Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 60

  - Ja ciebie też. - pocałowałem tym razem króciutko jego usta i otworzyłem drzwi od kabiny, wychodząc zaraz z łazienki ramię w ramię z moim ukochanym, który, żeby mnie jeszcze bardziej wesprzeć posyłał mi ciepłe uśmiechy.  

~***~

Na sali na moje nieszczęście naprawdę był już dyrektor, wraz z organizatorem festynu panem Byunem. Poza tym była cała moja klasa. Dlaczego dyrektor musiał akurat mi to powiedzieć w czasie lekcji? Przecież to nie polepszało mojego stanu. Balem się jeszcze bardziej.

- D-dzien dobry, d-dyrektorze. - przywitałem się ze starszym, starając się nie podnosić na niego wzroku.

- Dzień dobry, Jimin - odpowiedział spokojnym głosem. - Jak się trzymasz przed występem?

- Źle.. - wymruczałem, pocierając swoje ramię. - Przepraszam, ale czy można wyprosić stąd tych uczniów?

- Nie możemy, Jimin wierzymy, że sobie poradzisz - mężczyzna poklepał mnie po ramieniu.- Jesteś silnym chłopakiem i masz wsparcie od swoich kolegów.

- A-ale proszę pana. Tutaj jest z trzydzieści pięć osób. - moja dolna warga zaczęła się poruszać. - Ja mam śpiewać p-piosenkę, której nikt jeszcze nie słyszał. Przecież na pewno się s-skompromituję.

- Jimin, spokojnie - poprosił zaniepokojony moim stanem. - Uwierz mi, że jesteś jednym z najbardziej utalentowanych uczniów tej szkoły. Masz niebywały głos. Poradzisz sobie.

- J-ja mam posiadać niebywały głos? - oburzyłem się. - Śpiewam gorzej niż śpiewający Yoongi.

- Śpiewający Yoongi to coś co chciałbym zapomnieć - skrzywił się na samą myśl, a w tle można było usłyszeć oburzony krzyk wspomnianego. - Ale ciebie nie zapomnę, bo masz wspaniały talent. Zrozum to, chłopaku!

- Chanyeol, może trochę mu odpuść. - wtrącił się pan Byun. - Chcesz, żeby zemdlał przez taką publikę. Dopiero teraz widzę, że jest bardzo nieśmiały. Wyproś parę osób. Do występu będzie musiał przyzwyczaić się do dużej publiczności, ale jeszcze mamy trochę czasu. Po gwiazdce zrobi kolejny występ z planowanym tańcem i wtedy będzie więcej osób. Spójrz jaki jest blady.

- Jimin, zgodzisz się jak jedna klasa stąd wyjdzie? - Pan Park spojrzał się na mnie pytająco.

- A i-ile ich tu jest? Tylko ta moja tak? - zapytałem niepewnie, spuszczając jeszcze bardziej głowę w dół.

- Są dwie, ale jedna stąd wyjdzie i zostanie twoja - wyjaśnił. - Może być?

- N-nie można wyprosić dwóch? - zacząłem się szczypać ukradkiem w rękę, żeby odciągnąć swoje myśli od występu. Nie udawało się.

- Jimin, nie mogę tak zrobić - powiedział od razu, wzdychając. - Nie będzie tutaj nikogo... Chyba, że... - zastanowił się, a potem coś wyszeptał do ucha pana Byuna, na co ten chętnie przystanął. - Jimin, wystąpiłbyś teraz gdyby na widowni byliby tylko twoi przyjaciele? I reszta ekipy?

- Myślę, że tak... - powiedziałem już pewniejszym, ale tylko troszkę, tonem.

- No to widzisz? Problem zażegnamy. Potem będzie jedna, albo dwie klasy i na samym końcu występ. - oznajmił uradowany pan Byun panu Parkowi.

- No, wspaniale - dyrektor wyraźnie odetchnął i się uśmiechnął. - W takim razie idę ogłosić nauczycielom zmiany, a ty Jimin, idź poinformuj resztę. Twoich przyjaciół i ekipę.

- Dobrze. - pokiwałem głową, nadal na nich nie patrząc i ukłoniłem się, następnie odwracając na pięcie i podszedłem do stojących przy ścianie przyjaciół. - Mam t-trzy informacje. Po p-pierwsze, na sali zostaniecie tylko wy i reszta ekipy. P-po drugie, k-kolejny występ z tańcem m-mam po gwiazdce. Po trze-trzecie, zaraz z-zejdę - nabrałem głęboko w płuca powietrze. - na zawał, więc pochowajcie mnie obok babci.

- Nie, nie, nie - Jungkook od razu się sprzeciwił, podchodząc do mnie. - Jak będziesz dzielnym chłopcem to wycałuje, wyprzytulam i nakarmię jak prawdziwego koteczka - wyszeptał do mojego ucha, które zaraz pocałował. - My tam będziemy cały czas i wspierać też będziemy.

- Ja wiem, ale to nadal nie pomaga, bo na mnie liczycie. - westchnąłem ciężko, przytulając swojego chłopaka. - Poza tym przepraszam Yoongi za ten komentarz o twoim śpiewie, ale naprawdę jesteś w tym fatalny.

- Spoko - wzruszył ramionami, po czym się uśmiechnął. - Wiem, że jestem fatalny w śpiewie, ale jestem o wiele lepszy w innych rzeczach.

- W seksie. - zaśmiała się Somin.

- To też, ale chodziło mi o rap - zaśmiał się Yoongi, kręcąc głową. - Co ty ciągle o tym mówisz? Hoseok cię nie dokarmia czy co?

- Dokładnie. To ja go muszę ujeżdżać, bo mu się nigdy nie chce być na górze. - wywróciła oczami, uśmiechając się słodko w kierunku swojego chłopaka.

- Ujeżdża? - zmarszczyłem brwi, odklejając się od Jungkooka. - Kiedy wy się bawicie w konika?

- No tak. Tu jest Jimin. - westchnęła, kładąc mi rękę na ramieniu. - Skoro masz być na dole to niedługo zrozumiesz i to polubisz, koteczku.

- Przecież już się bawiłem w konika. - oburzyłem się. - I dlaczego to ktoś ma mnie ujeżdżać w tej zabawie? Nie rozumiem ciebie.

- Skończmy ten temat, może? - zaproponował Jungkookie, który nie wydawał się zadowolony z tego na jaki zeszliśmy. - Proszę. Teraz nie jest odpowiednia pora.

- Racja. - pokiwałem głową. - Ona jadła jakieś słodycze? - zapytałem cicho Jungkooka. - Bo zachowuje się jak Taehyung po nich.

- Ona tak cały czas, nie musi być po słodyczach - wyznał równie cicho. - Wrodzona wada.

- Aaaa, rozumiem. - pokiwałem głową, ukradkiem całując w policzek.

- Jimin! Na miejsce! - usłyszałem krzyk pana Byuna.

- Kochanie, pamiętaj, że cię kocham i mocno trzymam kciuki - wyszeptał Jungkookie, patrząc na mnie z uśmiechem. - Jesteś wspaniały. Dasz sobie radę.

- Miejmy cichą nadzieję, że nie zemdleję. - westchnąłem ciężko i spojrzałem mu głęboko w oczy. - Też ciebie kocham i dziękuję za to, że przy mnie jesteś. - uśmiechnąłem się specjalnie dla niego i musnąłem leciutko jego usta, zaraz po tym poprawiłem swoje ubranie, a także włosy i ruszyłem na sam środek sali, odwrócony przodem do wszystkich ludzi tu przebywających.

Zacząłem głęboko oddychać dla uspokojenia i czekałem cierpliwie na wieści od dyrektora, kiedy będę mógł zacząć. Starałem się wyciszyć. Wsłuchałem się w bicie mojego serca, lecz to nie pomagało. W końcu przestałem patrzeć tępo w podłogę i podniosłem za pewne błyszczące spojrzenie moich lazurowych oczu na jedyną osobę, której widok był dla mnie najważniejszy. Złapaliśmy ze sobą kontakt wzrokowy w pierwszej sekundzie, ponieważ czarnooki patrzył na mnie zapewne cały czas. Widziałem w jego oczach wsparcie, dumę i przeogromną miłość, za to w moich dało się zobaczyć strach, niepewność i niemą prośbę o to, żeby się nie śmiał, ale gdzieś tam była także miłość, jednak... zastanawiałem się czy on widzi te uczucia. Kiedyś babcia mi powiedziała, że z moich oczu czasem ciężko coś wyczytać, gdyż są bardzo tajemnicze, ale... może Jungkook jest ze mną teraz bliżej niż nieżyjąca babcia?

Z myśli wyrwał mnie stłumiony krzyk pana Chanyeola. Dlaczego stłumiony? Ponieważ do tamtego momentu nadal słyszałem tylko bicie swojego serca, co zniszczył właśnie dyrektor. Oderwałem wzrok od Jungkooka słysząc wstęp piosenki, którą sam musiałem napisać. Zacząłem ponownie panikować, dlatego chwilę przed tym zanim zacząłem śpiewać obróciłem się od publiczności. Nie dałem razy. Śpiewałem odwrócony tyłem do wszystkich. Nawet do Jungkooka. Wiedziałem, ze ich zawiodłem, ale starałem się wczuć w piosenkę, żeby nie pomylić żadnych słów i wchodzić z odpowiednimi w dobrych momentach. Przecież nie miałem za dużej ilości czasu na zapoznanie się z nutą muzyczną i wplecenie do niej tekstu. Za długo z tym zwlekałem.

W połowie piosenki moje wyrzuty sumienia przybierały na sile. Niby moi przyjaciele mówili, że mogę to zrobić, ale przecież wtedy było więcej ludzi na sali. Teraz byli tylko oni i ekipa. Kiedy przyszło spowolnienie utworu, zebrałem w sobie całą siłę i gdy znów przyspieszył odwróciłem się w ich stronę z otwartymi oczami, zaczynając śpiewać ostatni raz część najlepiej mi znanego refrenu, a gdy usłyszałem upragnione ostatnie dźwięki instrumentalnej części piosenki, odetchnąłem z ulgą i spuściłem wzrok starając się unormować swój oddech. W tle tego wszystkiego słyszałem gromkie oklaski i brawa, a także gwizdy i wiwaty, oczywiście dwie ostatnie czynności były wykonywane tylko przez moich przyjaciół no i ukochanego, dlatego uśmiechnąłem się lekko pod nosem, a po chwili poczułem jak cała gromadka zaczyna mnie przytulać na czele z Jungkookiem, następnie gdy mnie wszyscy puścili dając mi nabrać upragnionego powietrza, podeszli do mnie dwaj organizatorzy tego stresującego mnie wydarzenia i pogratulowali mi z wielkimi uśmiechami występu, mówiąc, że pomysł z tym końcowym zwrotem w piosence był cudowny. Pomińmy to, że nic nie planowałem wcześniej...

------------------------

Jak się podobało, kochani? ^^

Mam nadzieję, że błędów zbytnio nie ma ^^

Kochamy was bardzo <3333333

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro