Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 53

Jeon Jungkook:

Naprawdę cieszyłem się, że moje stosunki z Jiminem powróciły na poprzedni poziom, a może nawet i wyżej. Robił się coraz odważniejszy w swoich czynach co potwierdzało moje przypuszczenia na temat jego wyleczenia z nieśmiałości, które miało zakończyć się powodzeniem. Oczywiście nie oczekiwałem, że w stu procentach się jej pozbędzie bo nawet tego nie chciałem ze względu na to, że brakowałoby mi mojego uroczego koteczka. To że ja się zmieniłem na pewnego siebie chłopaka, nie oznaczało, że Jimin zrobi to samo. Był uroczy kiedy się rumienił. Też kiedyś taki byłem. Nie chciałem, żeby u niego zmieniło się coś co kochałem ponad wszystko. Oprócz niego samego oczywiście.

Ten dzień był z jednej strony cudowny bo mimo mojej wcześniejszej rozmowy z rodzicami na temat orientacji, obawiałem się, że nie zaakceptują mojej inności i w najgorszym wypadku, musiałbym się wyprowadzić z domu. Wtedy nie wiedziałbym gdzie się podziać. Dzięki Bogu było inaczej i o to się nie musiałem martwić. Czułem się nieco skrępowany co prawda kiedy moja mama opowiadała o sytuacjach z mojego dzieciństwa, które były niestety zawstydzające, ale cieszyłem się, że moi rodzice znaleźli z nim wspólny język, a nie było sztywno podczas kolacji.

Mój koteczek zdawał się być zmęczony całym tym dniem, a ja wcale mu się nie dziwiłem, ponieważ słowa, które usłyszeliśmy dzisiaj oboje, zabolały nawet i mnie. Nie przyjmowałem do wiadomości, że ktokolwiek mógłby próbować nas rozdzielić. Seokjina miałem za porządnego człowieka, który pomaga ludziom, ale chyba zbyt bardzo się przeliczyłem. Był zły za to, że daje Jiminowi szczęście. Absurdalne, prawda? Chcąc, żeby mój ukochany odpoczął i pozbył się ponurych myśli, położyliśmy się w moim łóżku, a ja go przytuliłem mocno by zasnął z uczuciem bezpieczeństwa na duszy. Po krótkim czasie, znużony oraz zmęczony dzisiejszą próbą razem z Jiminem, zasnąłem.

Jednakże nie dano mi się cieszyć tą ciszą i spokojem u boku Jiminniego bo w nocy przebudził mnie jego krzyk oraz głośny płacz. Niezbyt jeszcze przytomnie, podniosłem się do siadu i objąłem go całym ciałem, żeby poczuł, że jestem koło niego. Jakie szczęście, że moje ściany były grube i nic na dole nie było słychać. Rodzice jednak mnie kochają.

- Ciiii... - wyszeptałem ciepłym, uspokajającym głosem. - To tylko sen, kochanie. Jestem z tobą, uspokój się..

- Nie wystąpię... - wyszlochał. - N-nie d-dam rady...

- Dasz radę, koteczku - zacząłem przeczesywać jego mięciutkie włosy, żeby się uspokoił. - Będę tam ja. Hoseok. Zobaczysz, wszystko będzie dobrze.

- N-nie bę-będzie... - wtulił się we mnie, nadal płacząc. - S-skompromituje sie-siebie i w-was...

- Czemu od razu stawiasz swój występ na minus? - spytałem cicho. - Gdybym ja tak stawiał, nie osiągnąłbym tego co osiągnąłem. Nie skompromitujesz nas, Jiminnie. Jedynie pomożesz nam odnaleźć fanów i sobie, oczywiście.

- Będ-będą się śmiać... - zapłakał, podnosząc na mnie wzrok czerwony od płaczu oczów. - N-nie ładnie ś-śpiewam i ma-mam zatań-zatańczyć, a nie umiem...

- A od czego masz swojego chłopaka? - zadałem kolejne pytanie, posyłając mu lekki uśmiech. - Nauczę cię tańczyć. A śpiewasz najpiękniej na świecie.

- J-ja t-tak bar-bardzo się boję... - wyjęczał płaczliwie. - Nie u-uda mi się.

- Uda ci się - ścisnąłem go mocniej. - Każdy cię wspiera z całego serca. Dasz sobie radę. Wierzymy w ciebie.

- J-ja wiem, że wie-wierzycie, ale... gdy ja nie wierzę t-to wasz-wasza wiara idzie n-na marne... - spojrzał mi przepraszająco w oczy.

- Kochanie, obiecuję ci, że nikt się z ciebie nie będzie śmiać - mruknąłem, wzdychając. - Uwierz w siebie i w swoje możliwości. Oczarowałeś mnie swoim głosem, kiedy pierwszy raz zaśpiewałeś przez co myślałem, że zapomniałem kroków.

- N-naprawdę? -zdziwił się. - P-przecież norma-normalnie tańczyłeś...

- Kochanie, miałeś zawiązane oczy wtedy - zaśmiałem się ciepło. - Chyba, że podglądałeś.

- Nie podglądałem, ale b-było słychać stukot butów... Nie usłyszałem potknięcia cz-czy przewalenia - wytłumaczył, przenosząc się na moje nogi by z bliska patrzeć na moją ukrytą w ciemności twarz. Jego oczy jak zawsze magicznie błyszczały.

- Nie przewróciłem się, skarbie, ale poczułem, że coś jest nie tak - tym razem ja wyjaśniłem młodszemu. - Miałem wrażenie, że coś pomyliłem. I możliwe, że tak było.

- Ah... rozumiem. - pokiwał głową. - Przepraszam, że cię obudziłem.

- Nie szkodzi - uśmiechnąłem się do niego, przeczesując jego włosy w dalszym ciągu. - Jestem do twoich usług o każdej porze dnia i nocy. Ale nie wykorzystuj tego zbyt często. Jestem twoim chłopakiem, a nie sługusem - powiedziałem żartobliwie.

- A dałem ci powody byś myślał, że jesteś moim sługusem? - zapytał całkowicie serio. - Przepraszam. Nie chciałem byś się tak poczuł. Już nie będę. Obiecuję.

- Nie, kochanie, nie dałeś - westchnąłem, przecierając twarz. - Nie martw się. Muszę przestać żartować.

- Wiesz co... Ja - zszedł z moich kolan, wstając z łóżka. - Ja chyba pójdę do domu....

- No chyba cię coś boli - fuknąłem, patrząc na niego z niedowierzaniem. - Zostajesz tutaj - pociągnąłem go za sobą, żeby z powrotem się położył. - Nie zrobiłeś nic złego.

- Ja wiem, ale... chce się przejść... - ponownie starał się podnieść.

- Jimin, nie - mruknąłem, przytulając go do siebie. - Nie o tej godzinie. Mogę się z tobą rano przejść na orzeźwiający spacer, ale jest środek nocy.

- Nic mi nie będzie, Jungkookie... - wyszeptał, oddając uścisk. - Robię tak od kiedy ukończyłem dziewięć lat. Często nawiedzają mnie koszmary i muszę to rozchodzić... Jak chcesz to wrócę nad ranem.

- Skoro musisz to rozchodzić, pójdę z tobą - postanowiłem, całując go w główkę. - Nie próbuj mnie prosić, żebym tego nie robił bo cię nie posłucham.

- Ja ciebie nie proszę tylko żądam byś został... - mruknął. - Jak ktoś mnie zaatakuje to nawet ty mi nie pomożesz, a tylko siebie narazisz. Zostań w domu. Wrócę.

- Tym bardziej pójdę - odparłem. - Skąd wiesz, że nie pomogę? Nie znasz moich możliwości jeśli chodzi o to.

- Jungkook, błagam cię... - zaczął, wtulając się we mnie mocniej.

- Nie - burknąłem. - Nie mam zamiaru żyć przez te kilka godzin w zmartwieniu czy jesteś aby na pewno bezpieczny i czy ci nic przypadkiem nie jest.

- Nie zmienisz zdania, co? - oparł głowę o moją klatkę piersiową, patrząc na mnie uważnie.

- Jak myślisz? - uniosłem brew, zaczynając głaskać jego policzek.

- Myślę, że nie. - westchnął cichutko.

- No i dobrze myślisz - uśmiechnąłem się pod nosem. - Mądry koteczek.

- To skoro idziesz ze mną, zaprowadzę cię w pewne miejsce. O ile chcesz iść na długi spacerek. - uśmiechnął się lekko. - Nie tylko parapet, ławka i domek na drzewie są moimi azylami w tym świecie. Musiałem często uciekać wraz z moją nieśmiałością w różne miejsca. Chciałbym ci przedstawić kolejne z nich.

- Jeśli tylko tego chcesz, chętnie pójdę - poprawiłem swoje włosy, które lekko wpadały mi do oczu przez to, że dopiero wstałem. Normalka.

- Tylko ubierz się cieplutko misiu. - cmoknął mnie w policzek i wyskoczył z łóżka. - Czekam na dole.

- Weź jedną z moich bluz - przeciągnąłem się, ziewając cicho. - Ubierz ją. Prześlicznie wyglądasz w moich rzeczach.

- Mam przecież sweterek i kurtkę. - spostrzegł z niezrozumieniem w oczach.

- Moja bluza jest cieplejsza, bo jest na ciebie większa, a zresztą ma misia w środku - wzruszyłem ramionami. - I jak mówiłem. Lubię na ciebie patrzyć kiedy nosisz moje ubrania.

- Bluza misia ma misia w środku - zachichotał, podbiegając do szafy. - Mogę tą? - pokazał mi śnieżnobiała bluzę z kapturem.

- Tak, jasne - posłałem mu uśmiech, wstając z materaca. - Będzie ci pasować do włosów, kruszynko.

- Moje włosy lepiej się odznaczają na czarnym - uśmiechnął się słodko. - Dalej, Jungkookie. Chce już na dwór.

- Tylko cichutko, dobrze? - poprosiłem go, a on pokiwał głową. - Mój tata jest strasznie zły jak ktoś go obudzi.

Szybko ubrałem się w ciepłe rzeczy, żebym się przypadkiem nie przeziębił i nie próbowałem nawet się jakoś specjalnie ogarniać, bo i tak czy siak nikt raczej nie chodził o takich porach na spacery, a było ciemno, więc nikt by mnie nie widział jak wyglądam. I dzięki Bogu.

---------------------------

Eh... genialna by była bajka pt. "Przygody Misia i Koteczka" XDDD Oczywiście główne role Jimin i Jungkook xD

A wy jak sądzicie Jimin bardziej w bluzie:

Białej

czy

czarnej?

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro