Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XLII. Ognisko wspomnień.

Chwile po naszej rozmowie udaliśmy się do naszego pokoju aby przygotować się do ogniska. James zakłada dłuższe spodnie i bluzę, a mi daje jeszcze jedną żeby nie było mi zimno. Mój układ odpornościowy jest wyniszczony i łatwo mogę zachorować.

Kolejny punkt do dodania do mojej listy problemów.

Zakładamy buty i idziemy na tyły domu. Znajdujemy tu rozpalone już ognisko i wiele miejsc siedzących. W sumie chyba jest tu siedem palenisk rozproszonych dookoła jednego, największego. Członkowie stada zbudowali to kiedy byłam mała, aby zapobiec zapaleniu się pobliskiego lasu.

Widzę, że nastolatki siedzą przy jednym z ognisk, ich rodzice przy następnym, a inni dorośli przy kolejnym. Ale mimo wszystko każdy chodzi między ogniskami nie przejmując się jakimkolwiek podziałem. Dostrzegam, że moja rodzina i przyjaciele siedzą przy największym ognisku.

James i ja idziemy w ich stronę, a gdy tam docieramy James siada na wielkim krześle, a mnie sadza sobie na kolanach.

Tak wiele wspomnień z ognisk podczas lata powraca teraz do mnie. Siedziałam na tym samym krześle wraz z Dante i Adeline tydzień przed moim zniknięciem. Był wtedy listopad, a śnieg jeszcze nie spadł więc zapytałam czy w moje urodziny możemy zorganizować takie ognisko. Miało się jednak odbyć w weeken bo moje urodziny przypadały akurat w ciągu tygodnia i rodzice nie zgodzili się ze względu na szkołę.

W trójkę mieliśmy zrobione zdjęcie tutaj i mama miała oprawić je w ramkę i postawić u mnie w pokoju. Zdziwiłabym się jeśli by tam było. Od kiedy tu jesteśmy nie byłam w moim starym pokoju. Znajdował się on na tym samym piętrze co pokój Alfy i szczerze to jestem ciekawa co zrobili z moimi rzeczami.

Mój pokój był typowym pokojem księżniczki. Ściany i zasłony były w fioletowym kolorze różniły się jedynie odcieniami. Miałam duże łóżko, a w kącie pokoju stało biurko, na którym odrabiałam pracę domową lub coś rysowałam. Jedna ze ścian cała pokryta była moimi dziełami sztuki. Przedstawiały moją rodzinę i las wokół naszego domu. Miałam wtedy osiem lat wiec nie oszukujmy się nie były one zbyt dobre, ale były w porządku...

Siedzę tak wspominając zdjęcie stojące w moim pokoju i czas spędzony z Dante i Adeline. Zawsze byliśmy blisko. Ponieważ mój pokój był największe to właśnie w nim przesiadywaliśmy.

Czuje jak Jamesa pociera moje ramiona. Ponownie się w niego wtulam. Krzesło jest naprawdę ogromne więc bezproblemowo się na nim mieścimy tym bardziej ze siedzę Jamesowi na kolanach co szczerze jest bardzo wygodne.

Odwracam się tak że siedzę do niego przodem i kładę głowę na jego klatce piersiowej. James obejmuje mnie i głaszczę po plecach.

~W porządku kochanie?~mówi do mnie w myślach.

~Tak, po prostu z tym miejscem wiąże się tyle wspomnień~ biorę głęboki oddech.

Byłam tak pochłonięta wspomnieniami z Dante i Adeline, że całkiem o nim zapomniałam. Zastanawiam się czy mogłaby się tym jakoś podzielić z Jamesem i wtedy słyszę jak bierze głęboki oddech.

-Myślisz, że to możliwe?- pyta na głos. Podnoszę głowę z jego klatki piersiowej i uśmiecham się. - Nie wiem dokładnie jakie są możliwości u pary mate- mówi zmieszany. Wzruszam ramionami.

Zamykam oczy i myślę o kolejnym wspomnieniu. Lato kiedy miałam siedem lat. Adeline miała wtedy pięć więc nie mogła z nami iść, ale ja i Dante chcieliśmy popływać. Znaliśmy miejsce gdzie był wodospad z małym stawem, do którego prowadził strumień przy którym spędzaliśmy bardzo dużo czasu. Kiedyś bawiliśmy się w pobliżu wraz z członkami stada i przez przypadek znaleźliśmy to miejsce.

Pokazałam mu wspomnienie z pierwszego razu kiedy byłam tam wraz z Dante. Woda zawsze była ciepła więc często się tam kąpaliśmy. Kiedy Adeline miała sześć lat już częściej z nami wychodziła pokazaliśmy jej to miejsce i od tamtej pory zawsze chodziliśmy tam kiedy któreś z nas było smutne. Zbudowaliśmy tam linową huśtawkę żeby łatwiej było nam się dostać do wodospadu. No właściwie to zrobił to Dante bo ja i Adeline za bardzo się bałyśmy żeby wejść na drzewo.

Pokazuje kolejne wspomnienie kiedy siedzieliśmy w moim pokoju na miejscu przy oknie. Próbowałam narysować portret Danego, ale wyszedł mi okropnie co skończy się naszym śmiechem, tak głośnym, że moi rodzice przyszli do pokoju sprawdzić co się stało.

Wspomnienie za wspomnieniem przesyłałam Jamesowi aby pokazać mu jak szczęśliwa byłam wraz z moją rodzina przed moim porwaniem. Otwieram oczy i zerkam na Jamesa, który ma na twarzy ogromny śmiech. Nic na to nie poradzę, ale również szeroko się uśmiecham.

-To niesamowite.- mówi wypuszczając powietrze z ust. Kiwam głową i cicho chichocze.

- Tak dobrze widzieć cię uśmiechniętą i szczęśliwą, chce zapamiętać ten moment już na zawsze. - szepce do mnie kiedy chwyta moje zarumienione policzki.

-Hej spójrzcie tu!- słysze czyjś krzyk. Odwracam się i wtedy błyska lampa aparatu. Kiedy światło gaśnie widzę moją mamę z kamerą w ręce. Uśmiecha się do mnie co odwzajemniam. Widzę łzy zbierające się w jej oczach.

- Musze mieć więcej zdjęć mojej córeczki teraz kiedy wróciła.- łzy wypływają, a ja wstaje z kolan Jamesa aby podejść i przytulić ja. Odwzajemnia uścisk ze zdwojoną siłą jakby się bała, że za chwile zniknę.

-Chce żebym zrobił wam zdjęcie?- słyszę za sobą Jamesa. Odwracam się i przekazuje mu kamerą. Mama woła tatę i Adeline żebyśmy zrobili sobie rodzinne zdjęcie. Zrobiliśmy ich jeszcze bardzo dużo zanim znów usiedliśmy. Jedno z Adeline, Cole, Jamesem i ze mną. Kolejne wciąż z naszą czwórką tylko, że dołączyli do nas Aria i Dante. Jedno z Dante, Adeline i ze mną. I jedno ze mną i Jamesem oraz wszystkimi naszymi przyjaciółmi ze stada.

Kiedy siadaliśmy na naszym poprzednim miejscu mieliśmy już około 20 zdjęć. Teraz jak o tym myślę to nie miałam robionego żadnego zdjęcia od kiedy zostałam porwana. Zastanawiam się nad założeniem albumu, w którym byłyby zdjęcia, te które zrobiliśmy przed chwilą, ale mogłyby też być te który był w moim starym pokoju. Te zdjęcia też chce. Mogłabym go zabrać do mojego i Jamesa pokoju w stadzie.

Siedzę tak i postanawiam, że chce mieć własna kamerę i stworzyć taki album. Zrobię mnóstwo zdjęć. Wspomnienia są zbyt cenne by je stracić.

Chce zachować wszystkie wspomnienie z mojego nowego życia.

***

Siedzieliśmy przy ognisku jakieś pół godziny i teraz pewnie jest już dziewiąta. James poszedł do domu po jakieś napoje dla nas. Zajmowałam miejsce na naszym ogromnym krześle sama kiedy dostrzegłam Adeline, która właśnie szła w moim kierunku. Odkąd wróciłam rozmawiamy całkiem sporo, gdy nasi partnerzy są zajęci swoimi sprawami. Codziennie spędzamy razem czas. Opowiedziała mi o czasach szkolnych, ale i o tym jak była na poszukiwaniach.

Zaproponowała, że nauczy mnie samoobrony żebym była silniejsza na co się zgodziłam ponieważ nie mogę być Luną stada jeśli nie potrafię nawet się sama obronić.

-Hej chcesz się ze mną przejść?-pyta wyciągając do mnie dłoń.

Kiwam głową i wstaje chwytając jej dłoń. Idziemy pod rękę do domu stada. Nie wiem gdzie jest Jamesa wiec mówi mu w myślach, że jestem z Adeline, a on odpowiada, że wszystko w porządku i że on będzie wraz z Colem przy ognisku.

Wchodzimy do domu, a potem do góry po schodach. Idziemy na piętro Alfy, a ja jestem zdziwiona bo nie wiem po co tu jesteśmy. Podążamy korytarzem aż stajemy przed pewnymi drzwiami. Patrzę na Adeline, a ona posyła mi uspokajający śmiech. Rozplątuje nasze ręce i trzęsącą się dłonią otwieram drzwi.

Wchodzę do pokoju ze łzami w oczach. Jest dokładnie tak jak zapamiętałam. Fioletowe ściany i zasłony. Łóżko ładnie i schludnie posłane. Podchodzę do niego aby przyjrzeć się wiszącym nad nim rysunkom.

Łzy wypływają z moich oczu kiedy widzę rysunki przedstawiające moją rodzinę i dom. Widzę nawet portret Dantego, który rysowałam przy oknie. Chichocze i podchodzę do mojego starego biurka.

Na biurku stoją wszystkie zdjęcia z czasów gdy byłam mała, wciąż tutaj, nawet nietknięte. Jedyną nową rzeczą jest zdjęcie z moich ósmych urodzin.

Nie było go tu kiedy mnie zabrano więc mama musiała je tu postawić zaraz po tym zdarzeniu.

Podchodzę do siedzenia przy oknie i siadam na nim. Patrzę na boki i odkrywam, że moje książki wciąż poukładane są na półkach po obu stronach okna. Książki może i są krótkie bo byłam małą i większość z nich to bajki, ale już od małego kochałam książki. Wczucie się w życie bohaterów zawsze wydawało mi się surrealistyczne.

Podnoszę jedną z książkę i odkrywam, że taką samą dostałam od Jamesa do pomocy w czytaniu bo moje umiejętności czytelnicze stanęły w wieku ośmiu lat co jest trochę uciążliwe.

Odwracam się i widzę, że Adeline wciąż stoi w drzwiach nie wchodzi do pokoju tylko patrzy się na mnie.

-Mama i tata nie chcieli rusza żadnej twojej rzeczy. Uważali, żebgdy któregoś dnia wrócisz będziesz potrzebowała tego pokoju i chcieli by wszystko zostało dokładnie tak jak było- bierze głęboki oddech i rozgląda się nim zaczyna mówić ponownie- James szybciej usłyszał twoje myśli i spytał Cola czy mamy jakieś twoje stare rzeczy. Rozmawiałam z rodzicami i powiedzieli, że możesz zrobić co tylko zechcesz z tymi rzeczami i z całym pomieszczeniem. Technicznie teraz jest to piętro Arii i Dante bo to oni są Alfą i Luna. Ale nikt nie miał serca aby pozbyć się twoich rzeczy-kończy smutno.

Rozglądam się i dochodzę do wniosku ze nie ma sensu aby trzymać ten pokój zamknięty. Wróciłam i nie muszą już go takiego utrzymywać.

-Mogłabym wziąć stąd kilka rzeczy takich jak zdjęcia i wtedy Dante i Aria będą mogli używać go do czegokolwiek zechcą? Nie widzę powodu trzymaniu go zamkniętego i myślę, że to pomoże nam wszystkim się uporać z tym co się stało- patrzę na nią- i jeśli jest coś co chciałabyś zatrzymać z tego pokoju to śmiało. Mama, ty i ja mogłybyśmy się może kiedyś zebrać i przejrzeć rzeczy, zobaczyć co chcemy zatrzymać, a co nie?- kiwa głową na zgodę.

-Tak myśle, że to dobry pomysł, mogłybyśmy to zrobić w ten weekend jeśli chcesz?- potakuje głową i jeszcze raz patrzę na pokój po czym podchodzę do siostry. Wychodzimy i zamykamy za sobą drzwi.

Idziemy pod ramie na dół, a potem na ognisko.

Podchodzę do mamy i przytulam ją.

-Kocham cie, mamusiu- szepce kiedy tkwimy w uścisku.

-Ohh kochanie, ja też cie kocham- szepce odwzajemniając uścisk. Tata i Adeline dołączają do nas i wszyscy mówimy sobie, że się kochamy.

***

Po ognisku wszyscy poszli do łóżek. Kiedy weszliśmy do naszego pokoju poszłam do łazienki, umyć się i przebrać. Wychodzę i widzę, że James siedzi na łóżku już przebrany. Kładziemy się na łóżku i nim się spostrzegam, zasypiam.

***

Kom i *** są mile widziane.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro