001
Czekał z małym świstkiem na korytarzu. Uporczywy kaszel coraz bardziej go męczył, dlatego postanowił się wybrać do przychodni na badania. Nie było to w jego stylu, nie był zwolennikiem chodzenia do lekarza podczas choroby. Wolał sam "zwalczać" choroby, a konkretniej zwyczajnie je ignorować. Tym razem jednak już nie wypadało ignorować tego kaszlu.
Ludzie, którzy siedzieli na krzesłach, co chwilę spoglądali na Youngjae. Każdy zastanawiał się, jaki tryb życia musi prowadzić ten młody mężczyzna, skoro tak co chwile pochrząkiwał. Jego kaszel wydawał się lekko gruźliczy, czego sam sobie nie zdawał sprawy. Przecież to okropne, myśleli. Schorzały, jak dziadek.
Dosłownie chwilę po tym, jak Choi spostrzegł to zainteresowanie jego osobą, został zawołany do gabinetu lekarza. Poderwał się ze skrzypem krzesła od razu idąc w stronę drzwi. Ukłonił się spoglądając na swojego lekarza rodzinnego, który bardzo zmienił się od ostatniej wizyty młodego mężczyzny. Z pewnością przybyło mu siwych włosów na głowie.
- Och, Youngjae — brunet był zdziwiony, to nie możliwe, że o nim pamiętał. Przecież tak długi czas tu nie przychodził. Bedzie z kilka lat. — Jak twoja choroba? — zapytał, będąc pewny, że wizyta Choi była nią spowodowana.
— Niezbyt dobrze, panie Han. Dlatego tutaj jestem — obawy podstarzałego mężczyzny się potwierdziły. Gdyby było inaczej, nie widziałby go tutaj nadal.
— Opowiedz mi, o co chodzi. Co się pogorszyło, co polepszyło od zdiagnozowania tej rozedmy.
O, właśnie tutaj tkwił haczyk. Lekkomyślność, zły tryb życia, bardzo trudna (przy okazji wpływająca na teraźniejszy stan zdrowia) choroba, przeżyta w dzieciństwie również związana ze zmianami w płucach i oskrzelach, oraz palenie co najmniej jednej paczki papierosów dziennie doprowadziło Youngjae do nieszczęsnej rozedmy płuc. A jak na złość - choroba musiała postępować.
— W sumie to nic się nie polepszyło. Tutaj mogę skończyć wymienianie plusów. Cholernie się męczę, wchodząc nawet na pierwsze piętro, czasami nie daje sobie rady, kiedy musze wejść do swojego mieszkania na trzecim piętrze. Kaszel stał się uciążliwy, miewam też duszności w nocy. I to nie takie, że przydusza mnie, ja zwyczajnie się duszę.
Lekarz napisał coś na komputerze, zapewne coś w stylu raportu. Chwilę później poprosił młodego mężczyznę o te papiery, które trzymał w dłoni. Youngjae kilka dni temu został skierowany na badania, teraz miał iść z nimi do lekarza. Obawiał się, co z tego wyjdzie, bo rzeczy, które były napisane na tym papierze wydawały się takie niezrozumiałe... Nie wiedział, czego może się spodziewać.
— Nie widzę tego zbyt dobrze — powiedział niechętnie.
— Co ma pan na myśli? — Choi musiał kilka razy odkaszlnąć przez kolejny napad, tym razem delikatnej duszności.
— Mógłbym jeszcze cię zbadać? Taka zwykła kontrola — zapewnił, aby nie przestraszyć młodego.
Mężczyzna skrzywił się delikatnie, jednak zgodził się na tą rzekomą kontrolę. Nawet sam nie rozumiał, co się działo z nim, że wręcz nienawidził szpitali, przychodni. Nawet zwykłej pomocy, czy wsparcia i to nie koniecznie medycznego.
Stary Han zbadał go zwyczajnie, przesłuchał go, przeprowadził jeszcze jeden wywiad dotyczący stanu zdrowia, sprawdził gardło. Takie tam. Normalne badania.
— Okej, wychodzi na to, że masz teraz zapalenie oskrzeli. To dlatego może być ci teraz ciężej z tym wszystkim i zalecałbym nie wychodzić zbyt często z domu, aby nie rozchorować się jeszcze bardziej — w tym momencie wrócił ponownie do wcześniej wręczonej mu kartki — Parametry, nie powiem, że są złe, bo są tragiczne. Twoja choroba przez twój styl życia coraz szybciej cię wykańcza. Twój organizm może zwyczajnie nie dać sobie rady. Jak widzisz, masz kolejne zapalenie oskrzeli, wiesz, że to niebezpieczne w twoim przypadku.
Youngjae jakoś specjalnie się nie przejął. Normalka. Już nie raz przechodził przez to. Niby takie rzekomo niebezpieczne, a jakoś zawsze udawało mu się z tego wyjść, w sumie zawsze prawie cały i zdrowy. Czym więc się przejmować? O co się bać? Nic się nie stało.
— Tak więc... — stary Han kontynuował, nie słysząc żadnej odpowiedzi od Choi. — Dostaniesz skierowanie do szpitala, wypadałoby, żebyś tam jakiś czas posiedział i wykonał dodatkowe badania. Przy okazji wykurujesz się. I naprawdę proszę cię, powstrzymaj się z paleniem. Myślę, że jest to wykonalne dla ciebie. Leki, zalecenia i takie tam zaraz ci rozpisze na kartce.
Choi tylko kiwnął nieprzytomnie głową, spoglądając na Hana, który pisze "lekarskim pismem" na kartce. Westchnął cicho, zabrał kartkę, skierowanie do szpitala, pożegnał się i wyszedł. Wyszedł na zawsze. Ale czy aby na pewno na zawsze?
* * *
guess who's back
zaczynam wszystko na nowej karcie(?)
w sumie to boje się opublikować te opowiadanie, po kilku dniach mi się trochę odwidziało, bo miało być w ogóle inaczej i właśnie zmieniałam trochę. teraz jest chyba lepiej.
enjoy, mam wielkie plany co do tego fanfika, tym razem na pewno nie popsuje niczego
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro