1
Quinjet Avengers p.o.v.
Avengers wracają do Stark Tower po zniszczeniu kolejnej bazy Hydry. Clint i Natasha jako piloci wszystko bacznie obserwują aby bezpiecznie wrócić do domu. Steve i Bucky rozmawiają o misji, Bruce śpi a Stark grzebie coś w swojej zbroi ,po tym jak HYDRA potraktowała ją musi nią dosyć mocno się nad nią nagimnastykowac.
BOOOM!!!!!
Wszyscy się rozglądają co się stało. Przez odgłos alamu prawie nic nie słychać.
- Prawe skrzydło zostało zniszczone będziemy próbować jak najbezpieczniej wylądować !!- krzyczy Clint wychylajac się do ekipy.
- Trzymajcie się!!! - krzyczała Black Widow . Steve, Bucky i Bruce trzymali się czego mogli. Stark wskoczył do zbroi, że jakby co to będzie interweniował .
Avengers wylądowali na środku polu. Wyszli wszyscy razem z Quinjet'a z lekkimi obrażeniami . Z daleka widzą małe miasteczko.
- Gdzie my jestesmy? - spytał kapitan, rozglądając się do okoła.
- Nie mam pojęcia ,Jarvis jeszcze się nie zauktalizowal -odpowiada Stark
- Chodźmy do tego miasteczka, może się dowiemy - Clint odparł i ruszył do miasta a reszta za nim.
Avengers dostali się do miasta . Miasteczko nie bylo zbytnio zaludnione dwa sklepy, biblioteka, park i budynki mieszkalne. Gdy Bucky rozglądal się się po budynkach przypominal sobie.
- Wiem gdzie jesteśmy -posiedzial z lekkim uśmiechem do gruby znajomych
- Jesteśmy w Granvill ... I wiem gdzie możemy się zatrzymać - ruszył za miasto w stronę lasu. Avengers spoglądali się na niego z podnoszonymi brwiami.
- Chcesz mi powiedzieć mrożonko , że masz domek na drzewie gdzieś tutaj - zwrócil się do niego Tony, Bucky odwrócił się do niego z nożami w oczach na to jak na niego powiedział
- Nie, mam tutaj przyjaciolke ale ona ma dom w głębi lasu - wszyscy się zaciekawili na temat tej dziewczyny
- Tylko mam nadzieję że nie będzie jej brata - mruknął pod nosem ale Stark usłyszał
- Niech zgadnę przespales się nią, a jej braciszkowi się to nie spodobało - powiedział z grymasem na twarzy
- Co? NIE!! Po prostu jej brat jest dość impulsywny - Bucky nie zbyt dobrze wspomina pierwsze spotkanie z Logan'em
Resztę drogi przebrneli w ciszy. Już zaczęli widzieć zarys domu. To nie był ładny domek w lesie w którym chciało się zamieszkać. To był dom jak z jakiegos horroru, zniszczony, stary. Do okoła niego duża pusta przestrzeń a później las.
- Jesteś pewien że to tu? - spyta Natasha, nie chciała przyznac że się lekko bała więc trzymała twarz bez zmian
- Tak to tu - odpowiedział Bucky.
Zaczęli wszyscy słyszeć odgłosy jak ktoś biegnie. Bucky powiedział reszczcie aby się ukryli za dużym drzewem który leżał. Avengers lekko wychylili się aby zobaczyć co się dzieje. Nagle z prawej strony z lasu wybiegł mężczyzna w starym płaczu .
- Znasz go? - spytał kapitan Bucky'go ten pokiwal głową na Nie. Nagle za nim wybiegł ogromny srebrny wilk, biegnąc w stronę mężczyzny.
- Ją znam - wskazał Bucky na wilczyce
- Ją?? - mruknął Clint
Wilk złapał mężczyznę i próbował go roszarpac ale on się jej wyrywał. Po czasie próby walki z nimi, wybiegł z lasu kolejny umięśniony mężczyzna w białym topie i w jasnych brązowych spodniach.
- I jego też znam - wskazał palcem Bucky na Logan'a
Walka robiła się coraz ostrzejsza.
- Może powinniśmy im pomóc ?- spytała Nat
- Nie, oni to przeżyją a my nie, poczekajmy aż to sie skonczy - powiedział do niej Bucky
Mężczyzna w płaszczu w mgnieniu oka wskoczył na plecy wilka i mocno ją ściskal aż można było słyszeć pękanie żeber. Przez cały las rezlegl się odgłos pisku wilka przez ból który robi jej mężczyzna. Logan złapał mężczyznę i żucil go daleko od wilczycy a ona opadła na ziemię. Mężczyzna uciekł w las. Avengers ukryli się za drzewem aby nie bylo ich widać. Logan kucną do wilka i głaskał ją po głowie. Logan odwrócił się i spojrzał się w stronę upadlego drzewa , wyciągnął swe szpony i krzyknął
- KTO TAM JEST!!! - Bucky spojrzał na ekipę i przyłożyl palec do ust aby byli cicho , wyciągnął ręce w stylu obronnym i wynurzyl się za drzewa.
- To ja Bucky, przyjaciel Loli ! - krzyknął do niego , wilczyca podniosła głowę na te słowa
- Ty znowu ,czego chcesz?? - spytał się chowając szpony
- Naszego Quinjet'a postrzelili i wylądowaliśmy na polu, chciałem poprosić o nocleg dla mnie i moich przyjaciół - oznajmił Bucky nadal trzymając ręce do góry . Logan odwrócił się do wilka a potem do nich mrucząc coś pod nosem
- Dobra niech wam będzie... Chodźcie - machnął ręka aby podeszli do niego. Wszyscy wstali i kierowali się do nich.
- Jestem Logan a to jest Lola - wskazał palcem na wilka który myrdal ogonem ,
- To jest Steve , Natasha, Clint, Tony i Bruce - wskazał palcem po koleji przyjaciół. Steve spojrzał na wilczyce która jest w bólu .
- Pomóc ci zanieść ją do domu? -skierowal pytanie do Logana, a on spojrzał na siostrę a ona kiwnela głową na tak.
- No dobra - Steve wziął ją delikatnie na ręce i niósł ją do domu. Możecie się domyśleć jak to może głupio wyglądać skoro ona jest większa od niego. Weszli do domu i Steve położył ją koło kominka.
- Jeśli chcesz mogę zbadac jej zebra - powiedział Bruce
- Nie będzie to konieczne .. Zaraz się zagoi nie pierwszy raz tak Viktor zrobił -powiedzial to siadając na sofie i zapalajac cygaro
- Nie bójcie się nasze rany się szybko goją tak jak i kości.... Siadajcie - wskazywał na tapczan. Wyszycy usiedli i spoglądali na siebie
- Jak to możliwe? - spytał się z zaciekawieniem Bruce
- Jesteśmy mutantami i jedną z naszych umiejętności jest szybkie gojenie się i nieśmiertelność. - oznajmił Logan paląc cygaro
- Każdy mutant tak ma? - teraz spytał Tony
- Nie, tylko ja ,moja siostra i brat. Reszta mutantow ma inne zdolności - próbował jakoś to wytłumaczyć.
- To ile macie lat skoro jesteście nieśmiertelni? - kolejne pytanie Starka to wszystko ciekawiło naukowca
- Ja mam 235 lat a moja siostra 225 .- odpowiedział jak gdyby nigdy nic
- Czyli kapselek i mrozonka nie są tu najstarsi heh - zaśmiał się Stark a Steve i Bucky tylko się na niego wrogo spojrzeli. Logan nie wiedział o co mu chodzi dlatego sie nie odzywał.
Po pewnym czasie Lola po bolesnej regeneracji zmieniła się w człowieka.
(a/n) Nie wiem ile tak naprawdę ma Logan lat, strzeliłam :) i grandvill też wymyśliłam chyba że jest takie miasto to super
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro