Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

Quinjet Avengers p.o.v.

Avengers wracają do Stark Tower po zniszczeniu kolejnej bazy Hydry.  Clint i Natasha jako piloci wszystko bacznie obserwują aby bezpiecznie wrócić do domu. Steve i Bucky  rozmawiają o misji, Bruce śpi a Stark grzebie coś w swojej zbroi ,po tym jak HYDRA potraktowała ją musi nią dosyć mocno się nad nią nagimnastykowac.

BOOOM!!!!!
Wszyscy się rozglądają co się stało. Przez odgłos alamu prawie nic nie słychać.
- Prawe skrzydło zostało zniszczone będziemy próbować jak najbezpieczniej wylądować !!- krzyczy Clint wychylajac się do ekipy.
- Trzymajcie się!!! -  krzyczała Black Widow . Steve,  Bucky i Bruce trzymali się czego mogli. Stark wskoczył do zbroi, że jakby co to będzie interweniował .

Avengers wylądowali na środku polu.  Wyszli wszyscy razem z Quinjet'a z lekkimi obrażeniami . Z daleka widzą małe miasteczko.
- Gdzie my jestesmy? - spytał kapitan,  rozglądając się do okoła.
- Nie mam pojęcia ,Jarvis jeszcze się nie zauktalizowal -odpowiada Stark
- Chodźmy do tego miasteczka,  może się dowiemy - Clint odparł i ruszył do miasta a reszta za nim. 
Avengers dostali się do miasta . Miasteczko nie bylo zbytnio zaludnione dwa sklepy,  biblioteka,  park i budynki mieszkalne.  Gdy Bucky rozglądal się się po budynkach przypominal sobie.
- Wiem gdzie jesteśmy -posiedzial z lekkim uśmiechem do gruby znajomych
- Jesteśmy w Granvill ... I wiem gdzie możemy się zatrzymać - ruszył za miasto w stronę lasu.  Avengers spoglądali się na niego z podnoszonymi brwiami.
- Chcesz mi powiedzieć mrożonko , że masz domek na drzewie gdzieś tutaj - zwrócil się do niego Tony,  Bucky odwrócił się do niego z nożami w oczach na to jak na niego powiedział
- Nie, mam tutaj przyjaciolke ale ona ma dom w głębi lasu - wszyscy się zaciekawili na temat tej dziewczyny
- Tylko mam nadzieję że nie będzie jej brata - mruknął pod nosem ale Stark usłyszał
- Niech zgadnę przespales się nią,  a jej braciszkowi się to nie spodobało - powiedział z grymasem na twarzy
- Co?  NIE!!  Po prostu jej brat jest dość impulsywny - Bucky nie zbyt dobrze wspomina pierwsze spotkanie z Logan'em

Resztę drogi przebrneli w ciszy.  Już zaczęli widzieć zarys domu.  To nie był ładny domek w lesie w którym chciało się zamieszkać.  To był dom jak z jakiegos horroru,  zniszczony,  stary.  Do okoła niego duża pusta przestrzeń a później las. 
- Jesteś pewien że to tu?  - spyta Natasha,  nie chciała przyznac że się lekko bała więc trzymała twarz bez zmian
- Tak to tu - odpowiedział Bucky.
Zaczęli wszyscy słyszeć odgłosy jak ktoś biegnie.  Bucky powiedział reszczcie aby się ukryli za dużym drzewem który leżał.  Avengers lekko wychylili się aby zobaczyć co się dzieje.  Nagle z prawej strony z lasu wybiegł mężczyzna w  starym płaczu .
- Znasz go? - spytał kapitan Bucky'go ten pokiwal głową na Nie. Nagle za nim wybiegł ogromny srebrny wilk,  biegnąc w stronę mężczyzny. 
- Ją znam - wskazał Bucky na wilczyce
- Ją?? - mruknął Clint
Wilk złapał mężczyznę i próbował go roszarpac ale on się jej wyrywał.  Po  czasie próby walki z nimi,  wybiegł z lasu kolejny umięśniony mężczyzna w białym topie i w jasnych brązowych spodniach. 
- I jego też znam - wskazał palcem Bucky na Logan'a
Walka robiła się coraz ostrzejsza.
- Może powinniśmy im pomóc ?- spytała Nat
- Nie,  oni to przeżyją a my nie,  poczekajmy aż to sie skonczy - powiedział do niej Bucky
Mężczyzna w płaszczu w mgnieniu oka wskoczył na plecy wilka i mocno ją ściskal aż można było słyszeć pękanie żeber.  Przez cały las rezlegl się odgłos pisku wilka przez ból który robi jej mężczyzna.  Logan złapał mężczyznę i żucil go daleko od wilczycy a ona opadła na ziemię.  Mężczyzna uciekł w las. Avengers ukryli się za drzewem aby nie bylo ich widać. Logan kucną do wilka i głaskał ją po głowie. Logan odwrócił się i spojrzał się w stronę upadlego drzewa , wyciągnął swe szpony i krzyknął
- KTO TAM JEST!!!  - Bucky spojrzał na ekipę i przyłożyl palec do ust aby byli cicho , wyciągnął ręce w stylu obronnym i wynurzyl się za drzewa.
- To ja Bucky,  przyjaciel Loli ! - krzyknął do niego , wilczyca podniosła głowę na te słowa
- Ty znowu ,czego  chcesz?? - spytał się chowając szpony
- Naszego Quinjet'a postrzelili i wylądowaliśmy na polu,  chciałem poprosić o nocleg dla mnie i moich przyjaciół - oznajmił Bucky nadal trzymając ręce do góry . Logan odwrócił się do wilka a potem do nich mrucząc coś pod nosem
- Dobra niech wam będzie...  Chodźcie - machnął ręka aby podeszli do niego.  Wszyscy wstali i kierowali się do nich.
- Jestem Logan a to jest Lola - wskazał palcem na wilka który myrdal ogonem ,
- To jest Steve , Natasha,  Clint,  Tony i Bruce - wskazał palcem po koleji przyjaciół.  Steve spojrzał na wilczyce która jest w bólu .
- Pomóc ci zanieść ją do domu?  -skierowal pytanie do Logana,  a on spojrzał na siostrę a ona kiwnela głową na tak.
- No dobra - Steve wziął ją delikatnie na ręce i niósł ją do domu.  Możecie się domyśleć jak to może głupio wyglądać skoro ona jest większa od niego.  Weszli do domu i Steve położył ją koło kominka. 
- Jeśli chcesz mogę zbadac jej zebra - powiedział Bruce
- Nie będzie to konieczne .. Zaraz się zagoi nie pierwszy raz tak Viktor zrobił -powiedzial to siadając na sofie i zapalajac cygaro
- Nie bójcie się nasze rany się szybko goją tak jak i kości.... Siadajcie - wskazywał na tapczan.  Wyszycy usiedli i spoglądali na siebie
- Jak to możliwe? - spytał się z zaciekawieniem Bruce
- Jesteśmy mutantami i jedną z naszych umiejętności jest szybkie gojenie się i nieśmiertelność. - oznajmił Logan paląc cygaro
- Każdy mutant tak ma?  - teraz spytał Tony
- Nie,  tylko ja ,moja siostra i brat. Reszta mutantow ma inne zdolności - próbował jakoś to wytłumaczyć.
- To ile macie lat skoro jesteście nieśmiertelni?  - kolejne pytanie Starka to wszystko ciekawiło naukowca
- Ja mam 235 lat a moja siostra 225 .- odpowiedział jak gdyby nigdy nic
- Czyli kapselek i mrozonka nie są tu najstarsi heh - zaśmiał się Stark a Steve i Bucky tylko się na niego wrogo spojrzeli.  Logan nie wiedział o co mu chodzi dlatego sie nie odzywał. 
Po pewnym czasie Lola po bolesnej regeneracji zmieniła się w człowieka. 

(a/n) Nie wiem ile tak naprawdę ma Logan lat,  strzeliłam :) i grandvill też wymyśliłam chyba że jest takie miasto to super

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro