie, będącego w ogrodzie. Zawsze tam uciekałem, gdy miałem problem, a samo siedzenie w parku jak i na parapecie nie pomagało. Wspiąłem się po drabinie nie powstrzymując już szlochu cisnącego mi się na usta. Usiadłem u góry, na dywanie, który kiedyś tam przyniosłem i spojrzałem się prze okno na idealnie ustawioną panoramę nieba. Moje mokre oczy, mieniły się w blasku księżyca, przez co wyglądały na jeszcze bardziej jasne, a łzy, które spływały po moich policzkach wydawało się, że miały kolor krystalicznej, lazurowej wody. Usta zrobiły mi się sine od mrozu po jakimś czasie, a płacz nie ustawał. Wiedziałem, że teraz będzie mi jeszcze trudniej w życiu, dlatego nie uda mi się szybko pozbierać. Nie dawałem już rady. Skuliłem się, zaczynając sobą kołysać, z twarzą ukrytą w kolanach, lecz kiedy szloch na chwilę się zmniejszył wyszeptałem:

- Dlaczego mnie zostawiłaś babciu?

-------------------------------------------------------

Kocham was i dziękować za gwiazdki i komentarze ~<3 ♡\( ̄▽ ̄)/♡

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro