Rozdział 62
- Kocham cię i dziękuję. - wydyszałem objęty ramionami przyjemności. Jego usta były takie magiczne i doprowadzały mnie do szału. Kochałem go bardzo mocno.
~***~
- Usiądziesz mi na kolanach? - spytał, odsuwając się na chwilę ode mnie.
- Jasne. - pokiwałem ochoczo głową, posyłając chłopakowi mały uśmiech.
Jungkook oparł się o ścianę i przeniósł mnie na swoje kolana, żebym usiadł na nich okrakiem. - Daj się ponieść emocjom i wykonaj pierwszy krok.
- Z-zbytnio nie rozumiem co masz na myśli, misiu. - spuściłem na chwilę wzrok. Na moich policzkach można by smażyć już mięso, naprawdę.
- Ty już dobrze wiesz, wstydzioszku - zaśmiał się czule, zaraz obdarowując moje policzki krótkimi, ale pełnymi miłości pocałunkami. - Pocałuj mnie.
- A-a jak? Z językiem cz-czy bez? - nieświadomie przeciągnąłem dojście do pocałunku, ale co mogłem poradzić wręcz paląc się ze wstydu.
- Pozbądź się na tą chwilę wstydliwego Jimina i zrób co chcesz.
- O-okay. - wziąłem dwa głębokie oddechy i zamknąłem oczy, po czym szybko je otworzyłem i jeszcze szybciej wpiłem się w usta mojego ukochanego, nachylenie je pieszcząc swoimi wargami. Te pomruki Kookiego były wręcz idealne, a gdy wepchnąłem na siłę język do jego ust, usłyszałem jego przeciągły jęk, stłumiony w moich własnych wargach.
Jednak nie dał mi za długo przejmować kontroli nad pocałunkiem i przejął ją całkowicie, przenosząc niespodziewanie swoje dłonie na moje pośladki. Przysięgam, że mogłem poczuć jak się uśmiecha.
Poczułem jak moje policzki podrażniają te jego przez mocny gorąc, ale Jungkook się tym nie przejmował. Wolał za to pogłębiać coraz bardziej pocałunki, które chętnie oddawałem, ale niekontrolowane jęki wychodziły spomiędzy moich warg, kiedy ściskał mocniej moje pośladki.
- Słodziutki... - wymruczał poprzez pocałunek, wzdychając mi prosto w usta. - I tylko mój...
- Tak, twój. - jęknąłem głośno, czując jak ponownie ściska mój tyłek. Mi się wydaje czy Jungkook staje się w stosunku do mnie trochę się zmienił... Tak podziałała na niego tęsknota? - Kocham cię...
- Ja też cię kocham - wyznał, po czym niechętnie się ode mnie oderwał. Musieliśmy zaczerpnąć trochę powietrza. - Było cudownie.
- Masz rację. Było cudownie. - Moje serce głośno waliło w klatce piersiowej, a oddech był bardzo płytki. - Dlaczego kazałeś mi zacząć pocałunek, skoro przyjąłeś później kontrolę?
- Jeszcze byś się przyzwyczaił... A potem miałbym problem - zaśmiał się wesoło, wzruszając ramionami. - A tak naprawdę to taki był zamysł.
- Bardzo, bardzo dobrze obmyślony plan działania i... chyba polubiłeś mój tył. - zaśmiałem się cicho, opierając głowę na jego ramieniu, żeby ukryć swoje rumieńce.
- Pozwoliłeś mi, więc skorzystałem - stwierdził rozbawiony. - Ale to prawda, bardzo polubiłem.
- Powinienem zacząć ćwiczyć, żeby był ładniejszy i bardziej jędrny. - pocałowałem go w policzek, wtulając się w ukochanego.
- Nie, nie, nie - powiedział od razu. - Jest idealny. Nie waż się nawet go zmieniać w jednym procencie.
- No dobrze... - wyszeptałem zdziwiony jego stanowczością. - To co teraz? Idziemy spać, przytulamy się, oglądamy moja ulubioną dramę?
- Możemy pooglądać i się przytulać - uśmiechnął się do mnie lekko. - A nie chcesz najpierw wziąć prysznica? Będzie ci się lepiej spało, a zależy mi, żeby było ci jak najlepiej.
- Jestem za bardzo zmęczony, żeby chodzić. - wymruczałem, zaczynając całować jego szyję. Smak jego skóry był naprawdę dobry. To nie znaczy, że byłem kanibalem!
- Mhm... - westchnął, odchylając głowę by dać mi więcej miejsca do działania. - Jesteś pewien? Mogę cię zanieść...
- No możesz. - wyszeptałem, wplątując palce w jego włosy, ale nie przerywałem pieszczenia skóry na jego szyi. - Może i ja jestem twój.... ale ty jesteś też mój... - dodałem, zasysając się w jednym miejscu i zrobiłem mu z tego co wyczytałem "malinkę" czyli czerwony ślad na szyi.
- Jesteś pewnie z siebie dumny - stwierdził, przymykając swoje oczy z uśmiechem. - Ja też bym ci z chęcią zrobił, ale nie chcę, żebyś miał potem problemy.
- Jestem z siebie bardzo dumny. - zachichotałem, tym razem lekko wpijając się w usta mojego chłopaka. - Czytałem, że malinki można robić na całym ciele. Kto niby zobaczy moje obojczyki skoro jest zimno, więc chodzę w bluzach bądź cieplutkich sweterkach.
- Najchętniej zrobiłbym je na całym twoim ciele - wyznał cicho, wzdychając rozmarzony. - Wyglądałbyś tak cudownie. Ale ograniczę się do obojczyków.
- N-nie przesadzaj j-już. - zająknąłem się, ukrywając twarz w dłoniach już drugi raz dzisiejszego dnia. - Nie myśl o mnie nagim, gdy siedzę ci na kolanach. - uderzyłem go lekko w klatkę piersiową.
- Fakt, mój błąd - zaśmiał się, zaraz całując mnie w czoło. - Już się nie wstydź. Nie będę już o tym wspominał.
- Słuchaj, Jungkook. - westchnąłem ciężko, kładąc sobie na policzkach dłonie. - Jakoś w to nie wierzę, że jak już ci się oddam to nigdy nie skomplementujesz mojego ciała. Wiedz, że twoja przyjaciółka nie raz mi opowiadała o stosunku pomiędzy nami, żebym go sobie wyobrażał, lecz wiedz, że ja nadal o seksie nie wiem nic, bo gdy tylko zaczynała gadać kolejne razy to zasłaniałem sobie uszy i odchodziłem. Zastanawiałem się ostatnio czy jestem gotowy na tak duży krok, ale... Jungkook jesteśmy ze sobą tylko miesiąc. Nie czuję się gotowy na tak poważny krok w naszym związku. Musisz naprawdę dać mi trochę więcej czasu. Chcę cię lepiej poznać...
- Ja nawet nie pomyślałem o tym, że moglibyśmy to zrobić - zaznaczył przedostatnie słowo. - I wiem, że jeszcze to nie czas. Ja też nie czuję się gotowy. Chyba dopiero się poczuję, kiedy ty to robisz.
- Obiecałeś mi, że nic nie zrobisz bez mojej jednoznacznej zgody... - spojrzałem mu w oczy. - Nadal tak myślisz?
- Oczywiście, że tak - powiedział od razu. - Nadal tak myślę.
- To cię cieszę. - uśmiechnąłem się słodko, ściągając z siebie bluzę i wyprostowałem się, żeby głowa Jungkooka była na wysokości moich obojczyków, po czym sięgnąłem ponownie po bluzę i przewiązałem sobie na plecach rękawy, żeby zasłonić mój tors.
- Tego się nie spodziewałem - odparł po chwili. - A mogę na obydwu? Czy to przesada?
- Zrób na obu. Więcej przyjemności dla nas dwóch. - wplątałem ponownie palce w jego włosy i pocałowałem chłopaka w czubek głowy.
- Z chęcią - wymruczał, zaraz przyssając się do jednego z moich obojczyków. Postawił na prawy. Zachowywał się jakby już to robił, był w tym najlepszy. Albo po prostu to ja byłem tak niedoświadczony, że odnosiłem takie wrażenie. On był moim ideałem, którego potrzebowałem zobaczyć albo chociaż usłyszeć raz dziennie. Mój misiu. - Jesteś naprawdę przepiękny.
- Ah, dziękuję... - zachichotałem, zlewając to, że bluza zaczynała zjeżdżać ze mnie. Byłem za chudy. - Nigdy wcześniej t-tego nie robiłeś, misiu? - spytałem go, zagryzając lekko swoją wargę.
- Nie robiłem tego wcześniej, dlatego dziwię się, że w ogóle mi coś wyszło - zaśmiał się wesoło. - Teraz mój koteczek pójdzie plum plum do wanny, a ja pójdę pod prysznic i przygotuję słodkości na nasz wieczór.
- Zrobisz mi romantyczną kąpiel? - zaśmiałem się, zawieszając ręce na jego szyi, a następnie lekko musnąłem usta czarnookiego. - I to trochę nielogiczne. Z reguły koty nienawidzą kąpieli, a ja uwielbiam przesiadywanie w wodzie, albo na deszczu.
- Ale ty jesteś wyjątkowym koteczkiem. I uwielbiasz kąpiele, dlatego zrobię ci taką jaką chcesz.
- Wystarczy mi tylko pokazać jak nalać wodę i sobie z resztą poradzę, kochanie. Nie musisz dla mnie tyle robić. Potrafię się wykąpać bez świeczek i płatków róży w wodzie.
- Dzięki mojej mamie mogę ci to zapewnić, więc to zrobię - powiedział rozbawiony. - To co? Zanieść cię, czy tylko ci poprowadzić?
- Zanieś mnie. - poprosiłem, zdejmując z siebie bluzę, którą ponownie założyłem na swoje ciało. - Nie patrz na mnie jak wygłodniały pies na szynkę. - zachichotałem.
- Oczywiście, kotku - pocałował mój policzek i złapał mnie pod udami, zaraz podnosząc do góry. - A co do menu naszego wieczoru... Życzysz sobie coś specjalnego?
- Obiecałeś mi kakao. - przypomniałem mu, uśmiechając się słodko. - Dotrzymasz obietnicy i mi je zrobisz?
- Oczywiście, a coś jeszcze do tego chcesz, czy pozostawiasz mi wolną rękę?
- Nic więcej nie chce. - pokręciłem głową.
- Czyli resztę ja wybiorę, w porządku - mruknął, po czym otworzył nogą drzwi od swojego pokoju.- Otwórz, jak możesz - wskazał głową na drewnianą powłokę, która była umieszczona na przeciwko tej od jego sypialni.
- Już, już. - wyszeptałem, ciągnąc za klamkę od łazienki, w której zaraz obaj się znaleźliśmy. - Ale Kookie mi wystarczy tylko kakao.
- Nie wystarczy - powoli odłożył mnie na zimne kafelki. Na szczęście miałem skarpetki. - Poczekaj tutaj chwilę, przyniosę ci coś do spania - powiedział, po czym wyszedł szybko z łazienki, zostawiając mnie tam samego. Wiele razy widziałem tą łazienkę i nadal byłem pod wrażeniem.
- Już jestem - po krótkiej chwili usłyszałem głos mojego chłopaka. - Wziąłem moje dresy i bluzę, żebyś nie zmarzł w nocy. W razie czego i tak cię przytulę.
- Dziękuję ci. - uśmiechnąłem się lekko, przyjmując od niego ubrania, po czym przytuliłem ukochanego. - Jesteś wspaniały. Naprawdę jestem wdzięczny za to jak o mnie dbasz.
- Nie musisz być wdzięczny za tak oczywistą rzecz - pocałował mnie w głowę. - Zresztą wiem, że lubisz mój zapach. Lubię ci sprawiać przyjemność.
- Aw, jesteś kochany. - rozczuliłem się jeszcze bardziej. - Kocham cię, Jungkookie.
- A ja ciebie, Jiminnie - powiedział cicho. - Bardzo mocno.
Uśmiechnąłem się szeroko, ukrywając twarz w jego bluzce i dopiero po paru minutach przyjemnej ciszy oderwałem się od misia. - Jak będziemy tak stać i się przytulać to w końcu zabraknie nam czasu na przytulanie się i oglądanie mojej dramy, a tego chyba nie chcemy.
- Masz rację, ale jesteś taki rozkoszny - jęknął, odsuwając się ode mnie. - Już ci napuszczam wody i pójdziesz się plum plum - podszedł do swojej wanny i odkręcił kurek z wodą, następnie wlewając jakiś płyn do kąpieli. Śliczny zapach. - Mam nadzieję, że ci odpowiada.
- Jesteś boski, kochanie. - przytuliłem go od tyłu. - No i ten zapach jest prześliczny.
- Uważaj, bo popadnę w samozachwyt - zażartował, podnosząc się do góry. - Z resztą myślę, że dasz radę, więc cię zostawiam.
- Źle dobrałeś słowa. - mruknąłem niezadowolony. - Nie przepadam za wyrazami "Opuszczam cię" bądź "Zostawiam cię", ale dobrze... Spotkamy się u ciebie w pokoju.
- To inaczej. Pójdę się też myju myju i poczekam za tobą w pokoju. Nie śpiesz się nigdzie - pocałował mnie w usta. - Może być?
- Od razu lepiej. - uśmiechnąłem się i tym razem ja cmoknąłem jego usta. - Tylko nie zaśnij zanim przyjdę.
- Jak coś to obudzisz mnie buziaczkiem - zaśmiał się. - Dobra, to za jakiś czas się zobaczymy. Miłej kąpieli - puścił mi oczko, po czym wyszedł z pomieszczenia.
--------------------------------------
Kochane ludziki, przeczytajcie bo to ważne...
Wszystkie opka jakie teraz wstawiamy już nie będą tak regularnie wstawiane jak w wakacje...
Oczywiście next'y będę starała się wstawiać jak najczęściej, ale no jednak już nie będą pojawiały się co dwa dni max. Może co trzy, cztery, albo w najgorszym wypadku tylko w weekendy i wolne... Zależy jak z nauką i sprawdzianami ;;;;
Mam nadzieję, ze to rozumiecie i bez paniki, ponieważ NIE MAM ZAMIARU ZAWIESZAĆ OPEK ^^
Będziemy was informować w razie czego <33333
Jak coś to nas wyczekujcie i tak dalej ^^
Do następnego, ludziki ^*^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro