III. Jak masz na imię?
Kiedy patrzę w te oczy mam ochotę uciec stąd jak najszybciej, ale przypominam sobie, że tkwię między dwoma mięśniakami, którzy trzymają mnie w żelaznym uścisku.
I dopiero teraz uświadamiam sobie, że jestem naga.
W towarzystwie czterech mężczyzn.
Jestem do tego przyzwyczajona, ale teraz czuje się z tym źle. Słysznę głośny ryk, podnoszę wzrok i widzę, że nowo przybyły patrzy się na nas.
Z przerażenia jęczę i jeszcze głośniej płacze. Z całej siły próbując się wyrwać, a oni mnie puszczają. Kiedy zaczynam powoli odchodzić, doktor postanawia w końcu się odezwać.
-Alfa oni próbowali pomóc mi się nią zająć, nie wiedzieliśmy, że jest ona twoją mate- mówi spuszczając głowę.
-NIKT NIE BĘDZIE DOTYKAŁ NAGIEGO CIAŁA MOJEJ MATE-wrzeszczy. W tym momencie jeszcze bardziej zalewam się łzami.
Podczas tych wszystkich lat w zamknięciu nigdy nie płakałam tak mocno. Może to dlatego, że już w ciągu kilku godzin moja wolność została mi ponownie odebrana albo dlatego, że noga znowu zaczęła krwawić i boli niemiłosiernie, albo dlatego, że pomimo iż boje się tego faceta wciąż mam ochotę się do niego przytulić.
-Przepraszamy Alfo- powiedzieli wszyscy naraz.
Kiedy patrzę na wielkiego faceta idącego w moją stronę z koszulką w ręku, zaczynam krzyczeć i próbuje wstać, ale nie robie tego dość szybko, bo dwa silne ramiona zaciskają się wokół mojej tali.
-Gdzie się wybierasz, księżniczko?-pyta. Przechodzi mnie dreszcz, kiedy czuje jego oddech na karku. Puszcza mnie, ale tylko po to aby założyć mi przez głowę koszulkę, którą trzymał. Następnie bierze mnie na ręce w stylu panny młodej. Próbuję się wyrwać, ale to nic nie daje.
Ten człowiek jest dobrze ponad stopę wyższy ode mnie i ma ciało boga. A ja nie dość, że niska to jeszcze ranna i nawet nie wiem kiedy ostatni raz coś jadłam.
Teraz zdaję sobie sprawę z powagi mojej sytuacji. Moja sprawność fizyczna jest niemal równa zeru, to powoduje, że jeszcze bardziej chce się wydostać. Gdy zamkną mnie z powrotem, nie będę miała szans na ucieczkę. Ponownie się szarpie.
-Przestań księżniczko i zdradź mi swoje imię- przestaje się szarpać, ale nie odpowiadam , po prostu się na niego patrzę.
Teraz zrobi się naprawdę zły, ale nie ma szans żebym mu to wyjaśniła.
Ja nie mówię.
Nie mówię od roku po porwaniu. Krzyczałam i prosiłam aby przestali, ale to sprawiało jedynie, że było jeszcze gorzej. Więc pewnego razu przestałam się w ogóle odzywać.
Gdy nie odpowiadam patrzy na mnie i powtarza już bardziej wkurzony.
-Jak masz na imię?!
-Alfo, wydaje mi się że ona nie mówi. Nie powiedziała ani słowa od kiedy ją znaleźliśmy- mówi brunet.
-Dave możesz wracać do domu i poproś Hazels, żeby pożyczyła trochę ubrań. My będziemy szli tam powoli.-hm, więc brunet nazywa się Dave.
-Tak Alfo- powiedział Dave. Zaczął biec z powrotem do lasu, z dala od nas.
Wielki facet dalej mnie trzyma i patrzy na mnie.
-Księżniczko, mogłabyś proszę zdradzić mi swoje imię?- odwracam wzrok kręcąc głową. Nie znam go. Nie ufam mu. On może być tak samo zły, jak ci ludzie, którzy mnie przetrzymywali. Nie chce dawać mu tej satysfakcji i prosić o litość po raz kolejny.
Rozglądam się w poszukiwaniu czegokolwiek, co mogłoby mi pomóc w ucieczce. Kiedy zdaje sobie sprawę, że nie mam szans, przez czterech mężczyzn stojących nieopodal, ponownie wybucham głośnym szlochem.
Kiedy patrzę w oczy wielkiego faceta widzę w nich smutek i poczucie winy. Staram się skupić na jego twarzy, ale nagle zaczyna mi się strasznie kręcić w głowie. Gdyby nie to, że ten wielki mężczyzna mnie trzyma, na pewno bym upadła.
Potrząsa mną i czuje, że idzie w prawą stronę wykrzykując jakieś rozkazy.
Staram się spojrzeć w górę, aby zobaczyć dokąd zmierza, ale wszystko jest rozmazane, a po chwili nastaje ciemność.
***
Wow trzy jednego dnia😝😝😝 gwiazdki i komentarze sa mile widziane
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro