Rozdział 1
Każdy w swoim życiu ma coś co kocha robić lub coś co po prostu uwielbia. U jednych to jest śpiew, sport, a może zwyczajne oglądanie seriali przed telewizorem na swojej wygodnej kanapie. Odkrycie czegoś takiego jest wyjątkowe, ponieważ jeśli posiadasz to, jesteś pewien, że będzie ci dawało to upragnione szczęście.
Taką radość dawał mi taniec. Coś co mógłbym robić przez cały czas i nigdy by mi się nie znudziło. Moje hobby sprawiało, że często mogłem się wyłączyć i poczuć ulgę, której przez nadmiar obowiązków, nie miałem. Byłem zafascynowany tą dyscypliną sportu, bo było coś w niej magicznego. Coś co pozwalało przenieść się w inny świat.
Rozglądałem się z zaciekawieniem po korytarzu szkoły, w której miałem wystąpić wraz z moją partnerką do tańca. W placówce, do której uczęszczałem było podobnie, lecz troszkę więcej zamieszania. W końcu pełna tancerzy, śpiewaków i innych ludzi, którzy potrafili wprowadzić zamęt.
- Somin, przestań tak chodzić w kółko, bo ludzie się na nas gapią, a to nam nie jest potrzebne - skarciłem dziewczynę, która tylko przewróciła oczami i westchnęła, stając koło mnie.
Jeon Somin to moja przyjaciółka, którą znam praktycznie od zawsze, przez co była jedną z niewielu ludzi, którym ufałem oraz powierzałem swoje tajemnice czy zwierzałem się z problemów. Nasi znajomi żartowali sobie, że gdybyśmy zostali małżeństwem, ona by nie musiała zmieniać nazwiska. Może na początku było to śmieszne, ale z czasem zaczęło mnie to irytować, zresztą nie tylko mnie co biedną dziewczynę również. Przestaliśmy na to zupełnie zwracać uwagę, przez co oni też przestali nam "dokuczać".
Czekaliśmy wspólnie na dyrektora, który miał nam wyjaśnić co dokładnie mamy zrobić, no i oczywiście oprowadzić po szkole, bo bez tego na pewno byśmy sobie nie poradzili.
- Masz owsiki czy co, że tak chodzisz? - spytałem, patrząc na nią z uniesioną brwią, kiedy pomimo mojej prośby, nadal chodziła jakby nie mogła ustać w miejscu.
- Zamknij się Jungkook, bo jak taniec kocham zaraz stąd wyjdę - warknęła, zaczynając tupać nogą - Dlaczego ty się nie stresujesz?
- Na razie nie mam czym się stresować - parsknąłem śmiechem, wzruszając ramionami. Taka była prawda. Nie miałem powodu, żeby się denerwować. - To jest zwykłe spotkanie z dyrektorem, a potem omówienie najważniejszych rzeczy. Ewentualnie uda nam się zrobić krótką próbę.
- No tak. W razie czego zrobimy słodkie oczka i wszyscy nam wszystko wybaczą - burknęła zła na moje spokojne podejście do sprawy - Przecież my nawet go nie znamy.
- To po to jesteśmy tutaj? No wiesz, żeby go poznać - stwierdziłem ironicznie, wzdychając na koniec. - Somin, nie denerwuj się. Jestem pewien, że jest w porządku.
- Łatwo ci mówić. Co jak to jakiś napalony na tancerki zboczeniec? - zaczęła wymyślać.
Nie zdążyłem jej odpowiedzieć, bo dosłownie moment później przed nami stanął człowiek o którym tak namiętnie rozmawialiśmy. Był to dość młody jak na posadę dyrektora, mężczyzna o wysokiej posturze, posiadający brązowe włosy oraz z tego co udało mi się zauważyć przez ułamek sekundy, oczy. - Jeon Jungkook oraz Jeon Somin, jak mniemam? - spytał, posyłając nam obydwu po uśmiechu.
- Dokładnie. Panie przystojny... znaczy, przepraszam, panie dyrektorze. - westchnęła, uśmiechając się słodko, prawie rozpływając się na widok starszego.
Parsknąłem śmiechem, kręcąc głową na zachowanie mojej przyjaciółki. Jak zwykle obrała sobie nieodpowiedniego faceta na obiekt westchnień, ale cóż miałem poradzić? Miała taki, a nie inny gust. Nie miałem zamiaru go zmieniać. - No cóż, oprowadzę was po naszej szkole, w trakcie będziemy rozmawiać na temat całego występu i ustalimy, kiedy będziecie przychodzić na próby. Potem poznacie się z grupą artystów, która będzie z wami występować.
- Rozumiemy - mruknąłem, poprawiając swoją torbę na ramieniu. - W takim razie, chodźmy - poprosiłem, a dyrektor tylko pokiwał głową i wskazał kierunek, który mieliśmy obrać. Tym samym zwróciliśmy na siebie uwagę większości uczniów, którzy akurat przechodzili przez korytarz. Nie zaprzestałem swoich obserwacji, lecz teraz to robiłem nieco dyskretniej ze względu na zainteresowanie ludzi naszymi osobami. Słuchałem mężczyzny ze skupieniem, co jakiś czas przytakując, żeby nie pomyślał, że go zlewam. Odpowiadaliśmy razem z Somin na jego pytania, o ile takie zadał i tak zleciała dobra godzina oprowadzania. Kiedy kierowaliśmy się do ostatniego punktu naszej "wesołej wycieczki", powiedział, że tam będziemy mogli poznać grupę o której wspominał wcześniej. Z tego co udało mi się w tamtej chwili zapamiętać, miała trzech członków i wszyscy byli chłopakami w naszym wieku. Nie było to dużo informacji, lecz na tamten moment więcej nie potrzebowałem.
- Chłopcy, chodźcie tutaj! - dyrektor przywołał jakichś chłopaków, którzy prawdopodobnie byli tym trio o którym mówił. - Poznajcie Jeon Jungkooka oraz Jeon Somin. Tancerzy, którzy będą tańczyć do waszych piosenek.
- Miło mi was poznać! - przywitał się najwyższy chłopak z ciepłym uśmiechem - Jestem Kim Seokjin - podał nam rękę.
- Ze wzajemnością, Seokjin - uścisnąłem jego dłoń, odwzajemniając ten gest.
- Hej! - nagle przed oczy wskoczył nam szatyn, posyłając w naszą stronę kwadratowy uśmiech - Kłania się wam Kim Taehyung - ukłonił się.
- Miło nam cię poznać, Taehyung - również się ukłoniłem, a Somin uśmiechnęła się tylko, potwierdzając moje słowa.
- A gdzie Jimin? - zapytał Jin, Taehyunga.
- Za tobą hyung - wskazał Taehyung, siedzącego na parapecie, blondwłosego chłopaka - Pójdę po niego - wywrócił oczami, ruszając w kierunku trzeciego z piosenkarzy, po czym podniósł go lekko do góry i trzymając za rękę, przyprowadził do nas - Wystarczy, że się przywitasz i po kłopocie - próbował podnieść blondyna na duchu.
- Cz-cześć... Jestem P-Park Jimin - przedstawił się cicho, wysokim przestraszonym tonem.
- Cześć, Jimin, ja jestem Jeon Jungkook - posłałem mu ciepły uśmiech, nie mając pojęcia czy robię dobrze. - To jest moja przyjaciółka Jeon Somin.
- Jest bardzo nieśmiały- usprawiedliwił blondyna brunet, obejmując go ramieniem. - Ale potrafi ładnie i czysto śpiewać, a to jest najważniejsze.
- To pierwsze, w ogóle mi nie przeszkadza - stwierdziłem. - A drugiego można ci pogratulować tylko.
- D-dziękuję - wyszeptał Jimin, bawiąc się swoimi palcami i różowiejąc na swojej twarzyczce.
- Jin, idź po wodę dla niego. Dostał rumieńców, trzeba go ochłodzić - powiedział ściszonym tonem szatyn, bawiąc się policzkami blondyna, który minimalnie go od siebie odepchnął, czerwieniąc jeszcze bardziej i odchodząc na bok.
- Musiałeś? - spytał brunet - Teraz ty będziesz próbował go udobruchać. Ja nie mam już siły na tego uparciucha - przetarł twarz dłonią - Naprawdę przepraszam za nich. Tae to żywioł nie do okiełznania, a Jimin... huh, nie przepada za towarzystwem ludzi.
- Dobra, ja was zostawiam - wtrącił się dyrektor, posyłając nam po ostatnim uśmiechu. - Miłej zabawy, zadbajcie o naszych gości - poprosił żartobliwie dwójkę, odchodząc w kierunku wyjścia z sali gimnastycznej.
- My ledwo dbamy o siebie nawzajem - wymruczał Jin - Idź przeprosić Jimina - rozkazał szatynowi.
- Przecież nic złego nie zrobiłem... - naburmuszył się, ruszając w kierunku wspomnianego.
- Gorzej niż z dziećmi - zaczął masować swoje skronie - Może pokażcie nam co potraficie?
- Jasne - przytaknąłem, obejmując ramieniem swoją przyjaciółkę. - Puśćcie jakąś z waszych piosenek i coś zatańczymy.
- Lepiej nie naszych, bo Jimin jeszcze stąd ucieknie... - westchnął - Ale mamy tutaj Internet, więc możecie wybrać dowolną piosenkę, którą puścimy z głośników - zaproponował z uśmiechem brunet.
- Dobrze - pokiwałem głową, zastanawiając się już w myślach do czego byśmy mogli zatańczyć razem z Somin. Było wiele piosenek do których wspólnie ułożyliśmy układ, dlatego wybór był trudny. Jednak nie minęła chwila, a w głowie zaświtał mi jeden z utworów, który obydwoje mieliśmy opanowany do wyżej niż perfekcji i do tego bardzo przyjemnie się do tego tańczyło.
- W takim razie, chodźmy, mam już pewien pomysł - oznajmiłem z uśmiechem, a Seokjin zaprowadził nas do komputera, który znajdował się za kurtyną i poprosił o nazwę piosenki. Podałem mu ją bez najmniejszego zawahania, a moja przyjaciółka już wiedziała dokładnie o co mi chodzi, bo na jej twarzy pojawił się mały uśmiech skierowany w moją stronę. Chwilę później już czekaliśmy za muzyką, stojąc na środku sali, ustawieni w wyjściowej pozycji.
W momencie, kiedy pierwsze nuty, dziewczyna podeszła do mnie, łapiąc mnie za jedną z rąk, a moje złapały ją odpowiednio. Zaczęliśmy wykonywać ruchy charakterystyczne dla tego układu, kompletnie się wyłączając i nie zwracając uwagi na nic innego niż stawianie dobrych kroków.
- Przestań być taka sztywna jak kłoda, bo z deską tańczyć nie mam zamiaru - mruknąłem w pewnym momencie, wzdychając, a Somin przewróciła oczami i zrobiła to czego oczekiwałem, co spowodowało mój mały uśmiech. Zanim się obejrzeliśmy, piosenka się skończyła, przez co my również z nieco przyspieszonym oddechem, stanęliśmy w miejscu, kłaniając się lekko.
- I było czego się stresować? - spytałem rozbawiony, spoglądając na nią.
- Tak. Było. - warknęła, starając się unormować oddech - Nie ciesz tak japy, bo zaraz stracisz te królicze ząbki, Jeon.
- Nie wiem, jak ty to robisz, że tak panikujesz, a na występach dajesz sobie radę - zaśmiałem się, kręcąc głową. - A ty lepiej zostaw moje królicze ząbki, Jeon, bo pożegnasz się ze swoimi włosami.
- Cudownie się poruszacie - skomplementował nas Jin - Jestem pewien, że nasza współpraca będzie owocna, bo mamy podobny styl muzyczny.
Podziękowaliśmy razem z dziewczyną, uśmiechając się do chłopaka.
- Cieszy mnie to, że tak sądzisz. Ufam, że tak faktycznie jest.
- No to kiedy zaczynamy? - zapytał przeciągający się szatyn.
- Dyrektor powiedział, że mamy zjawić się tutaj za dwa dni na pierwszą próbę - wyznałem, biorąc butelkę wody do ręki, żeby następnie się z niej napić.
- Um, a wtedy będziemy używać już naszych piosenek czy najpierw poćwiczymy do takich, gdzie macie układ? - zagadnął mnie Jin.
- Waszych. Dostaliśmy ich wersję instrumentalną, więc układy są już przygotowane, ale musimy je wytrenować - wytłumaczyłem, posyłając mu uśmiech.
- O kurczaki - powiedział cicho z lekko spanikowany - No to klops. Mamy tylko dwa dni. Pięknie wręcz cudownie. - odwrócił się w stronę szatyna - Musisz jakoś przekupić Jimina
- Dlaczego niby ja? - spytał, krzyżując ręce na piersi.
- Ponieważ ostatnio się zdeklarowałeś, że to zrobisz, jak będzie taka potrzeba. - odpowiedział mu brunet ze słodkim uśmieszkiem - Namjoon najpierw zaproponował, iż coś wymyśli, ale się wtrąciłeś mu w zdanie i...
- Nie kończ. Już sobie przypomniałem - mruknął - Daj mi jeden dzień. Nasz blondynek jest wybredny.
- Jeden dzień. Ani sekundy więcej - wymierzył w niego palec wskazujący, po czym wrócił do rozmowy z nami - Małe problemy techniczne - wytłumaczył, drapiąc się po karku.
- Nic nie szkodzi - machnąłem ręką, uważając by woda się nie rozlała. - Zawsze się zdarzają.
- Uh... - westchnął - U nas to już normalne. Takie życie, kiedy za przyjaciela ma się tak nieśmiałego chłopaka. Miejmy nadzieję, że szybko do was przywyknie. Jesteście cierpliwi, co?
- Jesteśmy - potwierdziłem, wciskając butelkę do torby, którą tutaj ze sobą przyniosłem.
- No to fajnie. - uśmiechnął się do nas, dziękując wzrokiem - Jak chcecie to możecie już iść. Pewnie jesteście zmęczeni przez zwiedzanie tego budynku - zaśmiał się - Dyrektor zawsze pokazuje wszystkie zakątki tego miejsca, opowiadając bardzo długie i nudne historie, więc wiem przez co przechodziliście.
- Przez większość czasu go nie słuchałem - przyznałem rozbawiony. - Rozpraszało mnie to zainteresowanie ze strony innych ludzi.
- Patrzą się na obcych jak na dziwolągi - oznajmił rozbawiony - Znam ten ból. Wszyscy przez to przechodziliśmy.
- I będziemy przechodzić w nowych miejscach - spostrzegłem trafnie, a Seokjin przyznał mi rację. Pogadaliśmy jeszcze trochę i z Somin pożegnaliśmy się z nim oraz Taehyungiem, który zbyt entuzjastycznie przyjął do wiadomości, że wrócimy tutaj za dwa dni, ale jego przyjaciel uspokoił mnie, że to u niego normalne i nie mamy się zbytnio tym przejmować. Postanowiliśmy go posłuchać, zaczynając przyswajać się do optymistycznego, albo nawet zbyt optymistycznego podejścia do życia szatyna. Mimo że praktycznie nie miałem okazji zagadać do Jimina, który okazał się bardzo nieśmiałym chłopakiem, chciałem się z nim pożegnać. Skoro już się poznaliśmy, wypadałoby to zrobić na do widzenia, prawda? Lecz pomyślałem, że chłopak mógłby się mnie wystraszyć, a to nie było w moich zamiarach, więc odpuściłem, wychodząc ze swoją przyjaciółką z sali gimnastycznej z dziwną myślą, że zrobiłem dobrze.
Za dobrze wykonaną robotę, poszliśmy z Somin coś przekąsić na mieście, co robiliśmy ostatnimi czasy dość często przez to, że próby po szkole kończyły się zazwyczaj późno, a jak wróciliśmy już do swoich domów, byliśmy zbyt wyczerpani, żeby cokolwiek przełknąć. Rozmawialiśmy w trakcie posiłku o dzisiejszym dniu i powymienialiśmy się zdaniami na temat chłopaków, którzy według mnie byli naprawdę w porządku. Nieco szalony szatyn, którego mieliśmy nazywać Taehyungiem oraz poważniejszy, lecz niezbyt poważny brunet o imieniu Seokjin. No i oczywiście nieśmiały i tajemniczy blondyn Jimin, na którego temat powiedzieliśmy najmniej z oczywistych względów.
Kiedy wróciłem do domu, wymieniłem się krótkim przywitaniem z rodzicami, co stało się naszą tradycją i bez słowa poszedłem do swojego pokoju, gdzie odłożyłem torbę w jego kąt i lgnąłem na swoje łóżko, wzdychając pod nosem z ulgą. Byłem wykończony tamtym dniem, a myśl, że przede mną takich jeszcze kilka wcale nie poprawiała mi nastroju, a wręcz przeciwnie. Miałem ochotę zakopać się pod kołdrą i nie wychodzić z niej przez najbliższy miesiąc, ale wiedziałem, że nie mogłem czegoś takiego zrobić, bo posiadałem obowiązki, których wyprzeć się nie byłem w stanie. Nawet tego dnia, nie miałem pojęcia, kiedy zasnąłem i mogłem wreszcie w jakiś sposób odpocząć...
-----------------------------------------------------
Pierwszy rozdzialik, mili państwo i już Jikook się poznaje ^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro