Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⁶ - ᴏɴᴄᴇ ᴜᴩᴏɴ ᴀ ᴛɪᴍᴇ ɪ ᴡᴀꜱ ʜɪꜱ ᴡᴏʀꜱᴛ ɴɪɢʜᴛᴍᴀʀᴇ

↷ 니가 있어야 한다는 걸

─────⊹⊱✫⊰⊹──────

—  Mam już dość tego, że on
się tak mną wysługuje, przez
praktycznie większość czasu

— Wiesz, że on pracuje przez większość dnia i nie ma zbytnio czasu, by to zrobić. Dlatego cię poprosił o pomoc

Siedzieli właśnie w domu Donghyucka, gdzie ten musiał posprzątać.

Jungwoo przyszedł do niego zaraz po tym, jak odrobił lekcję i zjadł obiad.

Chcieli sobie porozmawiać i nadrobić czas, który stracili, nie idąc do kina.

Planowali to wyjście od tygodnia i był naprawdę wściekły na swojego starszego brata, że jak zwykle musiał wymyślić mu coś innego do roboty.

— Ale Euijin wiecznie ma coś do roboty. A to musi jechać zapłacić rachunki, a to ma na pierwszą zmianę, bądź właśnie jedzie do marketu, bo się mleko skończyło

— Pamiętaj słońce, że to on się tobą zajmuje i pracuje ciężko tylko po to, by niczego ci nie brakowało — Upomniał go chłopak, kończąc jeść marchewkę, którą kilka minut wcześniej dał mu Lee — Nie jest idealny, ale stara się być dobrym, starszym bratem

— Wiem — Burknął, kończąc szorować kuchenkę, która wyglądała koszmarnie po ostatniej próbie ugotowania na niej obiadu przez starszego z braci — Po prostu chciałbym, żeby czasami było tak jak dawniej. Wtedy nie musieliśmy się martwić o nic

Bywały takie momenty w jego życiu, w których tęsknił za czasami, gdy było lepiej.

Jego brat chodził na studia, bawiąc się przy tym i będąc szczęśliwym.

Mieli dobry kontakt i często się wygłupiali, wyglądając na dobre i zdrowe rodzeństwo.

Wypadek samochodowy ich rodziców obrócił ich życie do góry nogami.

Starszy Lee musiał pójść do pracy, by zająć się bratem.

Stał się tym odpowiedzialnym, zdystansowanym i wiecznie zmęczonym człowiekiem.

Marudził na każdym kroku odnośnie tego, jak Donghyuck się nie stara i ma wszystko gdzieś.

Wymagał od niego współpracy i zainteresowania ich domem, a zamiast tego dostawał wiecznie kąśliwe uwagi na swój temat.

Nie potrafili się już dogadać i z każdą chwilą oddalali się od siebie coraz bardziej.

— To musi też wyjść od ciebie.
Jeśli dalej będziesz go krytykował i prowokował, to będzie między wami tylko coraz gorzej

— Trzeba będzie znaleźć mu drugą połówkę. Odrobina miłości go ostudzi i trochę stonuje

— Bardziej to byłoby zalecenie dla ciebie, a nie dla niego — Skomentował chłopak, kręcąc głową z politowaniem.

Jego przyjaciel był momentami tak głupi i dziecinny, że tylko cud byłby w stanie go uratować.

Gadał takie głupoty, których nie dało się słuchać, a jego humorki były momentami nie do wytrzymania.

Ale kochał go mocno, jak nikogo innego.

Nawet, gdy chciał go udusić, bądź wywieźć gdzieś w ciemny las.

— A co, chciałbyś mieć takiego chłopaka, jak ja? — Odwrócił się do niego, szczerząc się do niego pełną gębą.

— Pewnie, zwłaszcza w tym seksownym, różowym fartuszku — Mruknął, patrząc z rozbawieniem na wspomniany ów fartuch.

Chłopak dostał go na urodziny od swojego brata, zaraz po ich  przeprowadzce, gdy zobaczył, jak ten pewnego dnia szoruje podłogę w salonie, ubrany w worek na śmieci.

— Jeszcze będziesz chciał kogoś, kto potrafi wyglądać tak męsko w różowym kolorze

— Miałem już kogoś takiego.
Wyglądał w różowym po prostu zabójczo, ale niestety charakter nie zgadzał się z jego wyglądem — Stwierdził, jakby od niechcenia.

— Kogo niby?
Nic mi na ten temat nie mówiłeś

— Bo byś dostał pewnie szału, jakbyś się dowiedział. Dlatego nic nie wiesz

— Ale dlaczego mi nie powiesz?

— Bo jakbyś się dowiedział, że to był Mark, to byś zaczął planować szaloną zemstę, czy coś w tym stylu

I słysząc imię osoby, która doprowadza go do szału samą swoją obecnością, wpadł na pomysł, który pozwoli mu utrzeć nosa chłopakowi, który miał zbyt wysokie mniemanie o sobie.

Zagra kartami, którymi do niedawna posługiwał się Lee i użyje ich przeciwko niemu.






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro