Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

²⁵ - ɪ'ʟʟ ʙᴇ ᴡᴀɪᴛɪɴɢ ꜰᴏʀ yᴏᴜ ɪɴ ᴛʜᴇ ꜰᴜᴛᴜʀᴇ

↷니가 있어야 한다는 걸

──────⊹⊱✫⊰⊹──────



『instagram ✉︎ detailhun_x』

『twitter ✉︎ D3TA1LHUN』

Lucas ogromnie się ucieszył gdy Jungwoo zgodził się na luźną propozycję nocowania w jego domu, którą rzucił dzisiejszego dnia na zajęciach z literatury, chcąc odciągnąć swoje myśli od nudnego wykładu pani Noh dotyczącego symboliki kwiatów w siedemnastowiecznym Joseon.

Był Chińczykiem, takim którego niezbyt interesowała historia swojego kraju a co dopiero innego, wciąż mu obcego, z którym nie miał nic wspólnego, nie licząc tego, że tu mieszkał.

Nie był też prymusem w szkole i sama wzmianka o nauce przyprawiała go o mdłości i chęć ucieczki na wagary, gdzie razem z Markiem paliliby papierosy w parku za szkołą i pili tanie puszkowe  piwo, wykręcające im kubki smakowe.

Zerknął ostatni raz na telefon, sprawdzając czy nikt na pewno nie będzie przeszkadzał mu niepotrzebnymi wiadomościami czy telefonami oferującymi wyjście na imprezę, rzucając go na poduszki na drugim końcu kanapy, samemu zajmując miejsce obok Jungwoo.

Przygotował się na to najlepiej jak umiał; kupił duży koszyk przekąsek, różnego rodzaju rameny, winogrona premium, trzy wersje smakowe soju, spisał listę filmów które ogląda się na nocowaniach, zadbał o to by leciała miła dla ucha muzyka klasyczna a kominek, który do tej pory służył do dekoracji - umilał im czas strzelającymi płomieniami i trzaskającym drewnem.

Chciał by udało się to, jak najlepiej tylko mogło i  by Jungwoo zobaczył, że Lucas nie jest zwykłym chuliganem, siejącym postrach w ich liceum,  który tylko imprezuje i żywi się cierpieniem i nieszczęściem innych.

Przez przyjaźń z Markiem miał tragiczną opinię, która będzie ciągnęła się za nim długie lata jak przysłowiowy smród po gaciach i nie mógł zrobić nic innego jak tylko zgodzić się na kontynuowanie udawania, że jest tym za kogo biorą go ludzie.

Był z pewnością milszy niż Mark, nie uciekał od swoich uczuć i starał się je często okazywać  oraz nie był oskarżony o pięć prób morderstwa jak Lee, samemu mając na koncie tylko próby rozboju i  drobne pobicia.

Gdyby nie wpływowi i bogaci rodzice, już dawno poszliby siedzieć na długie lata do poprawczaka, gdzie później przeniesiono by ich do więzień, za przestępstwa które dalej będą popełniać jeśli tylko dostaną na to pozwolenie.

— Masz naprawdę świetny dom Lucas — Zachwycał się kim, nie mogąc przestać rozglądać się po dużej posiadłości którą dzielił wraz ze swoją matką i kilkoma pracownikami, dbającymi o ład i porządek. — Nie widziałem w swoim życiu tak wielkiego domu, chyba tylko w dramach. Telewizja nie oddaje na żywo jak takie bogate wnętrza przyprawiają o utratę tchu

— Czy ja wiem czy ten można zaliczyć do dużych? — Zaśmiał się, obserwując z boku jak chłopak z wypiekami na twarzy lustruje obrazy kolekcjonowane przez jego matkę, które warte były grube pieniądze. — Marka chałupa jest dwa razy większa od mojej, gnojek ma tam nawet domowe kino, saunę i maszynę do robienia popcornu. Przy jego majątku jestem biedny

— Mark ma domowe kino? 

— Mhm — Przytakuje, rozciągając się leniwie po kanapie. — Ja mam tylko kryty basen, kort do gry w kosza, prywatnego szefa kuchni i siłownie zrobioną w szklarni na zewnątrz. Tak jak mówiłem, on ma więcej ode mnie 

— Myślę, że obydwoje macie dużo i jesteście majętni Lucas — Dodaje Jungwoo po chwili niezręcznej ciszy, przysuwając się nieco bliżej do Chińczyka. — To nie zdrowo się tak porównywać kto ma więcej i a kto nie. Bogactwo nie świadczy o dobroci człowieka

Zdziwił się, gdy dostał od niego zaproszenie na wspólne nocowanie, gdyż nie byli za bardzo bliską ze sobą by u siebie nocować.

Co najwyżej byli kolegami, znajomymi, którzy znali wspólnie osobę - Marka, i to on był klejem podtrzymującym ich znajomość do kupy.

To nie tak, że Jungwoo go nie lubił albo czuł się przy nim źle - po prostu nie znał go tak dobrze jak Lee, z którym był w związku

Zawsze Wong wydawał mu się nerwowy, wulgarny i ciągle pakował się w kłopoty, za którego śladami często podążał jego przyjaciel.

Chińczyk momentami też go przerażał, w jego oczach krył się mrok i skrywana tajemnica; przyłapywał go na patrzeniu na Kima właśnie tym wzrokiem i chyba najbardziej to go w nim peszyło.

Że zdawał się dużo wiedzieć ale wolał o tym nie mówić.

— Nie jesteś może uczulony na owoce morza, co? — Zagadnął Yukhei, gdy po niezręcznej ciszy poszedł do kuchni, z której wrócił po kilkunastu minutach, niosąc tackę z dwoma dużymi miskami w otoczeniu kilku mniejszych. — Nigdy nie robiłem ramenu z paczki dlatego wybacz mi, jeśli nie wiem co robię i może to smakować tragicznie. Czytałem artykuły o tym co się robi na nocowaniach i tam mówili że ramen jedzony wspólnie jest jego główną częścią

Chłopak podniósł głowę do góry i poczuł jak jego nozdrza uderza silny zapach pasty sojowej i oleju sezamowego. Uśmiechnął się miło, zabierając z tacki jedną z misek oraz parę złotych pałeczek, bez namysłu próbując makaronu, który okazał się mocno rozgotowany.

Wciąż się uśmiechając, upił nieco bulionu, który okazał się nie być aż tak tragiczny jak myślał, że będzie.

Jak na pierwszy raz wyszło mu naprawdę nieźle i zamierzał go za to pochwalić.

— Wyszedł ci naprawdę świetnie Xuxi, nie musisz się przejmować że coś poszło nie tak — Powiedział z uśmiechem, poklepując bo po ramieniu. — Jak miałem dziesięć lat to też nie potrafiłem za bardzo gotować. Na naukę nigdy nie jest za późno

— Naprawdę ci to smakuje? Nie zmuszaj się do jedzenia, jak ci nie smakuje. Mogę zadzwonić po swojego prywatnego kucharza i on zrobi ci co tylko będziesz chciał. Wystarczy, że mi powiesz 

— Lucas, nic mi nie jest. Ramen jest dobry a ty się lekko nakręcasz — Zapewnił go,  biorąc kolejny łyk bulionu

Przytakując niechętnie Chińczyk poszedł jego śladem i zabrał się do jedzenia, nie odzywając się więcej ani słowem, dopóki ich miski nie były puste, a ich żołądki zapełnione aż po sam korek.

Nie zyskując jawnych sygnałów od Jungwoo, nie wiedział czy szło mu dobrze ich randko-nocowanie czy może się ośmieszał i tylko go odstraszał od siebie.

Pierwszy raz się tak dla kogoś starał i nie miał doświadczenia w tych sprawach.

Nie zabiegał o ludzi ani o ich uczucia - do czasu poznania Jungwoo nie zależało mu na tym kompletnie, dlatego musiał zdawać się na artykuły znalezione w Internecie i różne fora, będące na dobrą sprawę bezużyteczne.






— Naprawdę? Boisz się tego? — Zdziwiony Wong uniósł jedną brew, kątem oka obserwując Jungwoo, który podciągnął nogi do klatki piersiowej i przez palce oglądał film, który wybrał Chińczyk.

— A ty nie? Przecież ten gościu kryje się pod jej łóżkiem Lucas — Pisnął, pokazując szybko palcem na ekran telewizora, gdzie leciał thriller psychologiczny o stalkerze, zakradającym się do mieszkań samotnych kobiet i śpiącym z nimi w łóżku, żyjąc swoją dziwną fantazją. 

Jego pierwotny wybór miał paść na horror o duchach, jednak widząc jak Koreańczyk niemal z krzykiem wybiega z jego salonu, zmienił swoje pierwotne wybory na coś lepszego, nie wiedząc że jego również przerażają thrillery, filmy grozy, slashery - ogólnie mówiąc wszystko co nie jest komedią romantyczną, przyprawiało go o gęsią skórkę.

— Jungwoo, ona nie wie, że on tam siedzi, dlatego instaluje kamerę, poczekaj do końca filmu to wszystko się wyjaśni

— Nie chcę tego oglądać, boję się 

— A co powiesz na to, że cię obronie? Nie będziesz się wtedy bał? — Wyszczerzył zęby w uśmiechu, klepiąc miejsce na kanapie obok siebie, zsuwając z siebie koc, którym się owinął, czekając na to, co postanowi zrobić kim.

Jak na tacy, widział jego procesy myślowe, gdy ten się zastanawiał czy ma skorzystać z jego propozycji czy ją też odrzucić. Długo się jednak nie zastanawiał, bo po ponownym spojrzeniu na telewizor wiszący na samym środku szarej ściany, niemalże sprintem wbiegł prosto w ramiona Lucasa, zamykając go szczelnie w swoim uścisku.

— Spróbuj mnie tylko wypuścić z objęć, a odgryzę ci palce u rąk — Burknął niezrozumiale, będąc twarzą wtulonym w sportową bluzę Chińczyka, która "przypadkowo" pachniała ulubionymi perfumami Kima.

Oglądając na dobrą sprawę samemu film, nie mógł przestać by co jakiś czas spoglądać na Jungwoo, dalej uczepionego jego boku niczym koala i uśmiechać się pod nosem ze swojego głupiego szczęścia.

Będąc szczerym, planował zainicjować między nimi drobny kontakt fizyczny, jakieś muśnięcie dłoni, przytulenie na pożegnanie jednak tego nie mógł sobie wymarzyć nawet w przyszłych pięciu pokoleniach.

— Xuxi gapisz się na mnie zamiast na telewizor — Mruknął, pukając go palcem w spód szczęki, prostując się lekko

— Jestem po prostu ciekawy czy będziesz jeszcze panikował, bo nie wiem czy mam to nagrać dla potomnych czy nie — Zażartował, mierzwiąc mu włosy, by całkiem go nie zdenerwować i by przypadkiem nie brał tego na poważnie. — Kartki świąteczne z twoją twarzą to byłby niezły hit w szkole

— Mówił ci ktoś, że jesteś świnia Lucas? 

— Ostatnia dziewczyna z którą spałem, po tym jak ją wyrzuciłem za drzwi, bo mi się znudziła — Odpowiedział beznamiętnie, udając że się zastanawia, dobrze jednak wiedząc, że było to kłamstwo i z nikim nie spał, a przynajmniej nie w przeciągu ostatnich sześciu miesięcy.

On nie musiał o tym wiedzieć, stąd też uznał, że drobne kłamstwa mu nie zaszkodzą (pewnie i tak Kim miał go za playboya, sypiającego z kim popadnie - zresztą takie były plotki w samej szkole).

— To dość niemiłe zachowanie nie uważasz?

— A bo ja wiem, nie protestowała zbytnio — Wzruszył ramionami. 

— Widać, że ty i Mark jesteście besties. Obydwoje jesteście chamami bawiącymi się ludzkimi uczuciami — Mruknął Jungwoo bardziej sam do siebie, jednak Lucas słyszał to dość wyraźnie, przez co spiął się cały i zacisnął szczękę.

Temat Marka musiał się pojawić, był tego świadom i z tyłu głowy, odliczał nawet minuty do tego, ale nie mógł udać, że go to raniło.

Bycie zakochanym w byłym partnerze swojego najlepszego przyjaciela - bolesna rzecz, nad którą nie panował.

Nigdy nie chciał zakochać się w Jungwoo a gdy to się stało, walczył z tym z całych sił by się temu nie poddać.

Drobny flirt, tak dopuszczał go do siebie gdyż nic z tego i tak miało nie wyniknąć.

Było to dozwolone i nie sprawiało że stawał się złym przyjacielem, kradnącym resztki z talerza Lee.

Nieważne co by zrobił, on nigdy i tak go nie pokocha.

W jego głowie wciąż wyświetlał się obraz Marka, a serce wciąż opłakiwało jego stratę.

Nie będzie traktował go inaczej niż jak kolegę swojego exa.

Dlatego musi odpuścić, niezdatny do wygrania z Lee.

Powietrze w pokoju zmieniło się, stając się cięższe i gęstsze.

Lucas wstał z kanapy, wyprostowany jak struna, rzucając szorstko w stronę swojego gościa:

— Znudziłem się oglądaniem tego gówna. Idę zapalić papierosa a ty w tym czasie zamów nam pizzę i coś do picia, oraz możesz wybrać nowy film. Wracam za dziesięć minut

I wyszedł na prędce, a po nim został tylko ulatniający się zapach perfum i odgłos trzaskanych drzwi od tarasu, podczas gdy Jungwoo zaczął się zastanawiać czy nie zrobił źle, zgadzając się na przyjście do jego mieszkania.








Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro