Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 89

- Jasne, kochanie. - zachichotałem, wchodząc do sypialni, gdzie przywitałem się z kotkami, które bawiły się ze sobą, a potem podszedłem do szafy, wyciągając z niej piżamę. Tak jak powiedziałem Jungkookowi, postanowiłem jeszcze nakarmić kotki zanim do niego przyjdę, dlatego zbiegłem szybko na dół i wyciągnąłem z szafki kocią karmę, którą nałożyłem w dwie miseczki i zaniosłem je do pokoju, żeby zwierzątka tam sobie zjadły. Dom był duży i nie chciałem znaleźć się w takiej sytuacji, że przypadkiem uciekną. To nie było mi ani trochę potrzebne, tym bardziej, iż Miki był dla mnie bardzo ważny. Mój kochany kotek.

~***~

- Jestem. - oznajmiłem swojemu ukochanemu, wchodząc po paru dobrych minutach do łazienki. Jungkook stał przy wannie i zapalał ostatnią świeczkę zapachową, którą postawił na ramie łazienkowego mebla. Um, romantyczna atmosfera, piana w wannie, przygaszone światło... On to miał bogate pomysły... - Misiu, mogę wiedzieć, co zrobiłeś?

- Żebyś mógł się zrelaksować trochę, pomyślałem o takiej kąpieli - podszedł do mnie i musnął moje usta. - Więc proszę bardzo. Rozluźnij się, a ja się postaram nie zasnąć przez ten czas.

- Możemy przecież razem... Znaczy... No wiesz... Nie ważne. - odłożyłem swoją piżamę na półce koło umywalki. - Kotki jedzą w naszej sypialni, więc nie musisz ich szukać po domu.

- Jimin-ah ty naprawdę tego chcesz? - spytał, unosząc brew. - Czy powiedziałeś to pod wpływem chwili?

- Ale czego... - wyszeptałem niepewnie. Nie wiedziałem czy myślimy o tym samym.

- Żebym do ciebie dołączył - sprostował. - Jeśli chcesz tego to z chęcią. Jeśli nie to nie.

- Um... - zamyśliłem się, pocierając swoje ramię. - Przecież możemy być w bieliźnie, tak?

- Jasne - wzruszył ramionami. - Najlepiej by tak było, bo nie chcę, żebyś siedział cały czas spięty.

- Wszystko małymi kroczkami, dobrze? Ja wiem... Mamy już prawie dwadzieścia lat, a nasz związek jest tak na poważnie, chociaż widzieliśmy się tylko raz nago... Rozumiem, że pewnie chcesz już zacieśnić tą bliskość między nami, ale ja... Nie czuję się jeszcze gotowy. Nie chcę się zmusić do tego, a czuję, że jak teraz się rozbierzemy całkowicie to coś mnie poniesie i ty nie będziesz umiał mi odmówić... Dojrzałem do związku, lecz nie do seksu. Może na naszą rocznicę coś się zmieni, ale do niej jest jeszcze trochę czasu... - wyznałem mu, patrząc na niego z dołu i uśmiechnąłem się lekko. - Poczekasz na mnie?

- Nie chodzi mi o seks, skarbie mój - zaśmiał się cicho. - Gdybyśmy byli nadzy, mógłbyś się trochę stresować. W końcu wiesz jaka była twoja reakcja na to, że zobaczyłem cię nago. Gdybym do tego ja był nagi to byłoby dla ciebie zbyt dużo.

- Może by tak było. Nie wiem. - przytuliłem się do niego. - Kocham cię i ufam ci, ale nie jestem przyzwyczajony do tego, że ktoś widzi mnie bez ubrań...

- Rozumiem, kochanie - cmoknął mnie w głowę. - Dlatego dalej. Rozbieraj się do bielizny, bo woda się zrobi zimna.

- Dobrze. - odwróciłem się do niego tyłem. - Wejdziesz pierwszy do wanny?

- Wejdę - powiedział, po czym słyszałem jak z siebie zdejmuje ubrania. Nadal byłem pod wrażeniem jego wyglądu. Wyglądał naprawdę dobrze...

Westchnąłem cichutko, wiedząc, że on ani trochę nie odczuwa przyjemności z patrzenia na moje ciało, dlatego powolnie zdjąłem z siebie sweterek, spodnie i oczywiście skarpetki, następnie czyste ubrania składając w kosteczkę, a resztę wrzucając do kosza na pranie. - Najczęściej nosisz na sobie czerwone i czarne bokserki... - wyszeptałem, spoglądając na chłopaka, który ostrożnie wszedł do wanny. - Masz tylko takie?

- Szare też mam - odpowiedział, posyłając mi delikatny uśmiech. - Chodź tu do mnie. Przytulę cię, piękny.

- No tak... Ciocia ci przysłała na święta. - zachichotałem, podnosząc jedną nad wodę, żeby sprawdzić palcami, jaka jest woda. - Cieplutka. - pomyślałem ucieszony, wchodząc całą nogą w nią i potem dołożyłem drugą.

- Mówiłem jej, żeby sobie oszczędziła takich prezentów - westchnął rozbawiony. - Ale jest uparta.

- Fajnie mieć taka czułą ciocię, która dba o wygodę i wygląd twoich miejsc intymnych. - stwierdziłem chichocząc ponownie i usiadłem tak, że wtuliłem się zaraz plecami w swojego chłopaka. - Poza tym mi przysłała czekoladki w kształcie serduszka. Urocza pani. Musimy ją kiedyś odwiedzić.

- Jeśli chcesz - powiedział tylko, całując moje nagie ramię. - Tylko byśmy musieli pojechać tam na kilka dni. Daleko trochę i nie ma sensu zostawać tam na jedną noc.

- Nie ma sprawy. - uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem i ukryłem twarz w szyi mojego chłopaka. - Chce poznać cała twoją rodzinę.

- W takim razie byśmy musieli jeszcze polecieć do Japonii, Francji i Hiszpanii - wyznał. - Moja rodzinka rozprzestrzeniła się po świecie.

- Na serio? - ucieszyłem się, spoglądając z dołu na twarz Jungkooka. - Z wielką chęcią, ale to musisz poczeka aż uzbieram na takie wycieczki po całym świecie. - zachichotałem.

- Jak już to uzbieramy - poprawił mnie z uśmiechem. - Nie dam ci zarabiać na nas.

- Możesz być moim utrzymankiem. Nie mam nic do tego. - złapałem ukochanego za dłoń.

- Nie chcę nim być - odparł od razu, splatając nasze dłonie razem. - Jak już to ty będziesz moim.

- A co jak ja też tego nie chcę? - pocałowałem delikatnie szczękę rówieśnika. Jungkook był bardzo kochany, ale stałbym się dla niego wtedy problemem.

- To masz pecha i tak będziesz - zaśmiał się pod nosem. - Podaruję ci gwiazdki z nieba jak będzie trzeba.

- Kiedy pora, pierwszy wyznałeś mi miłość, powiedziałeś, że niestety nie możesz mi podarować gwiazdki z nieba. - przypomniałem sobie ten moment. Huh, tak nagle może to zrobić?

- Nie mogę to fakt, ale moja miłość już tak - cmoknął mnie w główkę. - Da sobie radę.

- Naprawdę? - zachichotałem głośno i słodko, skradając z ust mężczyzny krótki pocałunek. - A zobaczę kiedyś niebo w nocy, które nie jest kłamstwem, jak mi obiecałeś?

- Pewnie. Dotrzymuje przecież swoich obietnic.

- To czekam. Wierzę, że uda ci się dla mnie to zrobić. - zacząłem wolną ręką bawić się pianą.

- Jesteś taki słodki - mruknął mi wprost do ucha. - I taki piękny...

- Przestań... - zarumieniłem się lekko na twarzy. - Jestem przeciętny. Jak każdy inny chłopak na tej planecie.

- Nie jesteś przeciętny, jesteś najpiękniejszy - zaśmiał się cicho, kładąc mi dłoń na policzku. - Tutaj i na całym ciele.

- Jungkookie! - pisnąłem, spalając się jeszcze bardziej na twarzy. Dlaczego tak lubił mnie zawstydzać. - Jestem przeciętny.

- Nie jesteś, głupolu - pokręcił głową. - Ja jestem. Ty nie jesteś.

- Od kiedy niby ty jesteś przeciętny, misiu? - spojrzałem mu w te magiczne czarne oczy. - Jesteś przystojny i to bardzo. Każda dziewczyna mi ciebie zazdrości.

- Nawet jeśli to mają zły gust. Gdyby się na ciebie patrzyły to odwołałbym swoje słowa.

- Nie są lesbijkami. - zachichotałem cichutko. - Niedawno jakiś nowy chłopak do mnie zagadał, bo myślał, że jestem dziewczyną.

- Bo był ślepy - mruknął. - Nie ma innej opcji.

- Nawet pan Park stwierdził ostatnio, że z tyłu wyglądam jak dziewczyna. - przetarłem piąstką oczy. - Może powinienem coś zrobić ze swoim wyglądem.

- Nie rób nic - powiedział od razu. - Nie zgadzam się. Wyglądasz pięknie.

- Może jednak jesteś hetero i dlatego tak mówisz... - wyszeptałem, wydymając lekko dolną wargę.

- Głupszej rzeczy nie słyszałem - zaśmiał się głośno. - Kochanie. Masz delikatną urodę. To tyle. Nie wyobrażam sobie ciebie inaczej.

- Delikatną, czyli kobiecą? - mój wzrok spoczął na jego dłoni, która zaczęła gładzić moje ramie.

- Nie - poczułem jak kręci swoją głową. - Po prostu delikatna.

- Niech będzie... Wierzę w to, że wolisz chłopaków. - poczułem jak ukochany, muska z delikatnością mój kark. Posiadał takie cudowne usta... Uwielbiałem, gdy mnie nimi całował. - Przyjemnie mi tu z tobą, wiesz?

- Mi też jest przyjemnie - wyszeptał. - Będziemy robić sobie takie kąpiele częściej.

- Fajnie! - zaklaskałem w dłonie szczęśliwy, następnie wkładając dłonie pod wodę, ponieważ robiły się nieco zimne. - Może być jutro i pojutrze?

- Oczywiście - cmoknął moją głowę. - Z chęcią, bo mnie to naprawdę odpręża.

- Mogę ci jeszcze zrobić masaż w łóżku, taki jak lubisz. - przypadkiem dotknąłem palcami uda chłopaka. - Ups, przepraszam! - zarumieniłem się. Raz miałem w ustach jego miejsce intymne, a takie coś sprawiało, że się zawstydzałem? Uhmh, musiałem być naprawdę żałosny...

- Nic się nie stało - przysunął mnie bliżej siebie, bo trochę mu uciekłem od początku kąpieli. - I możesz zrobić. Przyjmę z przyjemnością ten prezent.

- Dla mnie to też przyjemność... - poczułem jeszcze większe pieczenie na policzkach. - Lubię... podziwiać twój.... n-nagi tors i... dotykać twoje cia-ciało...

- Jesteś przeuroczy - musnął moją skroń z cichym śmiechem. - Bardzo, bardzo.

- A ty jesteś kochany... Najukochańszy... - uśmiechnąłem się w sposób przeznaczony tylko dla niego i mocniej wtuliłem się w chłopaka plecami, ciesząc się z jego bliskości, której brakowało mi w każdej sekundzie dnia, nawet gdy ten był przy mnie. Pragnąłem jego ciepła i tego poczucia bezpieczeństwa, którym mnie obdarowywał. Mój kochany misiu...

---------------------------------------------------

No i mamy kolejny rozdzialik ^^

Przepraszam za brak "Bystrych Tanich Skarpet", ale nie wyrobiłam się z obrabianiem... Ciężki dzień ;-;

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro