Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

- Jasne, z chęcią spróbuję twoich ciastek - odwzajemniłem ten gest nieco szerzej niż chłopak i pomogłem mu zanieść jedzenie do jego sypialni, żeby nie musiał tego sam targać bo trochę tego jednak było.

~***~

Wybór filmu pozostawiłem Jiminowi, ponieważ nie miałem zielonego pojęcia co moglibyśmy obejrzeć. Postawił na swój ulubiony, przekonując mnie, że koniecznie mi się spodoba, więc zaufałem mu w tej kwestii, podchodząc do niego z entuzjazmem. W trakcie filmu, okazało się, że mamy podobny gust co do gatunków, co mnie ucieszyło, ponieważ to znaczyło, że takich wieczorków filmowych może być o wiele więcej. Leżeliśmy wspólnie na jego łóżku, zajadając się pysznościami, które przygotowaliśmy oraz które znalazł w swoim pokoju. W pewnym momencie przypomniałem sobie o artykule, który obejrzałem w Internecie, mający za zadanie pomóc osobom bardziej zacieśnić więzy, więc kiedy skończyliśmy film, położyłem się wygodniej próbując w myślach ułożyć odpowiednie słowa, żeby zacząć ten temat. - Um.. Jiminnie? Mam pewien pomysł.

- Hm? Jaki? - spojrzał na mnie zaciekawiony, mając buzię wypełnioną po brzegi piankami, które uparcie starał się połknąć.

- Przełknij to ci powiem - odparłem rozbawiony.

- Nie mogę - wydukał, zaczynając przeżuwać słodycz - Załaz się rospuci to się połknie.

- Dobrze - pokiwałem głową, czekając aż chłopakowi przejdzie przez gardło to z czym miał problem. - Znalazłem pewien artykuł, w którym było pokazane doświadczenie, mające za zadanie pomóc w zacieśnianiu relacji z drugim człowiekiem. Może to też pomóc tobie w nieśmiałości, więc pomyślałem, że może chciałbyś spróbować?

- A na czym to polega? - zapytał, zarzucając na głowę kaptur z uszami Stitcha.

- Przez cztery minuty patrzymy sobie wzajemnie w oczy - wyjaśniłem cicho.

- N-nie potrafię tak... Ledwo udaje mi się tobie spojrzeć w oczy tylko na parę sekund. - wyznał, spuszczając wzrok na papcie.

- Spróbuj chociaż, jeśli nie będzie ci odpowiadało, od razu odwrócisz wzrok, nie szkodzi - poklepałem go po kolanie pocieszająco. - To już nawet nie chodzi o to poprawienie naszych relacji, ale może ci to naprawdę pomóc.

- Czyli mamy ze sobą złe relacje? - zapytał smutno, sięgając po swój telefon, na którym włączył stoper - Cztery minuty, tak?

- Jiminnie, to nie tak, że mamy złe relacje, ale chcę jeszcze je bardziej zacieśnić i na to będzie jeszcze czas - podniosłem się do pozycji siedzącej, siadając po przeciwnej stronie chłopaka. - Tak, koteczku, cztery minuty.

- R-rozumiem - wyszeptał zarumieniony, kładąc telefon na poduszkę - Z-zadzwoni z równe dwieście czterdzieści sekund. Można mówić?

- Z tego co czytałem, nie jest wskazane, lecz można, ale warunków jest dwa. Cicho oraz jak najmniej. Tutaj chodzi o patrzenie w oczy, a nie mowę - wyjawiłem, opierając się rękoma o materac.

- Yhym... - wymruczał, przełykając ciężko ślinę, po czym nadusił "START" i podniósł na mnie piękne, lazurowe spojrzenie.

Nigdy nie sądziłem, że zobaczę coś tak pięknego w swoim życiu. Jego oczy mieniły się chociaż światło było przygaszone, ponieważ nie potrzebowaliśmy więcej do oglądania filmu. Nawet jeśli on uważał, że jego oczy nie są wyjątkowe i nie chce takich, ja byłem zupełnie innego zdania. Patrzyliśmy na siebie, w ogóle nie próbując zakłócić ciszy, która panowała między nami. W pewien sposób nam to pomogło, bo mogłem się skupić na tym, żeby odczytać coś z jego iskrzącego się spojrzenia. Mimo że takie jasne, posiadały w sobie tajemnice, które chciałem poznać chociaż w części. On cały był wielką zagadką. Do pewnego momentu wmawiałem sobie, że on po prostu ma najpiękniejsze oczy na świecie. To nie było po prostu. To było raczej coś trudnego. Coś czego żaden człowiek jeszcze nie doświadczył. To było w tym najcudowniejsze. Ta niewiedza ludzka o pięknie. Każdy z nas ma wykreowane swoje największe piękno, ale nie umie go dobrze docenić albo może nawet zauważyć. Ja zauważyłem i doświadczyłem go dzięki Jiminowi za co postanowiłem być mu wdzięczny do końca życia. Otworzył mi oczy na świat. A to tylko dzięki jednemu spojrzeniu.

- To było intensywne... - stwierdziłem po dłuższej chwili, kiedy stoper zadzwonił, informując nas, że czas się skończył chociaż miałem wrażenie, że minęło o wiele więcej czasu niż było to ustalone.

- B-bardzo... Nie myliłem się ani trochę. Masz cudne oczy, które mimo ciemności lśnią - zachichotał, nadal nie spuszczając swojego wzroku, a na jego policzkach pojawił się soczysty rumieniec i lekki uśmieszek.

- Masz o wiele piękniejsze od moich - zaprzeczyłem, również uśmiechając się. Jak się uśmiechał, zarażał i mnie tym. - Koniec kropka. A tak poza tym, gratuluję ci. Wytrzymałeś całe cztery minuty.

- Teraz b-będę musiał to samo zrobić z resztą - szepnął lekko drżącym tonem - Nie czuję się już przy tobie tak bardzo skrępowany dzięki temu, ale..., żeby tak samo było z chłopakami i Somin to muszę wytrzymać łącznie dwadzieścia cztery minuty. - spuścił wzrok, który ukazał mi w ostatnich sekundach przerażenie.

- Nie musisz tego robić od razu - poradziłem mu, poprawiając się na łóżku. - Albo możesz zacząć od krótszego czasu, a potem dopiero spróbować, jak będziesz pewniejszy po 4 minuty.

- N-nie dam rady. Ja nie chcę - zaczął się trząść - Błagam, nie każ mi tego robić...

- Spokojnie - przysunąłem się do niego i niepewnie wtuliłem go w siebie. - Ja nie będę ci niczego kazać. Będziemy pracować w dwójkę nad twoją nieśmiałością, a jak uznasz, że jesteś gotowy, wtedy to zrobisz.

- J-ja nie będę na to gotowy... Jungkookie - pociągnął nosem - Ta terapia jest chyba bez sensu. Nie uda ci się do występu wyzbyć ze mnie tej nieśmiałości. Szkoda, iż będę musiał powtarzać rok, bo nie dostanę świadectwa i wrócić do starej szkoły.

- Koteczku, nie martw się - odparłem ciepłym głosem, gładząc go po plecach. - Zrobię wszystko, żeby udało ci się wystąpić i żebyś chociaż w jakiejś części pozbył się tego. Nie wrócisz do starej szkoły. Będziemy robić wszystko krok po kroku, a nam się uda.

- Nie dam rady. Znów będą się ze mnie wyśmiewać, mówiąc prawdę prosto w oczy - załkał - Nikt mnie nie ochroni. Zostanę z tym sam.

- Nie płacz - wyszeptałem, kładąc podbródek na jego głowie. - Dasz radę. Uwierz w to. Pomogę ci. Użyję całej swojej siły, żebyś nie musiał tam wracać bo nie chcę, żebyś cierpiał, rozumiesz? Jestem twoim aniołkiem stróżem, nie pozwolę na to.

- Zawsze będziesz moim aniołkiem stróżem? - wyszeptał, gdy się trochę uspokoił.

- Jeśli tylko mi na to pozwolisz, będę - przytuliłem go mocniej, wzdychając.

- Aniołki nie mogą opuszczać swoich podopiecznych? Nie opuścisz mnie? Nie zranisz, będziesz dbał i przytulał? - oddał trochę słabiej mój uścisk.

- Aniołki zawsze są przy podopiecznych, zawsze - zapewniłem go. - Będę o ciebie dbał, przytulał, robił wszystko co sobie kotek zamarzy.

- Dziękuję, że jesteś. - podniósł na mnie zaszklone oczka, następnym całując mnie policzek... Całując, nie muskając. Jego usta przywarły do mojego policzka na dłużej niż przy poprzednich dwóch razach - Zamarzyłem coś sobie. - oznajmił, ponownie wtulając się w moją pierś.

- Tak? - zapytałem, uśmiechając się lekko.

- Możesz dzisiaj spać ze mną? Nie zasnę sam, a nie spałem w ogóle od kiedy dowiedziałem się o śmierci babci. Tylko ten jeden raz. - poprosił mnie cicho.

- Oczywiście, Jiminnie - zgodziłem się, cmokając go krótko w skroń. - Jeśli kiedyś nie będziesz mógł spać, a będzie ci się chciało bardzo, to zadzwoń. Przyjdę i będę z tobą spać.

- Nie będę cię wykorzystywał w taki sposób - westchnął, pociągając noskiem - Możemy już teraz się położyć? Jestem zmęczony dzisiejszym dniem.

- Nie wykorzystujesz mnie, spokojnie, robię to z własnej woli - uspokoiłem go, odsuwając się kawałek od niego. - W takim razie wskakuj pod kołderkę.

- Yhym - wymruczał, wykonując czynność - Dobranoc, Ciastko - powiedział, gdy leżeliśmy wtuleni w siebie.

- Dobranoc - wyszeptałem sennie, wtulając go w siebie, czując jednocześnie ciepło, które czułem w całym ciele. To było naprawdę miłe uczucie, które pomogło mi minutę, może dwie później zasnąć z małym uśmiechem na ustach.

---------------------------------------------------------

No cóż, pocałunku jeszcze nie było :') Nie bijcie <3

I luv was bardzo ~<3

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro