Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3. 삼

Y/N POV

- Co? To wy się znacie?!- krzyknęłam odruchowo, łapiąc chłopaka za koszulę. No jak nic teraz będą chcieli mnie porwać. Jak nic... Jak nic! Jest ich trzech a ja jedna, nie mam szans. Dwójka chłopaków już zdążyła podejść do nas.

- Żywcem mnie nie weźmiecie! - Złapałam cokolwiek do ręki. Okazała się to być plastikowa łyżeczka, trochę słaba broń. Ale już musiałam zachować zimną krew i zachowywać się tak, jakbym trzymała, co najmniej kawał miecza. - Widzicie? Nie dam się tak łatwo porwać! Co wy ode mnie chcecie?!

- Po pierwsze: spokojnie, uważaj z tą łyżeczką. To bardzo niebezpieczna broń. Jeszcze zrobisz sobie i nam krzywdę - powiedział Namjoon a chłopak stojący obok niego zaśmiał się prześmiewczo. - Po drugie: zaraz wszystko ci wyjaśnimy, o co nam chodzi i co chcemy, a po trzecie: nie zrobimy ci nic więc możesz już opuścić "broń" - mówiąc ten ostatni punkt, uśmiechnął się lekko.

- Nie ufam Wam! - odparłam prędko. 

Myślałam, że zejdę zaraz. Nigdy w życiu nie miałam bardziej popieprzonej sytuacji. Dlaczego mi się to przytrafia? Naprawdę nic nie rozumiałam.

Po krótkiej chwili ciszy Namjoon wziął moją rękę i wyjął z niej łyżeczkę. Zrobił to tak, jakbym naprawdę trzymała coś niebezpiecznego. Widocznie nie chciał odbierać mi poczucia bezpieczeństwa. Mógł przecież znokautować mnie od razu. Trzymałam głupią łyżeczkę, na dodatek plastikową. Nie wiem, mógł mi ją połamać w rękach. Jednak obszedł się ze mną delikatnie. Odrobinkę się uspokoiłam i postanowiłam im dać szansę na wyjaśnienie tego wszystkiego.

- Widzisz? Od razu lepiej. Nie ma się co tak z marszu denerwować - dodał po chwili Namjoon.

- No łatwo ci mówić wiesz! Wczoraj Ty ze swoim kolegą się na mnie rzucacie, teraz wysłaliście kolejnego po to, żeby mnie śledził i jeszcze ten jeden co za Tobą stoi, też jakiś podejrzany. Was teraz jest trójka a ja jedna. Jak mam się nie denerwować, no przepraszam bardzo!

Chłopak uderzył ręką stół i nachylił się nade mną. Jego aura diametralnie się zmieniła. Nie mogłam się odezwać ani słowem. W pewnej chwili poczułam nagły przypływ energii i chciałam poderwać się z siedzenia. Jednak poczułam ciężar na ramionach, który mi to uniemożliwił. Odwróciłam się, a za sobą ujrzałam twarz, bardzo bladą.

- Oddaj nam tylko to, co nasze i już damy ci spokój - powiedział spokojnie, lecz stanowczo.

- Ale... Co? - spytałam zdezorientowana.

NAMJOON POV

- Yoongi gdzie jesteś? – zapytałem, próbując ukryć emocje, jakie teraz mną targały.

- W domu, w pokoju. A coś się stało? – zapytał spokojny, ale zdziwiony pytaniem. Mogłem się domyślić, że po tylu latach znajomości nie da się przed nim niczego ukryć.

- Jeszcze nic, ale spotkajmy się za chwilę. Musimy porozmawiać, nie przez telefon. To ważne. Nie mów nic nikomu na razie - mówiłem szybko.

- Jasne. To spotkajmy się za 2 godziny, tam gdzie zawsze.

Rozłączyłem się.

- Tae, masz dziś już wolne. – Spojrzałem na chłopaka, który ewidentnie ucieszył się na to, co usłyszał. – Tylko nikomu nie mów, co się wydarzyło. Szczególnie Hoseokowi.

- Nie uważam, żeby to był dobry pomysł, ale nie ma problemu. – Pomachał mi na pożegnanie. – Do zobaczenia później.

Odmachałem i ruszyłem w miejsce spotkania z Yoongim. Miałem sporo czasu, więc poszedłem na piechotę. Zastanawiałem się i szukałem sensownego rozwiązania dla całej tej sytuacji. 

W barze, bo to tu zawsze spotykam się z Yoongim, praktycznie nikogo nie ma, podają tu paskudne jedzenie i ludzie zazwyczaj przychodzą tu tylko się upić. A my mamy idealne miejsce do pogadania.

Ten lokal nigdy się chyba nie zmieni. Dookoła te same już starte stoliki, jakieś kolorowe neony na ścianach, które aż się proszą o przetarcie z kurzu i wymianę lampek, które ledwo świeciły, co jakiś czas przygasając. W pomieszczeniu unosił się zapach dymu tytoniowego i alkoholu. Usiadłem przy barze.

- Co podać złociutki? – zapytała mnie kobieta ubrana w skąpą skórzaną sukienkę. Przygryzła czerwone usta i nachyliła się, opierając o blat i ukazując swój obfity biust.

- Whisky. – Posłałem kobiecie lekki uśmiech, po czym ona oddaliła się w celu przygotowania trunku. Wyciągnąłem telefon, żeby zająć czas oczekiwania. Po około 2 godzinach do baru wszedł Yoongi, rozglądał się, szukając mnie. Machnąłem do niego rękę.

- Zamówiłeś coś? – zapytał, siadając obok.

- Tak. – Pokiwałem głową i zwróciłem wzrok na szklankę whisky. Zawołał gestem ręki kelnerkę i ta szybko pojawiła się obok niego.

- To samo, co dla niego poproszę – powiedział bez emocji i oparł głowę o rękę. – To, w czym problem? Co się stało, że nagle mnie tu ściągasz?

- Yoongi – zacząłem i przybliżyłem się do niego – czy artefaktem może być osoba?

Chłopak spojrzał na mnie z nutką rozbawienie.

- To żart? Nie może, nie ma takich informacji nigdzie. Mamy szukać obiektu – powiedział stanowczo i powoli. – Skąd ci to przyszło do głowy?

W tym momencie kelnerka podała nam nasze zamówienie, uśmiechając się przy tym szeroko. Licząc zapewne na jakiś wysoki napiwek.

- To jak wytłumaczysz mi to, że przed chwilą ja i Tae poczuliśmy artefakt, gdy spotkaliśmy pewną kobietę?

- Co? Jak to poczuliście? – Zrobił grymas na twarzy i wziął łyk alkoholu.

- Podaliśmy jej rękę na przywitanie i mogę dać sobie głowę uciąć, że to ona – powiedziałem niepewnie, sam nie wierząc we własne słowa, które brzmiały jak zmyślone.

Yoongi pokiwał przecząco głową i podrapał się po karku.

- Jest inne rozwiązanie Namjoon – powiedział lekko poirytowany. – Ona ma ten artefakt. Świadomie albo nieświadomie. Pewnie go ukradła, więc wie, jak ten artefakt wygląda. Gdzie ona teraz jest?

- Jungkook ją śledzi, ma mi zdawać raport. Więc musimy czekać. – Pokiwał tylko głową. - Ehhh... Masz racje. To wydaje się jedynym logicznym rozwiązaniem. - Wziąłem kolejny łyk whisky.

Rozmawialiśmy na ten temat jeszcze jakieś dobre pół godziny. Następnie zapłaciliśmy rachunek, daliśmy spory napiwek i wyszliśmy. Na dworze nie było aż tak chłodno, ale przeszedł mnie dreszcz. To pewnie przez ten wiatr. Wracając do domu, kontynuowaliśmy dyskusję:

- Tylko proszę, zachowajmy na razie dla siebie wszystko to, do czego dzisiaj doszliśmy. Nie mówmy zwłaszcza Hoseokowi. On zaraz wszystko wypapla - powiedział Yoongi po chwili namysłu. 

W tym też miał rację. Gdyby ktokolwiek niepożądany się dowiedział, to całe dochodzenie poszłoby się jebać. Wybiła północ. Dostałem kolejny raport od Jungkooka, a następnie dodatkową wiadomość tekstową:

"Mogę wrócić do domu?''

Dopiero co zaczął śledztwo i już chce wracać? Dobre sobie.

"Jeszcze nie. Kontynuuj obserwacje."

Szliśmy powoli. Nie chciało nam się iść szybciej, poza tym chcieliśmy, aby reszta chłopaków już spała. Woleliśmy uniknąć rozmów i tłumaczeń, dlaczego tak późno wracamy i o czym tak długo rozmawialiśmy. Resztę drogi przeszliśmy w milczeniu.

Yoongi odezwał się dopiero pod domem:

-Tylko pamiętaj ani słowa.

Kiedy weszliśmy, wszyscy już spali, a w całym domu panowała ciemność. Rozeszliśmy się do swoich pokoi.

Pomimo krótkiego snu czułem się wypoczęty. Odetchnąłem głęboko. Chciałem sięgnąć po telefon leżący na nocnym stoliku. Zamiast tego ledwo widząc, zrzuciłem zegarek. Rozbudziłem się automatycznie przez cały ten huk, który narobiłem. Podniosłem go z podłogi. Ku mojemu zdziwieniu był cały. Odstawiłem zegarek na miejsce i wziąłem do ręki telefon. Musiałem odsłuchać wszystkie raporty złożone przez Jungkooka. Skończyłem ich słuchać mniej więcej o 6:00. Ogarnąłem się i zszedłem na dół do salonu. Poranek jak zwykle. Dzisiaj Jimin przygotowywał śniadanie. Obyśmy się nie zatruli. Tae rozstawiał na stole talerze. Nadal trochę nierozgarnięty stałem na środku i zawiesiłem wzrok na jednym punkcie. Nagle usłyszałem czyjś głos, który wyrwał mnie z tego transu.

Co? - zapytałem.

- Jungkook jeszcze nie wrócił z misji? - powtórzył Tae, który specjalnie przerwał rozkładanie naczyń.

Nie, jeszcze nie. - Nie chciałem ciągnąć tematu. - Co dzisiaj na śniadanie? - Szybka zmiana tematu. Najlepsze wyjście.

Po śniadaniu cały czas siedziałem z telefonem na kanapie. Czekałem na kolejny raport i jakikolwiek dalszy rozwój wypadków. 

W końcu dostałem wiadomość. Jungkook wyszedł za tą dziewczyną. Świetnie, czekam dalej. 

Pół godziny później dostałem kolejną wiadomość. Poderwałem się szybko z kanapy i ruszyłem do pokoju Yoongiego. Okazało się, że Jungkook spotyka się z Y/N w kawiarni. Doznałem szoku! Bez pukania wparowałem do pokoju i pociągnąłem chłopaka za nogę.

Wstawaj! Rusz się szybciej! Jungkook umówił się z tą dziewczyną w kawiarni. Musimy tam jechać! Szybko, szybko!

- Ja pierdole... - Pomimo tego, co powiedział, ruszył się z łóżka i zaczął się ubierać.

Czekam na dole. Pożyczę samochód Hoseoka.

W garażu już czekało na mnie nowiutkie Audi R8. Obym go tylko nie rozwalił. Czarny lakier doskonale odbijał światła w pomieszczeniu. Wsiadłem do środka. Zachwycałem się jego czarnym, luksusowym wnętrzem. Pachniał nowością.

Po 5 minutach już byliśmy w drodze. Jechałem szybko, nie zwracając uwagi na żółte światła.

Jedź szybciej - powiedział Yoongi.

Chcesz, żebym nas zabił? - odparłem.

- Nie, ale Jungkook się pyta, gdzie jesteśmy.

- Napisz mu, żeby dał nam 5 minut.

Dokładnie 5 minut później dojechaliśmy na miejsce. Weszliśmy do kawiarni już zdenerwowani. Od razu zauważyłem Jungkooka i dziewczynę, która schowała się za nim, gdy tylko nas zobaczyła. Podeszliśmy z udawanym spokojem.

Żywcem mnie nie weźmiecie! - krzyknęła nagle, łapiąc plastikową łyżeczkę do ręki.- Widzicie? Nie dam się tak łatwo porwać! Co wy ode mnie chcecie?! - W sumie to rozczuliła mnie ta jej "broń".

Po pierwsze: spokojnie, uważaj z tą łyżeczką. To bardzo niebezpieczna broń. Jeszcze zrobisz sobie i nam krzywdę. - Yoongi zaśmiał się głośno. - Po drugie: zaraz wszystko ci wyjaśnimy, o co nam chodzi i co chcemy, a po trzecie: nie zrobimy ci nic więc możesz już opuścić "broń".- Uśmiechnąłem się lekko.

- Nie ufam Wam! - krzykliwa z niej dziewczyna. 

Widocznie czekała na moją reakcję, więc wziąłem delikatnie jej rękę i wyjąłem z niej łyżeczkę. Chyba się uspokoiła, bo przestała się drzeć.

Widzisz? Od razu lepiej. Nie ma się co tak z marszu denerwować.

- No łatwo ci mówić wiesz!- Ja pierdole znowu zaczyna...- Wczoraj Ty ze swoim kolegą się na mnie rzucacie, teraz wysłaliście kolejnego po to, żeby mnie śledził i jeszcze ten jeden co za Tobą stoi, też jakiś podejrzany. Was teraz jest trójka a ja jedna. Jak mam się  nie denerwować, no przepraszam bardzo!

Nie wytrzymałem i uderzyłem ręką w stół. Pochyliłem się nad dziewczyną. Chciała się poderwać, ale uniemożliwił jej to Yoongi. Przytrzymał ją za ramiona, a po chwili powiedział:

Oddaj nam tylko to, co nasze i już damy ci spokój.

- Ale... Co? - No głupia, jakby nie wiedziała.

To, co ukradłaś, a co powinno należeć do nas.

- Chyba sobie żarty robicie! Co ja niby ukradłam?! Co to za oskarżenia?! Jaka rzecz?! Chyba Was kompletnie powaliło! - Nagle Y/N poderwała się i tym razem udało jej się wstać. - Wychodzę! Co to ma w ogóle być! Pajace!

Nie! Nigdzie nie pójdziesz! - wyrwałem. Nie wytrzymałem już tego jej ciągłego krzyku. - Yoongi, idź za nią!

Eeeehhh... Czemu ja?

- No idź szybko, bo ją zgubisz! Tylko uważaj, żeby Cię nie zauważyła!

Wstał i prędko wyszedł z kawiarni.

-Namjoon, powiedz mi, co się dzieje. Nic nie rozumiem - powiedział nagle Jungkook.

Nie odpowiedziałem mu, ponieważ moją uwagę przykuła inna postać. Ktoś przemknął się za szybą. Był ciemno ubrany, a na głowie miał kaptur.

Widziałeś go?! - spytałem szybko Jungkooka.

Ale kogo?

~*~

Od autorek:

Mamy nadzieję, że rozdział się podoba! Miałyśmy dużo radochy podczas jego pisania! ^^

Do następnego! ~ 

Miyouni & Xiao Hua 🌸

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro