4
Michel pov:
-O chuj, ale mi łeb napierdala. Japierdole co się stało... Jaki pojeb. Gdzie mój telefon? O chuj- otworzyłem szerzej oczy i zobaczyłem policjanta i jeszcze jednego i kraty. Nie zwrócili na mnie uwagi... Zabawa. Nic nie pamiętam.
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Oglądałem nagranie jak naćpany biegam po mieście.... Przypał. Mam nadzieję, że będzie tylko mandat, bo mam już trochę na koncie... W ogóle zastanawiałem się czemu Sel jeszcze nie przyjechała i jak głośno jest w mediach. Przez chwilę przęmknęła mi myśl, że Lukey już dawno by tu ze mną siedział. Skarciłem się w myślach. TO JUŻ SKOŃCZONE, NIE JESTEŚMY PRZYJACIÓŁMI. Na szczęście mam Selenę. Kocham ją... Może nie tak mocno jak ona mnie..
Ona nigdy by mnie nie opuściła nawet w takiej sytuacji jak ta.
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Luke pov:
Spojrzałem na Selenę, która spała na tylnym siedzeniu. Muszę chyba w tym trwać... Szkoda mi jej. Tyle osób ją zraniło. Chciałem jej wczoraj w nocy powiedzieć, ale czemu jej? Tylko ja i Michel wiemy. Michael.. Ciekawe co się między nimi stało. Sprawdziłem social media. Ogarnęła mnie panika. WSZĘDZIE. ONO BYŁO WSZĘDZIE. CZEMU ON JE WRZUCIŁ. Zacząłem dzwonić do Michela z furią. Nieodbierał, więc nagrałem mu się na sekretarkę. - Czemu udostępniłeś nagranie?!??! Wszystko popsujesz zjebie!!!!-. Odwróciłem się, a tam siedziała Selena z szokiem. O NIE...
Ona chyba widziała nagranie. Zaczęły ciec jej łzy. Pewnie dlatego, że Michael nigdy jej nie kochał, ale i dlatego, że.. hmm.. Jak to nazwać? Wykorzytałem ją? Coś w tym stylu. - Sel, słu..- przerwała mi.
Sel pov:
- Sel, słu..- przerwałam mu. Nie chce mi się żyć na takim świecie... Zapomniałam.... Wyszłam z auta i pobiegłam przed siebie. Zobaczyłam rzekę. To będzie mój koniec. Tym razem nie zapomnę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro