Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11. 십일

HOSEOK POV

- Y/N już dobrze. - Powiedziałem spokojnie wciąż trzymając ją w ramionach. Gdy jej drobne ciało przestało się trząść ze strachu odsunęła się i zapłakanymi oczami spojrzała na mnie.

- Nic Ci nie zrobił ten... ktoś? - Przetarła rękawem po policzkach.

- Nie. - Odpowiedziałem krótko i schowałem broń. Y/N wodziła wzrokiem za moją ręką, ale nie skomentowała i nie zapytała o nic. - Wejdźmy lepiej do środka. - Pociągnąłem ją za rękę w stronę mieszkania.

W międzyczasie wysłałem wiadomość do Jimina, że nie wrócę do domu. Nie dość, że ktoś mógłby znowu zaatakować dziewczynę, to do tego martwiłem się, że nie poradzi sobie psychicznie i biedaczka wpadnie mi w jakąś depresje. Oczywiście zaraz dostałem dużo wiadomości czy coś się stało, czy wszystko dobrze z Y/N, czy coś mnie z nią łączy? Na to ostatnie nawet się zaśmiałem.

Y/N kucnęła przede mną i opatrzyła moje zadrapanie na przedramieniu. Zatrzymała się na chwilkę i spojrzała na mnie ze smutną miną.

- Czy mógłbyś zostać ze mną na noc? - Przełknęła ślinę. - Nie czuję się dziś za dobrze.

- Już nawet wysłałem wiadomość Jiminowi, że nie wracam. - Westchnąłem i oparłem się o kanapę. - Pewnie masz wiele pytań. Śmiało, myślę, że ktoś musi Ci coś więcej na ten temat powiedzieć. - Przetarłem zmęczone oczy i rozmasowałem obolały kark.

Usiadła obok mnie odstawiając na stolik wodę utlenioną. Błądziła wzrokiem po ścianie szukając odpowiednich pytań, których pewnie miała aż za dużo.

- Kim jesteście? Skąd masz broń? To legalne? Kim był ten człowiek? Aaaa i ten artefakt, co to do cholery? - Zaczęła zasypywać mnie pytaniami.

- Łooo wolniej. - Przerwałem jej. - Ja... Nie wiem czy mogę powiedzieć Ci to wszystko nie ustalając wcześniej tego z chłopakami. Jesteśmy strażnikami. Strażnikami artefaktu, który wcześniej mieliśmy znaleźć. Skoro z niewiadomych przyczyn to jesteś ty, to od dziś masz osobistych ochroniarzy. - Posłałem jej uśmiech. - Co było dalej? Broń? Każdy z nas ją ma, to dla bezpieczeństwa. O to się nie martw. - Y/N patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami. - Jeśli chodzi o Cienia. Będzie ich teraz coraz więcej. To nie są ludzie, przybierają postać ludzką żeby wpasować się do otoczenia. Szukają tego samego, co my, strażnicy.

- Ale czego tak naprawdę szukacie? - Bawiła się kosmykiem włosów.

- Na to wygląda, że Ciebie. - Odpowiedziałem poważnie obserwując jej palce bawiące się włosami. - Wydaje mi się, że tyle informacji musi Ci na razie wystarczyć. - Przeciągnąłem się i od razu skrzywiłem na ból promieniujący w okolicy skroni. - Nieźle mi ten skurczybyk przyłożył. - Zaśmiałem się i złapałem za głowę.

Y/N odruchowo złapała za woreczek z lodem i położyła mi go na czoło. Jej wzrok był nieobecny i smutny. Bała się, ale kto by się nie bał w jej sytuacji. Westchnęła cicho.

- Zrobić Ci coś ciepłego do picia? - Na jej twarzy zagościł lekki uśmiech, który próbował ukryć jej strach i zmieszanie całą sytuacją.

- Nie musisz się niczego teraz bać. - Spojrzała mi w oczy i uśmiechnęła się szerzej.

- Wiem. - Przytaknęła. - To jak? Herbata? Bo na kawę to już chyba trochę za późno.

- Poproszę z cytryną.


NAMJOON POV


- Nie za dobrze to wszystko wygląda. - Tae, który czyścił broń podniósł wzrok na mnie. Przeciągnął się unosząc ręce wysoko do góry celując w sufit.

- To znaczy? - Zapytał znudzony i odłożył pistolet na stolik. - Hoseok jest z nią. Obroni ją, a nawet jak dobrze pójdzie to zaliczy.

- Co zaliczy? - Zapytałem zdezorientowany i poprawiłem się na sofie.

- No ją. - Poruszył brwiami i spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem.

- Żałosne. - Skomentowałem i przewróciłem oczami. Czasem dziwię się, z kim ja tu mieszkam.

- O czym rozmawiacie? - Po pokoju rozniósł się głos Jimina, który bezszelestnie wszedł do pomieszczenia, a za nim ukazał się Jungkook.

- Kto zaliczy pierwszy Y/N. - Powiedział otwarcie Tae na co skarciłem go wzrokiem, a najmłodszy udusiłby się herbatą. - Stawiam na Hoseoka. - Przymrużyłem oczy z zażenowania, bo mamy teraz ważniejsze rzeczy na głowie a nie jakieś idiotyczne zakłady. Jimin skrzyżował dłonie i dosiadł się do mnie, nie zareagował na słowa Taehyunga, co mnie ucieszyło, że nie będzie ciągnąć dalej tej rozmowy.

- Co zrobimy z Cieniami? - Miałem wrażenie, że zadane pytanie rozniosło się echem po pokoju.

- Będzie trzeba uważniej obserwować tą dziewczynę. - Yoongi opierał się o framugę i popijał wodę. - Z jednym czy dwoma sobie poradzimy, ale co będzie jak więcej się pojawi? Kiedy mój dyżur? - Wszyscy otworzyliśmy szeroko oczy na zadane pytanie. Jeszcze chwilę temu obrażony powiedział, że nie chce brać w tym udziału.

- Hoseok zajął twój przedział. - Powiedziałem beznamiętnie nie ukazując zdziwienia. - Będziesz po nim w takim razie. - Przytaknął i bez słowa wyszedł z pokoju. - Żądam teraz od was pełnego skupienia i nie ma mowy o żadnej pomyłce. - Mówiąc to lustrowałem każdego po kolei. - Gramy o najwyższą stawkę. Artefakt.


Y/N POV


Rano zastałam śpiącego chłopaka na sofie. Cicho żeby go nie obudzić podeszłam i okryłam go szczelnie kocem. Moją uwagę przykuł pistolet leżący obok Hoseoka, ten sam, którego użył wczoraj do zastrzelenia tajemniczej istoty. Wyciągnęłam rękę żeby dotknąć przedmiotu, ale w tym samym momencie zostałam odepchnięta i upadłam na podłogę. Brunet celował do mnie. Serce mało nie wyskoczyło mi z piersi i miałam wrażenie, że przestałam oddychać. Zauważając, że to ja opuścił broń.

- Y/N. - Powiedział zaspanym głosem. - Mogłem Ci zrobić krzywdę. Nie rób tak więcej. - Odłożył ją z powrotem i podszedł do mnie podając mi rękę żebym wstała. Podałam trzęsącą się dłoń. Mały włos a zginęłabym. - Na którą masz do pracy? - Zasłonił usta i ziewnął.

- Za pół godziny zaczynam. - Zaczęłam ogarniać posłanie na sofie żeby uspokoić trochę nerwy. - Uważaj, do kogo celujesz.

- Odwiozę Cię. - Przytaknęłam tylko, bo wiedziałam, że sprzeciw nic nie da. - A Ty nie dotykaj czyjejś broni.

15 minut później siedziałam w samochodzie. Rozejrzałam się dookoła przypominając sytuację, która wydarzyła się zeszłej nocy. Zerknęłam ukradkiem na drzewo, pod którym stał Cień. Nikogo tam nie było. Całe szczęście. Aż przez chwilę miałam wrażenie, że to wszystko to może tylko sen, zły sen, który ciągle mnie dręczy. Hoseok obszedł auto dookoła i wydał z siebie dźwięk rozpaczy.

- Moje ukochane auto. - Wsiadł i oparł głowę na kierownicy. Nie chciałam mu przerywać chwili depresji, bo czułam się winna zniszczenia jego ukochanego samochodu. Podniósł się do góry i przekręcił kluczyk w stacyjce. - Naprawię Cię maleńka nie martw się. - Zaśmiałam się cicho zasłaniając ręką usta.

Droga zleciała mi na podziwianiu krajobrazów za oknem. Chłopak tylko czasem zagadywał mnie i opowiadał jakieś historie.

- I pamiętaj. - Powtórzył po raz kolejny. - Gdyby coś podejrzanego się stało to dzwoń. Ktoś podejrzany się kręci, od razu dzwoń. Nawet jak będziesz się nudzić dzwoń.

- Nie martw się już tak. - Ponagliłam go. - Będę dzwonić! - Wyszłam trzaskając lekko drzwiami samochodu.

- Przyjadę po Ciebie po pracy! - Krzyknął i chwilę potem odjechał.

W kawiarni mogłam choć na chwilę odstresować się. Zapach kawy pobudzał i wprowadzał mnie w dobry nastrój. Lubiłam obserwować naszych klientów, którzy delektowali się robioną przez nas kawą.

- Y/N! - Na zawołanie mojego imienia przekręciłam głowę.

- Tak szefie?

- Zostaniesz dziś dłużej w pracy żeby posprzątać. Mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza. - Powiedział to tak, że nie było mowy o żadnym sprzeciwie. Jako nowa pracownica musiałam się zgodzić, nie mogłam ryzykować utratą pracy. Nie teraz.

- Tak szefie. - Pokiwałam głową i odwróciłam się wracając do swoich obowiązków. Nie uśmiechało mi się zostawanie dłużej. Szczególnie, gdy miałam zostać tu sama. Sama późno w nocy. Ukradkiem wysłałam wiadomość.

" Hoseok muszę zostać dziś dłużej w pracy :'( przyjedź po mnie półtorej godziny później"

[...]

- To ja wychodzę! - Pożegnała się ze mną Minkyung zostawiając mnie samą w lokalu. Postanowiłam wziąć się w garść i szybko posprzątać kawiarnię nie myśląc o tych całych Cieniach. Pozapalałam wszystkie światła, które sprawiały, że czułam się odrobinę pewniej. Puściłam cicho muzykę i w jej rytm zaczęłam sprzątać.

- Zostało mi już tylko zmycie podłogi i gotowe. - Powiedziałam sama do siebie. Praca szła w ekspresowym tempie. - Chwila moment i będę w domu.

Prawie zamarłam na dźwięk otwieranych drzwi, które wpuściły do pomieszczenia zimne nocne powietrze, co sprawiło, że przeszedł mnie dreszcz. Przełknęłam głośno ślinę i skrzywiłam się. Stałam plecami zwrócona do gościa i nie miałam zamiaru się odwrócić.

- Nieczynne już. - Powiedziałam jak najbardziej poważnie. Jednak nic nie usłyszałam. Żadnej odpowiedzi ani dźwięku zamykania drzwi. Ten ktoś tam stał i obserwował mnie. Widząc wizje mojej przyszłej śmierci odwróciłam się w stronę przybysza.

- Czyli nie mam co liczyć na kawę?

- Yoongi?













~*~

Od autorek:

Dobra, wiem, że wstawiamy te rozdziały baardzo nieregularnie, za co baardzo przepraszamy, ale oprócz masy obowiązków, które nas nawiedziły wraz z początkiem września, szykujemy się do publikacji nowych ff.

Czy ktoś będzie chciał je czytać? Odezwijcie się? ;-;

Dzięki za gwiazdki. Jesteście najlepsi <3

Do następnego!

~ Miyouni & Xiao Hua🌸

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro