Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

one

-Yoonie! - pisnął siedemnastolatek, uwieszając się na wampirze. - Długo polowałeś tym razem. - zrobił usta w podkówkę.

-Miałeś Jeongguka. - zaśmiał się Min.

-Aleeee... Kookie to nie ty. - fuknął. - Chociaż... Jak chcesz, mogę do niego pójść. Myślę, że będzie fajnie. - mruknął.

-Ani mi się waż. Nie na mojej zmianie.

-Awww, Yoonie, włączył ci się opiekuńczy tatusiek! - zachichotał Jimin.

-Żeby ten tatusiek zaraz ci nie wlepił kary. - zagroził mu palcem Yoongi.

-Kocham cię. Bardzo bardzo. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił. Przecież oni byli... Dziękuję. - wtulił się ufnie w starszego.

-Też cię kocham. I nie martw się. Na mojej warcie nikt cię nie skrzywdzi... Nie pozwolę na to.

-Pokazałeś mi to parę lat temu... Kiedy ten pan...

-On ma dożywocie, nie tylko ciebie chciał skrzywdzić. Parę nawet skrzywdził. Nie pozwolę, żebyś cierpiał. Jeśli kiedyś będziesz przeze mnie cierpiał... Sam usunę ci się z drogi.

-Nie! Nie wygaduj głupot! Nie zostawisz mnie! Nie zostawisz! - płakał i uderzał swoimi małymi łapkami o tors wampira. Rozumiesz?! Nie zostawisz! Nie pozwolę! Nie chcę!

-Już, ChimChim shhhh... - pogłaskał go po główce.

-J-ja... - zapłakał. - Ja... Za bardzo cię kocham. Nie pozwolę ci, rozumiesz?

-Tak, rozumiem, tylko już bądź cichutko... Później będzie cię bolała główka. - pocałował młodszego w czółko.

••••

-Co to były za krzyki? - spytał zaniepokojony Jin.

-Nic takiego, eomma... Chyba powiedziałem trochę za dużo Chimowi i się rozpłakał.

-Zawsze taki byłeś. - zaśmiał się starszy. - Zawsze będę dla ciebie, tak synku? - przytulił młodszego.

-Tak, eomma. - wtulił się ufnie w Seokjina. - Gdzie appa?

-Namjoonie jest w studiu na dole... A ty co tak nam słodzisz, huh? Dawno nie używałeś tych zwrotów.

-Jestem zmęczony... Po prostu chcę spędzić z wami czas. Jak kiedyś. Jiminie zasnął, później się nim zajmę, ale chcę spędzić z rodzicami trochę czasu.

-Miło nam, że traktujesz nas, jak swoich rodziców. - usłyszał głos Namjoona zza pleców.

-Mi miło, że zabraliście mnie ze śmietnika.

-Nie wspominaj mi to tym, bo aż niedobrze mi się robi. Jak można zostawić małe dziecko na śmietniku?! Potraktowali cię jak rzecz, Yoongi. Bylibyśmy dupkami, gdybyśmy przeszli obojętnie. Byłeś taki wyziębiony. Tak bardzo płakałeś. - powiedział roztrzęsiony Seokjin. A stojący niedaleko Jimin powstrzymywał płacz. Nie wiedział o takiej okrutnej przeszłości jego hyunga.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro