Rozdział 14. 십사
Y/N POV
Jasne promienie leniwie wschodzącego słońca zaglądały w okna pokoju, w którym się znajdowałam. Leżąc na kremowej kanapie, patrzyłam w szybę na to, jak uroczo te promyki skakały po mlecznej zasłonie. Wtedy za oknem ujrzałam jakiś ciemny punkt, który zaczął się przybliżać, aby w końcu stać się cieniem mężczyzny. Widziałam, jak zamaszystym ruchem podniósł do góry rękę z siekierą. Próbował rozbić szybę. Usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła i...
Obudziłam się.
Cała zlana potem zaczęłam się rozglądać dookoła. Wtedy zobaczyłam Namjoona stojącego w kuchni. Na podłodze leżały kawałki rozbitej szklanki.
- Obudziłem Cię? Przepraszam, nie chciałem... - powiedział i schował twarz w dłonie, wzdychając głęboko. Wyglądał tak, jakby nie spał całą noc.
-Nie, nic się nie stało. Pomogę ci to posprzątać. - Chciałam wstać, ale nie mogłam. Nogi miałam jak z waty, a gdy tylko próbowałam się podnieść, kręciło mi się w głowie.
-Nie, Ty lepiej odpoczywaj. Jeszcze jesteś bardzo słaba - odparł Namjoon i zabrał się za sprzątanie.
Chcąc upewnić się, że mój sen był na pewno tylko i wyłącznie sennym koszmarem, spojrzałam w stronę okna. Widząc, że nie ma tam ani nikogo, ani niczego, odetchnęłam z ulgą.
[...]
Zbliżała się pora śniadania i chłopcy zaczęli krzątać się po domu. Gdy Jin przygotowywał śniadanie, reszta łaziła wkoło, nie mogąc się oprzeć cudownemu zapachowi pysznej jajecznicy. Ja również nie mogłam się doczekać, byłam głodna jak chart afgański. Kiedy posiłek był już gotowy, Namjoon pomógł mi pozbierać się z kanapy i usiąść przy stole. Moja kolejna próba samodzielnego wstawania znowu mogła skończyć się na podłodze.
Rozejrzałam się po obecnych. Większość miała promienne twarze i wyglądali na wyspanych. Tylko Namjoon najwyraźniej naprawdę nie spał całą noc. Siedział obok mnie, więc mogłam się mu bliżej przyjrzeć. Miał lekko opuchnięte, podkrążone oczy i szarą, papierową cerę.
-Hej. - Zaczepiłam go. - Wszystko w porządku? Nie wyglądasz za dobrze.
-Tak, wszystko jest okej. Po prostu nie mogłem spać. - Uśmiechnął się lekko, jednak był to wymuszony uśmiech.
Po kilkunastu minutach do kuchni wszedł Yoongi, oczywiście naburmuszony, niezadowolony i niewyspany. Burknął coś pod nosem i usiadł na swoim miejscu. Rzuciliśmy sobie tylko ogniste spojrzenie pełne nienawiści, a potem każde zajęło się swoim talerzem.
[...]
Po śniadaniu chłopcy rozeszli się do swoich obowiązków. Ja, nie mogąc już leżeć, usadowiłam się na fotelu w salonie. Trochę posiedziałam na telefonie, przejrzałam social media, pograłam w jakąś durną gierkę, ale to wszystko zaczynało mnie już nudzić. Zdobyłam się w sobie i podeszłam do zakurzonej (nadal...) meblościanki. Przejrzałam tytuły książek, jakie stały na półkach i wybrałam sobie jedną, która najbardziej przyciągnęła moją uwagę. Powieść wciągnęła mnie na tyle, że kompletnie straciłam kontakt z resztą świata. Po ostatnich przeżyciach dobrze mi to zrobiło. Taka prosta książka, ale która potrafiła mnie na tyle zaabsorbować, była jak ukojenie dla zmęczonego ciała i umysłu. Nawet nie zauważyłam, kiedy byłam już w jej połowie. Wtedy cały ten błogi stan zatracenia w historii przerwał mi Hoseok, który z impetem wskoczył na kanapę stojącą zaraz obok.
-Jak tam? - zapytał z promiennym uśmiechem na twarzy.
-O wiele lepiej, szczerze mówiąc - odparłam jeszcze lekko skołowana powrotem do rzeczywistości.
-To dobrze. Co tam czytasz? Wyciągnęłaś to z szafki?
-Tak... Mam nadzieję, że to nic złego, że ją wzięłam.
-Coś Ty! Nie ma sprawy! - Uśmiechnął się szeroko. - Rozumiem, że pewnie trochę ci się u nas nudzi.
-Nie jest tak źle. - Uśmiechnęłam się lekko.
-Mam nadzieję, że nie mówisz tak tylko po to, żeby było mi miło.
-Kurczę rozgryzłeś mnie! - Obydwoje zaczęliśmy się śmiać.
-A widzisz! Ehhh... dobrze. Zaraz będzie obiad jakby coś - powiedział, po czym wstał i oddalił się w stronę kuchni.
[...]
W czasie obiadu było bardzo wesoło. Muszę przyznać, że Jin naprawdę dobrze gotuje. Chciałabym któregoś dnia być taką dobrą kucharką, lecz niestety jak na razie jedynymi rzeczami, które mi wychodzą w kuchni to kanapki, kawa i ewentualnie herbata.
Po posiłku jak zwykle każdy poszedł do siebie. Jedynie Jin został w kuchni przy stole, pijąc herbatę. Postanowiłam dosiąść się do niego i chwilkę z nim pogadać.
-Można? - zapytałam, podchodząc do krzesła obok.
-Jasne, siadaj. Chciałabyś może herbaty?
-Tak, bardzo chętnie.
Chciałam pogadać z Jinem tylko chwilkę, jednak ta "chwilka" zamieniła się w przynajmniej dwie godziny. Przez ten czas chłopak zdążył opowiedzieć mi co nieco o całej reszcie i o nim samym. Jednak najciekawszą historią była opowieść o tym, jak to Yoongi miał pewne marzenie.
-No, bo widzisz, z nim to jest tak, że ja wiem, że on jest okropny. Ale tylko czasem... No dobra, nie czasem. Czasem to on potrafi być miły, o może tak. Ale wiesz, on kiedyś tak hobbystycznie zajmował się muzyką.
-Jak to?
-Chciał zostać raperem.
- Co? - parsknęłam lekko śmiechem.
-No naprawdę. I powiem ci więcej, całkiem dobrze mu szło - powiedział Jin i upił trochę herbaty.
-A miał jakiś pseudonim?
-Tak, powiedzieć ci jaki? - Nachyliłam się, aby Jin powiedział mi to na ucho. - Little Meow Meow. - Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać jak opętana.
-Wkręcasz mnie!
-Nie, nie wkręcam. Naprawdę tak było.
W tym momencie do kuchni wszedł sam bohater całej tej historii, zjeżdżając naszą dwójkę wzrokiem. Podszedł do małego, porcelanowego czajniczka i nalał sobie trochę herbaty do filiżanki. Nie mogłam w tym czasie powstrzymać się od śmiechu. Cały czas musiałam sobie powtarzać: tylko się nie śmiej, tylko się nie śmiej. W końcu nie wytrzymałam i powiedziałam z szerokim uśmiechem na ustach:
-Bardzo dobra ta herbata prawda, Little Meow Meow?
Yoongi zakrztusił się napojem, po czym spojrzał z nienawiścią najpierw na mnie, a potem na Jina i zawiesił na nim wzrok.
-Powiedziałeś jej?! - Jin nic nie odpowiedział, tylko śmiał się pod nosem.
Nie słysząc odpowiedzi Yoongi westchnął głęboko i wyszedł z kuchni ze złością, rzucając nam ostatnie jadowite spojrzenie. Po drodze jednak dorwał go Namjoon, który również wynurzył się ze swojej nory.
-Zebranie, w salonie, za 15 minut.
-Kurwa... - szepnął do siebie Yoongi.
-Coś nie tak? - zapytał Namjoon lekko poirytowany. - Masz przyjść. - Rozeźlony Yoongi tylko przewrócił oczami i ruszył dalej w swoją stronę.
-A temu co znowu?
-Little Meow Meow... - Jin próbował utrzymać poważną minę, ale skończyło się na tym, że wszyscy nieźle się uśmialiśmy.
~*~
Od autorek:
W końcu jest! Nowy rozdział strażników! Wiemy, że części pojawiają się baaaaardzo nieregularnie, ale tak jak już wspominałyśmy wcześniej, mamy sporo roboty :(
W każdym razie, mamy nadzieję, że ten rozdział się Wam spodoba i będziecie zadowoleni :)))
Dawajcie śmiało komentarze i gwiazdki. Jesteśmy wdzięczne za każde jedno z nich <3
Do następnego!
~ Miyouni & Xiao Hua🌸
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro