×3× A New Home...
Pov.Luna
Gdy ostatni goście wyszli z pizzeri wkącu mogliśmy odsapnąć.
-Ten dzień był wyjątkowo męczący.-Weztchnął Bonnie.
-Racja Kamracie.-Skwitował słowa uszastego Foxy.
-Jeszcze ta nowa ma przyjechać.-Powiedział Freddy.
-No tak! Zapomniałam o Alex!-Przybiłam sobie mentalnego Facepalma.-Przecież ona przyjechała z godzinę temu!-Zaśmiałam się z własnej głupoty.
-Nie panikuj, napewno Chica, Springtrap, albo Golden już ją znaleźli.-Powiedział brunet.
Pokiwałam głową na zrozumienie.
We czwórkę weszliśmy do kuchni.
Zauwarzyłam tam Chice, Golden Freddyego i Alex.
Uf.... Jużmyślałm, że sterczy na dworze. Heh.
-Alex!-Dziewczyna spojrzała w moją stronę.
-Luna!-Wstała od stołu i rzuciła mi się na szyje.
Odwzajemniłam przytulasa.
Jak ja dawno jej nie widzałam. 5 lat....
Zmieniła się przez ten czas.
Oderwałyśmy się od siebie.
-Kochani, to Alex.-Wskazałam na wilczyce-Alex to Freddy, Bonnie i Foxy-Wskazałam kolejno na chłopaków.
-H-hej...-Kieśmiało im pomachała i lekko się uśmiechnęła.
To tak, tryb "W ciul nieśmiała Alex" włączony.
Chłopacy uśmiechneli się do niej.
-Miło nam powitać cię w naszej pizzeri Alex.-Powiedział Freddy wychodząc przed nas.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko.
Czyli mogę zapisać, że jest 3:5? Chyba tak.
Wybiła 20. Czas kolacji.
O Wiosenka przyszedł!
-Cześć wszystkim.-Powiedział i jak zwkle zajął miejsce obok Golden Freddyego.
***
Pov.Alex
-Golden, mógłbyś zaprowadzić Alex do jej nowego pokoju?-Zapytał jak się dowiedziałam Freddy.
-Uh...?Tak, tak jasne. Chodź Alex.-Powiedział Golden.
Wstałam i poszłam za nim, przechodziliśmy przez długie labirynty korytarzy, aż doszliśmy do.... Biblioteczki?
Popatrzyłam pytająco na blądyna.
Ten się tylko zaśmiał.
-To taki mały myk.-Powiedział ciągnął jakąś książkę po czym szafa odsuneła się ukazując korytaż z trzema rozwidleniami. Zaczeliśmy podążać tym środkowym.-Tu pokoje mają dziewczyny, my mamy osobno. Twój pokój jest całkowicie na wprost, Luna korytarzem na prawo, a Chica na lewo.-Oznajmił blądyn.
Staneliśmy przed berzowymi drzwiami, które otworzyły się przed nami.
Wow... Pokuj był piękny!
Ściany były w deskach pięknego brązowego koloru, na ziemi wyłożona była wyłożona ciemno niebieska wykładzina. W rogu pokoju stało duże drewniane łużko okryte brązowym kocem i poduszkami, pod jedną ze ścian stało białe biurko z przydatnymi rzeczami, barzowe obrotowe krzesło stojące obok biurka, spory ciemno bordowy fotel okryty niebieskim kocykiem i tego samego koloru poduszką, dwie berzowe pufki, spora szafa na u rania w kolorze brązowo berzowym, było też trochę złotych dodatków.
-To ten.... Pewnie jesteś zmęczona po podruży. Zostawie Cię już, dobranoc.-Chłopak uśmiechną się miło po czym wyszedł zamykając drzwi..
Położyłam się na łóżku myśląc o dzisiejszym dniu. Po chwili zasnęłam
~"By Przeznaczenie Mogło Się
Spełnić, Musi Stać Się Coś
Co Nie Pozwoli Go Wypełnić"~
###
Oto za nami roździał 2
Bayo!~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro