Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17

- A... a możesz... - zacząłem mówić, kiedy skończył muskać moją twarz i wskazałem palcem na usta nie umiejąc odpowiednio obrać w słowa to czego oczekiwałem.

- Tak - potwierdził, po czym jego usteczka wylądowały na moich, pieszcząc je delikatnie oraz powoli. Uśmiechał się lekko podczas pocałunku, starając się bym z niego czerpał jak najwięcej przyjemności.

-Przyjemne uczucie - oznajmiłem, gdy się od siebie oderwaliśmy. Jungkook chciałcoś dodać, ale przerwał mu dźwięk dzwonienia mojego telefonu, który pośpiesznieodebrałem, wiedząc, że to mój tata, dlatego odszedłem na bok z ciepłymuśmiechem na twarzy, przez który zaczynały boleć mnie policzki. Byłem naprawdęszczęśliwy. W końcu Jungkook mnie kochał. Teraz tylko ja musiałem odkryć, czykocham jego... 

~***~   


- Muszę już iść. – oznajmiłem, gdy zakończyłem rozmowę z ojcem i powróciłem do Jungkooka. - Zaraz się spóźnię do psychologa, a tata też musi po odwiezieniu mnie wrócić do pracy.

- Jasne - pokiwał głową, odsuwając się ode mnie. - Uhm... Będę mógł cię potem odwiedzić? Czy spotkamy się dopiero na próbie?

- Ostatnio było miło, ale to zależy od ciebie czy będziesz chciał. - posłałem mu mały uśmiech - Tylko napisz mi w razie czego, żebym mógł się przebrać. Mam jeszcze kigurumi kota i rilakkumy, a nie chciałbym byś mnie w nich zobaczył - zachichotałem.

- Specjalnie nie napiszę - puścił mi oczko i się zaśmiał. - I będę chciał, więc pójdę do domu, trochę się pouczę i wpadnę.

- Więc nie przebiorę się w kigurumi - wzruszyłem ramionami - Nie zobaczysz mnie w stroju kota. Nie ma szans.

- Jeszcze się przekonamy, koteczku - odparł rozbawiony. - Teraz już idź, nie chcę żebyś się spóźnił.

- Mówiłem. Nie lubię tej baby. Niech czeka. Nie rozumiem dlaczego tak często drapie mnie nogą pod biurkiem. No i ten jej uśmiech. Ble. - wzdrygnąłem się - Ona ma chyba jakiś tik, bo często mruga w moją stronę i się pyta, ile centymetrów, ale nie rozumiem po co niby jej mój wzrost. Uh... pierwszy raz zostanę z nią sam, bo mama nie da rady pójść.

- Chcesz, żebym z tobą poszedł? - zapytał, uprzednio się spinając nieco na moje słowa. - Wiesz, tak dla otuchy. A potem pójdziemy do ciebie najwyżej. Tylko będę musiał wpaść po książki do domu, więc poszedłbyś ze mną, gdybyś się zgodził.

- Czemu się spiąłeś? - spytałem niepewnie - Jasne, że możesz ze mną iść. W końcu jesteś moim aniołem stróżem, który wie co mnie trapi i też odgrywa rolę mojego psychologa.

- Bo ona nie powinna się tak zachowywać, wiesz? - odparł cicho. - To nie jest odpowiednie. Nie powinna cię dotykać czy robić tych rzeczy, które wymieniłeś.

- Dlaczego? - spytałem ciekawy.

- Z tego co mi powiedziałeś, wychodzi na to, że ona cię podrywa - zmarszczył brwi, chowając swoje dłonie do kieszeni.

- Podrywa? – nie zrozumiałem o co rówieśnikowi chodzi.

- Uhm, nie wiem jak to ci wytłumaczyć - westchnął. - Próbuję zwrócić twoją uwagę na nią, powiedzmy, że ma na ciebie ochotę? Można tak stwierdzić.

- Och - zarumieniłem się mocno - Ty też mnie podrywasz?

- Tak - powiedział pewnie, uśmiechając się lekko.

- Masz na mnie ochotę? Przecież nie jestem jedzeniem - moje zdziwienie się zwiększyło.

- Jesteś o wiele lepszy niż jedzenie - zaśmiał się cicho, kręcąc głowy. - Słodki koteczek. Kiedyś to ci jeszcze bardziej szczegółowo wyjaśnię, dobrze?

- Yhym, to chodź. Mój tata nie lubi czekać - uśmiechnąłem się, ruszając w kierunku wyjścia, a zaraz potem usłyszałem jak Jungkook do mnie podbiega wyrównując swój krok. Wsiedliśmy razem do samochodu, witając się z moim tatą po czym zawiózł nas w odpowiednie miejsce, następnie się żegnając i przypominając mi bym nie zapomniał zakluczyć drzwi od domu jak wrócę, by nikt się nie włamał i odjechał w kierunku swojej firmy. - A co jak tym razem też będzie mnie podrywać? - spytałem, objęty ramieniem przez tancerza.

- To wtedy cię pocałuję i się odczepi - odpowiedział, cmokając mnie w skroń.

- Tak publicznie? Nie wstydzisz się mnie? - spytałem zaskoczony, bawiąc się palcami.

- Czemu miałbym się ciebie wstydzić? - zadał pytanie zdziwiony. - Jesteś najsłodszym, najśliczniejszym chłopcem jakiego widział świat. Do tego masz piękny charakter. Mogę się jedynie tobą chwalić i będę to robił.

- Jestem za to głupi i nieśmiały - westchnąłem.

- Nie jesteś głupi tylko niedoświadczony, a nad twoją nieśmiałością właśnie pracujemy. - posłał mi uśmiech.

- No dobrze... - wymruczałem i razem doszliśmy pod gabinet pani psycholog. Zapukałem trzy razy, a kiedy usłyszałem ciche zaproszenie, razem z chłopakiem weszliśmy do środka - Dzień dobry, pani Yi - przywitałem się ze spuszczoną głową.

- Witaj, skarbie jak dobrze, że jesteś dziś sa... - zacięła się prawdopodobnie widząc Jungkooka - Dobrze wiesz, że tylko rodzina może uczestniczyć podczas wizyty.

- O-on zastąpi moją mamę - oznajmiłem cicho - Tata wyraził zgodę. Może pani zadzwonić i się spytać - podziękowałem sobie w duchu za poruszenie tego tematu w samochodzie.

- Oczywiście, że zadzwonię - mruknęła, wyciągając telefon stacjonarny, po czym zadzwoniła do mojego rodzica, po chwili rozłączając się - Masz rację. Twój ojciec wyraził zgodę, ale to nie znaczy, iż kolega może zostać w gabinecie.

- Ja chcę by został. On też stara mi się pomóc - podniosłem skruszony wzrok na panią psycholog.

- Jiminnie... - uśmiechnęła się w ten dziwny sposób - Mieliśmy dziś być sami.

- Jak Jungkook nie może zostać to wracam do domu - skrzyżowałem ręce na piersi, a mimika mojej twarzy mówiła, że jestem naburmuszony.

- Chłopcze, bez takich mi tu. - zdziwiła się kobieta - Miesiąc temu ledwo wypowiadałeś krótkie zdania. Bierzesz narkotyki? No i w końcu podniosłeś na mnie wzrok. Masz słodkie oczka - rozmarzyła się.

- N-narkotyki? - nie zrozumiałem.

- No już nie udawaj. Pewnie co to jest seks też wiesz, a udajesz - zachichotała - Mały, trzeba było mówić to bym prędzej się tobą zajęła. Kolega może już iść. My sobie jeszcze porozmawiamy.

- Proszę pani, nie kolega, a chłopak - wtrącił się Jungkookie, patrząc na nią z niezadowoloną miną. - Jimina nie pociągają dziewczyny, więc radzę nawet nie próbować, proszę go zostawić w spokoju.

- Nie obronisz kolegi. - mruknęła w kierunku Jungkooka. - Nie powiem twojemu ojcu o ile będziesz grzeczny, Jiminnie - wstała, podchodząc do mnie, lecz się cofnąłem, szybko przytulając do tancerza.

- Proszę go zostawić, bo zadzwonię na policję i źle się to dla pani skończy - mruknął, biorąc głęboki wdech.

- Jungkookie, chcę do domu... Boję się - wyszeptałem czując jak gardło mi się zaciska.

- Już cię zabieram, koteczku - odszepnął, łapiąc mnie za dłoń. - A pani obiecuję, że Jimin tutaj się więcej nie stawi i, że może pani się pożegnać z pracą, do widzenia - burknął, ciągnąc mnie do wyjścia z gabinetu, który opuściliśmy chwilę później. - Przepraszam, że cię to spotkało.

- To nie twoja wina... Nawet nie wiem o co jej chodziło - westchnąłem cicho - Dlaczego powiedziałeś, że jesteś moim chłopakiem? - zadałem mu pytanie po dłuższej chwili milczenia, bardzo niepewnie.

- Jakbym powiedział, że jestem twoim kolegą to raczej bym nic nie zadziałał - wyszeptał. - A zresztą nadal chcę nim być.

- Kolegą? - spojrzałem na niego.

- Chłopakiem - odpowiedział, uśmiechając się nieśmiało.

-----------------------------------------------

Wasz next ^^

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro