Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 80


- Okej, to jak coś to zawołajcie nas - złapał mnie pod uda i za plecy, żeby mnie podnieść. Pisnąłem cicho zaskoczony, bo nie spodziewałem się, że coś takiego zrobi.

~***~

- Jungkookie! - pisnąłem jeszcze raz, kiedy ten podrzucił mnie lekko do góry, gdy już wchodziliśmy po schodach. - Nie rób tak!

- Wybacz - cmoknął mnie w czoło i wbiegł szybko na górę, żeby mnie odłożyć na łóżko. - Będziemy oglądać z rodzicami jakiś film świąteczny. Tak jest co roku.

- Rozumiem. - przytaknąłem i wstałem z mebla, żeby zamknąć za nami drzwi na klucz.

- Hmm? Co robisz? - spytał i usiadł na pościeli, patrząc na mnie ze zmarszczonymi brwiami.

- Jak masz dostać prezent ode mnie to wolę, żeby było zamknięte, okay? - potarłem speszony swoją dłoń i podszedłem wolno do ukochanego chłopaka. - Możesz się położyć?

- Okej... - pokiwał wolno głową, wykonując moją prośbę z niepewnością. - Co ma twój prezent do tego, żebym leżał?

- Jungkook... czy od kiedy tutaj mieszkam zdarzało się, że... twoja męskość stanęła? - zarumieniłem się mocno na policzkach i usiadłem na łóżku.

- Wow... - zaśmiał się zażenowany moim pytaniem. Było to po nim naprawdę widać. - Zgaduję, że mam być szczery... Więc powiedzmy, że tak?

- Pamiętasz może ile razy? - zacisnąłem po tym zdaniu usta w wąską linię i przeniosłem się na nogi chłopaka.

- Raczej nie liczę takich rzeczy, więc nie... - Widziałem, że nie ma pojęcia, dlaczego zadaje takie pytania i czuł się coraz bardziej skrępowany. - Dlaczego się pytasz o to?

- Misiu, chce ci sprawić przyjemność na jaką zasługujesz, wiesz? - spytałem cicho, niepewnie dłońmi odpinając guzik jego spodni, a moje serce zabiło szybciej. Bardzo się bałem, ale on tyle dla mnie robił. Chciałem choć trochę się mu odpłacić, a skoro nie mogłem pieniędzmi to... ktoś mi polecił, abym zrobił to w naturze.

- Nie, kochanie, widzę, że nie chcesz tego zrobić - złapał mnie za obydwie dłonie i zaprzestał moich czynów. - Wiem, że chcesz zrobić to tylko dlatego, żeby mi się jakoś odpłacić, ale ty tego nie musisz robić. Nie pozwolę ci się zmuszać.

- Kocham cię i chce się jeszcze bardziej zbliżyć. To będzie wspaniały prezent dla nas dwóch. - zagryzłem lekko wargę. - Jak ciągle będziesz myślał, że czegoś nie chcę to nasz związek nie wypali. Chce się zbliżyć, ale tego się boję i będę się bał dopóki nie spróbuję.

- Dobrze... - westchnął, przecierając twarz swoimi dłońmi. - Ale obiecaj mi, że jak nie spodoba ci się to mi powiesz, dobrze?

- Mhm. - przytaknąłem słodko i swoimi rączkami zacząłem z drżącym oddechem odpinać rozporek jego spodni. Nie trudno było potem ubranie spuścić do ud, lecz prawdziwym wyzwaniem okazało się ściągnięcie jego bielizny. Miałem zaraz zobaczyć swojego chłopaka obnażonego. Niby widziałem już jego nagą klatkę piersiową i plecy, ale zdawałem sobie sprawę z tego, że to nie to samo co dolna partia ciała. Dlatego zamknąłem swoje oczy i wziąłem głęboki wdech, następnie niezdarnie zjeżdżając trochę materiałem w dół. Dopiero wtedy otworzyłem powieki i ujrzałem członka mojego ukochanego, który nerwowo zaciskał dłonie w pięść i patrzył przez okno z odchyloną głową do tyłu. Zapomniałem o tym, że jego też nigdy jeszcze takie coś nie spotkało. Oboje po raz pierwszy w życiu byliśmy w takiej sytuacji, więc... może to on tego nie chciał? Ale... nie... Gdyby nie chciał to od razu by mi o takim czymś powiedział, racja? Po chwilowym zamyśleniu, postanowiłem przestać tchórzyć. Myślałem tak, ponieważ się bałem i w mojej głowie tworzyły się różne scenariusze, które pomogły by mi w zaprzestaniu tego zbliżenia, przez co potem bym był na siebie zły. Musiałem przestać rozmyślać i dać się ponieść. Somin trochę mi tłumaczyła jak to wszystko ma wyglądać, kiedy opowiadała swoje historyjki na temat kochania się mnie i Jungkooka. Po pierwsze, jak zacznę to nie mogę przerwać. Po drugie, uważać na to, żeby przy unoszeniu i opadaniu głowy nie zahaczyć o nic zębami, bo będzie mojego misia bolało. Po trzecie, wszystko się skończy dopiero, gdy w moich ustach pojawi się jakaś dziwna ciecz zwana na biologii spermą. Nawet nie wiedziałem jednak w jaki sposób się za to zabrać, więc patrzyłem się na męskość ukochanego, zastanawiając się co dalej i już wiedziałem, że to chyba ma być początek punktu drugiego i trzeciego, dlatego nachyliłem się lekko nad czułym punktem Jungkooka. Słyszałem jak oddech chłopaka znacznie przyspiesza, gdyż mój oddech chyba drażnił stojącego już na baczność członka, a z ust misia wydobył się dodatkowy przeciągły jęk, kiedy w moich ustach znalazł się czubek członka.

Nawet się nie spostrzegłem, gdy nasienie rówieśnika znalazło się w moich ustach, więc mogłem zaprzestać to wszystko i podnieść się do siadu, żeby tak jak mówiła Somin, połknąć to, ponieważ jakbym tego nie zrobił to mój chłopak by się rozchorował. Postanowiłem jednak nie patrzyć na razie w oczy Jungkookiego. Musiał troszkę wyrównać oddech i się uspokoić. Nie wiedziałem czy takiego krzyki i jęki to z przyjemności czy bólu, ale miałem cichutką nadzieję, że jednak to z pierwszego powodu. Zszedłem delikatnie z nóg mojego chłopaka i podszedłem do biurka, na którym leżało opakowanie chusteczek higienicznych. Wziąłem je w dłoń i wyciągnąłem jedną z opakowania, żeby wytrzeć swoje usta, po czym podreptałem znów do chłopaka i wytarłem pozostałości białego płynu z jego męskości. Potem już tylko wyrzuciłem zużyte chusteczki i naciągnąłem na chłopaka z powrotem spodnie i bieliznę, siadając po drugim końcu łóżka.

Po dłuższej chwili usłyszałem jak Jungkookie podnosi się do siadu i przysuwa się bliżej do mnie. - Dobrze się czujesz?

Pokiwałem lekko głową z uśmiechem i wtuliłem się w swojego chłopaka. - Widziałem cię nago. - zachichotałem.

- Śmieszne to było? - spytał rozbawiony, obejmując mnie ramieniem. - Dobrze wiedzieć.

- To nie było śmieszne, ale dziwnie się teraz czuję. To nie było w moim stylu. - pokręciłem głową. - Ale też czuję się bliższy tobie. Było to tego warte, lecz nie oczekuj, że więcej razy to zrobię.

- Nawet o tym nie pomyślałem - powiedział, cmokając mnie w skroń. - Nie będę cię do niczego zmuszał, zrobisz co będziesz chciał.

- Może kiedyś to powtórzę, ale nie w najbliższym czasie. Mamy na takie coś całe życie. - wtuliłem się w jego klatkę piersiową jeszcze mocniej. - A jak ty się czujesz?

- Ja w sumie nawet nie wiem jak - przyznał, powstrzymując się od śmiechu. - To było coś tak nowego, że wow.

- Byłem zły, prawda? - westchnąłem cicho. - Nie chciałem twojego bólu, Jungkookie. Przepraszam, jeżeli takowy poczułeś.

- Nie byłeś zły, koteczku, nie gadaj głupstw - od razu zaprzeczył. - Nie czułem bólu, raczej wielką przyjemność. O to się nie martw.

- Jestem niedoświadczony, więc mam nadzieję, że to rozumiesz. - spojrzałem na jego twarz z dołu. - Jesteś smaczny.

- Huh? - rozbawiło go moje wyznanie. - Nie spodziewałem się, że coś takiego powiesz.

- No, ale ktoś mi powiedział, że muszę ci to wzywać. - zarumieniłem się mocno i odwróciłem wzrok.

- Ktoś? - zdziwił się, ale po krótkiej chwili westchnął. - Somin? Nie słuchaj się jej. Nie musiałeś też tego połykać, skarbie.

- Jak to? Ten ktoś powiedział, że się rozchorujesz jak tego nie połknę, bo to część ciebie. - wyszeptałem coraz bardziej zawstydzony.

- Nie musisz mówić ten ktoś, bo wiem, że to Somin - powiedział zrezygnowany. - Nie rozchoruje się. O to się nie martw. Dam jej pogadankę, wiedźma jedna.

- Ugh, ale i tak nie żałuję. Przyjemniej wiesz, że ja również dla ciebie zrobię wszystko, a te płyny smakowały jak soczek. Ale taki kwaśny ciut. - starałem się trochę uspokoić.

- Nie musiałeś tego robić, żebym o tym wiedział - wyznał. - Czuję teraz wyrzuty sumienia, bo Somin to moja przyjaciółka...

- Kookie... - niezdarnie usiadłem na jego kolanach. - Podobał ci się prezent?

- No podobał - mruknął, ukrywając swoją twarz w moim ramieniu. - I to bardzo.

- Dlatego jestem szczęśliwy. - uśmiechnąłem się lekko, gładząc włosy mojego misia. - Somin tylko podsunęła mi pomysł. Za to ja chciałem zrobić coś co obaj zapamiętamy do końca naszego życia.

- Dobrze, ale w tej kwestii już jej nie słuchaj, bo same głupie rzeczy ci gada - poprosił mnie, całując moją szczękę. - W porządku?

- W porządku, Jungkookie. - zachichotałem, przytulając go mocniej o w tej chwili zapadła pomiędzy nami przyjemna cisza. No może dla Kookiego była przyjemna, ponieważ mi nadal biło szybko serce, a w dodatku czułem to pieczenie na policzkach. To naprawdę było dla mnie coś wielkiego i miałem cichą nadzieję, że Jungkook tego nie wykorzysta. To był duży krok w naszym związku i czułem się bliższy jemu. Lecz tak jak obiecałem, więcej razy nie posłucham Somin w tych kwestiach tylko przeczytam jakąś ciekawą książkę na takie tematy, bo zażenowanie, które pojawiło się kiedy starszy powiedział mi prawdę na temat takiego typu zbliżeń było nie do opisania. Nigdy więcej takiego zawstydzenia na moje serce...

--------------------------------

No i.... jak tam u was? Żyjecie jakoś? XD

No to tak... 80 rozdział dopiero takie coś to stawiajcie kiedy seksy będą XD

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro