Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 28

- Na pewno będzie przyjemne - stwierdziłem, wzdychając z uśmiechem i przymknąłem oczy z zamiarem zapadnięcia w sen, który nadszedł dłuższą chwilę później.

~***~

Następnego ranka w ogóle nie miałem ochoty, żeby wstawać. Chciałem jeszcze sobie pospać, trzymając w ramionach swojego koteczka i po prostu nacieszyć się jego towarzystwem, lecz ten mi nie pozwolił zaniedbywać szkoły, zresztą sam nie chciałem narobić mi i jemu zaległości w niej, więc z ociągnięciem co prawda, ale jednak wstałem z łóżka, zaczynając się ogarniać. Nie mogłem się doczekać aż wyjdę z tego budynku tortur by znaleźć się koło Jimina, który również niechętnie szedł do szkoły, ale zdawaliśmy sobie sprawę, że edukacja jest ważna.

Postanowiłem, że ubrania oraz kotka zostawię u niego i odbiorę je dopiero jak skończę nocować u przyjaciółki. Nie przeszkadzało mu to w ogóle, a wręcz ucieszył się, że będzie miał dwóch towarzyszów jak wróci z próby i przez parę kolejnych dni. Byłem mu bardzo wdzięczny, że chce się mimo wszystko zaopiekować moją kotką, która też w połowie stała się jego. Pożegnanie z nią oraz z nim na te kilka godzin było bardzo trudne, bo chciałem przebywać z nimi dłużej niż miałem czas.

- Będę mógł do ciebie pisać na przerwach? – spytałem, kiedy staliśmy przed jego domem, a ja obejmowałem go w pasie. - Bo misiu będzie bardzo tęsknił za swoim koteczkiem.

- Jak będziesz miał czas to oczywiście - uśmiechnął się słabo - Tylko pamiętaj, że mam lekcje dłuższe o pięć minut. Jak ty kończysz jedenasta trzydzieści to ja kończę jedenasta trzydzieści pięć.

- Dobrze, będę pamiętał - musnąłem jego usta, przeczesując włosy chłopaka. - Coś się stało?

- Nie. Musisz już iść... Somin chyba nie lubi czekać, a nauczyciele nie lubią, jak się spóźniamy - wyszeptał, spuszczając wzrok - Do zobaczenia na próbie...

- Minie szybko, zobaczysz - próbowałem go pocieszyć i uśmiechnąłem się ciepło. - Jak tylko będzie chwila, kiedy będziemy sami, wyprzytulam i wycałuję cię za wsze czasy. I nie smutaj, bo misiu będzie się martwił.

- Dobrze - przetarł rączką oczko, a drugą dłonią poprawił swój plecak na jednym z ramion.

- W takim razie, koteczku, ja idę - mruknąłem wyraźnie niechętnie. Nie chciałem się z nim żegnać. - Do zobaczenia - pocałowałem go po czym odsunąłem się od niego.

- Pa - pomachał mi, odchodząc w swoją stronę ze spuszczoną głową.

Park Jimin: 

Szybko oddaliłem się od Jungkooka, bo wiedziałem, że nie lubił jak przy nim płakałem, a byłem tego bliski. Nawet na chwilę się nie odwróciłem w jego stronę, gdyż czułem, że łzy zaraz mogą wypłynąć spod moich powiek, a jak tak by się stało, to za tym pojawiłby się dodatkowo szloch. Bolało mnie rozstanie z nim. Nawet takie krótkie. Skoro był moim chłopakiem to chciałem spędzać z nim dużo czasu, a tu nagle się okazało, że po próbie nie zobaczymy się przez parę dni. W końcu przez swoje myśli poczułem na policzkach słoną ciecz, lecz starłem ją rękawem nie pozwalając płynąć dalej i pociągnąłem nosem, by się nie zatkał.

Starałem się co przerwę pisać z Jungkookiem, ale nie zawsze to mi się udawało. Musiałem sobie powtarzać materiał przed niektórymi lekcjami, gdyż wczoraj oczywiście nie chciałem nawet myśleć o nauce. Kiedy usłyszałem dzwonek, który kończył moje dzisiejsze lekcje, od razu z chłopakami wyszliśmy z sali lekcyjnej, kierując się na tą do prób. Oni jak zwykle poszli na obiad do pobliskiego baru, a ja zostałem siadając w moim starym miejscu na parapecie. Postanowiłem już teraz sprawdzić parę informacji na temat związku i poznałem dzięki temu dużo nowości, a także nowe słowa. Dwójka ludzi jest parą wtedy, gdy się kochają bardzo mocno i oboje mówią o sobie jako chłopak i dziewczyna, a w przypadku moim i Jungkooka chłopak i chłopak. Istnieją też związki wolne, dzięki którym ludzie się kochają, ale mogą uprawiać seks i się całować z innymi ludźmi. Są też związki toksyczne, czyli jedna osoba kocha tę drugą, ale druga jest z nią tylko dla pieniędzy, seksu lub wygody, a także jedna z osób może znęcać się nad tą drugą psychicznie i fizycznie. Takie pokrzywdzone osoby są często przezywane jako szmaty, dziwki, suki i tak dalej. Wpisałem także w Internet co oznaczają te nieznane mi słowa, ale po przeczytaniu co to jest "dziwka", poczułem na swoim czole usta, więc w zawrotnym tempie wyłączyłem stronę i zablokowałem telefon, gdyż wiedziałem, że to Jungkook.

- Misiu, bo Somin zobaczy, albo chłopaki... - zachichotałem, starając się odepchnąć chłopaka.

- Stęskniłem się za tobą, koteczku - mruknął, nie dając się odsunąć. - Nie obchodzą mnie chłopaki i Somin w tej chwili.

- Nie widzieliśmy się tylko parę godzin - chłopak złapał za moje nogi, odwracając mnie w swoją stronę, po czym mocno mnie przytulił - A poza tym mieliśmy utrzymywać nasz związek w tajemnicy - oddałem przytulasa, wzdychając cicho.

- Racja - westchnął smutno, odsuwając się ode mnie po krótkiej chwili i usiadł na swoim stałym miejscu. - Wybacz. Chciałem się nacieszyć tobą na te kilka dni. Nieważne - posłał mi lekki uśmiech. - Jak minął ci dzień?

- Znośnie - wymruczałem, ponownie siadając w odpowiedniej pozycji - A tobie?

- Jakoś - wzruszył ramionami, bawiąc się swoimi palcami.

- Jungkookie, przecież w trakcie próby mogę iść do toalety, a ty pójdziesz chwilę po mnie i będziesz mógł się mną nacieszyć - oznajmiłem, zwracając swój wzrok na okno.

- Czuję się jakbym był nachalny - jęknął niezadowolony ze swojego zachowania. - Przepraszam jeśli ci to przeszkadza.

- Chodź - zeskoczyłem z parapetu na podłogę, wyciągając w jego stronę rękę.

- Hm? - zdziwił się, łapiąc moją dłoń i zrobił to co ja moment wcześniej.

- Po prostu chodź - zachichotałem, ciągnąc go w stronę toalet, po czym wszedłem z nim do jednej z kabin, którą zamknąłem i oparłem się o ściankę, wyciągając w jego stronę ręce - Teraz całuj - uśmiechnąłem się promiennie.

- Ale ty chcesz tego, prawda? - zapytał niepewnie, przybliżając się do mnie.

- Właśnie widzę, że chyba to ty tego nie chcesz - stwierdziłem cicho, opuszczając ręce - Trzeba było tak od razu - westchnąłem smutno, otwierając kabinę - Wiem, że jestem dziecinny i niedoświadczony, dlatego nie chcesz się ze mną całować i jesteś z tego powodu bardzo niepewny, ale... nie lepiej mi powiedzieć tego prosto w oczy, zamiast wymyślać wszelakie wymówki by tego nie robić? - spojrzałem na niego ostatni, raz ruszając do wyjścia z łazienki.

Jungkookie wyraźnie nie dał mi przekroczyć progu łazienki, łapiąc mnie za nadgarstek i z powrotem zaprowadził mnie do kabiny, którą zaraz zamknął by bez problemu mnie pocałować.

- Chcę się z tobą całować każdego dnia i każdej nocy, koteczku - wyszeptał, patrząc mi w oczy. - Nigdy nie myśl, że jest odwrotnie - zażądał, zaczynając muskać ponownie moje wargi.

- Mhm... - wymruczałem, zaczynając oddawać jego pocałunki. Zarzuciłem ręce na jego szyję, przyciągając go troszkę bliżej. Moje policzki zaczęły piec, a dłonie lekko drżeć, ale nie przejmowałem się tym. Lubiłem czuć na swoich ustach, wargi starszego o miesiąc chłopaka, dzięki któremu rozlewało się po moim ciele przyjemne ciepło, a na plecach pojawiały się dreszcze. Tak bardzo chciałem, by to uczucie okazało się miłością, bym mógł ją odwzajemnić, gdyż chciałem być z Jungkookiem w normalnym związku, a nie tym toksycznym albo wolnym

- Czy tak smakuje miłość? - spytałem, odrywając się od niego i patrząc w jego czarne oczy.

- A co czujesz, koteczku? - zapytał cicho.

- Ciepło... - oznajmiłem równym tonem - Szczęście... Oddanie... Przyjemność... Innych odczuć nie umiem określić.

- Mhm.. To jest miłość, Jiminnie - cmoknął mnie w skroń, przytulając do siebie.

- Czyli cię koch...


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro