Rozdział 12. 십이
Y/N POV
- Yoongi? Co Ty tutaj robisz? - Nie wiem czy w tamtej chwili nie wolałabym zobaczyć Cienia zamiast jego. - Gdzie Hoseok?
- Miał ważniejsze sprawy na głowie. - Rozejrzał się po pomieszczeniu obojętnie, stanął przy jednym ze stolików najbliżej drzwi i rozsiadł się. - Kiedy skończysz?
- Kończę zmywać podłogę i już. - Przeciągnęłam się i złapałam mopa.
Przez cały ten czas nie odezwał się ani słowem. Czułam się niezręcznie czując jego wzrok na sobie. Jakby obserwował moją pracę a za chwilę miałby wytknąć "o tam niedokładnie umyłaś". On przecież jest do tego zdolny, chociaż wiem, że w jego towarzystwie mogę czuć się bezpiecznie. W sumie to nie jest taki zły, może jest niemiły, ale chyba można na nim polegać.
- Boże ile jeszcze? - Odchylił głowę do tyłu i znudzony patrzył na mnie z niesmakiem. Dobra cofam to wszystko, jest zły i jest bardzo niemiły. Dokończyłam szybko pracę żeby tylko więcej nie narzekał.
- Już. Zadowolony? - Powiedziałam ostro i zamknęłam drzwi do kawiarni na klucz. Wymieniliśmy się spojrzeniami. Staliśmy tak w ciszy dobrą chwilę. Postanowiłam ją przerwać. - No... To gdzie jest Twój samochód?
- Nie mam samochodu. Idziemy na piechotę. - Jego słowa były dla mnie jak nóż w serce. Byłam zmęczona, musiałam zostać po godzinach, do tego codziennie ostatnio przytrafiają mi się różne dziwactwa. Marzyłam o ciepłym łóżeczku, o gorącej herbacie i dobrej książce. Może samo to, że muszę iść na piechotę nie było czymś strasznym, znaczy no trochę tak, bo jest już późno, ale byłam pewna, że przyjedzie po mnie Hoseok, który ma samochód. A nie Yoongi, który nie ma samochodu. Westchnęłam tylko powstrzymując się od jakiegokolwiek komentarza i ruszyłam w stronę domu. Szybko mnie dogonił i tak szliśmy obok siebie, ja i mój ochroniarz.
Yoongi całą drogę był niespokojny. Rozglądał się nerwowo, co i raz na boki, przez co i ja czułam się nieswojo.
- Wszystko okej? - Zapytałam niepewnie.
- Nie. Nic nie jest okej. - Powiedział jak gdyby nigdy nic. - Czemu ty, co? Taka mała, wątła i bezbronna dziewczynka. - Wyczułam kpinę w jego głosie.
- Nie jestem bezbronna! - Oburzyłam się, bo nie będzie mnie obrażał, ale on się tylko zaśmiał. Umiem o siebie zadbać. Sama sobie daję radę już tyle czasu, a on mi tu mówi, że jestem słaba. - Bardzo bolał Cię policzek? Słyszałam, że płakałeś!
- Oj ktoś tu chyba chce wracać sam do domu. - Mówiąc to zatrzymał się na środku chodnika i skrzyżował ręce. - Nie płakałem, nic nie poczułem. Te twoje chude łapki nikomu nie dałyby rady zrobić krzywdy.
- Oj jasne jasne. - Przewróciłam oczami. Jeszcze mu udowodnię, że potrafię się sama bronić.
Mimo tego, że zagroził mi, że sama mam wracać do domu i tak mnie odprowadził. Ostatnio nie mam ani chwili tylko dla siebie. Cały czas ktoś u mnie przesiaduje.
[...]
- Nie ma mowy, że będę spał na kanapie. - Skrzywił się na widok posłanej sofy w salonie.
- Możesz na podłodze. - Wskazałam ręką na dywan.
- Gdzie masz sypialnie?
- Nie! Ani mi się waż! - Złapał się za czoło i westchnął.
- Gościa przyjmować w takich warunkach. - Rozsiadł się na posłaniu. - Zrób mi chociaż coś do jedzenia. - Skrzywiłam się na jego prośbę.
- Co chcesz zjeść? - Wycedziłam przez zęby starając się zachować spokój. Wzruszył ramionami i położył się w ciuchach na pościeli. Wyszłam do kuchni żeby już na niego nie patrzeć. Nie miałam do zaoferowania mu za wiele, moja lodówka świeciła pustkami. Będzie musiał zadowolić się zwykłymi kanapkami.
YOONGI POV
- To będzie ciężka noc. - Powiedziałem sam do siebie, gdy dziewczyna wyszła już do kuchni. Tak naprawdę to nie byłem głodny, ale musiałem się jej pozbyć. Wstałem i rozejrzałem się dokładnie po salonie. Nic podejrzanego nie było. Zwykły dziewczęcy dom z niepotrzebnymi pierdołami.
Mimo, że w domu było stosunkowo bezpiecznie, nie można powiedzieć tego samego o podwórku. Czułem, że ktoś kręci się na dworze. Nie miałem wątpliwości co do tego. Jednak nie byłem pewien czy to Cień czy normalny człowiek, może włamywacz, wścibski sąsiad, albo jej cichy wielbiciel.
Podszedłem do okna i zasunąłem rolety, tak dla pewności żeby nikt nie podglądał co się dzieje w domu.
- Co robisz? - Y/N wróciła do salonu z talerzem kanapek.
- Nie lubię jak rano budzi mnie słońce. - Wzruszyła ramionami i położyła jedzenie na stole.
- Pójdę już spać. - Powiedziała spokojnie i przetarła zmęczone oczy.
- Zostań. Obejrzyj ze mną jakiś film. - Wolałem ją mieć blisko siebie, tak dla pewności.
- Co? - Najwyraźniej to, co powiedziałem mocno ją zszokowało. - Dziwny jesteś, wszystko z Tobą w porządku? To w sumie miłe, ale jestem zmęczona, chcę pójść już spać.
- Nie daj się prosić. - Poklepałem miejsce obok siebie i wziąłem jedną z kanapek.
Głośno westchnęła i opadła na kanapę. Chwyciła pilota i włączyła telewizor. Chwilę poskakała po kanałach by wybrać coś, co będzie nas oboje interesować, a że o tej godzinie nic ciekawego praktycznie nie ma to było duże wyzwanie. Ostatecznie wybraliśmy jakiś horror o słabej fabule i jeszcze gorszej grze aktorskiej. Ani trochę nie był straszy, nawet nie był śmieszny, był po prostu żałosny.
Jak przypuszczałem, po pół godzinie Y/N już spała. Głowa opadała jej co chwilę do tyłu przez co drgała niespokojnie i przebudzała się powtarzając, że nie śpi. Wstałem z posłanej kanapy i jednym ruchem ręki popchnąłem ją żeby się położyła, po czym przykryłem ją kołdrą.
Rozsiadłem się wygodnie na fotelu obok i obserwowałem jak dziewczyna śpi. Ściszyłem dźwięki telewizora żeby nie obudzić Y/N. Była tak cicha, jak normalnie nie ona. Jak to się mówi? Grzeczna tylko wtedy, gdy śpi i o jeść nie prosi? Nie znam się na powiedzeniach, ale jakoś tak to szło.
Atmosfera była tak nudna i senna, że ledwo miałem otwarte oczy. Powieki co i raz same się zamykały wprawiając mnie w błogi stan półsnu. Nawet nie wiem, kiedy, ale chwilę potem zasnąłem.
Obudził mnie huk wyważanych drzwi. Zerwałem się na równe nogi i pierwsze co to szukałem wzrokiem Y/N. Siedziała przerażona na sofie. Podbiegłem do niej i zmusiłem do wstania podnosząc ją za rękę. Schowałem ją za siebie i wyciągnąłem broń.
- Robisz wszystko co powiem. - Rzuciłem krótko.
Coś przemieszczało się wzdłuż korytarza. Wolne, ciężkie kroki odbijały się echem. Byłem w pełni skupiony i gotowy do strzału. Czekałem tylko aż coś wysunie się zza ściany. Wręcz oczekiwałem tego aż będę mógł go zastrzelić.
Cień wyglądał jak mężczyzna. Uśmiechnął się szyderczo i już otworzył usta żeby coś powiedzieć, ale nie było mu to dane, bo chwilę potem leżał martwy na podłodze od mojego strzału. Nie było mowy żebym chybił. Kula przebiła jego pierś na wylot. Leżał twarzą zwróconą ku podłodze. Rozpłynął się jak kłąb czerwonego dymu na wietrze nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Podniosłem jeden kącik ust do góry zadowolony z tego, co przed chwilą zrobiłem.
Nagle Y/N pociągnęła mnie silnie za dłoń tak, że broń upadła głośnym hukiem na podłogę.
- Yoongi! - Usłyszałem przerażony głos dziewczyny i gwałtownie odwróciłem się za siebie, ale było już za późno. Cień złapał ją za rękę i pociągnął do siebie. Trzymał ją w swoim uścisku i śmiał się głośno. Jedną ręka trzymał jej szyje i ramiona. Drugą natomiast przytrzymywał jej lewe ramię. Y/N próbowała odciągnąć jego rękę jednak on był silniejszy.
- Musisz mieć oczy dookoła głowy. - Jego śmiech był przerażający i przepełniony wyższością. Spojrzałem na broń, która leżała zbyt daleko żebym mógł po nią sięgnąć. Ręka Y/N, za którą trzymał ją Cień robiła się coraz bardziej sina, wiedziałem, że długo tak nie wytrzyma. Przekląłem w duchu. Miałem jedną szansę, albo trafię jego albo dziewczynę, ale w końcu jestem zawodowcem.
Chwyciłem broń ukrytą z tyłu moich spodni i bez wycelowania strzeliłem. Dwa ciała upadły na ziemię. Podbiegłem do Y/N i uwolniłem ją z uścisku trupa, który i tak chwilę potem zamienił się w kolorowy pył.
-Y/N. - Powiedziałem głośno do dziewczyny, ale ona była nieobecna. Cała czerwona i zapłakana. Miała wysoką gorączkę.
- Drugi pistolet? - Zaśmiała się. Jej głos był ledwo słyszalny.
- Będzie wszystko dobrze. Kur...- Przerwałem, bo nie chciałem żeby domyśliła się, że jest z nią tak źle. Siny kolor pokrywał już prawie całą jej rękę aż po ramię i zahaczał o szyję.
- Yoongi ja już nie chce. - Rozpłakała się. - Tak bardzo się boję. - Gorączka sprawiała, że twarz dziewczyny była cała mokra, przetarłem pot z jej czoła i wziąłem ją na ręce.
- Muszę zabrać Cię do Seokjina.
~*~
Od autorek:
Hej, hej, hej, co tam? Akcja w opowiadaniu się rozkręca i kolejny rozdział będzie bardzo ciekawy i zaskakujący xd
Jednocześnie chciałybyśmy zaprosić na dwa nowe ff, które pojawiły się już na profilu "If I only had a chance" i "(not) free time". Piszemy je oddzielnie i w systemie wstawiania rozdziałów co dwa dni (raz Xiao Hua wstawia rozdział, na drugi dzień ja). Dajcie im dużo miłości proszę <3
Dzięki za gwiazdki i w ogóle jesteście najlepsi^^
Do następnego!
~ Miyouni & Xiao Hua🌸
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro