Rozdział 2. 이
Y/N POV
- Nie. Dziękuję, mam już pewne plany. - Taehyung spojrzał nerwowo na Namjoona.
- Ale na pewno? Znam bardzo fajną kawiarnię nieopodal.
- Przepraszam, ale dziś nie mogę - odparłam prędko, rozglądając się ukradkiem na boki, chcąc znaleźć ewentualną drogę ucieczki. Czułam się przy nich nieswojo.
- To może, kiedy indziej? - Wyrwał nagle Taehyung. Namjoon pokiwał głową przytakująco.
Odmówiłam, tłumacząc się ilością obowiązków, jakie czekają na mnie w przyszłym czasie. Wszystkie oczywiście zmyśliłam. Pożegnałam się szybko, nie podając ręki nowo poznanym. Odeszłam, nie dając im już prawa do głosu i możliwości ponownego namawiania mnie.
Szłam powoli, żeby nie wzbudzić niepotrzebnych podejrzeń. Nie odwracałam się, ale czułam na sobie ich wzrok. Gdyby można było rozebrać kogoś wzrokiem, już dawno byłabym naga. Jak tylko udało mi się odejść na tyle daleko, żeby zgubić ich spojrzenia, schowałam się za drzewem, napierając na nie plecami. Położyłam otwartą dłoń na klatce piersiowej, wsłuchując się w głośne bicie mojego serca.
"Co to do cholery było!?" - krzyczałam w myślach. Podniosłam dłoń do góry i patrzyłam na nią. Zacisnęłam ją w pięść i schowałam do kieszeni.
"To pewnie jakieś naelektryzowanie, które spowodowało takie nieprzyjemne uczucie". - Uśmiechnęłam się, po wymyśleniu takiego wyjaśnienia i ruszyłam żwawo do domu. Postanowiłam zapomnieć o tym, co się przed chwilą wydarzyło.
Do domu doszłam znacznie później, niż się spodziewałam, co spowodowane było wizytą w pobliskim sklepie, a kobiety na zakupach to wiadomo, kilka godzin z życia wyjęte.
- Wróciłam! – Rzuciłam torebkę na półkę ustawioną przy drzwiach.
Zawsze wypowiadałam to słowo, wchodząc do domu, i nie, nie dlatego, że witałam się z kimś. Mieszkałam sama od roku. Raczej z przyzwyczajenia, gdy mieszkanie dzieliłam z przyjaciółką. Mimo że to mieszkanie należało do niej, pozwoliła mi tu zostać, dopóki nie znajdę czegoś dla siebie, a szczerze mówiąc, było mi tu za dobrze, żeby zacząć czegoś szukać.
Gdy byłyśmy małe, żartowałyśmy sobie, że gdy dorośniemy, znajdziemy bogatych mężów, oczywiście bliźniaków i będziemy żyły w luksusach, martwiąc się o fryzury i ciuchy, a nie o rachunki i prace jak nasi rodzice.
Więc czemu ona mnie zostawiła i czemu jej mąż nie ma brata bliźniaka? Zaśmiałam się na to wspomnienie.
Buty zmieniłam na wygodne domowe kapcie i zaniosłam zakupy do kuchni. Położyłam je na blacie obok lodówki. Cała kuchnia umeblowana była w stylu rustykalnym. Jasne szafki, choć nie pierwszej młodości, nadal dobrze się trzymały. Na stole pasującym do szafek stał jasno-niebieski wazon z kwiatami. Niestety już dawno zwiędły i może nadeszła pora by je wymienić? Ogólnie całe mieszkanie było umeblowane bardzo dziewczęco i widać było w nim kobiecą rękę. Salon także był w podobnym stylu. Kremowa, ogromna kanapa stała na środku salonu. Pamiętam, jak wybierałyśmy ją z moją przyjaciółką. Pasujący fotel stojący obok dostałyśmy w gratisie. Na ścianach wisiało bardzo dużo obrazów. Głównie mało znanych i niedocenianych artystów.
Nastawiłam wodę na herbatę, po czym odpaliłam laptopa. W końcu CV samo się nie wyśle i nie znajdzie mi pracy. Usiadłam w fotelu z laptopem i kubkiem gorącej zielonej herbaty. Przeciągnęłam się wolno i odpaliłam maila. "Spam, spam, kredyt, spam, odmowa, spam, nie przeszła pani rekrutacji". Klasnęłam w ręce, próbując zostać pozytywnie nastawioną. Odpaliłam kolejne oferty pracy i rozesłałam CV.
Szkarłatna krew spływała po moich palcach. Skąd ta krew? Rozglądałam się dookoła bardzo powoli, jakbym nie mogła ruszać swoim ciałem. Spojrzałam na swoje stopy, które po kostki były skąpane w czerwonej cieczy. W prawej dłoni trzymałam nóż. Ale jak on się znalazł w moich rękach? Skąd on się tam wziął. Upuściłam go i utonął. Ktoś stał przede mną. Kim Pan jest? „Znalazłem Cię" usłyszałam cichy ledwo słyszalny szept. On trzyma mój nóż? Co Pan robi? Zasłoniłam krwawymi dłońmi oczy i próbowałam krzyczeć, ale bezskutecznie jakbym straciła głos. Mężczyzna podniósł rękę z nożem, aby zadać cios. Wymierzył i...
Zerwałam się, wylewając na siebie resztki herbaty. Spojrzałam z przerażeniem na swoje ręce, na których nic nie zauważyłam. Klepnęłam się po policzkach, próbując się otrząsnąć. Nogi miałam miękkie jak z waty. Sen był tak realistyczny, że przez chwilę nie mogłam przestać się trząść ze strachu.
- Uspokój się Y/N. To tylko sen – powiedziałam najspokojniej, jak umiałam.
Powoli wstałam, odstawiając pusty już kubek na stolik. Podeszłam do okna. Na zewnątrz było już ciemno. Po chwili przeżyłam kolejny mini zawał. Zauważyłam samochód, stojący pod moim domem. Nic tylko mnie śledzi i patrzy centralnie w moje okno.
- Nie, niemożliwe. Przestań popadać w paranoję Y/N! Pewnie na kogoś czeka i tyle - odparłam szybko do siebie.
Zamknęłam laptopa i poszłam do łazienki opłukać twarz wodą. Patrzyłam na swoje odbicie w lustrze.
- Taka stara, a taka strachliwa! Ile ty masz lat? – mówiłam do swojego odbicia w lustrze. – Chyba brak mi towarzystwa. – Westchnęłam teatralnie.
Z nadmiaru emocji, dopiero teraz zauważyłam, że moje spodnie są mokre od przygody z zieloną herbatą. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Stałam w bezruchu, pozwalając kroplom wody spływać po mojej skórze. Przyjemny zimny dreszcz przeszedł mnie po plecach, co uświadomiło mi, że stoję tak już 30 minut. Okryłam się w puchaty ręcznik i zaczęłam wycierać mokre ciało. Mój wzrok powędrował na ramiona, które były zaróżowione najprawdopodobniej przez słońce.
- Co? – Odwróciłam głowę i zauważyłam, że znamię na moim ramieniu jest znacznie powiększone i zaczerwienione. Dotknęłam opuchniętego miejsca i poczułam ból. – Co jeszcze mnie dziś czeka? - powiedziałam zrezygnowana i ubrałam się w piżamę.
Położyłam się do łóżka i okryłam kołdrą. Zasnęłam praktycznie od razu, zmęczenie dało o sobie znać. Spałam ciężkim, głębokim snem i obudziłam się dopiero nad ranem.
Ze snu wyrwał mnie sms od przyjaciółki.
„Hej piękna, jestem dziś przejazdem w mieście. Kawa po południu?"
Przetarłam oczy i ziewnęłam, nie przykrywając ust dłonią i odpisałam.
„Jasne. Nasza ulubiona kawiarnia o 15."
Poderwałam się z łóżka, czując poranną energię i po toalecie oraz wybraniu ciuchów na dziś wyszłam z domu.
Upał dalej doskwierał, więc postanowiłam włożyć zwiewną pudrową sukienkę. Odpaliłam mapę na telefonie i wpisałam adres kawiarni, do której chciałam zanieść CV. Daleko, ale w akcie desperacji i potrzeby znalezienia pracy jestem w stanie, dojeżdżać nawet na drugi koniec miasta.
Przed moim mieszkaniem nadal stał ten podejrzany pojazd. Udałam, że go nie widzę i biegiem ruszyłam w ustalone miejsce. Przecież nie jestem głupia, chłopak z samochodu ewidentnie mnie śledził. Szłam dobre 20 minut, udając, że nic nie zauważyłam. Byłam w środku miasta pośród tłumów ludzi, niemożliwe, żeby coś mi się stało.
Gwałtownie zatrzymałam się i odwróciłam za siebie. Ujrzałam chłopaka, który zrobił przerażoną minę i odskoczył w bok. Ubrania miał jakby wczorajsze, co świadczyło, że śledził mnie całą noc. Więc jednak nie miałam paranoi. On naprawdę to robił.
- Kim jesteś do cholery? – krzyknęłam, nie zwracając uwagi na ludzi, którzy zaczęli się oglądać i spoglądać na mnie.
JUNGKOOK POV
- Halo? – Odebrałem telefon od Namjoona.
- Zaraz prześle Ci pewne informacje. Śledź ten obiekt. – Rozłączył się.
Podrapałem się po głowie zakłopotany. Po chwili otrzymałem wiadomość ze szczegółowymi informacjami.
- Obiekt? Przecież to kobieta? Co ona nawywijała? – Przyjrzałem się dokładnie jej zdjęciu. – Misja to misja.
Dokończyłem kanapkę, wkładając ją całą do buzi. Wyszedłem z pokoju i zbiegłem po schodach na dół, gdzie siedzieli praktycznie wszyscy, prócz Namjoona i Tae, którzy zniknęli gdzieś rano.
- Chłopaki! Który ma chwilę? – powiedziałem głośno.
Automatycznie wszyscy odwrócili się do mnie plecami. A Yoongi założył słuchawki, udając, że mnie nie słyszy.
-Hoseok. – Poklepałem go po ramieniu. - Potrzebuje kompana na misje.
Odwrócił się do mnie i pokiwał tylko głową z wyraźną miną politowania, że mu się nie chce.
- Jimin? – Uśmiechnął się zakłopotany. Szukał już w myślach wytłumaczenia, czemu nie może.
- Pomocni jesteście, dzięki chłopaki. – Obrażony udałem się w stronę drzwi.
- Jungkook! – Usłyszałem wołanie Jimina. Odwróciłem się radośnie, myśląc, że zmienił zdanie. Uśmiechnąłem się szeroko. –Weź parasol, może padać.
Przymrużyłem oczy z zażenowania.
- W dupę wsadź sobie ten parasol. – Yoongi próbował ukryć rozbawienie. Założył słuchawki, nie włączając muzyki. Oczywiście.
Jin wychylił się zza rogu.
- Jungkook uważaj na słowa! – Pogroził mi palcem.
Wyrwałem Jiminowi parasolkę z ręki i wyszedłem z domu. Wsiadłem do naszego wspólnego samochodu i rzuciłem ją na siedzenie obok. Ustaliłem adres tej kobiety w GPS-ie i wyjechałem na trasę.
Po około 30 minutach dojechałem pod mały domek z zaniedbanym ogródkiem, o ile ogrodem można nazwać parę krzaków i trawę. Nie pozostało mi nic innego, jak siedzieć i czekać.
Dostałem wiadomość od Namjoona.
„Zdawaj raport w formie głosowej, co godzinę"
Odpaliłem dyktafon.
- 17:00 Czekam pod domem. Nic podejrzanego się nie wydarzyło. – Wysłałem.
[...]
- 00:00 Nic się kurwa dalej nie dzieje. – Wysłałem.
„Mogę wrócić do domu?". – Wysłałem wiadomość tekstową do Namjoona.
„Jeszcze nie. Kontynuuj obserwacje". – Oparłem głowę o szybę i na chwilkę przymknąłem oko. Zerwałem się i spojrzałem na zegarek w telefonie, którego ekran poraził mnie w oczy. 02:05.
- Zajebiście. – Włączyłem dyktafon. – Druga w nocy. W domu jest ciemno. Kobieta zapewne śpi. – Wysłałem.
Nastawiłem budziki na co godzinę, nie miałem zamiaru gapić się na dom całą noc. Tak do rana zdawałem raport.
[...]
8:20
- Hm, głodny jestem. – Przeciągnąłem się w fotelu i zauważyłem, że kobieta wychodzi z domu. Spojrzała podejrzanie w stronę samochodu, przez co nerwowo schowałem głowę. Jak tylko zaczęła się oddalać, wyszedłem z vana i ruszyłem za nią.
- Obiekt wyszedł z domu. Idę za nią. – Wysłałem wiadomość Namjoonowi.
Szedłem za nią dobre 20 minut, co raz chowając się za jakimś drzewem czy inną rzeczą.
Nagle kobieta odwróciła się i spojrzała na mnie. Bardzo mnie to zdziwiło. Przecież byłem taki ostrożny, niezauważalny wręcz idealny detektyw-szpieg. Wymachiwała rękami w różne strony, grożąc mi, że wezwie policję. Poczekałem, aż skończy i trochę się opanuje.
- Przepraszam, ja wszystko wyjaśnię – powiedziałem skołowany, w końcu nie miałem nawet co jej powiedzieć. Czemu ją śledzę? Sam tego nie wiem. Na szybko musiałem, wymyślić dobrą i przekonującą wymówkę.
- Masz minutę – powiedziała stanowczo, wymachując mi komórką przed twarzą.
-Podobasz mi się. – Co ja wygaduje do cholery? –Znaczy... Umów się ze mną. – Pogrążam się, istny cyrk. – Chodź ze mną na kawę i tam Ci wszystko wyjaśnię.
Sam nie wierzyłem w to, co przed chwilą palnąłem. Raczej nie wygląda na łatwowierną i nie umówiłaby się z pierwszym lepszym facetem, który by ją śledził.
- To wcale nie jest śmieszne! – krzyczała na mnie. Zasłoniłem twarz dłońmi z zażenowania.
- Przepraszam, pójdę już – powiedziałem, nie patrząc na nią.
- Nie, nie, nie. Masz mi wszystko wyjaśnić. Czy to jakiś zakład? Jakaś zabawa? – zaczęła, zasypywać mnie pytaniami, a ja czułem, że zaraz umrę.
- Nie. Wybacz, głupio wyszło. – Jedyne, co chciałem zrobić to przeprosić i uciec, ale ciążył na mnie opierdol od Namjoona, że zawaliłem misje. – Jednak jeśli chcesz wyjaśnień to chodź na tę kawę.
- Dobra, nie mam czasu, śpieszę się. A Ty lepiej znajdź lepszą wymówkę – powiedziała wyraźnie niezadowolona. – Akurat idę do kawiarni, jakieś 10 minut pieszo, to możemy iść tam razem. Ale żadnych podejrzanych ruchów!
Świetnie! Zgodziła się, to moja jedyna szansa. Wysłałem potajemnie wiadomość do Namjoona, że za 10 minut będę w kawiarni z kobietą, którą miałem śledzić.
„Co? Zaraz tam będziemy! Przytrzymaj ją, jak najdłużej umiesz"
Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.
Szliśmy w milczeniu. Widziałem, że na wyświetlaczu ma ustawiony numer alarmowy i jest gotowa w każdej chwili zadzwonić po pomoc.
- Jak masz na imię? – przerwała ciszę.
- Jungkook.
- Nie zapytasz, jak ja mam na imię? – Patrzyła na mnie z obojętnością.
- A tak. Jak masz na imię? - Przecież się nie przyznam, że wiem, bo dostałem wcześniej informacje.
- Y/N. Ale myślałam, że wiesz, skoro mnie śledziłeś. – Wysunąłem do niej rękę, ale nie podała mi jej. – Jesteśmy, wejdź i zamów coś. Ja chwilkę muszę pogadać z kimś. Ale obserwuję Cię!
- Mhm – przytaknąłem. Nie zamówię nic, bo w pośpiechu zostawiłem portfel w samochodzie. Usiadłem przy stoliku i patrzyłem, jak oddala się w stronę drzwi z napisem „tylko personel". Nerwowo wyjąłem telefon z kieszeni.
„Gdziwwe jesfdeś?"
Cały czas zerkałem, czy nie wraca.
„Daj nam 5 minut"
Wróciła z zadowoloną miną, dopiero teraz lepiej jej się przyjrzałem. Gdy się uśmiechała była bardzo ładna, różowa sukienka podkreślała jej zgrabną figurę. Pomyślałem wtedy, czemu to ją miałem śledzić. Nie wygląda, jak jakiś przestępca, albo osoba, które również szuka "tego artefaktu". Spojrzała na mnie, a potem na stolik.
- Czemu nic nie zamówiłeś?
- Aaaa, bo – westchnąłem – zapomniałem portfela.
- Klasyka. Czyli jesteś naciągaczem? – Położyła ręce na biodrach – Szukasz łatwych panienek, które będą Ci wszystko kupować, tak?
- Nie! Oddam Ci! Słowo honoru – powiedziałem głośno i wyraźnie, żeby zabrzmiało wiarygodnie.
Podeszła do lady i zamówiła dwie mrożone kawy.
- Więc – zaczęła i usiadła naprzeciwko mnie – słucham. Masz mi tyle do wyjaśniania.
Przełknąłem ślinę, sięgnąłem po moją kawę i upiłem łyk. Skrzywiłem się przez zimno, które wypełniło moją buzię.
W tym momencie do kawiarni weszli Namjoon i Yoongi. Moje wybawienie. Dziewczyna na dźwięk dzwonka otwieranych drzwi odwróciła się, zobaczyć kto wszedł. Otworzyła szeroko oczy i nerwowo schowała się za mnie.
- Coś nie tak? – zapytałem zdziwiony.
- Widzisz tamtych dwóch? Wczoraj jeden z nich chciał mnie namówić na kawę jak ty. Dziwnie się zachowywał. Też mnie śledził? Tego drugiego nie znam. Zawołał pewnie kolegę i chcą mnie porwać. - W sumie rozbawiło mnie to, jak była przerażona na widok tej dwójki.
Namjoon i Y/N się znają? Dlatego kazał mi ją śledzić, bo dała mu kosza? Hah.
- Widzisz, tak się składa, że to moi przyjaciele. Zaprosiłem ich tu, żeby Ci wszystko wyjaśnili. Może ja też się dowiem, o co chodzi - zaśmiałem się mimowolnie.
- Co? – Złapała mnie za koszulkę. - To wy się znacie?
~*~
Od autorek:
W końcu kolejny rozdział!
Dziękujemy za komentarze i gwiazdki, to duża motywacja dla nas i aż się ciepło robi na serduszku! Postaramy się dodawać częściej rozdziały <3
Do następnego!
~ Miyouni & Xiao Hua 🌸
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro