Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prologos

Brązowowłosa córka Aresa szybko biegła przez las. Musiała zdobyć sztandar niebieskich. Za wszelką cenę. Potrzebowała udowodnić sobie, a co ważniejsze swojej starszej siostrze Ruby, że do czegoś się nadaje. Poczuła szarpnięcie w kostce, a już po chwili wisiała do góry nogami. Dała się złapać w pułapkę. Znowu. Zgięła się, aby przeciąć linkę oplatającą jej kostkę. Zauważyła małą dziuplę, a w niej cztery, dość grube, stare zeszyty. Zaciekawiło ją, kto mógł schować swoje notatki w tak widocznym miejscu, oraz co ważniejsze po co. Zdała sobie sprawę z tego, że cały pień oplatał bluszcz, którego nie było tylko na fragmencie pnia, wzdłuż którego przejechała wciągana przez pułapkę kogoś od Hefajstosa. Jak się domyślała, wcześniej dziupla była zupełnie nie widoczna. Chciała sięgnąć po tajemnicze zeszyty, bo jedyną rzeczą jaką lubiła bardziej niż dobrą bójkę były sekrety, ale wtedy usłyszała trzask łamanych gałęzi, który skutecznie wrócił ją na ziemię. A raczej na drzewo. Rozcięła linkę i spadła. Mocno zacisnęła usta gryząc policzek od środka, aby nie krzyknąć. Na polankę wbiegł jakiś członek drużyny niebieskich, ale widząc ją siedzącą na ziemi ze zbolałą miną, zignorował ją i pobiegł dalej. Z trudem podniosła się i ruszyła w kierunku Pięści Zeusa. Niezależnie od tego czy miała wrażenie, że ma skręcony kark, czy nie, musiała zdobyć sztandar. Gdy dotarła na miejsce z krzaków wyskoczył jakiś syn Hefajstosa. Znała go. Nazywał się Nick i nawzajem się nienawidzili.

- Ohh, Wanda, udało ci się przejść przez cały lasy i nic sobie nie zrobić? To niespotykane.

- Udało mi się, a teraz mam zamiar sprawić ci lanie i zdobyć wasz sztandar- powiedziała twardo. Zaśmiał się, a wtedy ona wymierzyła mu szybkiego kopniaka w klejnoty , po czym go rozbroiła. Chwyciła sztandar i ruszyła szybkim biegiem w kierunku strumyka. Gdy była kilka metrów od brzegu usłyszała konchę oznaczającą koniec gry.

- Wygrała drużyna niebieskich- powiedział Chejron.- Domek Ateny jest zwolniony ze zmywania przez tydzień.- dziewczyna z trudem wyhamowała tuż przed linią strumyka. To był jakiś żart, prawda? Jak raz, gdy chciała udowodnić, że się do czegoś nadaje, te małe suk****ty od Ateny musiały wszystko zepsuć. Rzuciła sztandar na ziemię i zaczęła go deptać. Potrzebowała się na czymś wyżyć. Podeszła do niej Ruby.

- Tobie nie można nigdy dać jakiegoś odpowiedzialnego zadania! Od ciebie nie można niczego wymagać, bo jeszcze coś spieprzysz! - zaczęła krzyczeć- Nawet głupiego sztandaru nie umiesz donieść na czas! Czy ty się kurwa do czegokolwiek nadajesz?! Czy ty w ogóle coś potrafisz zrobić dobrze?!- wyzywała ją, po trochę wyżywając się na niej z powodu własnej frustracji. Od kiedy ona była grupową, drużynie w której był domek Aresa nigdy nie udało się wygrać...

*_*_*_*_*_*_*_*_*_*

Wanda podeszła do drzewa. Nigdy nie lubiła chodzić na ogniska. Szczególnie gdy miała tajemnice do poznania. Zaczęła wspinać się na drzewo. Gdy dosięgnęła do dziupli, ostrożnie wyjęła pierwszy z wierzchu zeszyt. Zeskoczyła na ziemię, otworzyła go i zaczęła czytać. Znaczy się próbowała, bo widziała wyraźnie greckie litery, ale nie układały się one w żadne greckie słowa. Zamknęła zeszyt, dzięki czemu zauważyła notatkę. Ze zdziwieniem zobaczyła, że nie była po angielsku. Była po polsku, języku raczej nie znanym herosom. Tylko dlatego, że jej... prababcia była Polką z bardzo patriotycznej rodziny, więc znała ten język. Bardzo dobrze. 'Jeśli właściciel tych zeszytów chciał zachować to w tajemnicy, to ma potwornego pecha'. Na samym dole zauważyła dopisek:

Polski w grece

Spojrzała znowu na napis na pierwszej stronie. Nie była głupia, więc szybko zauważyła, że to był szyfr. Dziwny, ale skuteczny szyfr. A mianowicie autorka pisała po polsku, ale używała alfabetu greckiego. No chyba, że brakowało jej znaku to używała alfabetu łacińskiego. Szybko rozszyfrowała napis

Ten pamiętnik należy Flory

zeszyt 1

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro