Rozdział 70
- Czy to prawda, że powinienem stracić cnotę przed dwudziestką? - zapytałem po chwili ciszy.
~***~
- Co? - zaśmiał się przez co kompletnie już nic nie rozumiałem. - Stracenie czegoś tak ważnego to kwestia indywidualna. Jeśli będziesz chciał to możesz być i całe życie.
- Co w tym śmiesznego? - wymruczałem, czując pieczenie na policzkach. - Ponoć normalni nastolatkowie już w wieku dziewiętnastu lat ją tracą. My mamy tyle samo lat i wychodzimy na wyjątki. Nawet Somin z Hoseokiem już ze sobą... no wiesz...
- Znam wiele osób, które są ode mnie starsze, a jeszcze tego nie robiły, więc nie rozumiem dlaczego tak mówisz - wzruszył ramionami. - Najwyraźniej Somin i Hoseok stwierdzili, że są gotowi i to zrobili.
- Ale ty też raz powiedziałeś, że byś tego chciał. - westchnąłem cichutko. - Nie chcę cię ograniczać.
- Ale będę gotowy dopiero wtedy kiedy ty będziesz - mruknął. - Nie ograniczasz mnie. Nie martw się o to.
- Przepraszam, że jestem tak bardzo niedoświadczony i musisz na mnie cały czas czekać. - przeprosiłem bardzo niepewnie. - Pewnie ktoś inny dałby radę ci siebie oddać w całości już dawno temu, bo jesteś ideałem, a trafiłeś przypadkiem na mnie...
- Jimin-ssi, przestań gadać takie głupoty, proszę - westchnął. - Nie zależy mi na tym kiedy mi się oddasz. Zależy mi na twoim szczęściu. Tylko i wyłącznie.
- Ale taka jest prawda. - oznajmiłem. - Tyle dla mnie robisz. Nawet o takiej porze przybiegłeś do mnie, a ja nie wiem jak ci się odwdzięczyć.
- Nie masz po co mi się odwdzięczać - uśmiechnął się do mnie. - Widzę w tym i moją przyjemność, więc nie masz naprawdę.
- Jesteś dla mnie najważniejszy na tym całym świecie. - wyznałem, odwzajemniając jego uśmiech. - Kocham cię.
- Słodziaku, ja też cię kocham - cmoknął moje wargi. - Oglądamy twoją dramę czy idziemy spać?
- Park Jisang czeka. - zachichotałem, odrywając się od chłopaka i podbiegłem do biurka po laptopa.
- Twój chłopak też czeka - wiedziałem, że żartuje, bo wie, że jest dla mnie ważniejszy niż jakiś tam aktor.
- Ty czekasz i się zaraz mnie doczekasz, a księciunio urody za mną czeka i mnie nawet nie dotknie. - wymruczałem z uśmiechem w jego stronę.
- Tu masz króla urody - wskazał na siebie. - Po co ci książę?
- Przestań być zazdrosny. - zaśmiałem się, włączając laptopa. - Król urody i książę urody to dwie różne postacie.
- Nie jestem zazdrosny... - mruknął, ale kiedy zobaczył mój wzrok, dodał. - No dobra, trochę jestem. Ale fakt faktem i tak jestem przystojniejszy niż on.
- Jae jest bardzo przystojny. - oburzyłem się drugi raz dzisiejszego wieczora. - Nie musisz go obrażać przez zazdrość. To mój idol.
- Ale ja nie mówię, że on nie jest przystojny - westchnął. - Nieważne. Oglądajmy.
- Może i jesteś od niego przystojniejszy, ale przecież każdy o tym wie i chyba ja najbardziej. - westchnąłem.
- Dobrze, skończmy ten temat, niepotrzebnie to skomentowałem - powiedział. - Nic się nie stało.
- Ugh... - wymruczałem, biorąc pod pachę laptopa i wyłączyłem światło, podchodząc do mebla, na którym zaraz usiadłem koło Jungkooka. - Rozumiem twoją zazdrość, ale więcej zaufania, Jungkookie. Należę do ciebie i do nikogo innego. Pewnie ty też masz jakiegoś idola, o którym się rozmarzasz.
- Nie mam nikogo takiego - wyznał po krótkiej chwili. - Nie miałem, a w sumie nadal nie mam czasu, żeby nad tym rozmyślać.
- Głupi misiu. - musnąłem ustami jego policzek. - Mogę ja być twoim idolem.
- Zastanowię się - zaśmiał się cicho. - Teraz oglądajmy.
- A wiesz kto jest moim UB? - zachichotałem. - Ty. Idolów mam wielu, ale UB tylko jednego.
- Czym sobie zasłużyłem na ten tytuł? - spytał, obejmując mnie ramieniem.
- Pomijając fakt, że ciebie kocham ponad wszystko i jesteś moim chłopakiem to uwielbiam patrzeć jak tańczysz. - wyznałem z zawstydzeniem. - Poruszasz się z gracją i pasją. Odrywasz się od rzeczy przyziemnych i po prostu latasz nad ziemią. Problemy znikają tak samo jak wszystko inne. Jesteś tylko ty i twoja muzyka.
- I wkurzająca Somin - dodał rozbawiony. - Dziękuję, koteczku.
- Nie ma za co. - uśmiechnąłem się lekko, wtulając się bardziej w ukochanego i spojrzałem na ekran komputera. - Na którym odcinku skończyliśmy?
- Nie obejrzeliśmy chyba za wiele, drugi - stwierdził. - Jak nie to przełączymy na następny.
- No dobrze. - włączył odpowiedni odcinek i zaczęliśmy go oglądać z wielkim zainteresowaniem, dlatego mało co się odzywaliśmy przez resztę wieczoru, ale jednak nie zabrakło nam czasu na całowanie się i mocne przytulanie. Słowa były nam w takiej chwili zbędne, no chyba, że chodziło o ciche mruczenie "kocham cię". Te dwa słowa zawsze były ważne. W każdym przypadku.
Po skończonym seansie około godziny drugiej w nocy postanowiliśmy w końcu pójść spać. Niestety nie udało nam się obejrzeć całego sezonu, ponieważ odcinki były naprawdę długie, a przez to, że parę razy cofaliśmy film, gdyż przez całowanie nie widzieliśmy jakichś dość ważnych momentów. Było nam ze sobą tak przyjemnie... Chciałem byśmy takie wieczory spędzali razem już zawsze. Miałem nadzieję, ze moja prośba zostanie kiedyś wysłuchana...
--------------------------------
Udało się ze wszystkim wyrobić, więc dziś też rozdzialik ^^
Do następnego, ludziki ^*^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro