Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 87

- Ja mam szczęście, że mam jego. - poprawiłem chłopaka. - Gdyby nie Jungkook to nie bylibyśmy parą. - wyznałem cicho i posłałem chłopakowi mały uśmiech, starając się już resztę drogi nie poruszać tematu mojego chłopaka. Okazało się, że ja i Jongsuk mamy ze sobą wiele wspólnego. Oboje uwielbiamy, na przykład: dramy. Wyznał mi, że jemu też się podoba Ahn Jaehyun, dlatego między nami rozwinęła się naprawdę ciekawe rozmowa, która trwała całą resztę drogi.

~***~

Gdy znaleźliśmy się przed drzwiami posesji rodziny Jeon, Jongsuk namówił mnie, żebym podał mu swój numer. Nie byłem z początku do tego przekonany, gdyż prawie go nie znam, ale namówił mnie tym, iż będziemy pisać o dramach i swoich ulubionych muzykach czy aktorach. Wydawał się naprawdę sympatyczny, więc może byłem naiwny, ale wpisałem mu swój numer w komórkę. Wiedziałem, że Jungkook nie będzie zadowolony, ale czułem, iż pomylił się jeżeli chodzi do Jongsuka. Nie można oceniać kogoś nawet go nie znając, a mój chłopak to zrobił. Zdawałem siebie sprawę, że jest po prostu zazdrosny, dlatego nie zamierzałem mu tego wypominać. Ani nic mówić o tym, że mam jakiś kontakt z nowym kolegą poza treningami.

Kiedy w końcu wszedłem do willi, poleciałem na górę, żeby odłożyć swój plecak do pokoju i polecieć do łazienki umyć swoje łapki. Postanowiłem od razu zacząć robić ciasteczka, ponieważ znając Jungkooka, zaraz po spełnieniu swoich obowiązków przybiegnie do mnie. Dlatego bez zbędnego namysłu w kuchni ubrałem na siebie różowy fartuszek, należący do mamy mojego ukochanego i odszukałem potrzebne mi składniki, następnie zaczynając robić masę na ciasteczka.

- Jiminnie, jestem! - Nie wiem ile minęło, ale zanim usłyszałem krzyk mojego chłopaka, który po dobrej minucie się zjawił w pomieszczeniu, w którym byłem, musiałem trochę poczekać. - Przyniosłem obiad... I co tak ładnie pachnie?

- Hej, Kookie. - uśmiechnąłem się słodko w kierunku chłopaka. - Zrobiłem ciasteczka. Z kawałkami czekolady.

- Anioł, nie człowiek - musnął moje czoło. - Mówiłem, żebyś się położył i odpoczął.

- Nie czuję się źle... Kłamałem. - wyznałem, wyciągając gotowe ciasteczka z ciepłego piekarnika. - Więc chce ci to jakoś wynagrodzić. W końcu nie potrzebnie cię zmartwiłem.

- Nie musisz, nie dziwię się wcale, że tak powiedziałeś - stwierdził. - Somin przegięła. I to bardzo.

- Wygadałeś się jej, prawda? Czy może się domyśliła? - westchnąłem cichutko, po tym jak odłożyłem ciepłą blachę z ciasteczkami na blat kuchenny i zaraz włożyłem drugą porcję do nagrzanego piekarnika, następnie po jego zamknięciu, ściągając ze swoich dłoni rękawice kuchenne - Pewnie teraz przyjaciele mają o mnie złe zdanie... Nie sądziłem, że to aż takie złe w oczach innych.

- Powiedziałem jej to - wyznał, wzdychając. - Nie pomyślałem, że przyjdzie jej do głowy coś takiego wyznawać. Nie miała prawa tego mówić. W końcu ja nie mówię tego co ona mi mówi. Jak szliśmy to trochę jej nagadałem. Pokłóciliśmy się, więc mam nadzieję, że zrozumie swój błąd.

- To nic niestety nie zmienia. Oni i tak już wiedzą. - uśmiechnąłem się smutno pod nosem. - Chcesz ciasteczko czy poczekasz aż ostygnie?

- Ale przynajmniej pomyśli może następnym razem - mruknął, a ja wiedziałem, że naprawdę jest na nią zły. - Poczekam aż ostygnie. Masz zjeść ciepły obiadek teraz.

- A co kupiłeś? - spojrzałem na niego kątem oka, zamykając piekarnik.

- Dla ciebie to co uwielbiasz - posłał mi uśmiech, wyciągając jedno pudełeczko, które zaraz mi podał. - A dla siebie kupiłem sałatkę z kurczaka z dodatkowym kurczakiem, bo nic dzisiaj oprócz jabłka nie zjadłem i mój brzuch się domaga jedzenia.

- Dziękuję, ale mogłeś kupić mi to samo. Moje ulubione danie jest droższe od twojej sałatki. - zabrałem do niego pudełko, otwierając je zaraz, żeby móc zaciągnąć się zapachem potrawy, której dawno nie jadłem.

- Jak poprosiłem o dodatkową porcję kurczaka to wyszło na to samo, więc cicho - zaśmiał się, kręcąc głową. - Smacznego.

- Wzajemnie. - wyszedłem z kuchni do jadalni, żeby zjeść danie przy stole i na meblu położyłem swoje pudełko z jedzeniem, a także telefon, ponieważ w razie czego miałem na nim włączony alarm, żeby przypadkiem nie przypalić ciasteczek. Wolałem nie ryzykować tym, ze nie usłyszę dzwonienia, więc chciałem mieć widok na urządzenie.

- Gniewasz się na mnie za to, że jej powiedziałem? - usłyszałem jego cichy głos, kiedy po chwili zjawił się w pomieszczeniu. - Ja naprawdę przepraszam. Nie sądziłem, że się wygada.

- To Somin. Można było się spodziewać. Ale nie dziwię ci się, że chciałeś się komuś wygadać. Dobrze mieć taką osobę. Dlatego też nie jestem zły. - uśmiechnąłem się lekko i zacząłem jeść swój posiłek. - Jak było na treningu?

- Jak zwykle, męcząco - westchnął, siadając koło mnie. - Marzę, żeby cię do siebie przytulić i zasnąć po prostu.

- Spełnię twoje marzenie, gdy zjesz moje ciasteczka. - oparłem głowę o ramię mojego chłopaka. - Ile mam jeszcze zjeść?

- Spróbuj zjeść do połowy - poprosił mnie, całując moje czoło. - Jak nie będziesz mógł to ci to jeszcze odgrzeje na kolacje.

- Dobrze, spróbuję zjeść. - włożyłem siebie do ust kolejny kawałek mięsa, zaraz sięgając też, po makaron.

- I tak jestem z ciebie dumny, słoneczko - mruknął, przeczesując kosmyki moich włosów. - Najbardziej na świecie.

- Dziękuję, że mnie wspierasz. - wyszeptałem cichutko, całując ukochanego w policzek.

- Nie dziękuj, po to tutaj jestem - posłał mi ciepły uśmiech. - Jedz powoli. Nie spiesz się z niczym.

- Zgoda, misiu. - zachichotałem cicho, wracając do jedzenia.

- Dzielna kruszynka - skomentował to tylko i również zaczął jeść. Musiał być naprawdę głodny, bo jego porcja była duża. Ale nie dziwiłem się. Z czegoś były jego siły.

Pokręciłem lekko głową z widocznym rozbawieniem i oderwałem się od ramienia Jungkookiego, żeby mógł jeść spokojnie, a ja sam z przerwami starałem się wciskać w siebie swój posiłek. Wiedziałem, że to poprawi Kookiemu humor. Musiałem tylko zacząć jeść normalnie. - Kochanie, masz coś zadane?

- Tak - pokiwał głową, przeżuwając kurczaka. - Z angielskiego kilka zadań.

- Też się uczę angielskiego. - zaśmiałem się cichutko. - Od małego. Umiem mówić płynnie w tym języku.

- Ja jakoś od szkoły podstawowej - wyznał. - Wtedy się okazało, że wolę się uczyć języków niż czegokolwiek innego.

- Mi tata mimo nauki szkolnej załatwił parę korepetycji. Dziś nie muszę już ich mieć, bo po angielsku i japońsku mówię tak płynnie jak po koreańsku i w pisowni też nie popełniam błędów. - westchnąłem cicho. - Miałem nie za ciekawe dzieciństwo.

- Ale nie przejmujemy się przeszłością, tak? - odłożył na chwilę pałeczki, żeby poprawić mi włoski. - Teraz jest teraz.

- Teraz jesteśmy my. - posłałem chłopakowi słodki uśmiech. - Kocham cię, Kookie~

- Ja też cię kocham, Jiminnie - odwzajemnił ten gest. - Nie chcesz już jeść? - spytał, spoglądając mi do pudełka. - Jestem z ciebie bardzo dumny.

- Jak chcesz to możesz dokończyć. - przysunąłem pudełko w jego stronę. - A potem ciasteczka na deser. O ile mi tu nie pękniesz.

- Najwyżej zaopiekujesz się mną - powiedział rozbawiony. - Piszesz się?

- A mam inne wyjście? - przeniosłem się zwinnie na jego kolanka i wziąłem w ręce pudełko z jego sałatką. - Mogę nawet misia nakarmić.

- Jeśli tylko chcesz to droga wolna - zaśmiał się, muskając mój policzek. - Słodziak mój.

- Tylko twój. - zarumieniłem się zapewne, wkładając do ust chłopaka kawałek kurczaka. Tak bardzo się cieszyłem, że nie jest na mnie zły za kłamstwo! Niestety dziwiło mnie jednak to, iż nie wypytywał o mój powrót do domu w towarzystwie Jongsuka... Może przestał być zazdrosny i polubił mojego nowego znajomego? Miałem taką nadzieję, bo w końcu nie chciałem nic przed ukochanym ukrywać. Nie na tym polegał związek, a ja źle się czułem z myślą, że mam jakieś tajemnice, o których mój misiu nic nie wie... - Jungkookie, ja... - zacząłem, lecz w tej chwili usłyszałem dzwonek swojego telefonu... 

----------------------------------------------------

No i jak tam? Rozdzialik  się podobał? ^^

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro