Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 90

- A ty jesteś kochany... Najukochańszy... - uśmiechnąłem się w sposób przeznaczony tylko dla niego i mocniej wtuliłem się w chłopaka plecami, ciesząc się z jego bliskości, której brakowało mi w każdej sekundzie dnia, nawet gdy ten był przy mnie. Pragnąłem jego ciepła i tego poczucia bezpieczeństwa, którym mnie obdarowywał. Mój kochany misiu...

~***~

- Wiesz... Ostatnio coraz częściej wyobrażam sobie przyszłość, która nas czeka. - wyszeptałem ciepłym tonem głosu po paru minutach przyjemnej dla nas obu ciszy.

- Na pewno będzie cudowna - mruknął, ziewając zaraz. - Będziesz moim najpiękniejszym księciem z pierścionkiem na palcu.

- Bardziej wpadają mi do głowy myśli na temat tego czy kiedyś się rozstaniemy. - wyznałem, wtulając się mocniej z nagle zdrętwiałego Jungkooka. - Miałem wylecieć do Nowego Yorku, ale moje życiowe plany nieco zostały zmienione. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal w głowie czasem odbijają mi się słowa mojej mamy: "Pierwsza miłość nigdy nie wypali". - zacząłem się bawić palcami dłoni czarnookiego. - Kocham cię i nie umiem po prostu tak o tym myśleć, wiesz? Sam nie wiem czy się bać tego co będzie dalej, czy wyobrażać sobie przyszłość tak jak ty. Przecież jesteśmy jeszcze bardzo młodzi...

- Nie bój się, bo faktycznie to się spełni, a żaden z nas tego nie chce - musnął moją skroń. - Nie myśl o złych rzeczach. Nie można, okej?

- Okej. - pokiwałem delikatnie głową. - Ale... mógłbyś mi coś obiecać?

- Cokolwiek, kruszyno.

- Nie poproszę cię o to byś mnie kochał już tak mocno zawsze, zawsze. - zacząłem spokojnie. - Nie ważne co nas czeka bądź szczęśliwy i chodź drogami, które wybiera twoje serce a nie rozum.

- Dobrze - odpowiedział, zaczynając przeczesywać kosmyki moich włosów. To było takie przyjemne... - Obiecuję.

- Dziękuję, misiu. - zamruczałem pod wpływem przyjemności. - Kocham cię bardzo, bardzo mocno.

- Wiem - zaśmiał się cicho, zaraz całując mój policzek. - Ja ciebie też. Najmocniej.

Zarumieniłem się przez jego nagły pocałunek, po czym spojrzałem mu ze słodkim uśmiechem w oczy. - Pokażesz mi jak bardzo mocno?

- Z chęcią - złapał mnie za biodra i posadził mnie na swoich udach, żebym był do niego przodem. Położył swoje dłonie na moich policzkach i zaczął muskać moje usta. Z każdym momentem coraz namiętniej, ale dawało mi to tylko dowód jak bardzo mnie kocha. Musiał bardzo, bardzo.

Oddawałem każde muśnięcie czarnowłosego, starając się pogłębiać pocałunki równie dobrze jak on, ale chyba nie za bardzo mi to wychodziło. W pewnej chwili, jednak poczułem lekkie ugryzienie Jungkooka w moją solną wargę, dlatego instynktownie otworzyłem minimalnie usta, zaraz czując jak język ukochanego wpełza mi do jamy ustnej, zaczynając pieścić moje podniebienie. Moje drżące dłonie, wplątały się w cudowne włosy misia, którego kończyny już nie dotykały moich policzków. Teraz jedna ręka trzymała moją szyję, żebym się nie odsuwał, a druga ugniatała delikatnie mój pośladek, przez co poczułem przyjemne ciepło w tym miejscu i troszkę mniej przyjemne policzkach. Nie miałem Jungkookowi za złe, że mnie tam dotknął. Rozumiałem to i nie zabraniałem tego. Czułem jak wiele uczuć bije od niego i na pewno chłopak z trudem się powstrzymywał przed pójściem krok na przód. Pragnął mojego ciała. Nie raz udało mi się to zauważyć.

- Kocham cię, skarbie - wyszeptał, kiedy wreszcie odsunęliśmy się od siebie, ale tylko na kilka milimetrów. - Mam nadzieję, że to ci pokazałem.

- Tak... - odpowiedziałem cichutko, oddychając głęboko. - Bardzo mocno mnie kochasz. - stwierdziłem nieśmiało, zawieszając swoje ramiona za szyją Jungkooka.

- Jesteś naprawdę cudownym koteczkiem - mruknął z delikatnym uśmiechem. - Najcudowniejszym.

- Chce być już z tobą zawsze. - wyszeptałem, czując łzy w oczach. - Nie rozstawajmy się nigdy.

- Ja też chcę już być z tobą na zawsze - powiedział. - Nie płacz, kochanie. Proszę.

- To z emocji. Za dużo ich mi podarowałeś i próbują znaleźć ujście. - zachichotałem cichutko, pocierając noskiem policzek ukochanego, przy okazji starając się odgonić niepotrzebne łezki.

- Następnym razem będę uważał - zaśmiał się krótko, przytulając mnie mocniej do niego. - Co za dużo to niezdrowo.

- Chyba, że chodzi o nas. Wtedy jest wyjątek. Im więcej naszej bliskości tym lepiej. - wyszeptałem ucieszony, czując wielkie szczęście z tego, że moja przyszłość z Jungkookiem mogła być taka piękna i cudowna. Pragnąłem już zawsze zasypiać w jego ramionach i budzić się przez jego pocałunki. Kochałem go całym serduszkiem i wiedziałem, że on mnie też. To wszystko to był początek naszej wspólnej, długiej i wspaniałej przyszłości...

Wtedy jeszcze nie wiedziałem, jak bardzo to było złudne...

---------------------------------

[*} <----- adorablejikook ;-;

Nie bijcie za to co będzie w nexcie ;-;

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro