Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

Steve próbuje w kuchni zrobić coś dla wszystkich na śniadanie . Chciał zrobić gofry dla grupy ale że jeszcze nie ogarnął do końca tych wszystkich nowych urządzeń ,postanowił zrobić jajecznice . Każdy zaczynał schodzić do kuchni gdy poczuli jej zapach  Steve rozejrzał się po grupie i nie zauważył Loli
- Lola jeszcze nie wstała?  - spytał się grupy
- Nic dziwnego ,wczorajszy dzien był okropny,  nadal mam to wszystko przed oczami a co dopiero ona - Natasha Nie chciała tego pokazać grupie ale jest strasznie roztrzesiona po wczorajszym wypadku ale nadal utrzymuje fasadę twardej babki
- Spróbuję ją obudzić - zgłosił się Bucky

Bucky już dotarł do pokoju Loli i zapukał kilka razy.  Nie słysząc żadnego odzewu wszedł do pokoju.  Na widok śpiącej w tylko bieliźnie Loli się zarumienił.  Logan nie żartował że mało ciuchów nosi." Ale mogła by chociaż piżamę założyć" sobie pomyślał . Wiedział że jej obecność plus prawie brak ciuchów na sobie równa się ciężkie dni dla mężczyzn w wieży. Oj biedny Steve. Zaśmiał się na to w swojej głowie.  Podszedł do niej i próbuje ją obudzić, szturchając ją za ramię i mówi jej imię.
- Coo? - powiedziała z buzią w poduszce więc głos był mocno ztlumiony
- Wstawaj,  wszyscy już są na śniadaniu - powiedział do niej odgartując jej włosy z twarzy
- yhmmm no już wstaje - powiedziała jeszcze zaspana a głowa znowu jej poleciła na poduszki
- Masz pięć minut i nie chcij abym znowu przyszedł tu jeszcze raz bo wrócę z wiadrem z zimną wodą - na te słowa Lola się wzdrygła i szybko wstała z łóżka i poleciała do łazienki.  Bucky się zaśmiał i poszedł do kuchni aby zjeść śniadanie. 

Lola weszła już do kuchni ubrana w szorty jeansowe i jedwabną letnią bluzkę bez ramiączek .

Kazdego zdziwił ten ubiór bo na dworze było zaledwie 23 stopni Celsjusza ale szybko sobie przypomnieli co mówił im Logan.
- Część wszystkim - przywitała ich z ciepłym uśmiechem na twarzy
- Hej jak się czujesz - spytał się zatroskany Steve
- Napewno lepiej niż wczoraj - powiedziała z smutkiem na twarzy
- Jajecznicy? - szybko zapytał Bucky aby nie zaczęła płakać.  To wszystko jest dla Avengers dziwne ,wiedzą że to ona jest starsza od nich a czują się jakby była ich małą siostrzyczką którą trzeba się opiekować .
- Ta pewnie - znowu się uśmiechnęła i wzięła talerz od Bucky'go . Reszta śniadania poszła bez zaklucen. 

Każdy po śniadaniu poszedł do salonu oglądać,  Tony oczywiście poszedł do barku napić się whiskey . Każdy był wpatrzony w tv , każdy z zaciekawieniem ogląda jak facet wyrabia miecze.  Na początku wydawało się być głupie oglądać to ale potem zaczęło każdego to wciągać.
Nagle każdy uslyszal huk.
- Co to bylo? - spytała z przerażeniem Lola
- Czyżby nasz blond bożek wrócił?
- spytal Tony
-Kto?  - spojrzała Lola na Starka. Ten tylko machnął ręką aby za nim szła.  Reszta tak samo postąpiła i ruszyła na dach Stark Tower .

Gdy już wszyscy znaleźli się na dachu Lola zobaczyła dwóch wysokich mężczyzn pierwszy był umiesnionym blondynem z chyba młotkiem w ręku a drugi wysoki z czarnymi włosami zaczesanymi do tylu i z zielonymi oczami.
- Witajcie bracia i siostry! - głos blondyna rozbrzmiał jak grom
- Thor co tu robi jelonek - jelonek?  O co chodzi z tym przezwiskiem?  Zastanawia się Lola na dal trzymając się z tylu
- Ja tez nie skacze z radości że jestem na tej beznadziejnej planecie - odezwał się czarnowlosy . Lole od razu przykuł ją cudowny akcent
- Wszech-ojciec za zaatakowane Midgardu skazał go aby tutaj zamieszkał i odkupił swoje winy - wyjasnia Thor
- Czekaj czekaj, jak TU zamieszkać,  masz na myśli Stark Tower - gdy każdy się kłócił z Thor'em na temat tej całej sytuacji Lola podeszła do obiektu ich kłótni,  wyciągnęła do niego rękę i powiedziała
- Jestem Lola - i się uśmiechnęła do niego.  On zaczął ją zmierzać od góry do dołu i na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek
- Jestem Loki z Asgardu - wziął jej rękę i ucalował w knykcie
- Aaaa to ty jesteś tym bogiem co zniszczyl prawie cały New York,  musiałeś mieć niezłą zabawę - Loki się na nią patrzy z zdziwieniem.  Nie jest na niego zła? 
- Chciałam w tedy przybiec i trochę pomuc w zabijaniu tych kosmitów ale mój brat mi nie pozwolił - próbowała jakoś ciągnąć rozmowę
- Jesteś jedną z nich?  - kiwną głową w stronę superbohaterów
- Właściwie to nie wiem,  dopiero wczoraj tutaj przyjechałam - Lola sama sie zaczęła zastanawiać czy należy do Avengers'ow,  według niej było by to lepsze niż zostanie x-men'em jak jej brat . Lola chciała się już spytać o co chodzi z tym jelonkiem ale Tony ją wyprzedził
- No dobra jelonek choć pokaże ci twój pokój ale pamiętaj jeden nr i już nie żyjesz - Loki znowu się chyderczo uśmiechną
- Mówisz bogowi psot aby nie robił psot - zaśmiał się lekko
- LOKI! - krzyknął Thor a on tylko przewrócił oczami . I wszyscy ruszyli do środka wieży

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro