Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 88


- Tylko twój. - zarumieniłem się zapewne, wkładając do ust chłopaka kawałek kurczaka. Tak bardzo się cieszyłem, że nie jest na mnie zły za kłamstwo! Niestety dziwiło mnie jednak to, iż nie wypytywał o mój powrót do domu w towarzystwie Jongsuka... Może przestał być zazdrosny i polubił mojego nowego znajomego? Miałem taką nadzieję, bo w końcu nie chciałem nic przed ukochanym ukrywać. Nie na tym polegał związek, a ja źle się czułem z myślą, że mam jakieś tajemnice, o których mój misiu nic nie wie... - Jungkookie, ja... - zacząłem, lecz w tej chwili usłyszałem dzwonek swojego telefonu...

~***~

- Nie odbierzesz? - spytał z pełną buzią, kiedy nie przejąłem się tym, że ktokolwiek do mnie dzwoni. Obstawiałem, że to Jongsuk.

- Nie teraz... - wyszeptałem, spoglądając kontem oka na telefon.

- Okej - posłał mi mały uśmiech i nadal się zajadał swoją sałatką. Byłem ciekaw jak zareaguje Jungkook, gdy się dowie, że Jongsuk dostał mój numer. Z jednej strony chciałem być z nim szczery, ale z drugiej, nie chciałem tego sprawdzać.

Moje rozmyślania przerwał kolejny dźwięk przychodzącego połączenia, dlatego wstałem z kolan Jungkooka i sięgnąłem po telefon, żeby odrzucić połączenie. - Kookie... Mogę ci coś zdradzić, ale obiecasz mnie zrozumieć?

- Dobrze - pokiwał głową i odłożył pudełeczko z jedzeniem na stół. Trochę się obawiałem, ale wiedziałem, że chociaż spróbuje mnie zrozumieć. - O co chodzi?

- Em... - spuściłem wzrok na swoje dłonie, które zaczepiłem na końcu swojego swetra. - Podałem Jongsukowi swój numer telefonu...

Minęła dłuższa chwila, która była wypełniona nieprzyjemną, jak dla mnie, ciszą, zanim cokolwiek mi odpowiedział. - Okej - powiedział tylko, co mnie najbardziej zdziwiło. Ale tak... Bez niczego? - Nie podoba mi się to, ale nie mogę ci niczego zabraniać, zwłaszcza, że nie bez powodu podałeś mu ten numer telefonu. Pewnie to on dzwonił?

- Tak. - przełknąłem ciężko ślinę, która od dłuższego czasu tkwiła w moich ustach. - Też jest fanem Ahn Jaehyuna i innych aktorów z dram... Zaczęliśmy o tym rozmawiać, a kiedy znaleźliśmy się pod drzwiami domu to zapytał czy mogę podać mu swój numer...

- Rozumiem - uśmiechnął się do mnie delikatnie, po czym westchnął i spuścił swój wzrok. - Oddzwoń do niego. Nie da ci spokoju jak nie odbierzesz.

- Jesteś ważniejszy. Wolę spędzić wolny czas z tobą. - wyznałem cicho, czując łzy gromadzące się w oczach. - Ale jak nie chcesz to rozumiem... Innym razem...

- Chcę spędzić czas z tobą, skarbie mój - mruknął, podchodząc do mnie i zaraz zgarnął mnie w swoje ramiona. - Ale on nie da nam spokoju. Powiedz, że jesteś ze mną na randce i przestanie wydzwaniać.

- Mówiłem mu, że chce dziś spędzić z tobą czas, więc popiszę z nim innym razem. Najwidoczniej zapomniał. – wyszeptałem, oddając przytulnie mojego misia. - Powiedział, że nasz związek jest silny i przetrwamy razem wszystko. Obiecał przestać mnie komplementować, bo wie, że może być dla mnie tylko przyjacielem. Nie musisz być o niego zazdrosny.

- To dobrze - pocałował mnie w głowę i podniósł mnie zaraz pod udami, żeby podnieść moją osobę do góry. - Pokarmisz mnie jeszcze trochę?

- Yhym. - potwierdziłem delikatnym skinięciem głowy, poprawiając swoje włosy. - Kocham tylko ciebie i zawsze będę.

- Inaczej nie może być - zaśmiał się cicho i usiadł z powrotem na krześle ze mną. - Ja też ciebie kocham. Tylko ciebie.

- Wierzę w to całym serduszkiem. - musnąłem delikatnie ustami jego nos. - To co, jesz obiadek, a potem deserek i będziemy się przytulać? - zachichotałem cicho.

- Tak, kochanie - przytaknął, podając mi pudełeczko. - Ale deser później. Coś czuję, że będzie ciężko z moim żołądkiem.

- Pomasuje ci brzuszek i będzie dobrze. Lubię dotykać twoją skórę i całego ciebie... - zarumieniłem się lekko, wkładając do ust chłopaka kurczaka, żeby nie skomentował tego co wyszło z moich ust. - Obejrzymy dziś jakąś dramę?

- Jeśli chcesz - wymamrotał z pełną buzią, kiwając głową. - I tak pewnie zasnę, bo zmęczony jestem.

- To sobie odpuśćmy dziś. - zamrugałem szybko oczami, psikając w swoją dłoń, którą szybko podniosłem do swoich ust. - Przepraszam.

- Jesteś przeuroczy nawet jak psikasz - zaśmiał się po tym jak przełknął jedzenie. - Mogę z tobą obejrzeć to nie problem. Tylko prawdopodobnie zasnę w trakcie.

- Też jestem zmęczony, więc możemy sobie rozmawiać przed snem, jak na samym początku naszego związku. - zaproponowałem, ponownie karmiąc ukochanego.

- Z chęcią - posłał mi mały uśmiech, ściślej mnie obejmując. - Kocham cię, kruszyno.

- Ja ciebie też, misiu. Najbardziej w całym wszechświecie. -cmoknąłem ustami delikatnie policzek mojego chłopaka. - Dlatego musisz zjeść wszystkie ciasteczka, które upiekłem.

- Wszystkie? - spytał z westchnięciem. - Żołądek mi rozsadzą.

- Kochanie, wszystkie, ale nie musisz dzisiaj. Możesz wziąć sobie jutro do szkoły. - zachichotałem cichutko.

- A okej - pokiwał głową, odkładając pudełeczko na stół i je zaraz zamknął. - Resztę dokończę na kolację czy coś.

- O ile nie zaśniesz. - wstałem z kolan rówieśnika, słysząc zaraz alarm, który włączył się na moim telefonie, więc sięgnąłem po telefon, wyłączając powiadomienie i odłożyłem urządzenie na stół. - Na pewno nie chcesz ciasteczka?

- To wezmę ze sobą do pokoju i będę podjadać najwyżej - wzruszył ramionami. - Ty też masz zjeść chociaż jedno.

- Obiecuję skosztować. - ruszyłem z uśmiechem w kierunku kuchni. W pomieszczeniu ubrałem na łapki rękawice kuchenne i wyciągnąłem blachę z gotowymi ciasteczkami. - Kookie! Mógłbyś otworzyć okno w kuchni?! - zawołałem chłopaka, ponieważ zrobiło mi się gorąco, a musiałem odłożyć gdzieś te ciasteczka.

- Już otwieram! - usłyszałem jego krzyk i zaraz pojawił się w kuchni, żeby otworzyć okno. Był naprawdę kochany i pomocny.

- Dziękuję. Odwdzięczę się. - posłałem mu całusa w powietrzu.

- Nie musisz przecież - zaśmiał się pod nosem. - Ale możesz w sumie już dzisiaj nie wychodzić ze mną z łóżka.

- Z wielką przyjemnością. - wyłączyłem piekarnik i spojrzałem w oczy Jungkooka. - Chociaż chciałbym dziś wziąć kąpiel. Przyda mi się po tym napadzie paniki.

- Dobrze - musnął moje czoło i się uśmiechnął lekko. - Zaraz ci przygotuję i pójdziesz się wykąpać.

- Jungkookie, nie musisz. Jesteś zmęczony. Poradzę sobie. - posłałem mu mały uśmiech

- Chcę ci pomóc, okej? - mruknął. - Dużo dzisiaj się działo i zasługujesz na odpoczynek, więc przygotuję ci.

- Ty również zasługujesz na odpoczynek. - westchnąłem cichutko. - Idź już się położyć, misiu.

- Wstawię ci chociaż wodę, a ty sobie weźmiesz coś do przebrania w tym czasie - postanowił i kiedy zobaczył, że chcę coś powiedzieć, położył mi palec na ustach. - Cichutko.

- No dobrze. - zachichotałem, cmokając jego palec i rzuciłem się chłopakowi na szyję. - Kocham cię.

- Ja też cię kocham, słodziaku - zaśmiał się pod nosem, podnosząc mnie zaraz do góry. Bez słowa zaczął iść w stronę schodów, żeby odstawić mnie przed jego pokojem. - Tylko nie siedź tam za długo, bo mi się przeziębisz, okej?

- Przecież nie będę stał nago. - oburzyłem się piskliwym głosem. - Marzyć nadal możesz. Raz widziałeś moje ciało bez ubrań i coś za często sobie przypominasz ten widok, a naprawdę czułem się wtedy bardzo zawstydzony. - pokręciłem głową, wydymając policzki. - Bo o tym pomyślałeś?

- Nie, nie o tym pomyślałem - skrzyżował swoje ręce na klatce piersiowej. - Woda może zrobić się zimna, jak będziesz siedział tam długo. O tym pomyślałem.

- Oh... - pieczenie na policzkach nagle stało się nie do zniesienia, więc widząc jak czerwone mogę być, po prostu ukryłem twarz w swoim swetrze. - Dobrze, p-przyjdę szybko...

- Jesteś słodkim wstydziochem - stwierdził rozbawiony. - Nie musisz się przecież wstydzić przy mnie. Nic się nie stało. Tylko serio mówiłem. Nie siedź za długo.

- Wiem... - uniosłem na niego nieśmiały wzrok. - Szybko wezmę już swoją piżamę, bo kigurumi nigdy przy tobie nie ubiorę, a potem nakarmię szybko kotki i przyjdę do łazienki.

- Okej - pokiwał głową i musnął moje czoło. - Wysusz sobie chociaż troszkę włosy.

- Misiu, poradzę sobie, przypominam, że jestem dorosły. - ustałem na palcach, żeby pocałować jego usta.

- Dobrze - zaśmiał się i odsunął się ode mnie, żeby zaraz złapać za klamkę od łazienki. - To my się widzimy za jakiś czas.

- Jasne, kochanie. - zachichotałem, wchodząc do sypialni, gdzie przywitałem się z kotkami, które bawiły się ze sobą, a potem podszedłem do szafy, wyciągając z niej piżamę. Tak jak powiedziałem Jungkookowi, postanowiłem jeszcze nakarmić kotki zanim do niego przyjdę, dlatego zbiegłem szybko na dół i wyciągnąłem z szafki kocią karmę, którą nałożyłem w dwie miseczki i zaniosłem je do pokoju, żeby zwierzątka tam sobie zjadły. Dom był duży i nie chciałem znaleźć się w takiej sytuacji, że przypadkiem uciekną. To nie było mi ani trochę potrzebne, tym bardziej, iż Miki był dla mnie bardzo ważny. Mój kochany kotek.

-------------------------------

Wow, już 88 rozdział, a seksów nadal brak XDD (przepraszamy wszystkie zboczeńce! Kochamy was <3333)

Do następnego, ludziki ^*^


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro