Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXIX. Prawda

-Kiedy znalazłem Grace... to było dwa albo trzy tygodnie temu. Była pobita, bardzo niedożywiona i ciężko ranna. Z początku była bardzo przestraszona i zajęło jej trochę czasu zanim się otworzyła. - spojrzał na mnie i z powrotem na Dantego- Musisz coś zrozumieć zanim ci powiem resztę. Jeśli w pewnym momencie poczujesz, że przestajesz nad sobą panować albo cokolwiek, masz wyjść z pokoju. Łatwo jest przestraszyć Grace i nie potrzebuje aby przez ciebie i twojego wilka dostała ataku paniki- patrzy się tak długo na Dantego aż ten kiwa głową.

-Postaram się być spokojny. Obiecuje, że nie zrobię nic by skrzywdzić Gray. - patrzy na mnie i posyła mi mały uśmiech.

-Okay, więc zacznę może od samego początku. - wzdycha głośno, a ja ściska jego dłoń aby dodać mu otuchy- Grace została zabrana przez zbuntowanych, jak się pewnie domyślacie. Była trzymana w celi dwa na dwa metry przez ostatnie dziesięć lat. Była stale torturowana. Ciągle ją bili i cieli gdy tylko mieli na to ochotę, przez co ma niezliczone blizny na ciele.- warknął, a jego oczy zrobiły się czarne. Szybko splatam nasze palce, a drugą ręką głaszczę go po ramieniu aby się trochę uspokoił.

Spogląda na mnie i próbuje się uśmiechnąć, ale wygląda to bardziej na grymas- Dawali jej jeden lub dwa posiłki tygodniowo i gdyby była człowiekiem zapewne umarłaby z głodu, ale na całe szczęście jest wilkołakiem i dała radę. Ale jej wilk pracował ciężko aby utrzymać je przy życiu aż pewnej nocy uciekła. Nie wiem jak to zrobiła, ale uciekła. Nie mogę porozmawiać z jej wilkiem tak samo jak ona nie może z nim rozmawiać tak jak reszta z nas. Rozmawiałem na ten temat z moim wilkiem. - znów spojrzał na mnie a ja jestem zdezorientowana bo nigdy mi o tym nie mówił...

-On cały czas ją czuje, jest tam, ale jest załamana nie chce mówić ani się ujawnić mimo, że z Grace już lepiej dalej nie mogą się komunikować. Nie wiem czy kiedykolwiek rozmawiały i nie mam pojęcia jak trudno będzie się jej ujawnić. Jedyne co wiem to że ona gdzieś tam jest tylko nie jest z nią za dobrze i się ukrywa. Nie chce się ujawniać więc pozostaje uśpiona w jej umyśle.

Nigdy nie myślałam o moim wilku. Nie wiedziałam, że można z nim porozmawiać, myślałam, że one po prostu są.

-Grace jest niedouczona jeżeli chodzi o wilkołaki, ale postaramy się to nadrobić.- patrzy na mnie i całuje mnie w czoło owijając ramie wokół mojej tali.

-Kiedy powiedziałeś, że ją krzywdzili i torturowali co dokładnie miałeś na myśli?- zapytał Dante przez zaciśnięte zęby.

James spojrzał na mnie niepewnie, a ja tylko pokiwałam głową. Teraz wszystko wyjedzie na jaw.

-Bili ją, cieli, wyśmiewali, o-oni .. uh.. oni ją gwałcili- przy wypowiedzeniu ostatniej części jego głos się załamał, a łzy pojawiły się w jego czarnych oczach. Zaczął się trząść więc położyłam rękę na jego ramieniu i przesunęłam ją powoli na policzek. Kiedy spojrzałam na Dantego on również się trząsł i mogłam poczuć bijącą od niego złość. Zaczęłam się denerwować i James pochwycił moje spojrzenie.

Kiedy znów spojrzałam na kuzyna zobaczyłam, że jego oczy są czarne co napawało mnie przerażeniem.

-Powinienem tam być!- wstał i zaczął krążyć przy kanapie. Aria na jego widok chwyciła się za zaokrąglony brzuch. Jeśli Dante stracił kontrole to ona jest jedynym ratunkiem.

-Dante proszę uspokój się. Kochanie ona tu jest, żyje. Po prostu oddychaj kochanie. - chciała do niego podejść, ale on zachowywał się jakby jej nie było. Zaczęłam panikować, jeśli jego mate nie może go uspokoić to co innego może?

-Dante musisz się uspokoić albo stąd wyjść. Jeśli się przemienisz możesz skrzywdzić Arie i twoje dziecko, nie chcesz tego przecież. - mówiła spokojnym głosem Hazel, a on spojrzał na Arie ostatni raz i wyszedł za drzwi.

Nawet nie zauważyłam, że się trzęsę dopóki James nie przeniósł mnie sobie na kolana.

-Grace spójrz na mnie. Grace wszystko w porządku?- powoli kiwam głową i chowam twarz w jego klatce piersiowej. To jedna z chwil gdy kocham to że jest taki wielki.

Całuje mnie w czoło i cały czas powtarza, że wszystko będzie dobrze. Po chwili podnoszę wzrok by zobaczyć smutną Arie i rodziców Jamesa, którzy próbują ją pocieszyć. Musi być załamana widząc oszalałego Dante. Jeśli byłby to James ja pewnie bym była.

Podchodzę do niej i pytam- Wszystko w porządku?

A ona zaczyna się śmiać.

- Słyszałam co przeszłaś przez ostatnie dziesięć lat i ty się mnie pytasz czy ze mną wszystko okay? To ja się powinnam o to zapytać ciebie- bierze głęboki wdech- Nie mogę uwierzyć, że to się stało. Dante mówił mi o tobie, wiesz.. Mówił, że miał kiedyś kuzynkę, którą kochał, a jej śmierć nie została nigdy potwierdzona więc zawsze zastanawiałam się czy może gdzieś tam wciąż jesteś.- patrzy na swe dłonie- Nie zrozum mnie źle, ale myślę, że byłoby lepiej gdybyś naprawdę nie żyła. Chodzi mi o to że oni wszyscy jakoś by to przeboleli i nie musieliby żyć tyle lat w niepewności.

Patrzy na mnie, a ja kiwam głowa.

-Nie winie ich, nigdy nie chciałam aby marnowali swoje całe życie na szukanie mnie. Zniknęłam i szczerze to myślałam, że po kilku miesiącach się poddali. Jak długo się znacie?-pytam. Siadam na ziemi przed nią, Isabellą i Williamem, którzy patrzą na mnie jakbym miała trzy głowy.

Pewnie są zaskoczeni, że z nimi rozmawiam. Dla mnie też jest to dziwne, ale wiem, że Aria tego potrzebuje.

-Podróżowałam wtedy z Jamesem. To było dwa lata temu i byłam zmęczona siedzeniem w domu. Były wakacje więc wraz z Jamesem postanowiliśmy na dwa tygodnie wyjechać i pozwiedzać US, jednym z naszych ostatnich postoi był właśnie dom Stada Srebrnego Księżyca. Słyszeliśmy, że bratanek Alfy przejął władze, a że mieliśmy z nimi podpisany traktat to James chciał osobiście rozmawiać z Dante. Kiedy tylko dotarliśmy na miejsce poczułam najpiękniejszy zapach na świecie i po prostu wbiegłam do domu nie czekając na Jamesa. Wpadłam przez drzwi, a na mojeje drodze staną właśnie Dante, który był równie zdezorientowany. Zdaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy sobie przeznaczeni- popatrzyła wymownie na Jamesa- Na początku James był temu wszystkiemu przeciwny, miałam jedynie 16 lat wciąż chodziłam do szkoły i nie chciał bym się wyprowadzała, widział, że będzie tęsknił. - droczy się z nim.

-Byłaś młoda! Moja mała siostrzyczka, chciałem jedynie byś poczekała do swoich 18 urodzin!- James prawie, że krzyczał.

-James to oznaczałoby, że nie byłabym tam trzy miesiące temu tylko bym musiała czekać dwa lata! To niedorzeczne - przewróciła oczami i spojrzała na mnie- Kazał mi wrócić do domu i ściągną tu rodziców bo nie chciałam się go posłuchać. Gdy następnego dnia wróciliśmy do domu porozmawiałam z rodzicami i opowiedziałam o Dante. Porozmawialiśmy i powiedzieli, że się zgadzają pod warunkiem, że skończę szkołę. Tak więc w następnym tygodniu przeprowadziłam się, chodziłam do szkoły z przyjaciółmi mojego mate i cały czas byliśmy razem- uśmiechnęła się na koniec.

***

Kom i *** są mile widziane.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro